Wydarzenia
Manfrotto, Exascend i Gitzo - skorzystaj z atrakcyjnych promocji na statywy i karty pamięci
Marcin Grabowiecki: Ludzie na Twoich zdjęciach są przedstawiani w otoczeniu samochodów, samolotów i innych środków transportu. Sprawiają wrażenie, że są "w drodze", zmęczeni, może znudzeni. Patrzą na nas smutno przez okna. Czy możesz powiedzieć nam coś więcej o tych ludziach, o idei, która kryje się za Twoimi pracami?
Juul Hondius: Ludzi nie znam i nic o nich nie wiem. Mogę za to powiedzieć dlaczego ci ludzie są w samolotach, autobusach i dlaczego fotografuję ich w tych specjalnych okolicznościach. Robię to ponieważ jest to dla mnie pewna sytuacja bycia pomiędzy. Tworzę uniwersalny obraz, rejestruję chwilę, która mogła wydarzyć się gdziekolwiek i kiedykolwiek. Przez to, że mogło to się wydarzyć gdziekolwiek widz może wyobrazić sobie co tylko chce. Ta projekcja jest tym, czego oglądający powinni być świadomi.
W moich pracach często pojawiają się okna ponieważ pragnę zaznaczyć, że jest to przestrzeń publiczna, ale nie chcę pokazywać jej jako czegoś rozpoznawalnego. Jeśli robiłbym zdjęcie w Warszawie zadbałbym o to, żeby nawet ktoś z Warszawy nie rozpoznał tego miejsca.
Jak pracujesz nad zdjęciami?
Nie mam żadnego systemu, określonej strategii. Pomysł na zdjęcie może mieć swój początek w zdaniu z artykułu, który czytałem. Może to być fragment audycji, którą widziałem w telewizji, fragment książki, filmu lub pojedynczy obraz.
Obraz, który mnie przyciągnął ma zawsze w sobie pewną siłę i prostotę. Chcę unikać tworzenia klisz, ale z drugiej strony używam ich. Staram się korzystać z tych "bibliotek", które wszyscy mamy w swoim w głowach. To jest coś w rodzaju zbiorowej pamięci wizualnej. Staram się dotknąć tego zagadnienia i tworzyć nowe obrazy, które wyglądają jak taki "zbiorowy obraz", który wszyscy znamy.
Czy możesz opowiedzieć, na przykładzie jednego zdjęcia, jak pracujesz z ludźmi, jak wybierasz swoich modeli?
Na początku zastanawiam się jakiego rodzaju osoby szukam i czy ma być ona rozpoznawalna. Jeśli nie to może to być mój sąsiad, ktoś z mojej rodziny lub przyjaciół, ponieważ będą oni zaledwie figurami a nie konkretnymi osobami z określoną tożsamością. Jeśli chcę zawrzeć w obrazie informację o tożsamości danej osoby, o jej rasie, wieku, typie, płci - wtedy zastanawiam się kto sprawdziłby się najlepiej. Mam ogólne wyobrażenie, kto to powinien być, a potem idę na ulicę lub sprawdzam strony internetowe amatorskich teatrów - większość z tych ludzi jest zainteresowanych pozowaniem, bo to jest ich pasja. Czasami po prostu zagaduję ludzi w metrze, jeśli spotkana osoba pasuje do mojej wizji. Wtedy nadchodzi chwila kiedy muszę poprosić tego człowieka o zgodę i wyjaśnić mu o co chodzi, co bywa trudne i nie zawsze działa. Najgorzej jest wtedy, kiedy masz wrażenie, ze spotkałeś idealną osobę a ona nie chce się zgodzić.
Czym kierujesz się wybierając miejsca, w których powstają Twoje fotografie. Wiem, że pracujesz w różnych miastach?
W Paryżu żyłem przez kilka miesięcy na rezydencji artystycznej, podobnie było w Stambule, w którym mieszkałem i pracowałem przez jakiś czas. Inspirującą rzeczą jest być w nowym miejscu, spotykać innych ludzi, widzieć inne miejsca, chodzić do bibliotek, przeglądać archiwa, a w końcu znaleźć coś interesującego i nauczyć się czegoś o lokalnym rynku medialnym, przekonać się czy mogę to jakoś wykorzystać w swojej pracy.
Spójrzmy na przykład na fotografię z ludźmi za szybą autobusu. Chciałem zrobić to zdjęcie wiele lat temu. Ostatecznie zrobiłem je w Stambule, gdzie przystosowałem swój pomysł do lokalnej sytuacji.
Czasami potrzebuję niewielu rzeczy, jak w zdjęciu mężczyzny leżącego w wodzie. W tym przypadku poszukałem po prostu najbliższego akwenu wodnego, żebym nie musiał jechać za daleko. Znalazłem go w centrum Amsterdamu.
Do każdego ujęcia przygotowuję się jeżdżąc kilka razy w dane miejsce z dublerami i wykonuję testy. Jeśli pominę ten etap pracy to coś zwykle wychodzi nie tak.
Co chcesz powiedzieć za pomocą swoich prac?
Oczywiście "jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów", co nie oznacza, że nic nie muszę tłumaczyć. Moje prace to pewnego rodzaju krytyczna refleksja nad ikonicznymi obrazami albo nad światem obrazów, który nas otacza i który tworzy naszą opinię o innych ludziach. To złożone i skomplikowane zagadnienie. Myślę, że potrzebujemy krytycyzmu, a problem nie dotyczy tylko intelektualistów, ale każdego z nas.
Twoja fotografia nie ma nic wspólnego z dokumentem?
Ona w ogóle nie jest dokumentalna. Nie chcę powiedzieć niczego o uchodźcach albo emigrantach. Mówię o tym, jak obchodzimy się z nimi w fotografii i w mediach. Jak na nich patrzymy. Dotyczy to także innych tematów. Moje prace to pewnego rodzaju archetypiczne obrazy, dotyczące różnych tematów. Stwarzam obrazy, które bazują na innych zdjęciach. Tworzę "fikcję opartą na faktach".
Możesz spojrzeć na moje prace tak jak byś patrzył na film. Reżyser stara się przekazać ci pewnego rodzaju odczucie, wrażenie, zostawiając cały czas dużo przestrzeni do interpretacji.
Nie chcę, żeby ludzie, chociaż przez sekundę wierzyli, że te obrazy są rzeczywiste. To nie jest mój cel. Mam nadzieję, że widzowie zadają sobie pytanie: "Jeśli to nie jest prawdziwe to dlaczego ktoś próbuje mi to pokazać?" - to jest główne pytanie, które próbuję zadawać.
{GAL|25807