Długoogniskowe zoomy Olympusa - część 3, Zuiko Digital ED 50-200 mm F2.8-3.5 oraz podsumowanie

Po najtańszym długim zoomie Olympusa (40-150 mm F4-5.6) i jednym z najdroższych (35-100 mm F2) czas na jeden z najnowszych i najnowocześniejszych, Zuiko Digital ED 50-200 mm F2.8-3.5. Na ostatniej stronie artykułu publikujemy również podsumowanie wszystkich trzech testów. Zapraszamy do lektury.

Autor: Paweł Baldwin

9 Czerwiec 2008
Artykuł na: 38-48 minut

Długoogniskowe zoomy Olympusa - podsumowanie

Czas na porównanie trzech długich rurek Olympusa opisanych w kolejnych częściach testu. Obiektywy należały do różnych klas cenowych, były przeznaczone dla różnych grup odbiorców, inne założenia przyświecały konstruktorom każdego z nich. Wszystkie trzy wykazały się jednak tą sama cechą: wypadły w teście więcej niż dobrze. Ale po kolei.

Konstrukcja

Mamy tu pełen zakres zaawansowania, od malutkiego, w dużej mierze plastikowego i stosunkowo prostego 40-150 mm F4-5.6, poprzez należący do klasy średniej-wyższej, znacznie większy, cięższy i bardziej zaawansowany 50-200 mm F2.8-3.5 SWD, aż do topowego super-jasnego 35-100 mm F2. To jednak dwa prostsze zoomy dysponują układami wewnętrznego ogniskowania, a ten najdroższy nie. Jemu na osłodę dodano system wewnętrznego zoomowania, dzięki któremu jego przód nie wysuwa się przy zmianie ogniskowej. Za to konkurenci wydłużają się wtedy znacznie, co jednak wcale nie skutkuje wyraźnymi luzami promieniowymi ich przodów. Za automatyczne ustawianie ostrości odpowiadają wbudowane w obiektywy silniki, z tym że tylko ten w 50-200 mm jest ultradźwiękowy. Jest to i zaletą i wadą. Zaleta to po pierwsze potencjalnie wysoka prędkość autofokusa - tu obiektyw trzyma przyzwoity standard, ale przy najdłuższych ogniskowych już spuszcza z tonu. To jednak wina nie jego, a układu AF aparatu. Drugą zaletą jest pełnoprawny Full-Time Manual nie wymagający ustawienia odpowiedniego trybu w aparacie. Jeśli już jesteśmy przy autofokusie, to muszę wspomnieć o zdarzających się wszystkim trzem obiektywom błędom w ustawianiu ostrości. Pojawiały się ona przy najdłuższych ogniskowych i z początku winiłem za to aparat. Jednak ostatni test, przeprowadzony z użyciem "staruszka" 50-200 mm (nie-SWD) pokazał że błędów autofokusa może jednak nie być. Dodam że wszystkie testy przeprowadzałem z tym samym egzemplarzem Olympusa E-3.

Zewnętrznie tylko 35-100 mm wykazuje sporo metalu, pozostałe oba są całkowicie plastikowe. Obiektywy znacznie różnią się liczbą soczewek, ale w jeszcze większym stopniu liczbą soczewek wykonanych ze szkła o niskiej dyspersji. To one są w dużej mierze odpowiedzialne za zachowanie wysokiej rozdzielczości obrazu przy długich ogniskowych. Mniejsza liczba takich soczewek w zoomie 40-150 mm F4-5.6 przełożyła się negatywnie na rozdzielczość, co widać przede wszystkim przy 150 mm. Z kolei aż 5 takich elementów (w tym jeden Super ED) w zoomie 35-100 mm F2 wcale nie zapewniło wyższej rozdzielczości niż 3 w 50-200 mm. Cóż, wysoka jasność kosztuje.

Obiektywy różnią się liczbą soczewek, ale też - w jeszcze większym stopniu - zawartością elementów o obniżonej dyspersji.

Obsługa

Tu nawet najtańszy 40-150 mm nie wypada źle. Pierścień ogniskowych może sprawiać pewne kłopoty tylko przy próbach drobnej korekty ogniskowej bliżej dłuższego końca zooma. Poza tym bez zastrzeżeń. W przypadku znacznie droższego 50-200 mm sytuacja wygląda ciut gorzej, gdyż opór jest nieco większy, a trudności z leciutką zmianą ogniskowej pojawiają się w całym ich zakresie. Pewnym, choć niepełnym usprawiedliwieniem jest konieczność poruszania znacznie cięższym i bardziej skomplikowanym układem optycznym. Jeszcze trudniejsze zadanie mieli konstruktorzy zooma 35-100 mm F2, ale rozwiązali je na piątkę. Tu pierścień ogniskowych obraca się płynnie i komfortowo, choć wcale nie bardzo lekko.

Obiektyw 50-200 mm nie sprawuje się idealnie także pod względem wygody obsługi pierścienia ręcznego ustawiania ostrości. Powodem jest "mechaniczne" przekazywanie napędu na odpowiednie człony optyki. Zoomy 40-150 mm i 35-100 mm wykorzystują w tym celu drogę "elektryczną", czyli pośrednictwo silnika wykorzystywanego też przez autofokus, co zapewnia komfort najwyższej próby.

Tak więc 50-200 wypadałby w tej konkurencji najgorzej, ale trochę strat udaje mu się odrobić z pomocą dobrego wyważenia, obecności zdejmowanego pierścienia mocowania statywowego i okienka w osłonie przeciwsłonecznej. Tych elementów brakuje zoomowi 40-150 mm, choć trudno mówić o wyważeniu przy obiektywie, który prawie nic nie waży. Znaczniejszą jego niedogodnością jest brak skali odległości. Ale i tak komfortem obsługi wygrywa Zuiko Digital 35-100 mm, a dodatkowymi obecnymi u niego ułatwieniami są limiter odległości i przyciski autofokusa. Drobny minus należy mu się tylko za sporą masę, no ale to przecież zoom ze światłem F2.

Rozdzielczość i aberracja chromatyczna

Poniżej zamieszczamy zbiorczą tabelę rozdzielczości testowanych obiektywów wyrażonych w liniach na wysokości kadru (lph). Dla każdego z nich podane są wartości rozdzielczości osiągniętej przy trzech ogniskowych. Górna komórka zawiera rzeczywistą rozdzielczość dla pełnego otworu przysłony (górny wiersz) oraz maksymalną uzupełnioną przysłoną ew. zakresem przysłon przy których ją uzyskano (wiersz dolny). Komórka dolna to wartości z górnej przeliczone na 1 megapiksel, czyli podzielone przez pierwiastek kwadratowy z R, gdzie R jest liczbą milionów punktów obrazu tworzonego przez dany aparat.

Należy dodać, że podana "maksymalna rozdzielczość" dotyczy wartości osiąganych jednocześnie w centrum i na brzegu kadru. Bywa że dla F8 mamy 1800/1500 lph, a dla F11 1700/1600 lph. W tabeli znajdzie się ta druga para liczb, jako "bardziej wartościowa". Oczywiście każdy czytelnik po analizie tabel z kompletem wartości rozdzielczości poszczególnych obiektywów, może wynaleźć parę rozdzielczości w środku i na brzegu klatki, którą sam uzna za najlepszą w danej sytuacji, czy dla konkretnego rodzaju zdjęć.

Oba droższe obiektywy przy krótkich i średnich ogniskowych osiągają 1800 lph w centrum klatki już po niezbyt silnym przymknięciu. 50-200 mm zawodzi na brzegach kadru przy otwartej przysłonie, ale nadrabia ciut lepszą krótką ogniskową (środek przy otwartej przysłonie i brzegi dla przymkniętej). Zoom 40-150 mm nie ma tak wysokich maksimów rozdzielczości, a przy tym osiąga je dopiero po dość silnym przymknięciu. Jednak przy otwartej przysłonie wcale nie ustępuje obiektywowi 50-200 mm. Jak na tani zoom, wynik jest naprawdę niezły.

Z aberracją chromatyczną problemów nie ma zbyt wielu. Troszkę widać ją w zoomach 40-150 mm i 50-200 mm przy najdłuższych ogniskowych, ale przeszkadzać ona raczej nie będzie. Oba te obiektywy wykazują też nieco astygmatyzmu.

Dystorsja

Tu znowu jasny 35-100 mm zwycięża i to w świetnym stylu, gdyż jego dystorsja - poduszkowata w całym zakresie - nie przekracza 0,5 %. Zoom 50-200 mm ciut gorszy; w jego przypadku dystorsja ewoluuje od "beczki" 0,6 % do "poduszki" 0,8 %. Natomiast taniutki 40-150 mm przy średnich i dłuższych ogniskowych nic im nie ustępuje, ale już przy najkrótszej wykazuje "beczkę" 1,7 %. W sumie jednak i tak wynik więcej niż dobry.

Winietowanie

Kolejna konkurencja, w której na najjaśniejszego zooma nie ma mocnych. Winietowanie przy skrajnych ogniskowych nie jest u niego jakoś szczególnie słabe, ale bardzo szybko znika wraz z przymykaniem przysłony. W obu pozostałych zauważalnie gorzej, choć i tak w żadnym z nich nie trafiamy na ściemnienie naroży silniejsze niż 1 EV. Jednak tu likwidacja winietowania wymaga silniejszego zmniejszania otworu względnego, w niektórych przypadkach do F8. 50-200 mm jest tu nieco lepszy od 40-150 mm, ale i tak oba zasługują na czwórkę z plusem.

Z ciekawości sprawdziłem jak radzi sobie z winietowaniem funkcja usuwania ściemnienia naroży kadru obecna w Olympusie E-3. Łagodne winietowanie o 2/3 EV (zoom 35-100 mm, ogniskowa 100 mm, F2) nie wzbudziło zainteresowania aparatu i nie zadziałał ani trochę. Dla wyjaśnienia: górne zdjęcie wykonane było z wyłączoną redukcją, a dolne z włączoną.

Pod światło

35-100 mm potknął się tu i niezmiernie efektownie wyłożył. Takiej liczby i tak trudnych do uniknięcia blików nie napotkałem chyba nigdy, a testuję obiektywy już ponad 10 lat. Dobrze chociaż że kontrast zdjęć nie spada. 50-200 mm zachowuje się więcej niż dobrze, choć do ideału mu dość daleko. Kilka blików pojawić się u niego może nawet gdy źródła ostrego światła nie ma w kadrze. Znacznie bliżej ideału plasuje się zoom 40-150 mm, który jedynie z rzadka przy najkrótszej ogniskowej łaskawie stworzy 2-3 drobniutkie plamki światła. Na swoje 5 punktów zasłużył w zupełności, podobnie jak zoom 35-100 mm na 2,5 punktu.

Cena

;Najniższe ceny sklepowe;

Zuiko Digital ED
40-150 mm F4-5.6
;899 zł;440-449 zł;

Zuiko Digital ED
35-100 mm F2
;7999 zł;6499-6999 zł;

Zuiko Digital ED
50-200 mm F2.8-3.5
;3999 zł;3399-3412 zł]"Najniższe ceny sklepowe" to zakres 5 najniższych cen obiektywów znalezionych w porównywarce www.skapiec.pl.

Ceny w tabelce zostały uaktualnione w stosunku do tych prezentowanych wraz z pierwszymi częściami testu. Wszystkie poleciały w dół, choć najmniej sklepowa cena zooma 40-150 mm - ta już nie ma dokąd lecieć. Niewątpliwie jest to wspaniała propozycja, pozwalająca nabyć zestaw aparat + dwa zoomy za mniej niż 2000 zł. Z zoomem 50-200 mm jest już znacznie gorzej, bo ponad 3000 zł to już spora suma, nawet jak na obiektyw który sumarycznie wypadł lepiej od dwukrotnie droższego 35-100 mm. Ten z pewnością nie trafi do zbyt wielu rąk, ale przyznajmy że jego cena wcale nie jest "z kosmosu" - to zaledwie kilkaset złotych więcej niż trzeba zapłacić za jasne zoomy 70-200 mm Nikona, czy Canona.

Podsumowanie

; Zuiko Digital ED
35-100 mm F2
; Zuiko Digital ED
50-200 mm F2.8-3.5
;

Konstrukcja;3,5;5;5;

Obsługa;4;5;4;

Rozdzielczość;4;5;5;

Aberracja chromatyczna;4,5;5;4,5;

Dystorsja;4,5;5,5;5;

Winietowanie;4,5;5;4,5;

Pod światło;5;2,5;4,5;

Cena;5;3;4;

Ocena sumaryczna;43;46;47]Ocena sumaryczna to średnia ważona z wagami o wartości 0,3 dla rozdzielczości i po 0,1 dla pozostałych parametrów.

Przyznam iż nie spodziewałem się że zoom 50-200 mm przeskoczy super-jasnego 35-100 mm. Jest to jednak wyłącznie wynik tragicznej wpadki tego ostatniego przy zdjęciach pod światło, bo pod innymi względami zoom ten wypada rewelacyjnie. 50-200 mm zwycięża za pomocą bardzo równej, wysokiej jakości we wszystkich konkurencjach. Identycznie, choć na nieco niższym poziomie pracuje obiektyw 40-150 mm. Jak na tani, prosty zoom osiągnął on bardzo dobry wynik. Warto też zauważyć pewną prawidłowość: oceny uwzględniające wyłącznie parametry optyczne są dla wszystkich trzech obiektywów o 0,1 wyższe niż ich oceny ogólne. Zoomy te są więc bardziej efektywne niż efektowne - plus dla ich konstruktorów.

Ze trzy miesiące temu Mike Johnston w swoim felietonie napisał, że obecnie pod względem jakości obrazu optyka Olympusa jest tym, czym Zeissa i Leiki dla poprzednich pokoleń fotografów. Pomyślałem wtedy, że gość sporo przesadził. Teraz już tak nie uważam..

Następna

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Obiektywy
Sony FE 16-25 mm f/2.8 G - zdjęcia przykładowe (RAW)
Sony FE 16-25 mm f/2.8 G - zdjęcia przykładowe (RAW)
Sony FE 16-25 mm f/2.8 G to najnowszy szerokokątny zoom z oferty Sony E, który łączy kompaktowe wymiary z przystępną ceną. Nowy obiektyw zabraliśmy na spacer po ulicach Londynu. Zobaczcie...
13
Nikon Nikkor Z 600 mm f/6.3 VR S - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Nikon Nikkor Z 600 mm f/6.3 VR S - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Kolejny teleobiektyw w systemie Nikon Z jest alternatywą z jednej strony dla drogich, profesjonalnych stałek, a z drugiej klasycznych zoomów do dzikiej przyrody i sportu. Sprawdzamy, czy ta...
40
Sony FE 24-50 mm f/2.8 G - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Sony FE 24-50 mm f/2.8 G - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Rozwiązywanie problemu którego nie ma, czy może przebłysk geniuszu? Sprawdzamy, co do zaoferowania ma Sony FE 24-50 mm f/2.8 G - kompaktowa i tańsza alternatywa dla systemowego zooma...
36
Powiązane artykuły