Kolaże Jana Dziaczkowskiego w Galerii ZPAF i S-ka

Autor: Marta Sinior

4 Wrzesień 2008
Artykuł na: 6-9 minut
Już jutro, 5 września 2008 roku w Galerii ZPAF i S-ka zostanie otwarta ciekawa wystawa autorstwa Jana Dziaczkowskiego. Młody artysta, na wystawie specjalnie przygotowanej dla krakowskiej galerii, zaprezentuje cykl kolaży przedstawiający irracjonalny świat bez granic. Otwarcie ekspozycji nastąpi o godzinie 20.

Jan Dziaczkowski urodził się w Warszawie w 1983 roku. W 2007 roku ukończył malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Do tej pory swoje prace prezentował na wystawach indywidualnych tylko w Warszawie, w: Galerii Piotra Nowickiego, Rastrze, TR i na Chłodnej 25. Poza nimi na swoim koncie ma udział w kilkunastu wystawach zbiorowych w Polsce i zagranicą. Dziaczkowski pracuje na warszawskiej Pradze w pracowni NUKU. Jako ilustrator współpracuje również z tygodnikiem "Przekrój".

Więcej na stronie artysty: www.dziaczkowski.pl/

Jan Dziaczkowski z cyklu "Keine Grenze"

Poniżej zamieszczamy tekst o wystawie autorstwa Stacha Szabłowskiego:

Może to byłoby nawet przyjemnie? Gdyby Żelazna Kurtyna nie wyrosła na linii Łaby, ale dalej - choćby i w Santiago de Compostela. Oto w 1945 radziecka armia nie zatrzymuje się w połowie Niemiec - i połowie drogi - i kroczy raźno ku zachodzącemu słońcu, zakładając po drodze satelickie kraje: Socjalistyczną Republikę Francji, Ludowo-Demokratyczną Republikę Włoch, Zjednoczoną Socjalistyczną Republikę Wielkiej Brytanii i Irlandii. Cała Europa demoludów? Dlaczego nie. Przynajmniej jechalibyśmy wszyscy na tym samym koślawym wózku o fatalnie skrzypiących kołach - a dziś moglibyśmy wspólnie z Belgami czy mieszkańcami Lichtensteinu leczyć postkomunistyczne traumy i pielęgnować nostalgię za małymi radościami RWPG.

Kojenie naszych, środkowoeuropejskich resentymentów to jedna z przyjemności, które zapewnia nam w swoich kolażach Jan Dziaczkowski. Za pomocą wirtuozerskich cięć nożyczek artysta przesuwa Żelazną Kurtynę na Zachód i niczym Dick w "Człowieku z wysokiego zamku" cieszy się "political fiction" historii alternatywnej. Oglądamy ją na pocztówkach z nie zaistniałej, choć przecież możliwej do pomyślenia teraźniejszości. Rozciągnięcie politycznej strefy wpływów Bloku Wschodniego na Zachód, wiązałoby się ekspansją socrealistycznej przestrzeni i estetyki, z zakażeniem zachodnioeuropejskiej tkanki urbanistycznej "betonowym dziedzictwem" socmoderny. Oto wokół Krzywej Wieży w Pizie wyrastają bloki z wielkiej płyty, od Trocaderco ku wieży Eiffla ciągną się stalinowskie popiersia, a z samą wieżą konkuruje strzelisty pomnik kosmonautyki w duchu moskiewskim. Lądowanie obcych, betonowych ciał, na wzór Pałacu Kultury wyrastającego nagle w historycznym centrum Warszawy - staje codziennością miast Starej Unii.

Jan Dziaczkowski z cyklu "Keine Grenze"

Technika kolażu idealnie nadaje się do zobrazowania nabrzmiałej resentymentem fantazji. Trzeba podkreślić, że Jan Dziaczkowski wskrzesza tę technikę w wersji analogowej, korzennej, nieomal ernstowskiej. Czyni to w chwili, w której kolaż wydaje się już doszczętnie zdewaluowany przez wszechmocnego Photoshopa. Dziaczkowski przystępuje do dzieła zbrojny w nie zmodernizowany arsenał modernistycznych kolażystów: nożyczki, żyletkę, klej, strategię wybornego trupa i swobodnych skojarzeń, napięcie między swojskością a wyobcowaniem, które tak podobały się w tej technice surrealistom. Nawet druki, które Dziaczkowski wykorzystuje jako materię swoich prac są spatynowane i przedatowane: na warsztat trafiają archiwalne pocztówki i zdjęcia wyszperanych nie wiadomo gdzie sowieckich magazynów. Wszystkie przedmioty są znalezione. Retro? Trudno opędzić się od wyrażenia, że Dziaczkowski próbuje złowić nas na przynętę retro, zagrać na sentymentalnej nucie i na poczuciu bezpieczeństwa, które potrafią dać tradycyjne techniki. Niech będzie.

W piętrzącej intelektualne wyzwania sztuce odmawiamy sobie zmysłowych przyjemności na tyle często, że doprawdy możemy sobie pozwolić na Dziaczkowskiego i jego kolaże. Kategoria przyjemności jest w odbiorze tych prac niezwykle istotna; nie do przecenienia jest kwestia kunsztu: formuła, którą posługuje się artysta jest stara, ale trzeba powiedzieć, że posługuje się nią z niepospolitą zręcznością i finezją - a także z dowcipem, bez którego trudno w ogóle myśleć o byciu kolażystą. W archaiczności Dziaczkowskiego jest paradoksalna świeżość. W pewnym sensie, w okolicznościach postmodernistycznych, każdy artysta jest kolażystą, DJ-em, montażystą - każdy coś miksuje, a w tłumie hybryd ze świecą szukać czystych form. W obliczu powszechności myślenia w kategoriach kolażu o tworzeniu obrazów i tekstów kultury, tym bardziej zaskakujące jest spotkanie z artystą, który nie tylko kolażem myśli, ile go robi - a obraz traktuje nie jako (cyfrową) informację, lecz materię dająca się lepić, sklejać i modelować w kategoriach nieomal rzeźbiarskich.

Jan Dziaczkowski z cyklu "Keine Grenze"

Dziaczkowski wkleja więc brutalną (w sensie politycznym i estetycznym) przestrzeń socrealizmu i socmoderny w przytulny pejzaż urbanistyczny zachodnioeuropejskich zespołów zabytkowych. Zestawienia są zgrzytliwe, a nawet barbarzyńskie - ale przecież na wchodzie Europy nie takie implanty wszczepiało się w historyczne tkanki. Przypominają mi się prace rosyjskiej grupy AES (później, ale jeszcze nie wtedy, AES+F) z projektu "Witnesses of the Future". Rosyjscy artyści również pokazywali pocztówki - z będącego wówczas odległą przyszłością roku 2006. Na widokówkach w spalonym Tel Awiwie obozowali mudżahedini, przed katedrą św. Piotra Afgańczycy sprzedawali kozy i wielbłądy, opera w Sydney została przerobiona na meczet, zaś Statua Wolności dostała na twarz kwef, a do ręki Koran. Zrobione ładnych kilka lat przed 11 września pocztówki były perfekcyjnymi fotomontażami, ale ich sugestywność neutralizowała nieznośna lekkość cyfrowej manipulacji. Przyszłość przepowiadana przez AES ma jeszcze szansę się wydarzyć ; alternatywna przeszłość Europy bez granic, możliwa jest tylko u Dziaczkowskiego. - napisał Stach Szabłowski

Jan Dziaczkowski Keine Grenze

Wernisaż wystawy: 5 września 2008 godzina 20
Wystawa czynna: od. 6.09 do 11.10 2008
od poniedziałku do soboty: 12-18, czwartek: 12-20

Galeria ZPAF i S-ka
ul. św. Tomasza 24, Kraków

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Wydarzenia
Letnie Meetingi Fotograficzne - kreatywne spotkania, warsztaty i prelekcje w 9 miastach!
Letnie Meetingi Fotograficzne - kreatywne spotkania, warsztaty i prelekcje w 9 miastach!
Wraz z końcem czerwca ruszają Letnie Meetingi Fotograficzne - seria wydarzeń obejmujących spotkania z ekspertami, praktyczne warsztaty i testy sprzętu. Przez cały lipiec cykl odwiedzi...
4
Liczy się dobra fotografia - rusza Wschodni Festiwal Fotografii 2025
Liczy się dobra fotografia - rusza Wschodni Festiwal Fotografii 2025
6 czerwca w lublinie rusza druga edycja Wschodniego Festiwalu Fotografii. To przestrzeń spotkań z fotografią artystyczną, dokumentalną i reportażową w najbardziej wyrazistych i...
6
Opolski Festiwal Fotografii po raz pierwszy latem. "Przesilenie" startuje już 27 czerwca
Opolski Festiwal Fotografii po raz pierwszy latem. "Przesilenie" startuje już 27 czerwca
OFF przechodzi na czas letni. 15. edycja Opolskiego Festiwalu Fotografii skupia się wokół tematu przesilenia, prezentując zarówno projekty związane z cyklami natury, jak i osobiste...
2
Powiązane artykuły