Olympus OM-D E-M5 - opinia Jacka Kadaja

Autor: Michal Grzegorczyk

24 Lipiec 2013
Artykuł na: 9-16 minut
Prezentujemy kolejną opinię na temat aparatu Olympus OM-D E-M5. Jej autor, Jacek Kadaj, jest z wykształcenia filmowcem, a zawodowo zajmuje się fotografią i filmem profesjonalnym.

Dzięki uprzejmości firmy Olympus Polska oraz portalu Fotopolis.pl, miałem okazję przetestować kultowy już aparat Olympus OM-D E-M5.

Ze sprzętem Olympusa miałem krótki flirt jeszcze w latach 80-tych, wtedy był to model OM-4, który przez chwilę gościł w moich rękach. Obok NRD-owskiego aparatu Praktica i rosyjskiego Zenita, był prawdziwym rarytasem i nie lada kąskiem dla początkującego fotografa. Sentyment do aparatów "retro" pozostał do dziś i dlatego też z dużą przyjemnością podjąłem się przetestowania najnowszego bezlusterkowca OM-D.

1/160 s, f/16.0, ISO 200

Od pierwszego dnia testów nie mogłem się oprzeć porównaniom do posiadanego przeze mnie aparatu Fujifilm X100, który znam i używam na co dzień, obok aparatu pełnoklatkowego Nikon D800. W pierwszym przypadku porównanie jest bardziej zasadne, chociażby ze względu na wygląd, ale też parametry techniczne tych modeli. Oba mają matryce o zbliżonym rozmiarze, mają retro design, podobne gabaryty i możliwości z fotograficznego punktu widzenia. Ale na tym podobieństwa się kończą.

Dużym zaskoczeniem były dla mnie waga i wielkość aparatu. Na zdjęciach i w broszurach reklamowych aparat sprawia wrażenie solidnego, ciężkiego sprzętu o dużych gabarytach. Nic bardziej mylnego. OM-D to mały i lekki aparat, który mieści się w większej kieszeni spodni lub kurtki. Nie zajmuje też wiele miejsca w plecaku czy podręcznej torbie. Wraz z obiektywem M.ZUIKO DIGITAL 17mm 1:1.8 stanowi świetny zestaw do fotografii ulicznej: lekki, kompaktowy, nie rzuca się w oczy potencjalnym złodziejom. Za to posiada potężne możliwości. Bardzo czuła matryca w połączeniu z wysokiej klasy obiektywem oraz ultra szybki i precyzyjny autofokus, dają niemal gwarancję na udane technicznie zdjęcia w każdych warunkach oświetleniowych. Szybkie ostrzenie to zdecydowana przewaga tego aparatu nad moim X100.

1/20 s, f/2.2, ISO 1600

Kolejnym dużym plusem modelu OM-D jest liczba dostępnych dla tego systemu obiektywów. Jestem zwolennikiem obiektywów stałoogniskowych, a tych w ofercie Olympusa jest kilka i to całkiem niezłych. Jeżeli komuś brakowało by szkieł z dedykowanej linii, producent oferuje szereg adapterów do mocowania starszych obiektywów z serii OM oraz obiektywów Cztery Trzecie.

Przetestowałem też obiektywy M.ZUIKO DIGITAL: ED 12mm 1:2.0, 17mm 1:1.8, 45mm 1:1.8, ED 60mm 1:2.8 MACRO oraz ED 75mm 1:1.8. Najbardziej do gustu przypadł mi obiektyw 17mm 1:1.8 ze względu na jego jasność i ostrość z jaką rysuje. Świetny bokeh (odwzorowanie nieostrości na zdjęciu), naturalne odwzorowanie kolorów, wbudowana stabilizacja obrazu i mechanizm ustawiania ostrości sprawiały mi dużą przyjemność podczas robienia zdjęć w plenerze. Czasami brakowało mi przy tym obiektywie wbudowanej lampy błyskowej, żeby wypełnić cienie lub doświetlić pierwszy plan, robiąc zdjęcia pod słońce przy czułości ISO 100. Wierzę, że kolejne wersje zostaną rozbudowane o tę funkcjonalność.

1/250 s, f/10.0, ISO 200

Moim drugim faworytem wśród testowanych obiektywów był ED 60mm 1:2.8 MACRO. Przy płytkiej głębi ostrości i pełnej otwartej przysłonie, obiektyw bardzo ostro i kontrastowo rysuje detale, zachowując bardzo przyjemne dla oka rozmyte kołowo tło. Jest to szczególnie ważne przy fotografii jedzenia oraz produktowej, gdzie efekt plastyki jest jednym z kluczowych elementów zdjęcia.

Ciekawostką, którą odkryłem w obiektywie ED 12mm 1:2.0 okazał się niecodzienny mechanizm ostrości polegający na ustawieniu pierścienia ostrości w trybie wskazania głębi ostrości i odległości poprzez przesuniecie pierścienia do tyłu, co umożliwia ustawienie ostrości, nie patrząc na ekran aparatu. Funkcja ta przydała mi się podczas robienia zdjęć architektury i zdjęć nocnych gdzie obiektyw ten okazał się niezastąpiony, też ze względu na jego świetne parametry optyczne: ostrość i jasność.

1/2500 s, f/1.8, ISO 200

Podczas robienia zdjęć w trudnych warunkach oświetleniowych OM-D radził sobie nad wyraz dobrze. Praktycznie do czułości ISO 3200 szumy nie przeszkadzały w rejestracji obrazu. Dopiero przy ISO 6400 i wyżej widać wyraźne zaszumienie obrazu. Przy wartości ISO 25600 obraz jest wyraźnie zaszumiony i praktycznie nie do użycia.

1/4000 s, f/2.2, ISO 200

Bardzo miłym zaskoczeniem okazała się funkcja szybkich zdjęć seryjnych. Aparat, zgodnie z deklaracją producenta, umożliwia robienie zdjęć z szybkością 9 kl/s . Idealnie do celów testowych nadawała się plaża w Rewie, gdzie kilkunastu kitesurferów, trenowało efektowne wyskoki na zatoce Puckiej. Potwierdzam deklaracje producenta, wspomniany wynik osiągnąłem, robiąc zdjęcia seryjne w najwyższej rozdzielczości 4608 x 3456 pikseli w jakości RAW +JPG. To imponujący wynik jak dla aparatu tej klasy. Mam tylko zastrzeżenia co do szybkości zapisu zdjęć na karcie. Stosując kartę z prędkością 95 Mb/s firmy SanDisc trochę długo trwało zapisywanie zrobionych zdjęć z bufora na kartę. W czasie zapisu co prawda istnieje możliwość robienia zdjęć ale już nie w tak szybkim trybie. Do tego typu zdjęć wykorzystałem uniwersalny obiektyw ED 12-50mm 1:3.5-6.3 EZ, przy pomocy którego mogłem szybko zmieniać kadry, w zależności od zmiany sytuacji na plaży.

1/640 s, f/4.5, ISO 200

Warto wspomnieć też o zapisie plików w różnych formatach i proporcjach. W aparacie OM-D mamy do wyboru różne proporcje rejestrowanych plików: 4:3 / 3:2 / 16:9 / 6:6 / 3:4. Z proporcji 4:3 na pewno zadowoleni są zagorzali fani Olympusa, ja jednak wolę proporcje 3:2. Od dawna oduczyłem się robić zdjęcia w formacje JPG, ale na potrzeby testów przyszło mi zmierzyć się z tym wyzwaniem. Aparat, jak większość tej klasy urządzeń, daje możliwość robienia zdjęć równolegle w JPG i RAW z różną jakością kompresji. Osobiście preferuję zapis plików w bezstratnym formacie RAW i późniejszą obróbkę plików w oprogramowaniu Adobe Lightroom. OM-D jak najbardziej umożliwia taki zapis plików. Korzystałem z niego, ponieważ byłem nie do końca zadowolony z algorytmu firmowego JPG, który raz spisywał się świetnie a innym razem wprowadzał zbyt widoczna kompresję.

W innych aparatach, które używam na co dzień, nie korzystam z wyświetlacza LCD, ale w tym przypadku muszę przyznać, że był on niezwykle pomocny. Duży, dotykowy, odchylany, 3 calowy wyświetlacz o doskonałej rozdzielczości 610 000 punktów dał mi możliwość pełnej kontroli nad parametrami ekspozycji i ostrości obrazu. Jednak przyzwyczajenia robią swoje. Zdecydowanie wolę podglądać świat poprzez wizjer. OM-D posiada wyśmienity wizjer elektroniczny o rozdzielczości 1 440 000 punktów, który pokrywa 100% kadru. Obraz jest ostry i wyraźny, co bardzo ułatwia kadrowanie. Widać w nim wszystkie potrzebne parametry, co jest już standardem w większości bezlusterkowców. Wizjer włącza się automatycznie kiedy zbliżamy go do oka, a wyłącza się kiedy nie korzystamy z niego. To bardzo duża oszczędność baterii. Ogólnie OM-D jest energooszczędny. Na dostarczonej do testów baterii mogłem pracować kilka dni bez ładowania, robiąc kilkadziesiąt zdjęć dziennie i używając intensywnie wyświetlacza LCD.

1/400 s, f/9.0, ISO 400

Coraz częściej agencje fotograficzne od profesjonalnego fotografa wymagają nie tylko robienia zdjęć z wydarzeń ale również filmów. OM-D radzi sobie z rejestracją obrazu w bardzo niestandardowy sposób. Maksymalną rozdzielczość jaką udało mi się osiągnąć była Full HD 1920 x 1080, 30p, 20Mbps w formacie MOV. To świetny wynik jak na potrzeby stadia produkcyjnego. Dla niektórych filmowców jednak ważniejszy może być rodzaj kompresji rejestrowanych filmów. W aparacie OM-D możemy oprócz formatu MOV i kompresji MPEG-4AVC/H.264 wybrać format AVI w kompresji Motion JPEG, ale w maksymalnej rozdzielczości HD 1280 x 720 / 30 kadrów na sekundę. Czasami rejestracja w tego typu formacie przydaje się do uzyskania dobrego efektu Slow Motion w oprogramowaniu do edycji wideo.

1/2000 s, f/5.6, ISO 400

Bezlusterkowce nowej generacji, do których z pewnością zalicza się Olympus OM-D E-M5, mają tę zaletę, że dzięki swoim wymiarom i małej wadze pozwalają zapomnieć w podróży o "ciężkim kalibrze", którym są profesjonalne lustrzanki z bardzo ciężkimi obiektywami i dodatkami. Jakość generowanego obrazu oferowana przez OM-D może w pełni zaspokoić potrzeby zaawansowanych fotoamatorów oraz wielu profesjonalistów, którzy cenią sobie wygodę i łatwość obsługi aparatu, ale nie chcą rezygnować z jakości jaką oferują tradycyjne lustrzanki. Przy odpowiednim dobraniu zestawu obiektywów aparat OM-D z powodzeniem może zastąpić w podróży zaawansowaną lustrzankę.

Tekst i zdjęcia: Jacek Kadaj

Jacek Kadaj z wykształcenia filmowiec zajmuję się na co dzień fotografią i filmem profesjonalnym. Współwłaściciel studia fotograficznego "spokojnastudio" w Warszawie, gdzie mieszka i skąd planuje kolejne wyprawy fotograficzne po całym świecie. Więcej o Autorze: www.kadaj.art.pl.

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Poradniki
Jak dobrać kabel HDMI do filmowania i streamingu?
Jak dobrać kabel HDMI do filmowania i streamingu?
Jak wybrać kabel HDMI, żeby nie mieć problemów na planie i uzyskać optymalną jakość? W tym poradniku przyglądamy się odpowiednim kablom do filmowania na przykładzie oferty marki...
17
Jak zrobić oryginalne zdjęcie na walentynki? Zapytaliśmy ChatGPT
Jak zrobić oryginalne zdjęcie na walentynki? Zapytaliśmy ChatGPT
Nadal myślisz, że najlepszym pomysłem na walentynkowe zdjęcie jest serce narysowane na zaparowanej szybie? Zobaczcie, co na ten temat ma do powiedzenia sztuczna inteligencja.
4
Oświetlenie filmowe w fotografii portretowej - GlareOne LED 300 BiColor D w praktyce
Oświetlenie filmowe w fotografii portretowej - GlareOne LED 300 BiColor D w praktyce
Filmowo-fotograficzny świat nie mógłby istnieć bez światła. W tym artykule fotograf Piotr Werner na przykładzie lamp GlareOne 300 BiColor D pokazuje trzy filmowe ustawienia...
16