Dokumentalista Belfastu - Frankie Quinn w Starej Galerii ZPAF

Autor: Marta Sinior

8 Listopad 2008
Artykuł na: 6-9 minut
W Starej Galerii ZPAF na warszawskiej starówce prezentowana jest wystawa, którą na pewno warto zobaczyć. To ekspozycja Frankie'go Quinna "Streets apart" ukazująca przebieg konfliktu północno-irlandzkiego, który artysta dokumentował przez ostatnie 3 dekady. Na wystawie obok cyklu zdjęć pokazującego Irlandię Północną przed i po zmianach lat osiemdziesiątych, prezentowany jest drugi projekt panoram "Interface Images" dokumentujący tzw. peacelines czyli mury oddzielające dzielnice katolickie od protestanckich.

Frankie Quinn pochodzi z dzielnicy Short Strand w Belfaście. Fotografować zaczął w 1982 roku, gdy dostał od ojca aparat fotograficzny - starą Praktikę z obiektywami Zeiss o ogniskowej 35mm i 50mm. Fotografia szybko stała się ważnym elementem jego życia. Dorastanie w dzielnicach dotkniętych konfliktem, znajomość miejsca i ludzi pomogła Frankiemu w dokumentowaniu tamtejszej rzeczywistości. Ale nie tylko. Jego fotograficzna pasja zaprowadziła go również do innych miejsc na świecie. Dokumentował, między innymi, konflikty w: Bośni, Palestynie i Izraelu. Jego zdjęcia publikowane były w wielu gazetach i magazynach, wystawiano je w galeriach Europy, Ameryki i Australii.

fot. Frankie Quinn,Strand Political Peaceline Cluan Place 1992

Poniżej publikujemy tekst poświęcony pracom Frankie'go Quinna autorstwa Gabbi Murphy:

Frankie Quinn opublikował "Interface Images", swój pierwszy album o peacelines (mury rozdzielające dzielnice katolickie od protestanckich) 14 lat temu. Był to rok, kiedy po raz pierwszy doszło do zawieszenia broni w Irlandii Północnej. Cztery lata później Porozumienie Wielkopiątkowe miało przekuć konflikt w proces polityczny. Na powierzchni było widać pewne zmiany. Organizacje paramilitarne ogłosiły rozbrojenie (doszło do zmniejszenia ilości zabójstw, ale nie można powiedzieć, że do nich nie dochodziło). Rozmontowano wieże strażnicze armii brytyjskiej, które stały wzdłuż granicy państwa. Obecnie podczas spaceru po centrum obecnego Belfastu widać od razu, że miasto to przeszło radykalną zmianę. Wielkie inwestycje, prestiżowe przedsięwzięcia i światowe marki nadają kolorytu temu tętniącemu życiem, wręcz kosmopolitycznemu, nowoczesnemu miejscu, ale tylko tam, gdzie trafiają nowe pieniądze, "dywidenda pokojowa". Jeśli wytknie się trochę nos poza błyszczące światła nowości, wtedy geografia miejska Belfastu odkrywa inną i starszą narrację. Zburzenie Muru Berlińskiego w 1989 roku pozostaje ikoną końca dwudziestego wieku. Ale tak naprawdę nowy wiek można raczej scharakteryzować poprzez wznoszenie, a nie burzenie, nowych barier. Linia Kontroli, która dzieli sporne terytorium pomiędzy Indiami a Pakistanem, wyznaczona jest wzniesionymi murami, boleśnie określającymi jej istnienie. Na palestyńskim Zachodni Brzegu, terytorialne ambicje Izraela przyjmują fizyczną formę bariery, która , według orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, "równa się aneksji."

fot. Frankie Quinn

To pewien model agresywnej "obrony", która odbija się echem na różnych kontynentach - w Uzbekistanie (którego granice z Kazachstanem są zaminowane), w Arabii Saudyjskiej na terenach przygranicznych z Jemenem, w Cyprze okupowanym przez Turcję, skierowana przeciwko Grekom, zamieszkującym ten teren i w USA wzdłuż granicy z Meksykiem. Niewiele miejsc jednak cechuje taka złożoność wewnętrznych podziałów, jak Irlandię Północną.

Żaden komentator nie może wspomnieć o "peacelines" bez podkreślenia ironii tego terminu. Konflikt ten zawsze stanowił żyzną glebę dla powstawania ironicznych eufemizmów - The Troubles (Kłopoty) są tego doskonałym przykładem. Peacelines narodziły się w latach sześćdziesiątych, a ich tłem były wewnętrzne konflikty lokalnych społeczności. Rozpoczęły się one od przypadkowo wznoszonych barykad, budowanych przez katolików i protestantów w obronie przed "sekciarskimi" najazdami na ich własne terytoria . Armia brytyjska konsekwentnie dodała swoje mury. Barykady sformalizowano oficjalnie jako środek bezpieczeństwa , który miał rzekomo (i znowu, ironicznie) być jedynie tymczasowym środkiem zaradczym. W rzeczywistości peacelines to uskoki , które definiują tektonikę podziału sektariańskiego. Dekadę później po Porozumieniu Wielkopiątkowym mury wciąż rosną i są coraz potężniejsze. Według szacunków Northern Ireland Office (NIO) w 2001 roku w Belfaście zamkniętych było 27 ulic. Niektóre wyliczenia podają, że w pewnych miejscach ilość peacelines wybudowanych przez NIO przekracza 40 (szacunki te zależą od definicji "peacelines") i że ciągle są budowane nowe, zwłaszcza w północnym Belfaście , co stanowi przerażającą układankę walki o terytoria. Co więcej, Northern Ireland Housing Executive (NIHE) wyliczyło w tym samym czasie, że 98 procent domów NIHE w Belfaście znajduje się w miejscach, do których prawo roszczą sobie albo katolicy albo protestanci, a w pozostałych częściach Północnej Irlandii w podobnej sytuacji znajduje się jedynie 71 procent domów. Istnieją niewidzialne i widzialne granice pomiędzy katolickimi/nacjonalistycznymi a protestanckimi/unionistycznymi dzielnicami, to granice psychologiczne i fizyczne jednocześnie.

Wielu mieszkańców tych okolic uważa, ze peacelines są niezbędne z powodów bezpieczeństwa, ale zgadzają się, że jednak płacą za to pewną cenę. NIO Policing and Public Order w raporcie na rok 2001 podało, że rezydenci tych miejsc cierpią z powodu dysproporcji socjalnych i ekonomicznych. Właściciele przedsiębiorstw niechętnie otwierają swoje interesy w punktach zapalnych. Wielkie zmiany demograficzne oznaczają, że więcej domów protestanckich pozostaje niezamieszkałych, a w wielu katolickich dzielnicach zapotrzebowanie na mieszkania jest większe niż ich osiągalność. Kwestie związane z terytorialnością podkreślają ciągłe napięcie pomiędzy zapotrzebowaniem na mieszkania a potrzebą bezpieczeństwa. Bezrobocie na tych terenach jest wysokie: dochodzi do 40 procent. W 2001 roku, 88 procent katolickich i 71 procent protestanckich dzieci, mieszkających na terytoriach, gdzie dochodzi do segregacji, identyfikowano jako żyjące poniżej lub na granicy ubóstwa. Bariery być może dają rezydentom z dwóch stron psychologiczne poczucie bezpieczeństwa, ale ich wartość nie jest wartością absolutną. Report CAJ z 2001 odkrył, że mimo iż powstawanie nowych murów i zamykanie bram w północnym Belfaście zredukowały akty wandalizmu, nie wpłynęły one jednak znacząco na zamieszki. Przemoc na terenach przy peacelines jest nadal faktem, podobnie jak lęk, jaki towarzyszy życiu mieszkańców.

fot. Frankie Quinn,General Dog at fire in Lenadoon 1994

Wydarzenia kulturowe czy tradycyjne celebracje, włączając parady i związane z nimi protesty, wciąż prowadzą do eskalacji napięcia i wrogości. Być może jeszcze gorsza jest rezygnacja, która sprawia, że segregacja jest postrzegana jako rzecz nie do uniknięcia. Zdjęcia peacelines, ktore Frankie Quinn zbierał od 2002 roku, pokazują uderzający portret ciągłych podziałów. To panoramiczne medium świetnie oddaje treść - połacie unikalnej miejskiej architektury, zwłaszcza tam, gdzie stalowe ogrodzenia tną pustkę ogołoconej i zniszczonej ziemi oraz szare ciężkie niebo. Opuszczone domy i wandalizm to leitmotif tej próżni emocjonalnej i inwestycyjnej. To bardzo silne oznaki prawdziwej głębi podziałów. Na jednym zdjęciu parada oranżystów przekracza peaceline. Na innym blada statuetka Matki Boskiej stoi, niczym strażnik, za najeżonym kolcami płotem. Mieszkańcy też wykorzystują peacelines - przy pomocy farb zadają pytania, protestują i upiększają swoje otoczenie, na ile to tylko możliwie. Widać tu też coś innego. Miejsca, w których wielokolorowe cegły i dekoracyjne krzewy zastąpiły otwartą wrogość stalowych kolców. Na innych zdjęciach granice stały się bardziej dzikie: rozbuchana flora, która wyznacza ziemię niczyją, gdzie rośliny kolonizują mury, jakby stanowiły one naturalną część krajobrazu. Te peacelines nie przyciągają jednak turystów. Ciekawe dla nich są te "asertywne" ściany, te, których graffiti podkreślają podział interpretacji konfliktu na " naszą" i "ich". To one ściągają obiektywy aparatów do Irlandii Północnej, dzięki naszej nowo nabytej dostępności i "pokojowej prosperity". I to też jest ironia. Zdjęcia Quinna przedstawiające turystów, obciążonych aparatami fotograficznymi, którzy wydreptują ścieżki po pozostałościach konfliktu, podkreślają rozziew pomiędzy tryskającym życiem ośrodkiem komercyjnego ożywienia i tymi miejscami, o których zapomniano. Zdjęcia te pokazują gniew, wrogość, humor, apatię i zdolność do powstania z popiołów ludzi, którzy mieszkają w kruchych cytadelach segregacji. NIO odnotowało w 2001, że " niekorzystny wpływ peacelines jest konieczny w kontekście bezpieczeństwa narodowego". Fotografia peaceline Quinna jest żywym przypomnieniem, że nie będzie prawdziwego pokoju, dopóki granice te i ich sektariańskie uzasadnianie nie zostaną zdekonstruowane. - tekst Gabbi Murphy

Frankie Quinn STREETS APART

7-28 listopada 2008

Stara Galeria ZPAF
Pl.Zamkowy 8, Warszawa

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Wydarzenia
Transformacja i uwalnianie - nadchodzi Fotofestiwal 2024
Transformacja i uwalnianie - nadchodzi Fotofestiwal 2024
Premiery polskich projektów, zdjęcia międzynarodowych gwiazd fotografii, najciekawsze tematy fotograficzne sezonu i prace młodych twórców - Fotofestiwal ogłosił program blisko...
7
Konkursy foto i wideo z okazji Festiwalu Fotoforma 2024
Konkursy foto i wideo z okazji Festiwalu Fotoforma 2024
Nadchodzi II edycja Festiwalu Fotoforma! Już 13 i 14 czerwca 2024 r. to wyjątkowe wydarzenie ponownie zagości na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie. 2 dni inspiracji i edukacji,...
10
To jeden z najciekawszych polskich festiwali. "Północ" tematem przewodnim 10. edycji W Ramach Sopotu
To jeden z najciekawszych polskich festiwali. "Północ" tematem przewodnim 10. edycji W Ramach Sopotu
Jubileuszowa 10. edycja Festiwalu Fotografii w Ramach Sopotu rozpoczyna się we wrześniu, natomiast już 8 kwietnia do Sopotu przyjeżdżają tegoroczni rezydenci: Jacek Poremba, Antonina...
4