Tamron 50-400 mm f/4.5-6.3 Di III VC VXD, czyli jak polubiłem długie ogniskowe

Autor: Maciej Zieliński

5 Maj 2023
Artykuł na: 23-28 minut

Nie jest ani rekordowo długi ani specjalnie jasny. A mimo to, w zasadzie nie ma na rynku konkurencji. Jego siła tkwi bowiem zupełnie gdzie indziej. Oto garść wniosków z długoterminowych testów oraz całkiem sporo przykładowych zdjęć (również RAW) do samodzielnej oceny!

Patrząc na zakres, najbliżej mu do lubianych konstrukcji klasy 100-400 mm, które znajdziemy dziś w każdym popularnym systemie. Duża swoboda jaką daje tak szeroki zakres sprawia, że jest to często pierwszy wybór wielu fotografów amatorsko fotografujących przyrodę, sport a także krajobraz – zwłaszcza ten górski.

I choć na rynku znajdziemy dziś modele i tańsze (Sigma) i jaśniejsze (Sony), to właśnie ten specyficzny Tamron może okazać się najlepszym wyborem dla szerokiej rzeszy fotografów, którzy zdecydowali się na pełnoklatkowy system Sony A7. Nie trzymając w niepewności, wyjaśnię od razu dlaczego.

Okazuje się, że 50 mm zmienia wszystko. O ile zwiększenie rozpiętości o 50 mm na długim końcu (a więc do 100-450 mm) realnie dałoby nam niewiele, w przypadku szerokiego kąta sprawia, że wachlarz potencjalnych tematów - a więc i użytkowników zainteresowanych tym szkłem - rośnie dramatycznie. Nagle zyskujemy nie tylko obiektyw o potencjale portretowym ale, dzięki stosunkowo niewielkim gabarytom, również reportażowym.

Stosunkowo niewielka waga i wymiary to zresztą drugi filar sukcesu, na który moim zdaniem ten obiektyw zasługuje. Przyzwyczajony do jasnych stałek z zakresu 28-50 mm, jeszcze do niedawna z pewnością nie sięgnąłbym po ten model do własnej podróżniczej fotografii. Obecnie, jest to mój pierwszy wybór w przypadku każdej niemal wycieczki...

Z Tamronem 50-400 mm f/4.5-6.3 Di III VC VXD spędziłem kilka ostatnich miesięcy, miałem więc czas by poznać się z nim bliżej. W kolejnych rozdziałach postaram się przybliżyć nieco jego specyfikę z pozycji praktyka. Przyjrzymy się kluczowym cechom konstrukcyjnym oraz osiągom optycznym i wydajnościowym w różnych dziedzinach fotografii, od ulicznego reportażu po dynamiczne zdjęcia akcji, a nawet fotografię makro!

Zdjęcia ilustracyjne zostały poddane podstawowej korekcji barwnej. Na końcu tekstu znajdziecie link do pobrania paczki oryginałów RAW

Mały wielki zoom

Nowy Tamron to najlepszy dowód na to, że pojęcia takie jak „mały” i „lekki” są w fotografii bardzo względne. Wszystko zależy bowiem od tego do czego się odniesiemy. W klasie zoomów sięgających 400 mm, obiektyw okazuje się wyjątkowo kompaktowy. Przy wymiarach 183.4 x 88.5 mm jest porównywalny do typowych modeli 70-200 mm, a ważąc 1155 g okazuje się lżejszy nie tylko od Tamrona 150-500 mm (o pół kilograma!), ale również znacznie krótszego, choć oczywiście też jaśniejszego, Tamrona 35-150 mm f/2-2,8 (1165 g).

Obiektyw powinien się więc bez trudu pomieścić w każdym plecaku fotograficznym i zapewne niemal każdej, nawet niedużej, torbie foto. W dłuższe podróże pakowałem go w plecak Gomatic Peter McKinnon Travel Pack a na co dzień nosiłem wygodnie w większej „nerce” fotograficznej, zakładanej na skos. Również przewieszony przez ramię nie będzie Wam przeszkadzał czy krępował ruchów, choć oczywiście nie da się zapomnieć o jego obecności. W połączeniu z lekkim korpusem Sony A7 III (650 g) stanowi całkiem wygodny i dobrze wyważony zestaw który, jeśli zajdzie taka potrzeba, obsłużymy nawet jedną ręką. 

Zanim przejdziemy dalej, przyjrzyjmy się mu nieco bliżej. Stylistycznie obiektyw wpisuje się w całą serię nowych zoomów Tamrona. Spójny jest z resztą nie tylko design – podobnie jak w przypadku większości nowych konstrukcji, tubus został uszczelniony, co w przypadku modeli typu „pompka” ma ogromne znaczenie. Pojawia się bowiem ryzyko zasysania kurzu i zabrudzeń. Po pół roku w terenie (i w dżungli i na plaży) wnętrze wydaje się nadal idealnie czyste a pierścienie pracują płynnie bez śladów rzężenia, które pojawia się zazwyczaj gdy do obudowy dostają się ziarenka piasku. 
 

Nowy 50-400 mm z „małymi” zoomami dzieli też niewielką średnicę filtra 67 mm. Ułatwi to stosowanie tych samych akcesoriów jeśli postanowimy poszerzyć naszą szklarnię, lub mamy już w torbie inne modele Tamron jak 20-40 mm lub 28-75 mm. Filtry będą też tańsze niż wersje o większej średnicy.

Na tubusie widoczne jest żłobienie pozwalające na montaż kołnierza ze stopką Arca-Swiss, której w zestawie niestety nie otrzymujemy (jak chociażby z modelem 150-500 mm). Domyślnie obiektyw służyć ma do fotografowania "z ręki". Producent wychodzi z założenia, że przy tak niedużej wadze, zestaw możemy zamocować na statywie bez konieczności przenoszenia środka ciężkości. Sprawdziłem. Jest to możliwe jednak niespecjalnie wygodne i nawet z solidnym statywem Sirui ST-124 i głowicą o dużym udźwigu ST-10X precyzyjne kadrowanie było dość wymagające. Jeśli statyw to Wasz styl pracy, z pewnością warto zainwestować w dodatkową stopkę.

Po co w obiektywie złącze USB-C?

Na uproszczonym panelu sterowania umieszczono dwa przełączniki. VC Mode pozwala określić tryb pracy systemu optycznej stabilizacji Vibration Control. Poświęcę jej nieco więcej uwagi w dalszej części tekstu, teraz wyjaśnię tylko, że możemy nadać priorytet skuteczności redukcji drgań (tryb 3), postawić na komfort kadrowania czyli płynność podglądu w wizjerze (tryb 2), który przy długich ogniskowych często drży, lub poszukać balansu obu tych funkcji, wybierając tryb 1. Z tego też trybu korzystałem praktycznie przez cały czas.  

Ciekawym i unikalnym rozwiązaniem jest przełącznik Custom, który poszerza znacznie możliwości sterowania obiektywem. Programujemy go poprzez aplikację desktopową Tamron Lens Utility (bezpośrednio podłączamy obiektyw do komputera kablem USB-C) lub na smartfony Lens Utility Mobile. W ten sposób możemy ustanowić limiter AF, przypisać pierścieniowi ostrości sterowanie przysłoną, czy przełączać się między dwoma zapisanymi dystansami ostrości. Świetna opcja, przydatna zwłaszcza dla użytkowników zajmujących się konkretną dziedziną fotografii. 

Na tubusie znajdziem jeszcze przycisk blokady ostrości oraz ogniskowej. Pierwszy, umieszczony wygodnie pod lewym kciukiem, przydaje się, gdy chcemy zablokować na chwilę dany dystans ostrzenia, na przykład na wirażu toru wyścigowego, lub gdy fotografujemy w środowisku trudnym dla systemu AF (gdy np. fotografujemy przez gałęzie w lesie i nie chcemy by autofocus stale nam uciekał). To rozwiązanie typowe dla konstrukcji profesjonalnych i szkoda jedynie, że nie pomyślano o jego zdublowaniu dla fotografowania w orientacji pionowej. Z drugiej strony jest to i tak postęp, bo w teoretycznie bardziej zaawansowanym 150-500 mm nie było go w ogóle.

Z kolei drugi przełącznik, blokujący tubus w pozycji transportowej, moim zdaniem jest zupełnie zbędny. Być może z czasem konstrukcja zooma zacznie się luzować, ale nawet jeśli - tutaj wrogiem zazwyczaj jest grawitacja a w lekkiej konstrukcji Tamrona 50-400 zwyczajnie nie ma ciągnących ku ziemi ciężkich soczewek przedniej grupy.

Zakres ogniskowych, czyli sięgaj, gdzie kit nie sięga

Zakres ogniskowania to jedna z kluczowych zalet tego modelu. Unikalna w tej klasie obiektywów ogniskowa 50 mm jest niezwykle uniwersalna, na co najlepszym dowodem jest fakt, że przez całe dekady, to właśnie obiektyw 50 mm dodawany był do każdego nowego aparatu. Stąd też wzięła się potoczna nazwa "standardowej" pięćdziesiątki.

Z kolei 400 mm to już wystarczające zbliżenie, by zajrzeć pod bramkę rywala czy zapolować na większego zwierza. Oczywiście w przypadku małych obiektów nadal może być zbyt krótka. Fotografując małe płochliwe ptaki czy surferów oddalonych o dobrych 200 metrów od brzegu nie miałem szans wypełnić tematem kadru. Na szczęście rozdzielczość tego obiektywu sprzyja kadrowaniu ujęć, a jeśli do tego dysponujemy wysokorozdzielczą matrycą, bez obaw możemy wycinać ekwiwalenty 600 czy nawet 800 mm zachowując wysoką jakość. Ale o optyce za chwilę.

Zoom obsługujemy szerokim pierścieniem, który stawia przyjemny opór i pracuje płynnie, bez wrażenia tarcia plastiku o plastik jak to często bywa w tańszych superzoomach. Zakres obrotu jest nieduży, ale minimalnie przekraczał moje możliwości wygodnego pokonania całej drogi od 50 do 400 mm jednym ruchem nadgarstka. Skrócenie zakresu przy tak dużej rozpiętości odbiłoby się jednak pewnie na precyzji kadrowania.

Szybkość? Nie będziecie zawiedzeni

Sony A7 III nie jest z pewnością najszybszym aparatem Sony a Tamron 50-400 mm najszybszym superzoomem na rynku, a mimo to nie pamiętam sytuacji, bym w dobrym świetle musiał narzekać czy to na wydajność czy na precyzję tego zestawu. Silnik liniowy VXD jest cichy, dokładny i dobrze współpracuje z systemem śledzenia Sony.

Zastosowany po raz pierwszy w modelu Tamron 70-180 mm f/2,8, wykorzystuje grupę elementów pływających, ostrzy z deklarowaną precyzją do 0,005 mm i jest przy tym bezdźwięczny, co będzie miało znaczenie podczas filmowania. Pracuje przy tym bardzo płynnie, bez irytującego przeostrzania i skokowego zawężania zakresu, zanim w końcu zatrzyma się tam gdzie chcemy. A włączenie limitera zakresu jeszcze poprawia te osiągi.

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/3200; ISO 320; 400 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/1600; ISO 160; 400 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/2000; ISO 125; 400 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/3200; ISO 320; 400 mm

Najbardziej wymagającym tematem jaki fotografowałem byli z pewnością surferzy na czarnych plażach Karamas. Drobiny wody unoszące się w powietrzu i warstwy białych fal kontrastujących z błękitnym niebem, rywalizowały o uwagę systemu AF. Odsetek nietrafionych zdjęć okazał się zaskakująco mały, a AF gubił się właściwie tylko gdy obniżałem perspektywę i znajdujące się bliżej aparatu fale przysłaniały na moment zawodnika.

Bez zarzutu obiektyw sprawdzał się też w ulicznym reportażu. Tak uniwersalny zakres ogniskowych sprawia, że bez zmieniania obiektywu możemy "obsłużyć" całe wydarzenie, tworząc zarówno standardowe ujęcia jak również ciasne portrety i zdjęcia detali. Przekonałem się o tym podczas barwnego Balijskiego święta Galungan, na które to specjalnie wybrałem się do Ubud, kulturalnej stolicy wyspy.

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/250; ISO 160; 268 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/4,5; 1/500; ISO 100; 58 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/250; ISO 1000; 270 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/350; ISO 100; 400 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/1000; ISO 100; 350 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/5,6; 1/250; ISO 400; 148 mm

Największym wyzwaniem dla systemu AF okazały się małe tematy znajdujące się bardzo blisko, czyli np. obiekty makro. Winą obarczałbym jednak nie tylko obiektyw ale również, a być może głównie korpus. Dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest zazwyczaj znalezienie większego i bardziej kontrastowego obiektu w podobnej odległości i przekadrowanie na właściwego bohatera zdjęcia. Gdy aparat „widzi” już nasz obiekt, doostrza bardzo sprawnie i raczej go nie gubi.

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/11; 1/250; ISO 100; 400 mm

A skoro już o zdjęciach makro...

Maksymalne powiększenie jakie oferuje Tamron 50-400 mm to 1:2 (dla przedziału ogniskowych 50-70 mm), co sam producent określa mianem „half-macro”. Za prawdziwe macro uznaje się obiektywy o powiększeniu x1 i więcej, co nie znaczy jednak, że nie jesteśmy w stanie wykonywać efektownych zdjęć zbliżeniowych. 

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/5,6; 1/45 s; ISO 3200; 90 mm

Minimalna odległość ostrzenia przy 50 mm to tylko 25 cm, a więc o połowę mniejsza niż w przypadku typowej stałki. Pozwala to więc kadrować ciaśniej i tym samym zmniejszyć znacząco głębię ostrości (to do was fani portretu!). Dla ogniskowej 70 mm minimalny dystans to nadal jedynie 27 cm! Przy maksymalnym 400 mm odległość ogniskowania wydłuża się do 1,5 mm (powiększenie 1:4), co nadal jest bardzo dobrym parametrem.

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/7,1; 1/160; ISO 100; 400 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/80; ISO 1000; 400 mm

A wszystko to pewnie i stabilnie „z ręki”

Wykonywanie super-ostrych zdjęć i powiększeń na długich ogniskowych wspiera w dużym stopniu bardzo wydajny system optycznej stabilizacji VC. Tamron pod tym względem prezentował się bardzo dobrze już w czasach lustrzankowych, a teraz otrzymuje dodatkowy „boost” dzięki wbudowanej 5-osiowej stabilizacji matrycy w korpusach Sony.

W efekcie klasyczne reguły doboru bezpiecznego czasu otwarcia migawki (takie zasada odwróconej ogniskowej) można na dobre zamknąć w dawnych podręcznikach. Fotografując statyczne motywy, przy maksymalnej ogniskowej 400 mm, można już śmiało schodzić do 1/80 s (!). Przy 1/60 delikatna nieostrość pojawia się na połowie zdjęć, ale w ekstremalnych sytuacjach warto próbować nawet przy 1/40 s.

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/4,5; 1/60; ISO 1600; 50 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/60; ISO 1000; 400 mm

To rewelacyjne wyniki, które w pewnym stopniu rekompensują nam mniejszą jasność obiektywu. Tak długie czasy naświetlania warunkach słabszego oświetlenia pozwolą nam wykonywać ostre zdjęcia bez znaczącego podbijania czułości ISO. Wydłużenie ekspozycji nawet o 3 EV to zejście z ISO 6400 do ISO 800. W przypadku matrycy Sony A7 III robi to dużą różnicę.

Ostry jak brzytwa, korygowany systemowo

Zdjęcia makro pokazują też najlepiej jak ostrym obiektywem jest Tamron 50-400. I to nie tylko w krótkim zakresie 50-100 mm ale również na długim końcu, który w superzoomach przeważnie "mydli". Oglądając pełne detali powiększenia zdjęć owadów otwierałem oczy naprawdę szeroko. Są nie tylko pełne ostrych detali, ale zachowują też świetny kontrast i są w zasadzie wolne od aberracji. Pliki JPEG prezentują się znakomicie a RAW-y są tylko – jak to RAWy – nieco bardziej płaskie pod względem kolorystyki.

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/250; ISO 320; 400 mm

Winieta jest niewielka i, dzięki rozpoznawaniu profilu obiektywu w Lightroom, korygowana automatycznie już w momencie otwarcia pliku w wywoływarce. Przejrzałem setki zdjęć w poszukiwaniu śladów aberracji chromatycznej. Niestety nie mam Wam nic do pokazania. Bardzo dobrze wypada również pod kątem geometrii oraz pracy pod światło.

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/3200; ISO 320; 400 mm

Zdaniem inżynierów Tamron to zasługa bogatego w elementy specjalne, skomplikowanego układu soczewek. W torze optycznym ustawiono aż 24 elementy w 18 grupach, w tym również asferyczne i o bardzo niskiej dyspersji. Pokryto je także nowymi powłokami BBAR-G2 (drugiej generacji), które minimalizują efekt ducha i poprawiają widoczność detali na zdjęciach z mocnym tylnym światłem. Generalnie optycznie wydaje się to być jedna z najlepszych konstrukcji o tym zakresie i to nie tylko w klasie amatorskiej – takich parametrów nie powstydziłby się niejeden model profesjonalny.

Dla kogo jest Tamron 50-400 mm?

Ogromna uniwersalność tego obiektywu sprawia, że wskazanie konkretnej grupy potencjalnych użytkowników jest zadaniem karkołomnym, jeśli nie niemożliwym. Bez względu jednak na to, czy fotografujecie przyrodę, sport czy górskie krajobrazy, z pewnością docenicie świetną kulturę pracy, i przede wszystkim znakomitą jakość rejestrowanego obrazu.

Kluczowe mogą okazać się tu również gabaryty. Skonstruowanie perfekcyjnego, referencyjnego wręcz optycznie przyrządu nie jest dzisiaj trudne, znacznie trudniejsze jest pogodzenie tej jakości z rozsądną i akceptowalną dla większości ergonomią. Tamron 50-400 mm to oczywiście nadal nie typowo spacerowy obiektyw, ale nie przekroczył mojej granicy komfortu i dziś już wiem na pewno, że to głównie dzięki temu towarzyszył mi tak często. 

To z pewnością obiektyw dla fanów górskich krajobrazów, którzy lubią kompresować perspektywę i wycinać detale z odległych planów. Zakres rozpoczynający się od 50 mm sprawiał, że na wycieczkach wokół wulkanów Agung i Batur korzystałem praktycznie wyłącznie z tego szkła (choć miałem ze sobą również bardzo lekki model Tamron 20-40 mm). Wiele zależy tu oczywiście od upodobań. Fanów superszerokokątnych ujęć rozległych krajobrazów i przerysowanych elementów pierwszego planu, raczej nie przekonam do zmiany stylu fotografowania. 

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/80; ISO 100; 50 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/8; 1/125; ISO 100; 250 mm

Dla fanów podróżniczego reportażu 

Lubię minimalistyczne ujęcia, graficzne kompozycje i ciasne portrety. Myślę, że z tym obiektywem również je polubicie. Jako zdeklarowany fan fotografii ulicznej zawsze lubiłem być blisko, z ogniskową nie dłuższą niż 50 mm. Z Tamronem 50-400 mm poczułem się jak Martin Parr, który również odkrywa właśnie uroki długich zoomów (sprawdźcie jego najnowszy projekt "Beach Therapy"). Taka optyka zmusza do bardziej przemyślanego komponowania (co wykluczyć z kadru a co w nim pozostawić i w jakich proporcjach), świetnie sprawdza się też w niepozowanym portrecie podróżniczym.

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/500; ISO 100; 400 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/5,6; 1/1500; ISO 100; 125 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/10; 1/125; ISO 200; 250 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/7,1; 1/60; ISO 125; 100 mm

I dla przyrodników amatorów. Takich jak ja.

By przekonać się o uniwersalności tego obiektywu, musiałem, jak to się mówi, czelendżować się na różne sposoby. Bo makro czy ptaki dalekie są od moich fotograficznych zainteresowań. Fotografowanie przyrody okazało się jednak zaskakująco satysfakcjonujące. Ale też wymagające. Oczywiście Sony A7 III nie jest idealnym korpusem do fotografii ptaków, podobnie jak doświadczony fotograf zapewne uznałby ogniskową 400 mm za zbyt krótką. Ale do takich, amatorskich zastosowań przeznaczony jest właśnie Tamron 40-500 mm. Pozowała zasmakować w niemal każdej dziedzinie fotografii, oferując świetną jakość obrazu w zasięgu portfela ambitnego i wymagającego amatora. 

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/3200; ISO 320; 400 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/3200; ISO 320; 400 mm

Sony A7 III + Tamron 50-400 mm; Ustawienia: f/6,3; 1/250; ISO 100; 400 mm

 

Skopiuj link

Autor: Maciej Zieliński

Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.

Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
OPPO Reno 11F 5G to mistrz wagi lekkiej - opinia Dawida Markoffa
OPPO Reno 11F 5G to mistrz wagi lekkiej - opinia Dawida Markoffa
Z zaawansowanym modułem foto i świetną specyfikacją OPPO Reno 11F 5G ma być budżetowym smartfonem bez kompromisów. Komercyjny fotograf i wykładowca Akademii Fotografii Dawid Markoff sprawdził,...
5
Tamron 17-50 mm f/4 i 70-180 mm f/2.8 G2 - zestaw idealny?
Tamron 17-50 mm f/4 i 70-180 mm f/2.8 G2 - zestaw idealny?
Czy dwa przystępne cenowo obiektywy o oryginalnych zakresach mogą zastąpić nam klasyczne trio reporterskich zoomów? Najnowsze konstrukcje Tamrona podważają utarte schematy i pokazują,...
8
Anja Niemi: In Character. Przekleństwo perfekcjonizmu [RECENZJA]
Anja Niemi: In Character. Przekleństwo perfekcjonizmu [RECENZJA]
Precyzyjnie budowane napięcie rodem z dreszczowców Hitchcocka, literackie inspiracje i kinowe wizualne tropy. Pierwsza retrospektywna książka Anji Niemi to fantastyczna podróż do świata jej...
7
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (1)