Budując własne studio lub je doposażając, oprócz nowych lamp czy teł powinniśmy wziąć pod uwagę także monitor referencyjny. Dzięki niemu zyskacie natychmiastowy i wiarygodny podgląd efektów z pominięciem mylącego często ekranu aparatu. Ograniczycie w ten sposób margines błędu, bo monitor pozwala na dostosowanie ustawień i parametrów błysku z maksymalną dokładnością.
Poza tym zastosowanie w locie wstępnych korekt i autorskich presetów umożliwia praktycznie natychmiastowy podgląd finalnej koncepcji. To ogromna oszczędność czasu i pewność, że po zakończeniu zdjęć uzyskany materiał jest taki, jakiego oczekiwaliście.
Ale to nie jedyne zalety. Zyskają na tym również Wasze relacje z klientem. Jeśli jest obecny na sesji, jej efekty zobaczy na dużym ekranie i będzie mógł na bieżąco przekazywać uwagi. Poza tym, co tu dużo mówić, studio z monitorem wygląda bardziej profesjonalnie, podnosi prestiż i robi większe wrażenie na nowych klientach.
Obecność monitora w studiu to także duża korzyść dla całego zespołu. Osoby odpowiedzialne za wizaż, make-up czy scenografię będą mogły na bieżąco pilnować, czy nie należy czasem czegoś poprawić. Z kolei osoba pozująca również zyskuje podgląd tego, jak wychodzi na zdjęciach. Wszelkie konsultacje typu, co zmienić, co skorygować, co przebudować, odbywają się dzięki temu szybciej i wygodniej.
Oczywiście tethering będzie spełniał swoją rolę, tylko jeśli do podglądu użyjemy odpowiedniego monitora. Musi to być monitor graficzny, przeznaczony do edycji zdjęć i odpowiednio skalibrowany, aby od razu na starcie nie wprowadzał nas w błąd. Najlepiej jeśli jest to ten sam model, na którym będzie potem przeprowadzana edycja wykonanego materiału, lub monitor tej samej klasy.
Oprócz jakości wyświetlanego obrazu, w takim monitorze liczą się także kwestie związane z obsługą i ergonomią. Na przykład funkcja pivot, czyli obracanie ekranu do pionu, przyda się jeśli to sesja z przeważającą liczbą ujęć portretowych. Zakładany na ekran kaptur osłoni przed bocznym światłem i poprawi kontrast, a złącze USB-C ograniczy ilość plątających się kabli do minimum.
Jaki więc monitor polecamy? Oto dwa modele, które warto wziąć pod uwagę, wybierając monitor do studia.
Eizo ColorEdge CS2740 - optymalny dla wielozadaniowego twórcy
To doskonała propozycja dla wymagającego fotografa, grafika i filmowca, który od monitora oczekuje, oprócz wysokiej jakości obrazu, także dużej przestrzeni roboczej i wygody obsługi. Topowy model z serii CS ma szerokogamutową matrycę 4K UHD (3840 x 2160) o przekątnej aż 27 cali, która wyświetla 99% przestrzeni Adobe RGB z niemal idealną dokładnością, a zastosowana technologia Digital Uniformity Equalizer zapewnia stabilne wyświetlanie obrazu od brzegu do brzegu kadru.
Monitor można przy tym obracać do pionu, aby wydajniej pracować z ujęciami portretowymi. Znakiem czasu jest także wielofunkcyjne gniazdo USB-C z zasilaniem 60 W, które pozwala jednocześnie przesyłać sygnały wideo i dane USB, a także ładować podłączonego laptopa lub smartfona. Dzięki temu można pozbyć się plątaniny kabli, tworząc wygodną, schludną przestrzeń roboczą.
Eizo ColorEdge CG2420 - najwyższa jakość z wbudowanym kalibratorem
Stworzony do profesjonalnych zastosowań w fotografii i postprodukcji 24-calowy panel Full HD (1920 x 1200 px) zapewnia szeroki gamut, pokrywający 99% przestrzeni Adobe RGB i 98% DCI-P3, doskonałą reprodukcję kolorów z dokładnością dE≤2 i jednolity obraz na całej powierzchni ekranu, dzięki technologii Eizo DUE.
Jedną z jego kluczowych cech jest wbudowany kolorymetr, zapewniający pełną automatykę procesu kalibracji - to oszczędność czasu dla zawodowca i duże ułatwienie dla laika.
Charakteryzuje go też wyjątkowo wysoki kontrast 1:1500 i odwzorowanie prawdziwej czerni. Antyodblaskowy panel IPS zapewnia przy tym doskonałą widoczność z różnych kątów, a dodatkowo w zestawie znajduje się kaptur osłaniający przed bocznym światłem.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Eizo