Weegee "Z kolekcji Hendrika Berinsona"

Weegee to jeden z najbardziej znanych twórców fotografii amerykańskiej. Uważany jest za klasyka fotografii reporterskiej. Stworzył przejmujący zapis ciemnej strony życia miasta. Artysta dokumentuje czasy prohibicji, na swoich zdjęciach uwiecznia wojny gangów, zabójstwa i biedę. Prace z kolekcji Hendrika Berinsona są pokazywane w Krakowie po raz pierwszy. Możemy je oglądać do 26 lipca w Muzeum Narodowym.

Autor: Marcin Grabowiecki

21 Lipiec 2009
Artykuł na: 6-9 minut

Prawdziwe nazwisko Weegee'ego to Fellig. Asher Fellig urodził się w 1899 roku w Złoczowie niedaleko Lwowa, w tamtych czasach będącego stolicą Galicji. To region, w którym przenikały się wpływy żydowskie, polskie i niemieckie. Położony był na wschodniej granicy Monarchii Austro-Węgierskiej. Artysta pochodził z żydowskiej rodziny. Sam twierdził jednak, że jest Austriakiem, chociaż po 1918 jego rodzinne miasto znalazło się w Polsce. Rodzice emigrowali do Stanów Zjednoczonych w 1906 roku. Pierwszy wyjechał ojciec - Bernard Fellig. W 1910 roku dołączyła do niego żona z czwórką dzieci. Głowa rodziny chwyta się słabo płatnych prac dorywczych. Mieszkają na Lower East Side na Manhattanie. Na własnej skórze przekonują się co oznacza lodowate zimno, bieda, głód i nędza. Opłaty za mieszkanie są wysokie, a zarobki niskie.

Amerykańskie służby emigracyjne amerykanizują imię Asher na Arthur. Tego imienia i nazwiska Fellig używa do 1938 roku, kiedy to zaczyna posługiwać się pseudonimem Weegee. To fonetyczna wersja przezwiska "Ouija", które nadali mu koledzy z agencji "Acme" (pochodzi ona od nazwy tabliczki służącej do komunikowania się z duchami, które miały odpowiadać "oui" po francusku lub "ja" po niemiecku). Już wtedy interesuje go życie nocne miasta. W 1913 roku przerywa naukę. Pracuje, chcąc pomóc rodzinie. W wieku osiemnastu lat opuszcza dom rodzinny. Noce spędza w schroniskach dla bezdomnych i dworcach. W 1921 znajduje wymarzoną pracę w laboratorium fotograficznym "New York Timesa". Trzy lata później zostaje zatrudniony przez agencję "Acme Newspictures". Do 1927 roku pracuje w ciemni. Potem zaczyna wykonywać nocne reportaże. Pracuje również, kiedy na miejscu nie ma żadnego innego fotografa. Weegee dokumentuje czasy prohibicji. Na swoich zdjęciach uwiecznia wypadki, wojny gangów, zabójstwa w biały dzień.

Pracę dla siebie rozpoczyna w 1935 roku. W 1938 dostaje oficjalne pozwolenie na odbieranie policyjnych fal radiowych w swoim samochodzie. Właśnie w tym okresie, do 1947 roku powstają najsłynniejsze zdjęcia. Warsztatem pracy staje się jego samochód. Tam ma cały swój sprzęt i prowizoryczne laboratorium. Tak przygotowany wyjeżdża w nocne miasto i nasłuchuje przez radio komunikatów radiowych. Chce, jako jeden z pierwszych wiedzieć o zbrodniach i wypadkach, które wydarzyły się w okolicy. O przebiegu pracowitej nocy opowiada w ten sposób:

Swoją rundkę zaczynałem zwykle o północy. Najpierw sprawdzałem policyjny teleks, żeby się zorientować, co się wydarzyło. Potem do samochodu. Włączałem radio policyjne, potem radio samochodowe, które nastawiałem na jakieś stacje dla jajogłowych, nadające muzykę klasyczną. (...) Między północą a pierwszą słuchałem telefonów informujących policję o podglądaczach na dachach i schodach pożarowych z akademików dla pielęgniarek. Gliny zbywały to zwykle śmiechem... niech mają chłopaki radochę. Między pierwszą a drugą - napady z bronią w ręku na całodobowe delikatesy... gliny wreszcie się tym zainteresowały. Między drugą a trzecią - wypadki samochodowe i pożary... (....) O czwartej sprawy przybierały żywszy obrót. O tej godzinie zamykano bary, a chłopcy byli już zmiękczeni przez drinki. (...) Później, między czwartą a piątą - telefony o włamaniach i wybijaniu witryn sklepowych. Po piątej zaczynała się godzina najtragiczniejsza ze wszystkich. Ludzie przez całą noc nie kładli się spać, bo zamartwiali się o swoje zdrowie, o pieniądze i z powodu problemów miłosnych. Wtedy odporność fizyczna i psychiczna była najmniejsza, i w końcu rzucali się z okna. Nigdy nie fotografowałem takiego skoku... przejeżdżałem obok.

Shot and killed on East Side Street, ca. 17.2 x 24.1 cm, fot. Weegee, Collection Berinson, Berlin

Powyższy cytat mówi nam dużo nie tylko o planie pracy artysty. Weegee znany był z braku skrupułów, jeśli chodzi o fotografowanie śmierci, zbrodni. Zaznacza jednak, że nigdy nie fotografował skoku samobójcy. Czy oznacza to, że istniało dla niego jakieś tabu? Można pokazać wszystko, ale widocznie nawet dla człowieka jego pokroju istnieje granica, której nie przekracza. Weegee nazywany jest ironistą. Wydaje mi się jednak, że czuje on litość do człowieka. Widzi jego ułomność, na pozór się z niej naśmiewa. Może jednak dostrzega coś więcej?

Jego zdjęcia ukazywały się w wielu gazetach, m.in.: Herald Tribune, Daily News, Daily Mirror, New York Post, The Sun. Mimo tego swoją pierwszą wystawę ma dopiero w 1941 roku, w wieku czterdziestu dwóch lat. Francuska "Photo League" organizuje wystawę "Weegee: Morderstwo to moja specjalność". W 1945 roku publikuje swoją pierwszą książkę zatytułowaną "Nagie miasto".

W 1947 żeni się z Margaret Artwood, z którą rozstaje się jednak po dwóch latach. Na swoim koncie ma flirt z Hollywood, gdzie przebywał jako konsultant filmu "Naked City". Od 1957 roku aż do swojej śmierci mieszka z Wilmą Wilcox przy 47. Ulicy na Manhattanie. Prawdziwy sukces przychodzi dopiero po jego śmierci.

Artysta zwykł nazywać się Weegee The Famous, co oznacza Sławny Weegee. Nie okazuje tym samym fałszywej skromności. Zostaje kronikarzem nocnego życia miasta. Można o nim powiedzieć, że jest zwykłym paparazzo, który poluje na tanią sensację. Z drugiej strony fotografuje również opuszczone ulice, bruk. Jego dorobek układa się w zaskakująco spójną całość.

Używa aparatu Speed Grafic z dużą lampą błyskową. Sztuczne światło jest koniecznością w trudnych warunkach oświetleniowych panujących w nocy. To światło, pozornie płaskie, nadaje specyficzny charakter jego zdjęciom, gdzie nic nie zostaje ukryte, a właśnie laboratoryjnie "wyciągnięte" z mroku nocy.

The Puertorican Boys (Teenagers) arrested for Mugging, 1949, 28,5 x 35,6 cm, fot. Weegee, Collection Berinson, Berlin

Weegee fotografuje ludzi z marginesu społecznego, interesuje go ciemna strona ludzkiej osobowości, jego słabości. Występek i zbrodnia - to najbliższe mu rejony. W jego pracach odnajdziemy również zdjęcia wypadków, kradzieży i pożarów. Bohaterami jego zdjęć są dzieci z biednych dzielnic, prostytutki, złodzieje i gangsterzy. Są nimi również ludzie zupełnie przypadkowi. Tematy znajduje bez trudu w miastach takich jak Nowy Jork czy Los Angeles.

Jeśli fotografuje ludzi bogatych to w kontraście do biedoty, jak na zdjęciu, na którym widzimy skromnie ubraną kobietę z zazdrością patrzącą na wytworne damy obwieszone biżuterią i ubrane w futra. Weegee pokazuje człowieka jako istotę słabą, ułomną i ciekawską. Mimo tego nie odbiera mu godności. Trójka portorykańskich chłopców złapanych przez policję z dumą pozuje do zdjęcia.

Oprócz rejestracji wydarzenia artysta często nadaje mu ironiczny charakter. Dokonuje tego za pomocą zjadliwego nieraz podpisu pod zdjęciem, bądź też zawierając w kadrze dodatkowe elementy, które również mają charakter komentarza. To już nie tylko kronikarska dokumentacja, ale autorska interpretacja.

Wśród zdjęć z kolekcji Hendrika Berinsona nie ma słabych. To rzadkość w tak obszernym zbiorze. W Muzeum Narodowym w Krakowie możemy zobaczyć blisko dwieście trzydzieści oryginalnych odbitek, w większości z najlepszego okresu artysty, czyli z lat 1935-1947. To nie lada gratka dla wszystkich zainteresowanych fotografią. Warto przekonać się o tym osobiście i dać się ponieść mrocznemu urokowi zdjęć Weegee'ego. Kto jeszcze nie miał okazji zobaczyć wystawy ma na to ostatnią szansę.

Bezkompromisowe kadry robią jeszcze większe wrażenie, kiedy poznajemy swoiste credo artysty:

Żyłem pełnią życia i spróbowałem już wszystkiego. Co dla ciebie mogłoby być nienormalne, dla mnie jest normalne. Gdybym miał swoje życie przeżyć jeszcze raz, żyłbym tak samo... tylko że jeszcze intensywniej. Wszystko, co tutaj piszę, jest prawdą... na dowód mam zdjęcia, rachunki, wspomnienia i blizny.

Nie sposób lekceważyć takich dowodów jak fotografie z kolekcji Berinsona.

Cytaty za: "Weegee by Weegee", Nowy Jork, Ziff-Davis, 1961, "Weegee z kolekcji Hendrika Berinsona", Fundacja Sztuk Wizualnych i Muzeum Narodowe w Krakowie, Kraków 2009

Więcej zdjęć i informacji o artyście na stronach:

museum.icp.org

www.amber-online.com

www.muzeum.krakow.pl

{GAL|25860
Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy nawet próbowałem."
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy...
O poszukiwaniu sprzętu idealnego, pogoni za jakością, współczesnych realiach rynkowych i o tym czy średni format może zastąpić profesjonalną kamerę filmową, rozmawiamy z Maciejem Taichmanem -...
51
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
O jej najnowszej retrospektywie, stagnacji i rozwoju na fotograficznej drodze, a także o tym, co irytuje ją w branży modowej, rozmawiamy z jedną z najważniejszych współczesnych artystek...
22
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Fotografował dla Hermèsa, Amour, NOBU, PURO i innych luksusowych marek oraz hoteli. O ciemnych i jasnych stronach tej branży, ulubionych aparatach oraz kulturze pracy w Polsce i na świecie...
23
Powiązane artykuły