Od lat powtarzam, że wejście Chińczyków do segmentu aparatów jest tylko kwestią czasu, a wydarzenie to będzie miało szansę odwrócić branże do góry nogami. Już dziś Chiny stają największym rynkiem zbytu dla producentów sprzętu fotograficznego i ze swoją własną marką, szybkim cyklem wdrażania produktów i podejściem nakierowanym na innowacje mają szansę sprawić, że rynek stojący na nogach japońskich gigantów zatrzęsie się w posadach. A jeśli ktoś miałby tego dokonać, byłoby to właśnie DJI.
Monopolista rynku dronów i znaczący udziałowiec segmentu kamer sportowych od lat rozwija swoje kompetencje w zakresie tradycyjnej fotografii. Firma ma większościowy udział w Hasselbladzie i ochoczo licencjonuje jego markę oraz know-how chińskim producentom smartfonów. Jest też cześcią kooperatywy L-Mount Alliance. Czy to wiec czas na własny aparat?
Aparat DJI jednak powstaje? Plotki sugerują rychłą premierę
Donosy na temat bezlusterkowca DJI pojawiały się już na początku roku. Wraz z upływem miesięcy wszystko jednak przycichło i wydawało się, że mogły to być po prostu źle zinterpretowane plotki na temat nowego Hasselblada X2D II, który miał premierę w zeszłym tygodniu. Wygląda jednak na to, że może być coś na rzeczy, bo oto w internecie pojawia się świeża dostawa donosów na temat rzekomego aparatu DJI.
Jak informuje serwis Mirrorless Rumors, premiera nowego aparatu odbyć może się już 15 września. Pojawiło się już także pierwsze, nieraźnie zdjęcie domniemanego modelu. Sam korpus miałby być zaś wyposażony w matrycę pełnoklatkowa i czerpać z rozwiązań wprowadzonych we wspomnianym modelu X2D II. Forma aparatu miałaby zaś przypominać korpus Sony FX3 (choć aparat ma być wyposażony w wizjer).
Bezlusterkowiec DJI mógłby namieszać. Ale rynek aparatów jest wyboisty
Czy to rzeczywiście może się wydarzyć? Po ciepłym przyjęciu kamery Ronin 4D, producent z pewnością myślał o poszerzeniu swoich wpływów na rynku wideo również na segment amatorski. Biorąc pod uwagę, że kompaktową kamerę w najbliższych dniach zaprezentować ma zarówno Canon, jak i Nikon, byłoby to całkiem sensowne zagranie. A jeśli mógłby to być przy okazji także niezły i dobrze wyceniony aparat, producent miałby szansę znaleźć sporą rzeszę fanów.
Problemem pozostaje jedynie to, gdzie DJI miałoby wstrzelić się ze swoim aparatem. Budowanie udziałów w mocno okupowanym przez japońskich producentów rynku bywa problematyczne nawet dla firm z wieloletnią tradycją i naprawdę dobrymi produktami. Tak, jak w przypadku innego członka L-Mount Alliance - Panasonica, który mimo częśto świetnych i bardzo przystępnie wycenionych aparatów ciągle nie jest w stanie konkurować w tym zakresie z bardziej rozpoznawalnymi markami.
Być może jednak kluczem do sukcesu DJI będzie to, co firma postanowi zaoferować użytkownikom w ramach swojego hipotetycznego aparatu. Plotki zostały ciepło przyjęte przez komentujących, którzy tego typu ruch określają mianem pobudki dla skostniałych japońskich producentów i którzy w DJI upatrują nadzieję na prawdziwe innowacje w temacie aparatów.
O tym wszystkim przekonamy się już niedługo. Jeśli plotki okażą się prawdą, nowego gracza na rynku aparatów poznamy już za kilka dni.