Rollei Powerflex X8 - niebezpieczny trend dotarł do Europy. To strata pieniędzy

Na niemieckim rynku zadebiutował nowy aparat Rollei, którego niska cena i pozornie ciekawa specyfikacja mogą skusić nieświadomych użytkowników. To jednak nic innego jak tania chińska zabawka udająca zwykły aparat.

Skomentuj Kopiuj link
Posłuchaj
00:00

Słyszeliście kiedyś o przekręcie na aparat? W zamierzchłych czasach analoga była to forma oszustwa bazująca na nieświadomości ofiar, której „architekci” działali na podobnej zasadzie jak Romowie oferujący biżuterię z tombaku w zamian za awaryjną pożyczkę pieniędzy. W dużym skrócie wygląda to tak, że podchodzi do Was osoba, która w taki czy inny sposób chce sprzedać Wam profesjonalnie wyglądający aparat w śmiesznie niskiej cenie. A wszystko doprawione jest świetną historią, która ma nakłonić Was do zakupu. Jeśli się skusicie, otrzymacie cudo, jak to poniżej.

Scamera, czyli jak zarobić na nieświadomych użytkownikach

Podróbka lustrzanki, określana potocznie mianem "scamera". Fot. Radosław Ziomber / Wikimedia Commons

Dla nieobeznanego oka wygląda to jak zawodowa lustrzanka, a wrażenia profesjonalności dodaje wielka lampa błyskowa, duży futerał dołączany zazwyczaj do „zestawu” oraz znajome logo, sugerujące iż to produkcja uznanej marki. W rzeczywistości to jednak bardzo prosta chińska konstrukcja o możliwościach taniego kompaktu, wykonana ze słabej jakości plastiku i często dociążana metalowymi odważnikami w celu sprawienia wrażenia obcowania z zaawansowanym sprzętem. Oczywiście takim aparatem nadal mogliśmy zrobić zdjęcia, ale było co liczyć na atrakcyjne rezultaty.

Nieważne czy taki aparat oferowała nam osoba przypadkowo spotkana na parkingu, która akurat potrzebowała pieniędzy a paliwo czy też sprzedawca na bazarze handlujący elektroniką, była to konstrukcja od początku do końca stworzona w zamyśle oszukania nieświadomego kupującego. A co gdybyśmy powiedzieli Wam, że podobny przekręt ma miejsce również i dzisiaj, tylko na nieporównywalnie większą skalę?

Tanie chińskie aparaty cyfrowe to biznes bazujący na tym samym mechanizmie, co przekręty sprzed lat. Niestety dużo lepiej zakamuflowany

Rollei Powerflex X8, czyli jeden z pierwszych przedstawicieli wątpliwej jakości aparatów cyfrowych na rynku europejskim

Jeśli w ostatnich latach przypadkiem trafiliście na chińskie portale aukcyjne, z pewnością nie raz w oczy rzuciły wam się niedrogie, bezmarkowe aparaty o imponujących specyfikacjach. Większość fotografujących od razu wie, z czym ma tutaj do czynienia, ale co z osobami, które nie znając się na sprzęcie chcą po prostu kupić aparat? Informacje o kilkudziesięcio-megapikselowych matrycach i nagrywaniu 5K mogą wyglądać kusząco.

Do tej pory nie zawracaliśmy sobie tym głowy, gdyż poza aparatami-zabawkami, kierowanymi do dzieci, wszystko to dotyczyło wyłącznie rynku azjatyckiego. W ostatnim czasie firmy czerpiące zysk z tego typu produkcji zaczęły jednak wyciągać swoje macki na Zachód. I co gorsza, swoje działania potrafią opakować w niezły marketing.

"Made in China" już od dawna nie budzi złych skojarzeń. Ale czasem jeszcze powinno

W tym miejscu warto przypomnieć chociażby ostatnie przedsięwzięcia marki Yashica, które choć od początku zapalają szereg lampek alarmowych w naszych głowach, to niestety cieszą się sporym powodzeniem w serwisach crowdfundingowych i zostają sfinansowane przez użytkowników omamionych okrągłymi sloganami producenta.

Teraz, podobne projekty debiutują na podwórku sąsiada. Na niemieckim rynku pojawił się właśnie aparat Rollei Poweflex X8, który za 299 euro obiecuje 64-megapikselową matrycę, 8-krotny, jasny zoom optyczny, tryb filmowy 5K, wielki 3,6-calowy ekran dotykowy, a do tego jeszcze… tylny aparat do selfie. Wszystko to we względnie eleganckiej formie, przypominającej współczesne bezlusterkowce.

Wystarczy jednak rzut oka na rozmiar matrycy w specyfikacji (odpowiednio 1/2.8” dla obiektywu przedniego i 1/3.06” dla obiektywu selfie), by wiedzieć, że pod względem jakości w najlepszym razie otrzymamy efekty zbliżone do tanich smartfonów z połowy poprzedniej dekady. Oprócz tego, specyfikac`ja wskazuje wyłącznie na zapis JPEG i poddaje w wątpliwość możliwość manualnej kontroli ekspozycji. Całości obrazu dopełniają zdjęcia produktowe, gdzie na podglądzie ekranu zostały wklejone zdjęcia stockowe.

Oczywiście można mieć nadzieję, że przecież aparaty w smartfonach bywają naprawdę niezłe i obudowane dobrą optyką oraz rozbudowaną ergonomią mogłyby stworzyć całkiem praktyczną konstrukcję. Jesteśmy jednak pewni, że choć matryce tej wielkości nadal trafiają się w smartfonach, to w przypadku konstrukcji Rollei będą dużo gorzej oprogramowane. Z kolei sama konstrukcja z daleka już krzyczy do nas: „Plastik, plastik plastik!”. Dodając do tego relatywnie niską cenę otrzymujemy produkt, który w najlepszym razie dorówna amatorskim kompaktom sprzed kilkunastu lat (choć i tego nie możemy być pewni). Co znamienne, producent nigdzie nie udostępnia zdjęć ani filmów wykonanych aparatem.

Marka to często nic więcej niż znana nazwa. Zawsze pytaj o radę osób obeznanych w temacie

Wszystko to powoduje dezorientację tym bardziej, że mamy do czynienia z dość znaną marką, która budzi zaufanie - zwłaszcza wśród starszej części użytkowników, którzy kojarzą ją z niezłym, niemieckim sprzętem analogowym. I to zapewne oni są właśnie celem tego typu konstrukcji.

Dziś Rollei nie ma jednak wiele wspólnego z historycznym producentem aparatów. Obecnie to przedsiębiorstwo, które zajmuje się głównie brandowaniem chińskich akcesoriów sprowadzanych na rynek niemiecki (skądinąd niekiedy całkiem niezłych) oraz licencjonowaniem swojej marki. Generalnie nie ma w tym nic złego. Szkoda jedynie, że osoby decyzyjne postanowiły włączyć do swojej oferty produkt definitywnie niskiej jakości, którego forma i marketing wprowadza w błąd potencjalnych kupców.

Czy podobne konstrukcje w takiej czy innej formie zaczną niebawem pojawiać się również na naszym rynku? Tego nie wiemy. Warto natomiast pamiętać, by przed zakupem jakiegokolwiek sprzętu fotograficznego zawsze poradzić się kogoś, kto się na nim zna.

Źródło: rollei.de.

Komentarze
Przeczytaj także
Zobacz więcej z tagiem: Rollei
logo logo
Magazyny
Zamów