Na większości współcześnie publikowanych fotografii o życiu w PRL-u z jednej strony pokazuje się nam propagandowe ujęcia z oficjalnych komunistycznych uroczystości, z drugiej zaś - kadry bezpośrednie, oddające ponurą atmosferę epoki. To znaczy epoki, w której tak wiele się musiało, a tak niewiele było wolno. W drugiej grupie zdjęć są więc niekończące się kolejki po chleb i wódkę; witryny niemal pustych sklepów, gdzie brak towarów zastąpiły portrety polityków; niszczejące kamienice z odpadającym tynkiem; targowiska, na których handlarze oferowali kilka znoszonych płaszczy; stereotypowe osiedla z wielkiej płyty…
Życie PRL-u, jakiego nie pokazywano
Jednak życie prywatne większości Polaków, jak i mieszkańców innych krajów bloku sowieckiego, miało wówczas również bardziej optymistyczny wymiar. Ludzie uciekali w zacisze domów i ogródków, chodzili na mecze i do knajp, sadzili warzywa na działkach, oglądali seriale, uprawiali sport, kochali się. I spontanicznie bawili się na weselach.
Widać to doskonale w tej doprawdy odkrywczej książce. Prezentuje zdjęcia fotografa i popularyzatora fotografii Władysława Nielipińskiego, wybrane spośród tysięcy jego kadrów, latami utrwalanych na imprezach weselnych. I podczas gdy w słynnym dramacie Stanisława Wyspiańskiego „Wesele” z 1901 r. oraz w jego filmowej adaptacji w reżyserii Andrzeja Wajdy z 1972 r. temat ten był przede wszystkim metaforyczną refleksją nad historią Polski, a w dwóch filmach Wojciecha Smarzowskiego z lat 2004 i 2021 o tym samym tytule stał się okazją do bezlitosnej krytyki hipokryzji i amoralności, Nielipiński podszedł do niego z humorem i empatią.
Starannie dobrany w książce zestaw zdjęć nie zawiera oficjalnych ujęć z ceremonii ślubnych w kościołach czy urzędach stanu cywilnego ani portretów nowożeńców w atelier. Skupia się na zdjęciach przygotowań do ślubu, za kulisami, i przede wszystkim na bezpośrednich, autentycznych ujęciach z wiejskich biesiad weselnych. Nie odbywały się one w luksusowych restauracjach, lecz w zwykłych knajpach, w domach panny młodej, w namiotach lub salach domów kultury; w tych ostatnich nadal wisiały hasła propagandowe typu: Być członkiem partii, to znaczy przodować.
Nielipiński często bywał na weselach jako gość, z uczestnikami się znał, dzięki czemu mógł fotografować również w momentach, gdy obecność zupełnie obcej osoby byłaby niepożądana. Na niektórych zdjęciach utrwalił nawet samego siebie w lustrze. Miał niezwykłe wyczucie momentu, potrafił uchwycić najbardziej wymowne chwile spontanicznej radości oraz odkryć często niemal upiorne kontrasty między dziejącymi się jednocześnie zdarzeniami. Bez artystycznej stylizacji i upiększeń, lecz z wielką siłą emocjonalną, pokazał huczne zabawy, których dzikość narastała z każdym wypitym kieliszkiem wódki, ale też weselników, którzy opadli już z sił i zasnęli z głową na stole, czy tych, którzy nawet w środku zabawy czuli się samotni. Ważne miejsce na jego zdjęciach zajmują dzieci, często skonfrontowane ze światem dorosłych.
Podobnie jak czeska fotografka Libuše Jarcovjáková, która dokumentowała alternatywne życie w komunistycznej Pradze, Władysław Nielipiński często używał ostrego światła błyskowego, potęgującego naturalistyczny wydźwięk wielu jego zdjęć. Porównując je z fotoesejem „Ruda się żeni” Krzysztofa Barańskiego i Sławka Biegańskiego, którego publikacja w czasopiśmie ITD w 1977 r. wywołała duże poruszenie, łatwo dostrzec, jak bardzo bezpośrednie i niekiedy wręcz groteskowe są fotografie Nielipińskiego z wiejskich wesel.
Kiedy je się ogląda, nachodzą człowieka sceny z wiejskiej zabawy strażackiej z ikonicznego czeskiego filmu Miloša Formana z 1967 r. „Pali się, moja panno” [Hoří, má panenko]. Ale jest tu jedna zasadnicza różnica. Podczas gdy Forman w swoim mistrzowskim dziele z bezlitosnym sarkazmem krytykuje tępotę, tchórzostwo, chciwość i egoizm swoich „niebohaterów”, Nielipiński z wyrozumiałością i rozbawieniem pokazuje ludzi, którzy w trakcie wesela mogli choć na chwilę zapomnieć o obowiązkach i szarej rzeczywistości, i całkowicie oddać się wspólnej zabawie, śpiewom i tańcom. Nie wyśmiewa ich, bo sam był jednym z nich.
Władysław Nielipiński nie jest jedynym, który fotografował życie w PRL-u takim, jakim było ono naprawdę, a nie takim, jakim chciała je przedstawiać oficjalna propaganda. W Polsce, dzięki gronu fotografów, do którego należeli m.in. Andrzej Baturo, Krzysztof Pawela, Anna Musiałówna, Krzysztof Barański, Anna Beata Bohdziewicz, Mariusz Forecki, można było zobaczyć bezpośrednie, nieupiększone obrazy codziennego życia również w prasie oficjalnej i na wystawach oficjalnych. Wszyscy wymienieni autorzy już od dawna mają swoje zasłużone miejsce w publikacjach, dotyczących historii polskiej fotografii. Nazwiska Władysława Nielipińskiego jeszcze tam nie ma. Ale po wydaniu tej książki wiadomo, że trzeba to zmienić.
Tekst: Vladimír Birgus
„Gorzko! Śluby i wesela. Wielkopolska 1975-1990”, Władysław Nielipiński
- Koncepcja książki, edycja zdjęć i digitalizacja negatywów: Mariusz Forecki
- Fotografie: Władysław Nielipiński
- Wydawca: Pix.House, Poznań 2025
- Projekt graficzny: Andrzej Dobosz
- Teksty: Vladimír Birgus, Andrzej Dobosz
- Tłumaczenie: Konrad Baranowski (PL-EN), Michał Szalast (CZ-PL)
- Liczba strona: 212
- Liczba fotografii: 105
- Nakład: 450 egzemplarzy
Książka dostępna jest do kupienia w Księgarni Fundacji Pix.House, w cenie 135 zł.
Władysław Nielipiński - sylwetka autora
Kulturoznawca, animator kultury i fotograf. W 1978 roku założył klub fotograficzny Format. W latach 1987-1991 był kierownikiem Zakładowego Domu Kultury Wielkopolskich Zakładów Obuwia Polania w Gnieźnie. W okresie 2002-2021 prowadził dział fotografii w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, wspierając działalność wielkopolskich Klubów, Towarzystw Fotograficznych i osób prywatnych. Był organizatorem i jurorem licznych konkursów fotograficznych, plenerów, i warsztatów artystycznych. W latach 70. XX w. fotografował imprezy rodzinne i wydarzenia towarzyskie. Często były to wesela , w których uczestniczył jako członek rodziny lub przyjaciel, a przy okazji fotografował, dostarczając weselnikom cennych wówczas - niepowtarzalnych pamiątek. Po latach - korzystając z emerytalnej swobody - zdigitalizował zachowane negatywy i zdecydował się na pokazanie wybranych kadrów szerszej publiczności.