Wydarzenia
Pamięć teatru. Polska fotografia teatralna od początku istnienia do dziś - ruszyła wirtualna wystawa
Nazywam się Jakub Witos i całe moje życie związane jest z miejscem mojego urodzenia - Zakopanem. To tutaj już od wczesnego dzieciństwa poznawałem pierwsze górskie szlaki, gdy mój Tata zabierał mnie na wędrówki. Można więc śmiało powiedzieć, że Tatry zostały mi wszczepione od najmłodszych lat i po dzisiejszy dzień jestem w nich bezgranicznie zakochany. Nie tak dawno, bo cztery lata temu, zapragnąłem zatrzymać chociaż skrawek tego, co tak bardzo kocham i zacząłem interesować się fotografią. Pomimo tego, że wiele się nauczyłem to wciąż uważam, że wiele przede mną i to właśnie mnie nakręca.
Zawsze staram się przemycić w moich pracach niesamowity spektakl stworzony przez naturę. Cenię sobie spokój, więc fotografuję miejsca, w których go znajduję. Wszystko musi być naturalne, by ukazać inne, indywidualne oblicze górskich masywów. Widz na pewno wyczułby, gdybym zmuszał się do tego, co robię. Fotografia z czasem stała się moją pracą i to jej staram się poświęcać jak najwięcej czasu: to dla niej nie przesypiam nocy, spędzam po kilkanaście godzin na nogach, często w nieprzyjaznych warunkach pogodowych. Finalny efekt jest jednak wart każdej kropli potu, a to daje mi poczucie, że moja miłość jest odwzajemniona.
Wbrew pozorom trudno jest o dobry optycznie obiektyw ultraszerokokątny, który sprostałby warunkom ciężkich górskich wędrówek, jednocześnie pozostając na przystępnym pułapie cenowym. Irix łączy te właśnie cechy.
Odpowiedź jest prosta: bo góry są ogromne. Jest taka popularna zasada - w krajobrazie przydaje się albo coś bardzo szerokiego, albo teleobiektyw. Ja wybrałem szerokokątne obiektywy i to właśnie one sprawiają mi największą frajdę. Równolegle używam zarówno Irixa 11 mm f/4 jak i Irixa 15 mm f/2.4.
Tak to prawda, przy wyprawie staram się liczyć każdy gram tego co zabieram, ale pamiętajmy, że każdy milimetr na szerokim końcu ogniskowych to ogromna różnica w obrazie. Te dwa obiektywy świetnie się uzupełniają: tam, gdzie chcę zmieścić jak najwięcej w kadrze wybieram ogniskową 11 mm, a tam gdzie chcę użyć filtra - czy okrągłego, czy kwadratowego - Irix 15 mm jest niezastąpiony. Będąc na szlaku najczęściej sięgam po ogniskową 11 mm. Mogę wtedy pokazać to co widzę i budować kadr tak, by opowiadał jakąś historię. Lecz historia to nie wszytko - żyjemy w czasach obrazu i aby sprostać wysokim wymaganiom odbiorców zdjęcie musi być świetne techniczne, a obiektywy Irix właśnie to mi zapewniają - są szczegółowe, kolory są naturalne, a dystorsja jest minimalna i korygowana automatycznie w programie.
Góry wymagają punktu odniesienia: tak jak zdjęcie słonia niewiele mówi widzowi o jego wielkości do momentu, gdy nie umieścimy obok punktu odniesienia i tak samo jest w przypadku górskich pejzaży. Moim zdaniem człowiek jest najlepszym punktem odniesienia, więc kiedy umieszczam postać w kadrze widz od razu „chwyta“ proporcje. Samo wybór postaci też nie jest przypadkowy - są to sylwetki stojące tyłem do aparatu, wpatrujące się w dal. To mogę być ja, ale również może to być widz - wszystko jest częścią opowiadanej historii.
Na pewno odradzam takie wędrówki wszystkim niewprawionym - to naprawdę nie są żarty, bo o tragedię w górach jest niezwykle łatwo. Trzeba znać perfekcyjnie szlak i swoje możliwości, by móc sobie pozwolić na nocne eskapady. Jak już się decydujemy na taką wędrówkę musimy wziąć ze sobą sprzęt, który zapewni nam świetne efekty. Nocą zawsze biorę Irixa 15 mm f/2,4, bo ma to co lubię: jest szeroki, jasny i można stosować filtry. Przy nocnych zdjęciach używam filtra Light Pollution, bo nie ważne jak daleko zajdziemy zawsze mamy do czynienia z zanieczyszczeniem światłem miast. Na półkuli północnej tylko przez pewien czas w roku możemy cieszyć się widokiem Drogi Mlecznej na nocnym niebie i zgrać go z bezchmurną pogodą. Nie możemy sobie pozwolić na to, by sprzęt nas zawiódł.
Przy fotografii nocnej obiektywy Irix pozwalają rozwinąć skrzydła: ostrzenie manualne jest kluczowe, bo moduły AF i tak nie działają w ciemności. Dodatkowo ostrząc Irixem wyczuwamy delikatne kliknięcie na nieskończoności, co w połączeniu z możliwością zablokowania pierścienia ostrzenia jest wybawieniem w astrofotografii. Szeroki kąt i jasność obiektywu pozwolą nam wydobyć wiele szczegółów nocnego nieba. To na co również zwracam uwagę to korygowanie komy - tutaj Irix nie ma sobie równych, dzięki czemu gwiazdy mają swój naturalny kształt nawet w rogach kadru.
Filtr do fotografii nocnej - brzmi to dziwnie prawda? Stwierdziłem, że muszę to wypróbować. Irix wypuścił niedawno nowy produkt z serii filtrów Edge: Light Pollution. Od razu się zaprzyjaźniliśmy. Odcina on światło sodowe, przez co pozbywamy się brudno-żółtego zafarbu na zdjęciach nocnych. Wiele osób myśli, że można to zrobić w późniejszej obróbce, ale jest to tylko część prawdy, ponieważ nie odzyskamy utraconego w ten sposób kontrastu. Filtr poprzez fizyczne odcięcie żółtego światła sprawia, że zyskujemy bardziej kontrastowe, głębsze zdjęcie.
Mierzcie siły na zamiary. Trzeba znać swoje możliwości, zarówno fizyczne jak i psychiczne. Wiele osób może uznać łatwe szlaki za banalne i próbować sowich sił od razu na trudniejszych licząc, że dzięki temu wrócą z lepszymi zdjęciami. To często jest błędne. Mniej wymagający szlak daje spokój, a w tym spokoju możemy skoncentrować się na poszukiwaniu kadru. Drugą kwestią, na którą warto zwrócić uwagę to rzeczy, które ze sobą zabieramy. Każdy gram po paru godzinach staje się ciężarem, więc pakujmy się rozważnie i przewidujmy, co będzie potrzebne. Ja mam swój zestaw wyjazdowy, stworzony w oparciu o własne doświadczenia i potrzeby. Na początku swoich wypraw skoncentruj się na dwóch najwyżej trzech obiektywach z filtrami i sprawdź czy Ci one pasują. Nie spiesz się, ciesz się chwilą!
Wywiad z Jakubem Witosem przeprowadził Piotr Tomala (product manager marki Irix)
zdjęcie główne: Świnica o wschodzie słońca: Nikon D810 + Irix 150 mm f/2.8 Macro 1:1, ISO 400, f/8, 1/400 s