Profesjonalne Nikony najwyżej oceniane przez internautów

Firma "J.D. Power and Associates" przebadała 4 500 zweryfikowanych użytkowników cyfrowych lustrzanek, żeby sprawdzić, które firmy cenią oni najbardziej. Uczestnicy oceniali pięć elementów: jakość obrazu, trwałość, funkcjonalność, łatwość obsługi i szybkość reakcji. W wyniku tych badań na pierwszym miejscu znalazła się profesjonalna seria lustrzanek Nikona (Nikon Pro Series), która szczególnie dobrze wypadła w kategoriach: trwałość, niezawodność, łatwość obsługi, a także "opóźnienie migawki". Na drugim miejscu uplasował się Canon z serią nazwaną w oryginale badania "Mark", a więc zapewne chodzi również o serię profesjonalną. Klienci chwalą go za wydajność oraz jakość obrazu. Na trzecim miejscu znalazły się ex aequo Nikon i Canon z seriami nazwanymi w badaniu "D", a więc aparatami półprofesjonalnymi i amatorskimi (poza najniższą serią lustrzanek Canona, która została potraktowana oddzielnie). Wyniki pozostałych firm można znaleźć w zestawieniu poniżej.

Autorzy raportu zwracają także uwagę na inne ciekawe wyniki w badaniu. Na przykład kupujący w internecie wydają średnio 937 USD na aparat i robią nim średnio 918 zdjęć miesięcznie. To dosyć sporo. Użytkownicy muszą być mimo wszystko zadowoleni ze swoich zakupów, bo aż 87% na pewno poleciłoby posiadany sprzęt znajomym i rodzinie. Interesujące jest, że tylko co trzeci kupujący przez internet używa swojego aparatu także do nagrywania wideo. Biorąc pod uwagę, że obecnie prawie wszystkie aparaty na rynku filmują, nie jest to dużo.

Fujifilm GFX100RF - Raty 20x0%

22 999 zł

Nikon Z6 III - raty 20x0%

9 159 zł

Canon EOS R6 Mark II - raty 20x0%

8 999 zł

PANASONIC LUMIX S1R II - raty 20x0%

15 299 zł

Sony FX30 - raty 20x0%

9 449 zł

Ogólnie rzecz biorąc klienci byli najbardziej zadowoleni z jakości obrazu, a najmniej - z trwałości i szybkości reakcji aparatów. Co ciekawe, jedna trzecia wszystkich właścicieli cyfrowych lustrzanek wybiera sprzęt zwracając uwagę na przywiązanie do marki, a nie ze względu na jego jakość. Stąd zapewne biorą się "wojny" systemowe.

Reklama