Mark Forbes: Większość zdjęć powstaje bez planu. Natomiast gdy już decyduję się nacisnąć spust migawki - wtedy zaczyna się pełna precyzja

Mark Forbes wybiera film i ciszę codzienności oraz pokazuje, że zwyczajne wnętrze może brzmieć jak echo wspomnienia.

Skomentuj Kopiuj link
Posłuchaj
00:00

Cześć Mark, jak mija Ci dzień? Zrobiłeś już dziś jakieś zdjęcie?

Całkiem dobrze! Obudziłem się dość wcześnie i od razu postanowiłem wyjść na zdjęcia, żeby skorzystać z porannego światła. Nieczęsto tak robię. Zazwyczaj wolę fotografować pod koniec dnia, ale dziś coś mnie popchnęło, żeby wyjść z samego rana. Kiedy wróciłem ze spaceru, wyłapałem też kilka ciekawych scen w moim pokoju hotelowym. To właśnie te zwyczajne momenty codzienności najbardziej inspirują mnie do dokumentowania.

fot. Mark Forbes

Pamiętasz jakieś zdjęcie, które zrobiło na Tobie naprawdę duże wrażenie?

Oczywiście. Jest wiele zdjęć, które zrobiły na mnie wrażenie i są to zarówno moje własne kadry, jak i prace innych fotografów. Wiele moich zdjęć ma swoje konteksty, historie — chodzi o to, jak trafiłem na daną scenę albo co działo się poza kadrem. Prawie wszystkie moje najbardziej poruszające fotografie znalazłem przez przypadek i to właśnie sprawia, że jeszcze bardziej je cenię. Jeśli chodzi o innych fotografów, zapamiętuję obrazy, z którymi czuję jakąś więź. Mogę je zobaczyć na wystawie, w książce albo w Internecie i po prostu zostają ze mną.

A co musi się wydarzyć w Twojej głowie lub wokół Ciebie, żebyś sięgnął po aparat i zrobił zdjęcie?

Zazwyczaj czuję silny impuls, intuicyjną potrzebę, by uchwycić dany kadr. Albo chcę coś udokumentować dla siebie czy podzielić się tym z innymi. Często jest to też kwestia emocjonalnej więzi ze sceną, gdy jakiś obraz wywołuje moją reakcję. Dla mnie fotografia powstaje poprzez nakładanie się różnych warstw połączeń. Najbardziej oczywiste jest samo to, co znajduje się w kadrze, ale równie ważne bywają inne czynniki: może to być odniesienie do wydarzeń z dzieciństwa, relacja kolorów, światło padające na scenę, muzyka, którą słyszę, albo która gra mi wtedy w głowie.

fot. Mark Forbes

Gdybyś miał opisać swój styl nietechnicznymi słowami, jakich byś użył?

Liminalny, czyli na pograniczu, szczery, prosty, ale wyrazisty.

Twoje zdjęcia mają w sobie dużo ciszy. Czy to też cecha, którą cenisz u ludzi?

Tak. Moje fotografie są w dużej mierze odbiciem i przedłużeniem mnie samego, a ja jestem raczej po stronie introwertycznej w spektrum społecznym. Tak było, odkąd pamiętam, i to na pewno cecha, którą doceniam także u innych.

fot. Mark Forbes

Czy istnieje emocja albo stan umysłu, którego nigdy nie udało Ci się uchwycić na zdjęciu, mimo prób?

Nie sądzę, bym kiedykolwiek celowo wychodził w poszukiwaniu konkretnej emocji. Natomiast zdjęcia, które robię, i tak mają w sobie emocje i mam nadzieję, że ludzie to odczuwają, gdy z nimi obcują. Ja mogę wpłynąć na fotografię tylko do pewnego momentu, a potem to odbiorca przejmuje nad nią kontrolę. Każdy widz wnosi swoje własne doświadczenie i emocje, które mogą być podobne do moich odczuć w chwili robienia zdjęcia… albo zupełnie inne.

fot. Mark Forbes

Dlaczego tak często wybierasz średni format?

Z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że lubię drukować swoje zdjęcia w dużym formacie — często mają około metra i więcej. A średni format daje pliki pozwalające na świetną jakość odbitek. Zdjęcia średnioformatowe mają więcej szczegółów, szerszą rozpiętość tonalną i łagodniejsze przejścia. To staje się szczególnie widoczne przy dużych wydrukach.

Średni format spowalnia też proces fotografowania, co bardzo lubię, szczególnie gdy pracuję na filmie. Aparaty są stare, powolne w obsłudze, ładowanie i przewijanie filmu zajmuje czas, a na jednej rolce mam tylko 10–12 klatek. To sprawia, że każde ujęcie wymaga większej uwagi i w efekcie wykonuję mniej zdjęć. Może to brzmieć paradoksalnie, ale dla mnie to ogromna przyjemność.

fot. Mark Forbes

Ile miejsca w Twoim procesie fotografowania poświęcasz na przypadek, a ile na kontrolę i precyzję?

W samym poszukiwaniu scen dominują przypadek i otwartość. Wychodząc z aparatem, zwykle mam jakiś ogólny kierunek, w który chcę się udać, ale większość zdjęć tworzę w miejscach, o których wcześniej nawet nie pomyślałem. Zawsze skręcam w boczne uliczki, zaglądam do zaułków, budynków, czasem w miejsca, w które w zasadzie nie powinienem. To trochę jak poszukiwanie skarbów.

Większość zdjęć powstaje bez planu. Natomiast gdy już decyduję się nacisnąć spust migawki – wtedy zaczyna się pełna precyzja

Oczywiście zdarza się też, że idę w konkretne miejsce, żeby je sfotografować, ale najczęściej większość zdjęć w danym dniu powstaje bez planu. Natomiast w momencie, gdy już decyduję się nacisnąć spust migawki — wtedy zaczyna się pełna precyzja. Zawsze bardzo świadomie wybieram, co dokładnie fotografuję, jak kadruję, co włączam, a co wykluczam z kadru, jak pada naturalne światło, jakie są kolory i gdzie kierują wzrok, czy w kadrze mają być ludzie, czy nie.

Co sprawia, że jedno zdjęcie trafia do Twojego portfolio, a inne — nawet bardzo dobre technicznie — nie?

Uważam, że niezwykle ważne jest pokazywanie wyłącznie najlepszych prac. Umiejętność odróżnienia, co pokazać, a co odłożyć na półkę, to coś, czego uczy się długo i do czego trzeba ciągle wracać. To nie oznacza, że nie można eksperymentować i dzielić się różnymi pomysłami czy koncepcjami, ale nie wszystko musi trafić do portfolio, czy to drukowanego, czy tego online. Może obejmować różne projekty i kierunki, ale dla mnie kluczowe jest, aby w ramach jednego projektu panowała spójność stylu.

fot. Mark Forbes

Przykładem jest moja ostatnia książka Collected memories, która zawiera zdjęcia z ponad pięciu lat pracy. Gdy przyszedł moment, by ułożyć sekwencję i zamknąć książkę, kilka moich ulubionych — i być może najmocniejszych — fotografii nie trafiło do finałowego wyboru 57 zdjęć. Nie pasowały stylistycznie do reszty. Bardzo zależało mi na tym, by pokazać projekt jako całość — mocny, ale też spójny.

Na swojej stronie internetowej wspominasz o medytacji i uważności. Czy fotografia stała się dla Ciebie formą medytacji, czy to raczej medytacja zmieniła sposób, w jaki patrzysz na świat?

Myślę, że oba te stwierdzenia są prawdziwe. Fotografia od zawsze była dla mnie formą medytacji, choć kiedy byłem młodszy, nie zdawałem sobie z tego sprawy. Dziś, gdy wychodzę z aparatem, potrafię całkowicie zatracić się w tym doświadczeniu, jakby nic innego się nie liczyło. To naprawdę piękny stan.

Gdy wychodzę z aparatem, potrafię całkowicie zatracić się w tym doświadczeniu, jakby nic innego się nie liczyło. To naprawdę piękny stan

Z kolei medytacja, której praktykowanie przyszło później, zmieniła sposób, w jaki patrzę na świat. Pozwala mi zwolnić, uważniej dostrzegać otoczenie, być bardziej obecnym i świadomym tego, co robię. Pomaga mi też lepiej słuchać intuicji i przenosić to na fotografię.

Czy są jakieś tematy fotograficzne, które w ogóle Cię nie interesują, nawet jeśli są popularne czy wizualnie atrakcyjne?

Nie sprawia mi przyjemności fotografowanie rzeczy nowych i nowoczesnych.

fot. Mark Forbes

Ostatnio na wielu Twoich zdjęciach nie ma ludzi. To tylko wybór estetyczny, czy też mówi coś o Twoim stosunku do samotności na co dzień?

To zaczęło się kilka lat temu. Wcześniej często miałem ludzi w kadrze. Zmiana wynika z kilku powodów, ale przede wszystkim chciałem sprawdzić, czy mimo to uda mi się zachować „ludzki aspekt” w zdjęciu. Dla mnie brak postaci pozwala widzowi bardziej utożsamić się z obrazem, może wyobrazić sobie siebie samego w tej scenie.

fot. Mark Forbes

Lubię też bawić się koncepcją antropomorfizmu, gdzie przedmiot – krzesło, samochód czy cokolwiek innego – przejmuje ludzkie cechy. Wtedy to właśnie te obiekty stają się bohaterami zdjęcia. Z praktycznego punktu widzenia praca z wolnym medium, jakim jest średnioformatowy film, w niekontrolowanym środowisku, również wpływa na to, że coraz częściej wykluczam ludzi z moich kadrów.

fot. Mark Forbes

Odnosisz się też do tego w swojej pierwszej książce fotograficznej, w której na zdjęciach nie widzimy ludzi.

Rzeczywiście. Mój debiutancki album Collected memories został wydany w nakładzie 1000 egzemplarzy i u wydawcy jest już wyprzedany, ale mam jeszcze kilka sygnowanych kopii dostępnych na mojej stronie. A opis książki brzmi: „Im więcej widzimy obrazów ludzi, miejsc i przestrzeni, tym mocniej nasze indywidualne wspomnienia kształtują się poprzez fotografie, które decydujemy się zatrzymać.

fot. Mark Forbes

Z czasem, gdy szczegóły blakną, to właśnie te fotografie stają się naszymi wspomnieniami. A więc w momencie powstania obrazu — świadomie lub podświadomie — zapada decyzja o tym, jak rzeczy zostaną zapamiętane. Choć te zdjęcia są moimi zebranymi wspomnieniami, powstały po to, by się nimi dzielić — i być może staną się także waszymi. Cykl powstawał przez ostatnie pięć lat i zbiegł się z moim skupieniem na praktyce uważności i medytacji. Wszystkie obrazy zostały wykonane na średnioformatowym filmie, bo dobre rzeczy wymagają czasu”.

Dziękuję za rozmowę.

Mark Forbes
Jego podejście do fotografii wyrosło z głębokiej fascynacji ludźmi oraz ich relacją z otoczeniem. Najnowsze projekty Forbesa koncentrują się na tematach pamięci, zarówno indywidualnej, jak i zbiorowej oraz doświadczenia déjà vu. Jego prace były szeroko prezentowane w Australii i za granicą. Limitowane edycje sygnowanych i numerowanych odbitek archiwalnych znajdują się w publicznych i prywatnych kolekcjach, zarówno lokalnych, jak i międzynarodowych.
Ig: @_markforbes_
www.markforbes.com.au
Komentarze
Zobacz więcej z tagiem: fotografia architektury
logo logo
Magazyny
Zamów