Branża
Canon zmienia sposób świadczenia usług gwarancyjnych i serwisowych w Polsce - od teraz aparaty będą naprawiane w Niemczech
84%
Najnowsze flagowce chińskiego producenta kuszą aparatami stworzonymi we współpracy z legendarnym Hasselbladem. Czy dzięki temu wybijają się ponad smartfonową stawkę? Aparaty fotograficzne modeli OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro sprawdziliśmy w praktyce.
Ostatnimi czasy OnePlus robi wokół siebie sporo szumu, a zawarcie współpracy z Hasselbladem pokazuje, że producent ma chrapkę, by stać się drugim Huaweiem, który choć zrewolucjonizował fotografię mobilną, jako pierwszy wprowadzając tryb portretowy i nocny, to popadł w tarapaty, z których szybko się nie dźwignie. Naturalnie więc na rynku pojawiło się miejsce na kolejnego „fotograficznego” gracza, które chce wypełnić właśnie OnePlus ze swoją przystępną cenowo ofertą.
I taką pozycją mają być właśnie nowe flagowe modele OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro, które z pozoru mają wszystko, by sprostać oczekiwaniom najbardziej wymagających użytkowników wykorzystujących smartfony do fotografowania i filmowania. Czy jednak Chińczycy byli w stanie w krótkim czasie nadrobić technologiczne zaległości w sferze aparatów?
Poniżej postaramy się odpowiedzieć na pytanie czy ta sztuka się udała oraz czy obydwa telefony oferują porównywalną jakość obrazu. W tym artykule skupiamy się wyłącznie na funkcjach fotograficznych nowych smartfonów i ich użytkowaniu w przypadku wykonywania zdjęć.
Na pierwszy rzut oka możliwości fotograficzne obydwu smartfonów prezentują się niemal identycznie, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Zarówno OnePlus 9, jak i OnePlus 9 Pro w głównym module aparatu (23 mm f/1.8) wykorzystują dużą, 48-megapikselową matrycę w rozmiarze 1/1.43” z pikselami o rozmiarze 1,12 µm, funkcją Dual ISO i technologią łączenia 4 pikseli w jeden w celu poprawy jakości zdjęć wykonywanych w słabszym świetle (wtedy zdjęcia będą miały rozmiar 12 Mp).
Jedyną różnicą jest brak optycznej stabilizacji sensora w standardowej wersji 9, a także fakt, że choć obydwa aparaty oferują identyczną specyfikację, wyposażone są jednak w inne modele matryc (IMX789 w OnePlus 9 Pro i IMX689 w OnePlus 9).
Układ aparatów w smartfonie OnePlus 9 Pro (Od góry: moduł standardowy 23 mm f/1.8, moduł szerokokątny 14 mm f/2.2, moduł monochromatyczny, moduł tele 77 mm f/2.4)
Żadnych różnic nie zauważymy już natomiast w przypadku modułu superszerokokątnego, który w obydwu smartfonach wykorzystuje 50-megapikselową matrycę IMX766 w rozmiarze 1/1.56 (jak chwali się producent, trzykrotnie większą niż ta w najnowszym iPhonie). Aparat ten oferuje ekwiwalent ogniskowej 14 mm ze światłem f/2.2. Dodatkowo w jego budowie zastosowano specjalnie zakrzywioną soczewkę Freeform, która niemal do zera korygować ma dystorsję. Obiektyw superszerokątny pozwoli nam też na wykonywanie imponujących zbliżeń i fotografowanie z odległości raptem 3 cm.
Układ aparatów w modelu OnePlus 9 (od góry: moduł standardowy 23 mm f/1.8, moduł szerokokątny 14 mm f/2.2, moduł monochromatyczny)
Oprócz tego obydwa aparaty wyposażone zostały także w 2-megapikselowy aparat monochromatyczny, który poprawi gradację zdjęć wykonywanych w profilach czarno-białych, a model OnePlus 9 Pro otrzymał także dodatkowy, stabilizowany, 8-megapikselowy moduł tele o świetle f/2.4 i ekwiwalencie 77 mm, który przy wsparciu pozostałych modułów pozwolić ma nam na wykonywanie nawet 30-krotnych zbliżeń. W wersji Pro znajdziemy też dodatkowy mikrofon.
OnePlus 9, tryb teleobiektywu (zoom cyfrowy)
Obydwa aparaty wspierane są także opartym o detekcję fazy systemem AF ze śledzeniem obiektu i są w stanie operować w trybie nocnym, HDR oraz makro i pozwalają na nagrywanie wideo w maksymalnej rozdzielczości 8K z prędkością 30 kl./s (lub 60 kl./s w 4K i 240 kl./s w Full HD).
Warto w tym miejscu także powiedzieć, na czym dokładnie opierała się współpraca OnePlus i Hasselblada w przypadku projektowania tych konkretnie. Jak dowiedzieliśmy się od przedstawicieli firmy, jak na razie wspólny projekt opiera się głównie na oprogramowaniu matryc i trybu fotograficznego. Na współpracę w zakresie hardware’u i tworzenia samych modułów aparatów przyjdzie nam poczekać do kolejnych modeli. Nowe smartfony to więc przede wszystkim „color science” opracowany przez inżynierów Hasselblada. Mamy wiec spodziewać się atrakcyjnej, ale naturalnej reprodukcji kolorów i wysokiej jakości obrazu z (miejmy nadzieję), dobrze kontrolowanym zaszumieniem.
Oprócz tego smartfony nawiązują do Hasselblada aplikacją aparatu, której stylistyka w dużym stopniu przypomina wygląd menu średnioformatowych korpusów. Wszystko utrzymane jest więc w biało-czarno-pomarańczowych barwach, podczas wykonywania zdjęcia uruchamiany jest charakterystyczny dźwięk migawki, a przy regulacji parametrów w trybie Pro słyszymy kliknięcia pierścienia niczym np. przy ręcznym ustawianiu przysłony na zwykłym obiektywie. Również poszczególne ikony menu przypominają te z aparatów. To mały, ale przyjemny detal. Przede wszystkim jednak aplikacja aparatu jest prosta, wygodna i przejrzysta jak ta z iPhone’a. Jedynym denerwującym minusem jest brak możliwości bezpośredniego przejścia z jej poziomu do galerii zdjęć - możemy podejrzeć tylko zdjęcia zrobione po ostatnim jej uruchomieniu.
Natywna aplikacja aparatu w modelach OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro
Warto też wspomnieć o ekranach, w jakie zostały wyposażone nowe smartfony OnePlus. W obydwu przypadkach otrzymujemy panele Amoled o rozdzielczości 3216 x 1140 px (OP 9 Pro) i 2400 x 1800 px (OP 9), z inteligentnym trybem odświeżania, dostosowującym częstotliwość ekranu w zakresie 1-120 Hz, pokrywające gamuty sRGB i DCI-P3 i wspierające wyświetlanie HDR 10+. W przypadku modelu Pro mamy jednak do czynienia z 10-bitowym wyświetlaczem LTPO, który według producenta oferować ma najlepsze odwzorowanie kolorów ze wszystkich smartfonów na rynku.
Jak więc zestawy te sprawdzają się w praktyce? Pierwsze, co zauważamy po wzięciu obydwu modeli do ręki, to ,że reprodukcja kolorów na obydwu ekranach widocznie się różni. Obydwa prezentują się bardzo dobrze, jednak ekran modelu Pro jest nieco bardziej subtelny, z cieplejszą reprodukcją bieli, przypominający nieco wyświetlanie w trybie True Tone na ekranie iPhone’a. Jednocześnie na krawędziach ekranu wersji Pro zauważymy wyciemnienie podczas spoglądania spod większego kąta, a dodatkowo - co jest największym problemem modelu Pro - jest on niestety widocznie ciemniejszy od tego w wersji standardowej. Nawet w przypadku maksymalnego rozjaśnienia ekranu biel nie będzie zupełnie biała i jasna, co sprawia wrażenie, że ekran jest wiecznie delikatnie przygaszony i może wpływać na ocenę zdjęć. Najbardziej rzuca się to w oczy oczywiście w jasnym świetle dnia.
Po lewej OnePlus 9 Pro, po prawej OnePlus 9
Po lewej OnePlus 9 Pro, po prawej OnePlus 9
Po lewej OnePlus 9 Pro, po prawej OnePlus 9
W bezpośrednim zestawieniu przyjemniejszy wydaje się więc "gorszy" 8-bitowy ekran modelu standardowego o niższej rozdzielczości, choć prawdopodobnie to kwestia przyzwyczajenia. Co chyba najważniejsze, ani jeden ani drugi ekran nie wyświetla przesadnie przesyconych barw, jak nie raz miało to miejsce w wielu Androidach.
Większym zaskoczeniem było dla nas natomiast to, że aparaty obydwu smartfonów także inaczej przetwarzają kolory zdjęć. Obrazy wykonane modelem Pro są delikatnie bardziej stonowane, ale jednocześnie lepiej akcentują poszczególne barwy. W przypadku modelu OnePlus 9, kolory bywają być może bardziej kontrastowe, ale też mniej odpowiadają rzeczywistości. W niektórych sytuacjach wersja Pro zachowują też większy zakres dynamiczny. Model podstawowy niekiedy też bardziej agresywnie wyostrza i zdjęcia.
Po lewej: OnePlus 9 Pro, po prawej OnePlus 9
W praktyce smartfonami można fotografować w dwóch różnych trybach: standardowym, gdzie parametry ekspozycji i odpowiednie ustawienia przetwarzania dobierane są automatycznie, oraz trybie Pro, w którym sami możemy regulować czułość ISO, czas ekspozycji czy balans bieli i w którym nie będą działać systemowe ulepszacze w postaci trybu HDR, rozmycia tła czy trybu nocnego. Możemy w nim także fotografować w 12-bitowym formacie RAW (ale tylko w 12 Mp). Z racji tego, ze jednak dużo większą swobodę fotografowana oferuje tryb automatyczny i będzie on na on zapewne dużo częściej używany przez użytkowników, to na nim głównie sprawdzaliśmy możliwości aparatów.
Zanim jeszcze przejdziemy do oceny jakości zdjęć, należy poruszyć ważną kwestię. Otóż w przypadku smartfonów, ze względu na mocne systemowe przetwarzanie obrazu mamy zwykle do czynienia z sytuacją, gdzie zdjęcia dobrze prezentują się na ekranach urządzeń mobilnych, ale już znacznie gorzej wyglądają na ekranie komputera. Polecam więc obejrzeć pokazywane tutaj sample zarówno na monitorze, jak i smartfonie, co pozwoli lepiej zrozumieć, do jakich zastosowań nadadzą się nowe smartfony.
Obydwa aparaty w trybie szerokokątnym i ultraszerokokątnym pozwalają nam zapisywać zdjęcia w formacie 12 lub 48 Mp. Ten pierwszy lepiej poradzić ma sobie w gorszym świetle (technologia łączenia 4 pikseli w jeden), a drugi pozwolić na rejestrację większej ilości szczegółów w świetle dnia.
W praktyce detale w maksymalnym powiększeniu zdjęcia 48 Mp są mocno rozmyte, dlatego korzyści płynące ze stosowania trybu wysokich rozdzielczości są raczej wątpliwe. Z kolei w trybie 12 Mp szczegółowość zdjęć prezentuje się całkiem dobrze i to z tego trybu z powodzeniem będziemy mogli korzystać w dowolnych sytuacjach, a rozdzielczość ta (4000 x 3000 px) w zupełności wystarczy na wszelkie internetowe zastosowania.
Jeśli aparaty nowych OnePlusów pod jakimś względem wybijają się ponad średnią, z pewnością będzie to bardzo skutecznie realizowany tryb nocny. Jeśli lubimy fotografować miasto nocą, modele 9 i 9 Pro na pewno nas nie zawiodą, a nieźle radzą sobie także w warunkach niemal zupełnego mroku. Jakość uzyskanych w ten sposób zdjęć mocno zależna jest jednak od tego, jak stabilnie jesteśmy w stanie trzymać aparat. Wykonywanie zdjęcia w tym trybie trwa dłuższą chwilę i nawet delikatne ruchy są w stanie rozmazać nieco szczegóły na zdjęciu, co widać na przykładzie sampla z modułu szerokokątnego modelu 9 Pro. Na Instagramie będzie to jednak niezauważalne.
OnePlus 9, tryb nocny (moduł szerokokątny)
Także w przypadku trybu nocnego widać, że model 9 Pro lepiej radzi sobie z odwzorowaniem kolorów, na szczęście różnica w rezultatach uzyskiwanych dwoma smartfonami jest niewielka.
Poza tymi drobnymi różnicami w reprodukcji obrazu obydwa smartfony sprawują się niemal identycznie. Tryb portretowy zrealizowany jest skutecznie, choć moim zdaniem rozmycie tła nakładane na zdjęcia nie jest tak subtelne, jak to, które znamy np. z iPhone’a. Do tego podstawowy model 9 rozmywa tło w mniej intensywnie, co jest już akurat ograniczeniem programowym.
Owszem tło jest rozmyte, a krawędzie obiektów w ostrości zazwyczaj nieźle wymaskowane, ale złudzenie wykorzystania jasnego profesjonalnego obiektywu jest jakby nieco mniejsze. Na szczęście różnica nie jest duża. Intensywnością rozmycia nie jesteśmy też niestety w stanie sterować, na co pozwalały już chociażby smartfony Huaweia.
Co jednak ciekawe, model podstawowy oferuje często większą szczegółowość zdjęć w trybie portretowym, choć z racji braku stabilizacji głównego modułu trudniej o nieporuszone zdjęcie w tym trybie. W standardowym modelu 9 napotykamy też większe problemy z automatycznym balansem bieli, choć w dużym stopniu problem ten poprawiła aktualizacja smartfonów, która pojawiła się w czasie pisania tej recenzji.
Największą chyba różnicę w możliwościach obydwu aparatów zauważamy w przypadku teleobiektywu, którego model standardowy nie posiada i posiłkuje się wyłącznie zoomem cyfrowym (2 x). W przypadku modelu Pro teleobiektyw oferuje nam bazowe powiększenie 3.3x, które to dopiero możemy zwiększyć cyfrowo.
W efekcie model Pro pozwala więc wykonywać większe cyfrowe zbliżenia bez utraty jakości obrazu i choć ta - jak zwykle w przypadku modułów tele - pozostawia nieco do życzenia, różnica zauważalna jest gołym okiem.
W przypadku modeli OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro otrzymujemy także tryb supermakro, w którym zdjęcia będziemy mogli wykonywać z minimalnej odległości 3 cm. W trybie makro możemy fotografować każdą z trzech podstawowych ogniskowych, otrzymując oczywiście różne efekty. Warto wspomnieć, że kwiatek na zdjęciu ma ok. 2 cm szerokości.
Reklamując nowe telefony producent poświęcił dużo uwagi trybowi manualnemu (PRO) i opcji zapisywania zdjeć w 12-bitowych RAW-ach, które to na rynku mobile raczej nie są spotykane. W praktyce otrzymujemy to samo, co w podobnych trybach u innych producentów. Możemy więc manualnie regulować czułość (ISO 100 - 6400), balans bieli, czas migawki (1/8000 s - 30 s) i ostrość, a także kompensować ekspozycję w EV. Do tego otrzymujemy histogram, wsparcie poziomicy, wyzwalacz czasowy i opcję zapisania ustawień do dwóch trybów użytkownika.
OnePlus 9 Pro, RAW po korekcji, ISO 100
To bardzo miły dodatek, ale raczej będzie rzadko wykorzystywany. Przede wszystkim dlatego, że manualne wprowadzanie ustawień na smartfonie trwa dosyć długo. Po drugie dlatego, że tryb ten obsługuje wyłącznie główny aparat smartfona. Do tego w trybie manualnym smartfony nie są w stanie dobrać automatycznie czasu migawki poniżej 1/15 s i poniżej tej wartości nie pokazują podglądu ekspozycji, co w przypadku chęci fotografowania np. na statywie zmusza nas do celowania z ustawieniami w ciemno i jeszcze bardziej wydłuża korzystanie z tego trybu.
Ogromnym plusem jest natomiast to, że zdjęcia wykonane w trybie PRO nie są obarczone agresywnym wyostrzaniem i rozmyciem, które obecne jest w trybie Auto. Pliki - jak na smartfona - wyglądają dobrze i pozwolą na całkiem skuteczną edycję.
Żałujemy, że zdjęcia nie prezentują się w ten sposób w przypadku trybu standardowego z automatyką. Przecież w przypadku oglądania na komputerze to po prostu lepiej wygląda niż agresywnie wyostrzone i rozmyte detale z trybu automatycznego. A jeśli argumentem ma być to, że tak przygotowane zdjęcia lepiej wyglądają na smartfonach, to przecież każdy i tak jest w stanie podostrzyć zdjęcie w aplikacjach do edycji czy nawet na samym Instagramie. A jeśli już o tym mowa, szkoda że telefony nie oferują żadnej możliwości edycji zapisywanego pliku DNG (RAW).
Także i tutaj dostrzegamy delikatną przewagę modelu PRO. Choć na powyższych zdjęciach telefon nie do końca trafił z ostrością, w przypadku identycznych ustawień i edycji bez trudu zauważymy lepszą kolorystykę, wiekszą rozpiętość tonalną i lepiej radzącą sobie z odbłyskami światła optykę wersji 9 Pro.
Gdy pisałem na początku, że OnePlus chce być kolejnym Huaweiem, z konkurentem najbardziej skojarzyła mi się właśnie obecność dodatkowego monochromatycznego aparatu, który polepszać ma jakość zdjęć wykonywanych w czerni i bieli. W końcu w pierwszym na rynku dwuobiektywowym smartfonie (Huawei P10), jeden z aparatów wspierał właśnie sensor czarno-biały.
W przypadku OnePlusa trudno jednoznacznie stwierdzić czy dodatkowa matryca wykorzystywana jest przy okazji każdego filtra czarno-białego - jedynie na ostatnim z czterech obserwujemy jakby przełączenie się aparatu do innego trybu, niemniej jednak nie widzimy żadnej różnicy w rozmiarze i rozdzielczości plików.Tak czy inaczej czarno-białe zdjęcia wykonywane modelami OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro prezentują się przyjemnie dla oka, nie są przesadnie kontrastowe, a 4 dostępne filtry pozwolą w każdej sytuacji dobrać odpowiedni efekt do danej sceny. Podobnie jak w większości sytuacji, rezultaty z modelu Pro będą delikatnie bardziej subtelne i szczegółowe.
Zarówno jeden, jak i drugi smartfon pozwala na rejestrację obrazu w rozdzielczości 8K z prędkością 30 kl./s przy pomocy aparatu standardowego i szerokokątnego. Zupełnie nie rozumiemy, po co komukolwiek na tę chwilę taka rozdzielczość, ale dużo lepiej prezentuje się fakt, że w przypadku zapisu 4K otrzymujemy możliwość rejestracji z prędkością do 120 kl./s, co daje już dosyć dużą swobodę spowalniania materiału na etapie postprodukcji. Co ciekawe w trybie Full HD nasze opcje kończą się na 60 kl./s.
Niestety w przypadku trybu filmowego nie otrzymuje możliwości precyzyjnej ingerencji w parametry, jak w trybie PRO. Nie możemy nawet na stałe zablokować ekspozycji czy balansu bieli, przez co tworzenia bardziej ambitnych materiałów będzie mocno utrudnione. Żeby było to możliwe konieczne będzie więc wykupienie płatnych aplikacji typu FilmicPro, które jednak nie zawsze dobrze dogadują się ze smartfonami na Androidzie.
Ciekawymi dodatkami są natomiast tryb portretowy i tryb nocny w ramach trybu wideo. W obydwu przypadkach rozdzielczość nagrania zostanie obniżona do Full HD 30 kl./s, ale trzeba przyznać, że zarówno rozmycie tła, jak i możliwości nocnego nagrywania dobrze spełniają swoje zadanie. Materiały w tych trybach nie będą być może superszczegółowe, ale na potrzeby vlogowania czy publikacji na Instagramie powinno to w zupełności wystarczyć.
Bardzo dobrze wypada natomiast cyfrowa stabilizacja w trybie wideo, która - o ile nie poruszamy się bardzo dynamicznie - pozwoli nam na tworzenie ujęć płynnych jak z gimbala.
Nieprzyjemnie flary i odbicia światła to niestety bolączka większości smartfonów. Nie inaczej jest i w tym przypadku. O ile obydwa smartfony dobrze radzą sobie w większości sytuacji oświetleniowych, to już mocne źródło światła skierowane prost w obiektyw potrafi sprawić, że na naszych zdjęciach zaczną pojawiać się różne "artefakty", co będzie zauważalne zwłaszcza nocą.
Jak pisałem powyżej, to nic nadzwyczajnego, ale podczas wykonywania zdjęć warto mieć na uwadze, że mocno kontrastowe warunki oświetleniowe nie są najlepszymi przyjaciółmi flagowców OnePlusa.
OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro to na pewno bardzo przyjemne w użyciu smartfony z Androidem i dobre wejście do świata bardziej zaawansowanych możliwości fotograficznych na rynku mobile. Choć w obydwu przypadkach oferowane moduły aparatów raczej nie zdeklasują topowych modeli Xiaomi, Huaweia czy Samsunga, to oferują rezultaty z grubsza porównywalne, a także rozbudowany wachlarz funkcji, który powinien zadowolić wszystkich, wykorzystujących smartfony głównie do publikacji na Instagramie czy w innych sieciach społecznościowych, lub też po prostu traktują smartfona jak współczesny album zdjęć.
Zarówno podstawowy, jak i szerokokątny moduł aparatu działają skutecznie i współpracują z większością oferowanych trybów fotograficznych, takich jak HDR czy tryb nocny i wspierają pełnię możliwości trybu filmowego 8K, oddając w ręce użytkowników dużą swobodę fotografowania i filmowania. Dobrze wypada też kwestia reprodukcji koloru, która jest sztandarowym punktem współpracy OnePlusa i Hasselblada w przypadku nowych flagowców. Te w większości sytuacji są kontrastowe i wyraziste - raczej nie mamy do czynienia z drażniącym wysyceniem czy nienaturalnymi tonami skóry.
Jedynym istotnym problemem smartfonów OnePlus wydaje mi się agresywne wyostrzanie i odszumianie zdjęć w trybie standardowym (automatycznym). Pliki RAW ukazują spore możliwości matrycy, które niestety w przypadku trybu Auto nie są wykorzystywane w taki sposób, jak pewnie oczekiwaliby tego bardziej świadomi użytkownicy, chcący znaleźć w tego typu modelach zastępstwo dla zaawansowanych kompaktów. Owszem, mocno podrasowane zdjęcia być może wyglądają dobrze na ekranie smartfona, ale na monitorze już nie zawsze. Do tego biorąc pod uwagę, że każdy i tak przerabia zdjęcia w aplikacjach przed publikacją, zachowanie bardziej delikatnego przetwarzania detali w trybie automatycznym z pewnością nie spotkałoby się z dezaprobatą użytkowników. Choć trzeba przyznać, że zdjęcia oglądane w rozmiarze ekranowym na komputerze i tak prezentują się nienajgorzej.
Ciekawie prezentują się także zdjęcia czarno-białe (prawdopodobnie dzięki wykorzystaniu dodatkowej monochromatycznej matrycy), a bardzo dobre wrażenie robi także skuteczność trybu HDR i Nocnego. Dobrze prezentuje się także kwestia stabilizacji w trybie filmowym, która w wielu przypadkach zastąpi nam gimbala.
Jednocześnie, choć obydwa smartfony oferują z pozoru niemal identyczną specyfikację aparatów, to zastosowanie różnych matryc w modulach głównych obydwu modeli rzutuje na delikatną różnicę w jakości zdjęć. Do tego obydwa smartfony, mimo "kalibracji" Hasselblada przetwarzają kolory na nieco inne sposoby. Z różną skutecznością radzą sobie także z odseparowaniem tła w trybie portretowym. Oczywiście w każdym w tych przypadków lepiej wypada model Pro, choć wiele z tych kwestii to naszym zdaniem bariery programowe, a nie wynikające z samych możliwości aparatów. W przypadku trybu portretowego rozmycie tła nie jest też tak subtelnie jak w niektórych innych konkurencyjnych smartfonach. Na szczęście różnica pomiędzy obydwoma modelami nie są na tyle drastyczne, byśmy wybierając tańszy telefon czuli, że musimy iść na duży kompromis.
Szkoda jedynie, że lepszy i przyjemniej przetwarzający zdjęcia model Pro wypada gorzej pod względem ekranu. Choć sam 10-bitowy wyświetlacz jest bardziej zaawansowany i lepiej odwzorowuje kolory, czasem okazuje się zwyczajnie nieco zbyt ciemny i nawet przy maksymalnym rozjaśnieniu mamy wrażenie, że wszystko jest delikatnie przygaszone, przez co zdjęciom oglądanym na ekranie brakuje często efektu "pop". Oczywiście nie ma to znaczenia dla odbiorców, ale może mieć wpływ na to jak postrzegają i edytują zdjęcia użytkownicy.
Trzeba pamietać, że nowe flagowce OnePlusa to także topowa, nie odstająca od najlepszych konkurentów ogólna specyfikacja, która oferowana jest w cenie widocznie niższej od bezpośrednich rynkowych rywali (3349 zł za model OnePlus 9 i 4299 zł za model OnePlus 9 Pro). Biorąc więc pod uwagę stosunek jakości do ceny, modele OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro jawią się jako bardzo atrakcyjne fotograficzne smartfony, które choć może nie rzucą świata na kolana, to w większości sytuacji nie będą zostawać w tyle za swoimi droższymi konkurentami.
Od siebie dodam tylko, że na co dzień używam iPhone'a X (który na mój gust oferuje całkiem niezłe możliwości w zakresie robienia codziennych zdjęć) i ze łzami w oczach patrzyłem jak w konfrontacji z nowymi OnePlusami jego aparat wymięka w prawie każdej bardziej wymagającej sytuacji.
Poniżej prezentujemy galerię zdjęć przykładowych, wykonanych modelami OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro w trybach automatycznych, z wykorzystaniem modułu standardowego 24 mm i szerokokątnego 14 mm.