Michał Solarski i Tomasz Liboska "Postrzyżyny"

Autor: Marcin Grabowiecki

5 Grudzień 2014
Artykuł na: 2-3 minuty

Prezentujemy historię Michała Solarskiego i Tomasza Liboski poświęconą ich młodości, która przyniosła im główną nagrodę w konkursie Lens Culture Awards 2014.

Zobacz wszystkie zdjęcia (8)

Michał Solarski i Tomasz Liboska zostali jednymi z pięciu zdobywców Grand Prize konkursu Lens Culture Awards 2014. Dziś pokazujemy zdjęcia z nagrodzonego cyklu "Postrzyżyny" wraz z komentarzem autorów.

Pochodzimy z Goleszowa, niewielkiej, liczącej około 4 tysięcy mieszkańców mieściny na południowych krańcach Polski. Tam, dwadzieścia lat wcześniej, dorastaliśmy. W sumie nic nadzwyczajnego. To był początek lat 90. i jeśli naprawdę chciałeś to zrobić z klasą było tylko jedno wyjście - chrzanić fryzjera, przetrzepać szafy rodziców i rzucić się w sam środek grungowej rewolucji. Oczywiście, że mieliśmy własny "band" i marzenia by wynieść się do Seattle. Skąd do cholery mieliśmy wiedzieć, że w tym mieście deszcz bywa równie nieustępliwy jak młodzieńczy trądzik. Tak czy owak status gwiazd rocka był dla nas tylko kwestią czasu.

To akurat pamiętam wyraźnie. Postanowiliśmy uczynić świat lepszym, jak w tym filmie o włosach. Zanim przekroczymy trzydziestkę i przestaniemy ufać sobie samym. Liczyły się tylko marzenia i nasza przyjaźń. Zrywanie się z lekcji było fajne, włóczęga po mieście była fajna, podryw na enerdowski skuter był najfajniejszy. Gdzieś pomiędzy pierwszą a drugą butelką wina przychodził moment, w którym zyskiwaliśmy absolutną pewność - mamy to pod kontrolą. Trzymamy rękę na pulsie. Czas się zatrzymał.

Zanim połapaliśmy się, co jest grane, było po wszystkim. Skurczybyk ruszył z miejsca. Nie pierwszy raz zagrał z nami nie fair. Najpierw studia, różne uczelnie i miasta. Mimochodem zaczęliśmy zaglądać do fryzjera. Potem każdy poszedł własną drogą. Z dala od Goleszowa.

Dziś wracamy tam z Dominikiem i Markiem. Z ich pomocą rekonstruujemy wydarzenia sprzed lat. Jeśli tylko sytuacja na to pozwala gramy sceny jeden do jednego. Próbujemy sobie przypomnieć wszystko, co tylko możliwe: konkretne miejsca, detale, gesty. Musimy improwizować. Wiele z miejsc, które pamiętamy albo nie istnieje albo kompletnie zmieniło charakter. To samo spotkało nasze wspomnienia.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Sylwetki
Zamki z zapałek. Danuta Rago i jej fotografia reklamowa
Zamki z zapałek. Danuta Rago i jej fotografia reklamowa
W jej PRL-u sfotografowanym na potrzeby sesji reklamowych chce się zwyczajnie żyć. To rzeczywistość estetyczna, fotogeniczna i modna, a jednocześnie swojska, ciepła i...
31
Nie żyje Elliott Erwitt - żegnamy legendę fotografii ulicznej
Nie żyje Elliott Erwitt - żegnamy legendę fotografii ulicznej
Jego humorystyczne, przepełnione wnikliwością czarno-białe kadry znamy i kochamy chyba wszyscy. W wieku 95 zmarł wieloletni członek agencji Magnum i jeden z najważniejszych fotografów...
17
Nieznane zdjęcia Bolesława Augustisa z życia na emigracji - fantastyczne odkrycie Stowarzyszenia Widok
Nieznane zdjęcia Bolesława Augustisa z życia na emigracji - fantastyczne odkrycie Stowarzyszenia...
Czwórka wolontariuszy przeleciała ponad 20 tys. km, by spotkać się z Polonią w trzech największych miastach Nowej Zelandii. Przeprowadzono 14 wywiadów, zdigitalizowano około 200...
10
Powiązane artykuły