Sylwester Strzałkowski - opinia o EOS-ie 500D

Autor: Marta Majewska

1 Październik 2009
Artykuł na: 9-16 minut
Przedstawiamy kolejną opinię o 500D. Tym razem lustrzanka Canona trafiła do Sylwestera Strzałkowskiego - dziennikarza radiowego, który lubi fotografować krajobrazy i architekturę a także współpracuje z agencjami reklamowymi przy realizacji filmów. Sprawdził aparat wszechstronnie: od nocnych zdjęć fajerwerków, przez zdjęcia makro, po filmy.

Małe jest piękne?

Zgadza się - pomyślałem wyjąwszy Canona 500D z pudełka i wziąwszy go w dłoń po raz pierwszy - to nie za wielka maszyna, ale robiąca przyzwoite wrażenie pod względem wykonania. Już po chwili jednak poczułem pewien dyskomfort: w mojej dłoni (choć nie należy do wielkich) chyba lepiej ułożyłby się grip nieco wyższy i głębszy. Mały palec odruchowo układa się pod aparatem, bo po prostu nie mieści się na uchwycie. Na szczęście także odruchowo palec wskazujący układa się na kółeczku nastaw i to już duży plus. Podobnie blisko mu do spustu i do przycisku ISO. Natomiast - jak to już inni zauważyli - nieporozumieniem jest przycisk Av +/- umieszczony w takim miejscu, że patrząc lewym okiem chcąc nie chcą trzeba wciskać kciuk między nos a korpus.

A skoro mowa o rozpakowywaniu, to niemiłym zaskoczeniem był brak choćby niewielkiej karty SD dołączonej "na dzień dobry" do aparatu. Nawet w moim małym kompakcie (zresztą też Canona) taka karta była.

Pstryczki, guziczki i kółeczka

Cofnijmy się jednak jeszcze do pierwszego włączenia aparatu. Pamiętam narzekania, że w Canonie z wyższej półki, czyli w 50D włącznik jest umieszczony na tylnej ściance, podczas gdy np. w Nikonie D80 jest przy spuście, co pozwala niemal jednym ruchem włączyć i od razu "pstrykać". W pięćsetce, może mniej wygodnie niż w Nikonie, ale na pewno dużo korzystniej niż w Canonie 50D dźwignia on/off znalazła się w takim miejscu, że łatwo przyzwyczaić prawy kciuk, żeby podnosząc aparat do oka, jednocześnie odruchowo go włączał. To wreszcie dobre rozwiązanie. Trochę przy tym przeszkadza pasek, ale tylko trochę.

To, czego mi najbardziej brakuje "na wierzchu", to przycisku zmiany metody pomiaru światła. Nie bardzo ten brak rozumiem, bo przecież niemal wszystkie inne istotne funkcje są dostępne bezpośrednio za pomocą dedykowanych przycisków. Akurat tę lubię (i chyba nie tylko ja) podczas fotografowania szybko zmieniać. Znalazłem na to wprawdzie sposób, choć nieco kłopotliwy. Przydał się do tego "ekran szybkich nastaw", który po uaktywnieniu przyciskiem SET daje dostęp do wszystkich najpotrzebniejszych ustawień. Na początek włącza się ta funkcja, z której ostatnio korzystaliśmy. Postanowiłem tą metodą używać tylko trybu pomiaru światła, rekompensując sobie brak dedykowanego przycisku. Kiedy jednak przez pomyłkę wyłączymy "ekran" zostawiając go na innej funkcji, wtedy cały fortel na nic.

Wokół przycisku SET są cztery inne guziczki i przyznam, że moja tęsknota za wymarzonym w 50-tce (a umieszczonym właśnie w tym miejscu) oddzielnym kółkiem do przysłony z trudem z początku znosiła to rozwiązanie. Po kilkudziesięciu zdjęciach zacząłem się przyzwyczajać. Tym bardziej, że w Canonie 50D jeden przycisk obsługuje po 2 funkcje, a tu proszę... do każdej oddzielny guziczek! Lubię mieć szybki dostęp do każdej funkcji - irytuje mnie poruszanie się po wielopoziomowych menu za pomocą rozmaitych kombinacji guzikowo-kółeczkowych. 500-tka pod tym względem jest przyjazna i "dobrze poukładana", choć do końca nie nauczyłem się w której części menu i poszczególnych ustawień poruszać się kółeczkiem, a kiedy strzałkami.

Duże za to na pewno jest piękne:)

Przejdźmy do wyświetlacza LCD. Z dużą ciekawością oczekiwałem sprawdzenia, jak w praktyce działa zapowiadany ekran szybkich nastaw.

Przed testem byłem zagorzałym zwolennikiem oddzielnych monochromatycznych wyświetlaczy pokazujących ustawienia, ale w miarę używania 500-tki coraz bardziej rosła moja sympatia dla "ekranu szybkich nastaw". Trzeba przyznać, że - ze względu na imponującą wielkość ekranu, ale też czytelną grafikę - daje on bardzo przejrzysty wgląd w aktualnie ustawione parametry. Z drugiej strony do czegóż innego monitor miałby się przydać w momencie ujęcia, skoro praca w trybie live view pozostawia wiele do życzenia, a do tego ekran i tak się nie odchyla. W dodatku automatyczne wyłączanie wyświetlacza, kiedy zbliżamy aparat do oka, działa bez zarzutu, więc swobodnie możemy na przemian kontrolować na nim ustawienia i spoglądać w okular.

Do tzw. "bajerów" należy możliwość zmiany kolorystki na wyświetlaczu - mnie bardzo przypadły do gustu oliwkowe znaki na ciemnym tle, ale w słoneczny dzień sprawdza się raczej czarne na białym.

Duży ekran daje też duży komfort oglądania zrobionych zdjęć. Szkoda może, że ten Canon nie obraca automatycznie zdjęcia, kiedy przekręcamy aparat. Może to tylko gadżet w o wiele tańszych kompaktach, ale przydatny w praktyce.

Swoją drogą tylko czekać aż producent wprowadzi ekran dotykowy;) - duże, wyraźne oznaczenia w porządkujących informacje ramkach kuszą, by móc lewym kciukiem włączać na ekraniku funkcję, a prawym wskazującym zmieniać parametry kółkiem nastaw. To by było coś, prawda? Myślę, że to kwestia niedalekiej przyszłości. No, ale dość futurystki.

Od kolorowego huzara do filiżanki w sepii

Ruszajmy w teren. Nie ma to, jak wyczekać na odpowiedni widok, spokojnie ustawić kadr, dobrać parametry, a jak trzeba - zdjęcie powtórzyć. Zdarzają się jednak sytuacje nagłe i wtedy sprawdza się (tak przeze mnie lubiana) możliwość szybkiego i bezpośredniego dostępu do poszczególnych ustawień. W takiej właśnie sytuacji postawił mnie pewien spacerujący ulicą... huzar. Nie było czasu na kombinowanie. Aparat w trybie preselekcji przysłony poradził sobie nienajgorzej.

Zgoła odmienne zadanie postawił przed aparatem przelatujący nad światem paralotniarz, tym bardziej, kiedy chce się wypróbować autofokus i pomiar światła każąc im przedrzeć się przez winorośl.

Jeszcze innym wyzwaniem dla autofokusa i pomiaru światła były pokazy fajerwerków. Trzeba było trochę ryzykować. Założyłem, że dość długi czas (jak na zdjęcia z ręki) zbilansuje stabilizacja automatyczna, a pomiar światła wielosegmentowy prawidłowo odda feerię świateł na tle czerni nieba. Czułość ISO 1600 to dla tego aparatu nie jest zbyt wysoko zawieszona poprzeczka - udało się uniknąć szumów.

Nocny spacer daje dużo większy komfort fotografowi. Można trochę popracować nad ekspozycją. Z coraz większym zaufaniem, nie mając statywu, zaryzykowałem ISO 3200, czas 1/15 i przysłonę 4.0. Wyszło całkiem przyzwoicie, tym bardziej, że poradził sobie z tonącym w mroku płotem z wąskich sztachetek - tam także nie pogubił się w szumach.

Nazajutrz po nocnych włóczęgach warto usiąść nad filiżanką herbaty. A skoro tak, to może by i ją uwiecznić... Canon 500D oferuje przycisk szybkiego wyboru "stylu". Postanowiłem "pójść" w sepię. Trochę szkoda, że z poziomu wyboru stylu nie można dokonywać w nim żadnych zmian. Trzeba było się wycofać, wejść do menu i tam ustawić jeden z trzech stylów własnych na sepię. I tu, muszę przyznać, rozczarowanie - jakoś mało sepii w tej sepii... Mój mały kompakt daje sepię bardziej wyrazistą.

W lustrzance tej klasy to właściwie oczywiste, ale pozwolę sobie pochwalić producenta za wprowadzenie dostępu - właśnie w ustawieniach poszczególnych stylów - do indywidualnej korekty ostrości, kontrastu, nasycenia, tonacji barwnej.

Natomiast nie bardzo widzę sens umieszczonej na pierścieniu z programami funkcji CA. W tym trybie możemy suwakiem na ekranie balansować m.in. pomiędzy jaśniej-ciemniej lub ostre-rozmyte. Nie wiem, dla kogo ten tryb, bo kto się nie chce za bardzo "bawić" w fotografa, ten i tak skorzysta z programów tematycznych, a kto cokolwiek wie o fotografowaniu, ten sięgnie po ręczne ustawianie parametrów.

Na pierścieniu jest też ustawienie A-DEP. Dawno, dawno temu można było w tym trybie wyznaczyć zakres głębi ostrości, celując w najbliższy i najdalszy obiekt, które chcemy mieć ostre. Teraz po prostu aparat sam dobiera parametry, żeby wszystko było ostre. No i jest. Skądinąd może ta funkcja się przydać, ale jakoś tęskno za tamtym, dawnym rozwiązaniem.

Jakoś tak się pechowo złożyło, że moim zdjęciom niemal ciągle towarzyszyło pochmurne niebo, a nawet mgła. No, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Okazało się przy okazji, że przy ustawieniu balansu bieli na "chmurkę" zdjęcia wychodzą przeważnie wyraźnie cieplejsze i zażółcone niż przy balansie automatycznym, który dawał efekt chłodniejszy, ale moim zdaniem bliższy rzeczywistości. (O dziwo, podobne odczucia miałem po ustawieniu bieli wg wzorca - sfotografowanej białej kartki). Oto przykład.

Film to trudna sztuka... dla aparatu

Na koniec słówko o filmowaniu. Niestety było to dla aparatu duuużym wyzwaniem. Przy przekadrowaniu z bliskiego planu na daleki lustrzanka z podniesionym lustrem dramatycznie poszukiwała ostrości, czasem po prostu kapitulując. Jedynym wyjściem było ręczne przeostrzanie w trakcie przekadrowywania. Ale to wymagało najpierw przynajmniej jednej, dwóch prób bez kręcenia, żeby przygotować odpowiednie ruchy obu rąk.

Na pewno to duża frajda móc sfilmować (i to w HD) np. sceny ze ślubu czy wakacji. Ale proszę nie pokładać w tym aparacie całej swojej filmowej ufności. Ja w każdym razie się poddaję.

Oto dwie króciutkie próbki.

Pierwsza z automatycznym szukaniem ostrości:

Kliknij, żeby ściągnąć film (40MB)

I druga z wymagającym precyzji przeostrzaniem ręcznym:

Kliknij, żeby ściągnąć film (26MB)

Czas podsumowań

Stara prawda mówi, że jak ktoś jest pasjonatem, to i byle jakim aparatem zrobi ciekawe i dobre zdjęcia. Ale z drugiej strony aparat powinien po prostu "leżeć" w dłoni i pozwolić zapomnieć o tych wszystkich guziczkach, wielopoziomowych menu, itd. Testując Canona 500D cały czas podświadomie porównywałem go do upatrzonego EOSa 50D. Mimo tylu krytycznych uwag z mojej strony, jednak pięćsetka zyskała dużo mojej sympatii i w koncu przekonała, że warto ją kupić, jeśli się jeszcze cyfrowej lustrzanki nie ma. Nawet chwilami bardziej mi się podoba od 50-tki - przyciski nie łączą dwóch funkcji, matryca to też CMOS i też ma 15 megapikseli. No i zostaje w kieszeni tysiąc złotych (na porządny obiektyw), co nie jest bez znaczenia, nieprawdaż?

Plusy i minusy w skrócie

plusy

+ dostęp do wielu funkcji za pomocą pojedynczych przycisków

+ dobre umiejscowienie włącznika aparatu on/off

+ czytelny, duży ekran szybkich nastaw

+ matryca 15 mpix (to też stary temat wyścigu producentów)

+ możliwość korygowania ostrości, kontrastu, nasycenia w menu "styl"

+ duży zakres ISO (o przyzwoitych efektach)

minusy

- mały korpus, niewielki grip

- brak karty SD w zestawie

- złe umieszczenie przycisku Av / +/-

- brak przycisku dostępu do ustawień pomiaru światła

- kiepska sepia (wpadająca w szarość)

- trudności z ostrością podczas filmowania

- nadmierne ocieplanie zdjęć przy ustawieniu bieli na pochmurne niebo

I jeszcze kilka zdjęć dodatkowych:

Zdjęcia i tekst: Sylwester Strzałkowski

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Poradniki
Jak zrobić oryginalne zdjęcie na walentynki? Zapytaliśmy ChatGPT
Jak zrobić oryginalne zdjęcie na walentynki? Zapytaliśmy ChatGPT
Nadal myślisz, że najlepszym pomysłem na walentynkowe zdjęcie jest serce narysowane na zaparowanej szybie? Zobaczcie, co na ten temat ma do powiedzenia sztuczna inteligencja.
4
Oświetlenie filmowe w fotografii portretowej - GlareOne LED 300 BiColor D w praktyce
Oświetlenie filmowe w fotografii portretowej - GlareOne LED 300 BiColor D w praktyce
Filmowo-fotograficzny świat nie mógłby istnieć bez światła. W tym artykule fotograf Piotr Werner na przykładzie lamp GlareOne 300 BiColor D pokazuje trzy filmowe ustawienia...
12
Jak wybrać kartę pamięci – pojemną, szybką, niekoniecznie drogą
Jak wybrać kartę pamięci – pojemną, szybką, niekoniecznie drogą
Wybór nośnika pamięci zależy nie tylko od tego, jaki typ kart akceptuje nasz aparat, kamera lub dron, ale także, a może przede wszystkim, od rodzaju materiałów, jakie za pomocą tych urządzeń...
19