Człowiek całe życie oswaja ziemię, a po śmierci do niej wraca - wywiad z Adamem Pańczukiem

Prezentujemy rozmowę z Adamem Pańczukiem, autorem wystawy "Karczeby", którą możemy oglądać do 7 marca w warszawskiej Yours Gallery.

Autor: Marcin Grabowiecki

19 Luty 2010
Artykuł na: 9-16 minut
fot. Adam Pańczuk

Marcin Grabowiecki: Skąd pomysł na cykl "Karczeby"?

Adam Pańczuk: Punktem wyjścia była dokumentacja zmian zachodzących na wsi. Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej przeczuwałem, że wieś będzie szybko się zmieniała. Postanowiłem to rejestrować. Jednak dość szybko doszedłem do wniosku, że to karkołomne przedsięwzięcie i nie dam rady uchwycić wszystkich przemian. To zbyt rozległe zjawisko. W międzyczasie zobaczyłem, że ważniejszy od tych przemian jest dla mnie człowiek. Interesuje mnie, jakie ma on podejście do ziemi, do swojej pracy, do życia. Moi dziadkowie pochodzą ze wsi. W dzieciństwie wakacje spędzałem na wsi. Często dało się zauważyć że ludzie na wsi ziemię traktują jak matkę, która ich wyżywi. Jest coś takiego, że uprawiając ziemię całe życie ludzie ją oswajają, a po śmierci wracają do niej. Cmentarze, na których są chowani, znajdują się obok pola, które uprawiali przez całe życie. Człowiek po śmierci po pewnym czasie staje się ziemią, jest jej częścią. To był dla mnie punkt wyjścia, kiedy zacząłem myśleć o portretach.

Rozumiem, że od początku myślałeś o wsi Lubenka?

Moja babcia pochodzi z innej wsi.

W takim razie skąd się wzięła Lubenka?

Mam kolegę, który po studiach prawniczych w Warszawie wrócił na wieś i pomaga tacie w prowadzeniu gospodarstwa, a mają bardzo duże gospodarstwo. I ja się u nich zatrzymywałem. Mieszkałem tam po kilka tygodni, później wracałem do domu, do rodziców, gdzie miałem pracownię. Wołałem filmy, robiłem odbitki. Patrzyłem co mam na zdjęciach i z powrotem jechałem na wieś. Tak ten cykl pracy na początku wyglądał, później to się trochę zmieniało. Ta wieś przypadła mi do gustu. W kontekście innych wsi ciekawe jest, że jest tam teatr obrzędowy "Czeladońka". Dużo się tam działo pod względem kulturalnym i to było fajne.

No właśnie, pod względem formalnym, ale nie tylko, cykl "Karczeby" jest podobny do tego z aktorami. Czy jest między nimi jakiś związek? Czy jest to też może naturalne rozwinięcie tamtego cyklu - jak do tego podchodzisz?

"Aktorzy" byli wcześniej, dużo wcześniej, zrobiłem ich w 2005 i 2006 roku. Zarówno "Aktorzy" jak i portrety, które wchodzą do cyklu "Karczeby" powstały w większości w tej samej wsi. Chyba na dwóch zdjęciach są nawet te same osoby. A jeśli chodzi o kontynuację to jak najbardziej zgadzam się z tobą - w "Aktorach" zrobiłem tak, że portretując ludzi występujących w teatrze znacznie zaingerowałem w to, jak wyglądają i co przedstawiają przed obiektywem. Podobnie w portretach - też miałem wpływ jak moi bohaterowie pozują. To połączenie dokumentu z elementami kreacji jest wspólnym mianownikiem.

fot. Adam Pańczuk

No właśnie, może spróbujesz opowiedzieć coś więcej o tym. Te portrety, mimo iż są bardzo proste mają w sobie jakąś siłę, pomnikowy efekt. Jak go uzyskałeś?

Nad każdym portretem sporo myślałem. Wiedziałem, że to ma być zapozowane, ale nie chciałem, żeby to wychodziło na pierwszy plan, żeby nie było takie teatralne. Dużo czasu mi zajęło, żeby zważyć tą symbolikę, jakiej używam, do pomysłu na zdjęcia. Zanim zacząłem robić portrety dużo siedziałem na wsi i nie fotografowałem tylko obserwowałem miejsca, ludzi. Drugą rzeczą jest to, że ludzi których portretowałem dobrze już znałem. Wcześniej przez trzy lata jeździłem, fotografowałem ich życie codzienne. Ludzie mnie poznali i wiedzieli jakie zdjęcia robię i to też mi pomogło, w takim sensie, że praktycznie nie musiałem ich przekonywać do tych zdjęć. Idziemy na pole, mam (mamy) pomysł - robimy zdjęcie. Tak to wyglądało. A sama praca to zazwyczaj było góra pół godziny fotografowania, czasami dłużej. Tak jak w przypadku zdjęcia pana Ignacego, któremu głowa wystaje z ziemi. Musiałem ten dół samemu wykopać...

Czy możesz coś powiedzieć o swoich inspiracjach?

Moje inspiracje są wypadkową tego co czytam i oglądam. Starałem się też oglądać albumy z malarstwem, głównie ze średniowiecznym. Lubię twórczość Trent Parke'a. On też w swojej fotografii troszeczkę ingeruje w obraz, fajne rzeczy z codzienności wydobywa. Można mieć wrażenie, że on jakby poruszał się ze światłem. Dużo rzeczy przy jego pomocy buduje i potrafi stworzyć z tego bardzo sugestywny obraz.

Jakiego sprzętu używasz?

Portrety robiłem średnim formatem, na materiałach czarno-białych.

Bez użycia światła dodatkowego?

Nic takiego. Wszystko naturalnie. Na początku wszystko robiłem ze statywem, później zobaczyłem, że niektóre rzeczy mi umykały w trakcie pozowania. Od tego czasu starałem się pracować bez statywu, ale to jest o tyle trudne, że mój aparat średnioformatowy ma duże, ciężkie lustro i powinien być jednak stabilny.

Na wystawie połączyłeś średnioformatowe portrety z małoobrazkowym cyklem. Według mnie jest to nie do końca trafiony pomysł. Portrety wydają się dużo mocniejsze przy zdjęciach reportażowych, które wypadają słabiej.

Z prezentacją na tej wystawie jest tak, że jedna cześć wynika z drugiej. Czyli portrety, które stanowią trzon wystawy nie powstałyby gdybym wcześniej przez kilka lat nie dokumentował życia codziennego. I te zdjęcia, dokumentujące codzienne życie, są niejako dopowiedzeniem historii, która zawiera się w portretach. Portrety z kolei powstały, bo pewnych rzeczy nie byłem w stanie pokazać w klasyczny, dokumentalny sposób. Dla mnie te dwa podejścia się uzupełniają. Jedna rzecz wynika z drugiej. Portrety mówią o człowieku, o jego mentalności, o jego podejściu do ziemi. To jest kwestia odbioru. Ja czuję, że to dobrze współgra ze sobą.

fot. Adam Pańczuk

Czym zajmujesz się obecnie? Czy ten cykl jest skończony?

W tej chwili jeszcze składam książkę z tego materiału. Mam nadzieję, że ukaże się ona w przeciągu pół roku. Mam kolejne pomysły w głowie, ale jest za wcześnie, żeby o tym mówić.

Jesteś laureatem kilku prestiżowych wyróżnień (ostatnio w konkursie Magnum Expression Award). Czy taka nagroda zmienia coś w życiu fotografa?

To jest zewnętrzne potwierdzenie wartości projektu, co jest fajne. Bezpośrednio nie odczułem tego. Z nagrodami tak jest, że fajnie wyglądają w "historii choroby". Jeżeli działasz galeryjnie, sprzedajesz odbitki to też może ci trochę podnieść cenę tej odbitki. Aczkolwiek za dużo odbitek nie sprzedaję.

...no właśnie, pojawia się pytanie, czy rynek galeryjny wogóle istnieje?

Podejrzewam, że w Polsce ciężko o czymś takim mówić. Bardziej na zachodzie Europy czy w Stanach to jest.

Co poradziłbyś ludziom, którzy są dopiero na początku swojej fotgraficznej drogi?

Wszystkim radziłbym, żeby oglądali dużo zdjęć, myśleli o nich. Zastanawiali się dlaczego ktoś w taki sposób opowiedział konkretną historię, a nie inny. Jak ja opowiedziałbym tą historię, ten temat. Żeby spróbował się znależć zamiast fotografa z tym samym miejscu. Czy by zrobił to tak samo, czy inaczej. Patrzył jak są składane historie. Pojedyncze zdjęcie to jest pojedyncze zdjęcie, ale liczy się też szersza wypowiedź, to żeby opowiedzieć historię przez cykl, wtedy to pokazuje, że mamy coś do powiedzenia, a nie tylko jednym kadrem myślimy.

W takim razie co ty miałeś do powiedzenia? Co chciałeś powiedzieć cyklem "Karczeby"?

Chciałem opowiedzieć o tych ludziach, o ich godności, o tym jak traktują ziemię. O tym, że człowiek jest jednak bardzo związany z naturą. W mieście to już się zaciera, bo tu inne rzeczy wytyczają ci codzienny cykl. Na wsi to jest jeszcze natura. A natura często daje znać o sobie. Człowiek jest od niej zależny.

fot. Adam Pańczuk

Adam Pańczuk - urodzony w 1978 roku, absolwent Akademii Ekonomicznej i Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu na Wydziale Komunikacji Multimedialnej. Przewędrował Azję od Bliskiego Wschodu po Syjam. W Pakistanie dotarł do nielegalnych fabryk broni. W Bangkoku poznał większość miejscowych burdeli - w ramach pracy nad materiałem o tajskich prostytutkach. Przez ostatnie lata skupia się na fotografowaniu polskiej wsi. Chociaż na wskroś poznał egzotykę Azji wciąż z niezmiennym entuzjazmem odkrywa polską prowincję. Skupia się na związku człowieka z naturą, istocie człowieczeństwa w relacji do ziemi, pór roku, odchodzenia i narodzin jako rzeczy nierozdzielnych. Na swoim koncie ma liczne nagrody w konkursach fotograficznych m.in. Magnum Expression Award, Lens Culture International Exposure Awards, Grand Press Photo, National Geographic, Newsreportaż.

Strona autorska Adama Pańczuka: www.adampanczuk.pl.

{GAL|25834
Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy nawet próbowałem."
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy...
O poszukiwaniu sprzętu idealnego, pogoni za jakością, współczesnych realiach rynkowych i o tym czy średni format może zastąpić profesjonalną kamerę filmową, rozmawiamy z Maciejem Taichmanem -...
51
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
O jej najnowszej retrospektywie, stagnacji i rozwoju na fotograficznej drodze, a także o tym, co irytuje ją w branży modowej, rozmawiamy z jedną z najważniejszych współczesnych artystek...
22
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Fotografował dla Hermèsa, Amour, NOBU, PURO i innych luksusowych marek oraz hoteli. O ciemnych i jasnych stronach tej branży, ulubionych aparatach oraz kulturze pracy w Polsce i na świecie...
23
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (1)