Maanantai "Nine Nameless Mountains" - recenzja

Autor: Marcin Grabowiecki

10 Styczeń 2014
Artykuł na: 2-3 minuty
"Nine Nameless Mountains" to bardzo ciekawy przykład pracy zbiorowej, której współtwórcy podważają znaczenie autorstwa. O książce wiemy tylko, że jest dziełem kolektywu Maanantai, do którego należy ośmiu fotografów z Helsinek. Pewnego dnia postanowili wyruszyć razem na norweskie Lofoty...

Nine Nameless Mountains to publikacja, za którą odpowiada fiński kolektyw Maanantai. Ascytycznie zaprojektowana książka jest pokłosiem wyprawy ośmiu fotografów z Helsinek na norweskie Lofoty. Składają się na nią zdjęcia wykonane w różnych technikach (fotografia czarno-biała i kolorowa, analogowa i cyfrowa). To także mieszanka stylistyk: martwa natura pojawia się obok dokumentu, a "snapshoty" sąsiadują ze studyjnymi kompozycjami. W publikacji znalazło się także miejsce dla fotografii zrobionych telefonem komórkowym, rysunków oraz pocztówek.

Książka jest zapisem eksperymentów i doświadczeń prowadzonych przez fotografów podczas wspólnej podróży. Jej motywem przewodnim jest góra - symbol transcendencji. Twórcy nieustannie grają z konwencją fotografii podróżniczej. Odsłaniają przed nami co jakiś czas kulisy swojej pracy, co jednak nie przeszkadza im w budowaniu enigmatycznej narracji. Rozległe tereny malowniczych Lofotów stają się dla kolektywu polem do rozważań na temat odległości i sensu podróżowania. Obrazy tworzą wielowarstwowy i intrygujący kolaż postaw, spojrzeń i podejść do fotografii.

Entranced but threatened (c) MAANANTAI
Day Van (c) MAANANTAI
Scaling Insanely (c) MAANANTAI

Z kart "Nine Nameless Mountains" przebija skłonność do improwizacji i twórczych eksploracji. Tak jakby twórcy nieustannie pytali siebie: "zobaczmy co się stanie, kiedy..." W swoich poszukiwaniach wykorzystują takie elementy otoczenia jak piasek, kamienie, wodę i chmury. Oparta na improwizacji i wariacjach publikacja stawia pytania o naturę czasu, ruchu i poszukiwania celu.

Przyjęło się, że w zbiorowych publikacjach tworzonych przez mniej lub bardziej formalne grupy fotografów autorstwo poszczególnych twórców jest wyraźnie zaznaczone. Najczęściej mamy do czynienia z osobnymi cyklami, których łącznikiem jest wspólny temat. Przykład kolektywu Maanantai pokazuje, że do tego typu wydawnictwa można podejść zupełnie inaczej. "Nine Nameless Mountains" to intrygująca i niepokojąca książka, która stawia więcej pytań, niż udziela odpowiedzi.

MaanantaiNine Nameless Mountains

Miękka oprawa w obwolucie w formie plakatu
Format: 17x21 cm
104 strony + 8-stronicowa wkładka
70 zdjęć
Kehrer 2013

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
Zaglądając pod podszewkę świata. „Solid Maze” Piotra Zbierskiego
Zaglądając pod podszewkę świata. „Solid Maze” Piotra Zbierskiego
Siła fotografii Zbierskiego nie polega na tym, że odbywa on dalekie podróże, często do miejsc trudno dostępnych. Jej istota tkwi w tym, co w tych miejscach odnajduje. W jego ostatnim...
2
Nowy gracz na rynku lamp - GlareOne Botis 80 i Botis 200 w opinii Jacka Woźniaka
Nowy gracz na rynku lamp - GlareOne Botis 80 i Botis 200 w opinii Jacka Woźniaka
Świeżo wprowadzone na rynek lampy GlareOne z serii Botis to dużo światła w kompaktowej formie zasilanej akumulatorem. O tym, jak nowe modele Botis 80 i Botis 200 sprawdzają się w praktyce, pisze...
8
Psi oddech, psie pazury. „Dogbreath” Matthew Genitempo [RECENZJA]
Psi oddech, psie pazury. „Dogbreath” Matthew Genitempo [RECENZJA]
Po arizońskim Tucson Genitempo oprowadzają lokalni nastolatkowie i to o świecie z ich perspektywy opowiada „Dogbreath”. Nowa książka Amerykanina różni się od swoich poprzedniczek, jest...
8
Powiązane artykuły