- Taka sama, co poprzednio 24-megapikselowa matryca CMOS w rozmiarze APS-C, ale wspierana nowym procesorem DIGIC 8
- 7 kl./s w trybie seryjnym
- Filmy 4K 30 kl./s
- 3975 punktów Dual Pixel AF w trybie Live View + śledzenie oka
- 45 punktów krzyżowych AF podczas pracy z wizjerem
- Śledzenie twarzy w wizjerze
- Usprawniona ergonomia
- Dotykowy ekran LCD
- Wi-Fi i Bluetooth
- Cena: 750 dolarów
Trzecie dekada nowego tysiąclecia zapowiada się na fantastyczny czas dla amatorów fotografii. Z racji rosnącej konkurencji ze strony smartfonów i galopującego rozwoju technologii amatorskie korpusy przestają być już na siłę ograniczane i pod wieloma względami oferują specyfikację zbliżoną do znacznie droższych modeli. W ten trend bardzo dobrze wpisuje się pokazany dzisiaj model Canon EOS 850D, czyli najnowszy przedstawiciel średnio-zaawansowanej linii lustrzanek EOS.
Najnowszy EOS 850D zapowiada się na doskonały aparat dla początkujących i świadomych amatorów. Spodoba się także vlogerom
Canon EOS 850D (na zachodzie znany jako EOS Rebel T8i) plasuje się bezpośrednio poniżej półprofesjonalnego modelu 90D i nieco nad pokazanym przed trzema laty modelem 77D, który choć nadal oferuje nieco doskonalszą ergonomię to zostaje już w tyle pod względem specyfikacji. Wygląda więc na to, że nowy model ma szansę stać się pierwszym wyborem osób, które oczekują już więcej możliwości i pełną swobodę fotografowania, ale nie są jeszcze gotowe na inwestycje w profesjonalne pełnoklatkowe korpusy.
Najnowsza lustrzanka, podobnie jak poprzednik (EOS 800D) wyposażona została w 24-megapikselową matrycę CMOS w rozmiarze APS-C, tym razem wspieraną jednak najnowszym procesorem Digic 8, co umożliwi fotografowanie z prędkością 7 kl./s i zapis dwukrotnie więcej zdjęć w buforze (do 75 zdjęć) oraz rejestrację wideo w rozdzielczości 4K z maksymalną prędkością 30 kl./s. Niestety w tym trybie nie skorzystamy z pełnego wsparcia systemu ostrzenia Dual Pixel AF - aby to zrobić będziemy musieli zejść do jakości Full HD 60 kl./s. Cieszy natomiast obecność portu mikrofonu.
Jeśli już mówimy o systemie AF, warto nadmienić, ze w trybie Live View aparat korzystać będzie z osiągnięć bezlusterkowej linii EOS R, oferując nam autofokus oparty o 3975 punktów AF, wspierający śledzenia twarzy i oka. Jeżeli będzie tak dobrze jak ostatnich korpusach, możemy się tylko cieszyć - to jeden z najdoskonalszych bezlusterkowych systemów AF na rynku.
Ale i przy fotografowaniu przez wizjer autofokus nas nie zawiedzie. Otrzymamy bowiem zaktualizowany, 45-punktowy system detekcji fazy, gdzie wszystkie punkty są typu krzyżowego, dzięki czemu aparat nie będzie miał problemu z zablokowaniem ostrości na “trudniejszych” do wychwycenia obiektach. Oprócz tego, otrzymamy nowy czujnik pomiaru RGB+IR o rozdzielczości 220 000 pikseli oraz wsparcie systemu AF Intelligent Tracking, który do niedawna dostępny był jedynie we flagowych korpusach, a który zwiększa czułość śledzenia w przypadku szybko poruszających się obiektów. Podobnie jak we flagowych korpusach, podczas fotografowania przez wizjer mamy też móc śledzić twarz fotografowanej osoby.
Standardowo otrzymamy też moduły Wi-Fi i Bluetooth, pozwalające na wygodne połączenie aparatu ze smartfonem lub tabletem (możliwość tetheringu do aplikacji DPP Express na iPada), dotykowy i obracany ekran LCD czy 5-osiową, cyfrową stabilizację podczas filmowania. Pewne zmiany zaszły też w samej konstrukcji - wzorem modelu 77D, aparat otrzymał drugie pokrętło funkcyjne na tylnym panelu oraz przycisk AF ON.
Cena i dostępność
Zapowiada się na świetny amatorski aparat, który może spodobać się nawet bardziej zaawansowanym fotografom. Zwłaszcza, że oferowany będzie w niewygórowanej cenie 750 dolarów (około 2950 zł) za body. Na polskim rynku, po dodaniu podatku, będzie zapewne nieco drożej, ale to i tak niższa cena niż ta, którą w dniu premiery musieliśmy zapłacić za wspomniany wcześniej model 77D.
Aparat oferowany będzie także w zestawie z obiektywem kitowym EF-S 18-55 mm f/4-5.6 IS STM, w cenie 900 dolarów (około 3500 zł).
Więcej informacji znajdziecie pod adresem canon.pl.