Marcin Dobas: „Fotografia obliczeniowa to przyszłość branży. OM SYSTEM OM-1 jest na to dowodem” [WYWIAD]

O pracy w warunkach ekstremalnych, najczęściej popełnianych błędach, ale przede wszystkim o tym jak nowy OM SYSTEM OM-1 odmienia fotografię przyrodniczą rozmawiamy z wielokrotnie nagradzanym fotografem przyrody Marcinem Dobasem.

Autor: Maciej Zieliński

26 Marzec 2022
Artykuł na: 23-28 minut

Ty jesteś na wyprawie fotograficznej na Svalbardzie ja na Koh Phangan w Zatoce Tajlandzkiej. Dzieli nas jakieś 8000 kilometrów i pewnie 60 stopni Celsjusza. Jakie masz warunki?

Ostatnio była nawet odwilż, w ciągu jednego dnia wytopił się cały śnieg w mieście. Następnego dnia wiało 150 km/h i padał śnieg a potem znowu wróciła zima. Ale generalnie temperatura spada często do -30C. Pogoda jest zmienna. Były dni z pięknym słońcem i świetną widocznością, ale też bardzo wietrzne i śnieżne, z ostrzeżeniami o zagrożeniu lawinowym. Miejsce jest surowe i groźne, tak naprawdę to Svalbard decyduje gdzie nas puszcza, a nie my gdzie pojedziemy.

Jestem tu jako opiekun grupy fotograficznej z wyprawyfoto.com.pl. W ciągu dnia robimy wypady na skuterach w okolicach Longyearbyen. Startujemy ze stolicy archipelagu i wypuszczamy się wgłąb wyspy. Czasem są to trasy po 150 km a czasem dużo krótsze - gdy wypatrzymy jakiegoś zwierzaka potrafimy z nim spędzić godzinę albo dłużej. Fotografujemy renifery, lisy polarne, pardwy. Wszyscy mają cichą nadzieję zobaczyć niedźwiedzie polarne, choć ich nie szukamy - śledzenie niedźwiedzi jest tutaj zabronione, to są też zwyczajnie bardzo niebezpieczne zwierzęta.

Pierwsze testy nowego OM SYSTEM OM-1 na Svalbardzie. Fot. Wojtek Flak

Jak się spakowałeś na taką wyprawę?

Generalnie cały ekwipunek można rozdzielić na trzy zestawy. Pierwszy to ekspedycyjny: lina, sprzęt do ratowania z lodowców, namioty i śpiwory na wypadek zmiany pogody i nieplanowanego „kiblowania” w terenie, kuchenki benzynowe itd. Drugi to sprzęt indywidualny, czyli plecak spakowany na całodzienną wyprawę w góry zimą: ciepłe ciuchy, termos, czołówka, kompas, mapa, żarcie - tego typu rzeczy. 

Dla wszystkich zabieram też detektory lawinowe, sondę, łopatę. Brzmi to groźnie, ale warunki naprawdę są różne. Potrafią się gwałtownie zmieniać z dnia na dzień. Mieliśmy świeży opad i silne wiatry i z drugiego stopnia zagrożenia lawinowego przez noc zrobiła nam się „czwórka” [czwarty stopień zagrożenia lawinowego, przyp. red.].

A fotograficznie?

Mam jeden plecak z głównym korpusem którym teraz pracuję, czyli OM SYSTEM OM-1 i zapasowym body czyli Olympusem OM-D E-M1 Mark III. Do tego obiektywy. Długie, czyli M.Zuiko 300 mm f/4 IS PRO i M.Zuiko 40-150 mm f/2,8 IS PRO, których używam z telekonwerterem; uniwersalny M.Zuiko 12-100 mm f/4 ISO PRO i szeroki kąt M. Zuiko 8-25 mm f/4 PRO.

Czyli w zasadzie taki zestaw na każdą okazję...

Tak jak mówiłem, nie wiesz co się zdarzy! Jeśli chcesz zrobić piękne krajobrazowe zdjęcie potrzebujesz szerokiego kąta, polara i szarych połówek, a jeśli spotykasz zwierzaka, który jest daleko i nie możesz podejść - bo to foka leżąca na krze albo właśnie niedźwiedź - wtedy wyciągasz długie szkło. 300 mm z konwerterem daje mi realny zasięg ponad 800 mm dla małego obrazka.

Dodatkowo zestaw podstawowych akcesoriów: statyw by fotografować zorzę i filtry połówkowe, na używanie których - ogarniając grupę - ciągle nie mam czasu. Do tego oczywiście broń palna, czyli karabin, który służy do obrony przed niedźwiedziem, rakietnica czyli pistolet sygnałowy, który służy też do odstraszania drapieżników, awaryjna komunikacja satelitarna czyli Iridium i nawigacja GPS z komunikatorem satelitarnym, czyli Garmin Inreach.

Korpus OM-1 uszczelniono w standardzie IP53 co oznacza, że jest jest odporniejszy nawet od Olympusa E-M1X 

Chciałbym pogadać właśnie o OM-1. Olympusami fotografujesz od wielu lat. Teraz pojawia się pierwszy flagowiec pod nową banderą OM SYSTEM. Jak Ci się podoba nowy korpus?

Podoba mi się. Tak jak generalnie nie ekscytuję się zbytnio premierami sprzętu, tak tym razem jestem pod wrażeniem. Aparat naprawdę wiele zyskał. Dostałem go do testów jeszcze przed oficjalną premierą. Stwierdziłem, że najlepiej będzie go sprawdzić w warunkach, które znam i mam obfotografowane. Dlatego pierwszym tematem, na który go zabrałem były pelikany kędzierzawe – jako przewodnik w WyprawyFoto, fotografuję je od wielu lat.

OM SYSTEM OM-1 + M.Zuiko 40-150 mm f/2,8 PRO. Ustawienia: f/4,5; 1/200 s; ISO 200; 75 mm

Znałem dobrze ograniczenia poprzednich modeli więc wiedziałem, że tu będę mógł najlepiej poczuć różnicę i sprawdzić, czy faktycznie OM-1 jest tak dobry, jak mówi producent. Najbardziej zaskoczył mnie autofokus. Nie spodziewałem się tak skutecznego ciągłego śledzenia ostrości. A to co od razu odczułem, to brak blackoutu wizjera, czyli tego zaciemnienia, gdy na ułamek sekundy między ujęciami tracisz swój cel z oczu.

No i wytrzymałość. Na Svalbardzie aparat jest cały czas na zewnątrz, przy bardzo niskich temperaturach, albo w dużej wilgotności. Dodatkowo sprzęt dostaje wciry bo oczywiście cały czas wieje, często pada śnieg. Miałem już też przygodę. Jadąc na skuterze śnieżnym, jakieś 50 km/h, spadł mi plecak z aparatem. A że był przypięty, ciągnąłem go za sobą jeszcze dłuższą chwilę. Podobno obijał się i skakał jak szalony. Prawdę mówiąc zdziwiłem się, że nic mu się nie stało. Będzie ze mną w Arktyce przez kolejne 3 tygodnie, więc przekonamy się na co go stać.

Autofokus, to teraz detekcja fazy na całym sensorze, ponad 1000 czujników krzyżowych, czułość do -8 EV. Tak to wygląda na papierze. A jak przekłada się na realne osiągi?

Skuteczność autofocusa zmieniła się diametralnie. Ilość nieostrych zdjęć wykonanych z AF w trybie ciągłym jest naprawdę znikoma, hit-rate to ponad 90%. Zdjęcia nieostre zazwyczaj wynikają z błędu użytkownika – czyli mojego! (śmiech) – a nie z błędu aparatu. Sytuacje w których AF się gubi, i też przeważnie tylko na chwilę, są sporadyczne. Na to oczywiście nakłada się szybkostrzelność, bo trzeba pamiętać, że OM-1 z pełnym śledzeniem zapisuje 50 plików RAW na sekundę.

 

OM SYSTEM OM-1 + M.Zuiko 40-150 mm f/2,8 PRO. Ustawienia: f/2,8; 1/640 s; ISO 250; 50 mm

Brzmi wspaniale, ale czy jesteś w stanie wskazać konkretne sytuacje w których ta poprawa będzie odczuwalna?

Wszędzie tam, gdzie ruch odbywa się w sposób bardzo dynamiczny i nieprzewidywalny, gdy kierunek ruchu zmienia się nagle. Ptaki to najlepszy przykład takiej sytuacji.

A czy zapis 50 kl./s w trybie AF-C ma zastosowanie w praktyce? Czy to już jednak trochę nieracjonalny wyścig?

Oczywiście, że ma. Musimy jednak pamiętać, że sytuacje, w których potrzebujemy zapisać 50 zdjęć w ciągu jednej sekundy są dosyć rzadkie. I trzeba stosować ten tryb z rozwagą, bo te zdjęcia trzeba będzie później przebrać, ocenić, zapisać na jakichś dyskach. Nie zawsze ma to sens, zwłaszcza jeśli jesteś pejzażystą (śmiech).

Natomiast jest wiele sytuacji w fotografii przyrodniczej, kiedy ma to kolosalne znaczenie. Dzięki temu coś co trwa ułamek sekundy masz uchwycone na kilku zdjęciach. Także nie uważam, że wyścig jest irracjonalny, tak jak w przypadku walki na megapiksele. Dla mnie to ma znaczenie, od tego może zależeć to czy coś uchwycę czy nie.

OM SYSTEM OM-1 + M.Zuiko 300 mm f/4 PRO IS. Ustawienia: f/4; 1/3200 s; ISO 200; 300 mm

Kluczowe oczywiście jest też to, że to są surowe pliki. 50 pełnoprawnych RAW-ów. Nie małych JPEG-ów, z zablokowanym pomiarem światła i ostrości jak to jest u konkurencji. Ja mam RAW-y, które mogę wykorzystać do wszystkiego i wysyłać na konkursy.

Ale szybkość osiągamy kosztem jakości, bo zdjęcia zapisane są z głębią koloru 12 a nie 14 czy 16 bit. 

Być może są faktycznie tacy, którzy to widzą, i dla nich to jest kluczowe. Dla mnie nie jest, ja tego za bardzo nie widzę przy drukowanym zdjęciu. Najsłabszym ogniwem jest właśnie druk, który nie jest w stanie odwzorować tej różnicy. A czy to jest szybkość kosztem jakości? Niech będzie - ja się na to zgadzam. Wolę mieć tego 12-bitowego RAW-a niż 14-bitowy plik JPEG. W kluczowych momentach potrzebuję przede wszystkim szybkiej serii. 12-bitowa głębia kolorów nie ogranicza mnie w żaden sposób.

OM SYSTEM OM-1 + M.Zuiko 300 mm f/4 PRO IS. Ustawienia: f/4; 1/1000 s; ISO 200; 300 mm

Nowa technologia warstwowej matrycy z tylnym podświetleniem ma zupełnie zmieniać zasady gry. Można już bez obaw korzystać z wysokich czułości?

Temat rzeka. Pierwsze pytanie co uważamy za wysoką czułość? ISO 1600? 3200? 12 800? Moim zdaniem bez obaw nigdy nie można korzystać z wyższych czułości i nie zmusisz mnie żebym rzucił konkretną wartość ISO, która „jest ekstra”. Odmawiam takiej deklaracji (śmiech).

Akceptowalny poziom szumu to sprawa bardzo indywidualna, bo każdy ma tę granicę postawioną gdzie indziej. Widzę to słuchając ludzi, z którymi jeżdżę na FotoWyprawy. Rozmawiając o tym samym aparacie mają zupełnie odmienne zdanie. Dla jednego używalne jest ISO 12 800 a drugi powie, że nie ma sensu robić na ISO wyższym niż 1600.

Natomiast uważam, że czułość, to ostatnia rzecz jaką powinniśmy zmieniać w aparacie. Korzystanie z wysokiego ISO to trochę pójście na łatwiznę. Są jeszcze inne składowe ekspozycji, którymi należy się posługiwać, czyli czas i przysłona. Oczywiście gdy dochodzimy już do ściany, musimy skrócić czas, wtedy nie ma wyjścia. Zawsze jednak ISO podbijam w ostatniej kolejności.

W OM-1 z całą pewnością jest lepiej niż było. Na pewno jest duży progres. Nieustająco wolę jednak robić zdjęcia na niższej czułości, korzystając ze stabilizacji, która w tym aparacie jest jeszcze lepsza. Nawet z długim obiektywem jestem w stanie pozwolić sobie na dużo więcej.

 

OM System OM-1 + M.Zuiko 12-100 mm f/4 PRO IS. Ustawienia: f/4; 1/320 s; ISO 5000; 35 mm

Idźmy dalej. W OM-1 rozwijane są też technologie fotografii obliczeniowej. Na funkcjach rozpoznawania obiektów można już polegać? Myślisz, że to jest kierunek rozwoju technologii AF?

Tak, można polegać. I to jest petarda! Siłą rzeczy testowałem na ptakach i na większych zwierzętach. Co tu dużo mówić – działa. Znajduje głowę, znajduje oko i trzyma ostrość cały czas. Jak najbardziej jest to już użyteczna funkcja.

A czy jest to kierunek rozwoju? Wydaje mi się, że fotografia obliczeniowa, czyli procesor, który na bieżąco rozpoznaje i analizuje scenę, wejdzie na dobre do fotografii profesjonalnej. OM-1 jest tego przykładem. W smartfonach już teraz sprawdza się to świetnie, amator jest w stanie zrobić bardzo dobre zdjęcie w zasadzie w każdych warunkach. W aparatach dopiero zaczyna się to pojawiać.

Zobacz także:
OM System OM-1 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]

Nowoczesny warstwowy sensor BSI, superszybki AF i procesor, który pozwala na zapis 50 kl./s w trybie AF-C. A wszystko to zamknięte w przeprojektowanym, jeszcze wytrzymalszym body. Czy OM-1 to aparat na który czekali fani systemu Micro 4/3? OM SYSTEM OM-1 to jednocześnie hołd dla tradycji (Kultowy aparat OM-1 zaprezentowano dokładnie 50 lat temu), ale też symboliczne, nowe otwarcie... [Czytaj więcej]

Możesz pokazać nam swoje ustawienia? Jak wyjściowo skonfigurowałeś aparat?

To nie jest dobry pomysł. Kiedyś jak pokazałem swoje ustawienia jednemu z kursantów gdy fotografowaliśmy ptaki, później niepotrzebnie je powielał nie dostosowując ich do zmieniających się warunków. A wszystko zależy przecież od tego co fotografujesz. Nie stosuję żadnych sztuczek, korzystam z aparatu tak jak został zaprojektowany. Nie ma uniwersalnych ustawień, musisz poznać narzędzie i potem jak najlepiej dopasować ustawienia do zaistniałej sytuacji.

To może powiedz, jakie błędy najczęściej popełniają Twoi kursanci?

Błędy są różne – to zależy głównie od stopnia zaawansowania fotografa. To co często widzę, to że nawet przy statycznym obiekcie, czyli niemal nieruchomym reniferze ludzie walą szybką serią tworząc 400 podobnych ujęć. Tracą później mnóstwo czasu na selekcję. Ja kiedyś też wpadłem w taką pułapkę zachwycony szybkostrzelnością i dobrze to rozumiem.

Zdjęcia seryjne są potrzebne i dobrze mieć taką opcję, ale w sytuacjach dynamicznych. I też trzeba korzystać z niej z rozwagą. Ja zazwyczaj fotografuję krótkimi seriami, po ok. 5 zdjęć. Obserwuję, czekam aż zacznie się coś dziać i wtedy wykorzystuję kilkanaście czy kilkadziesiąt zdjęć na sekundę.

OM SYSTEM OM-1 + M.Zuiko 40-150 mm f/2,8 PRO. Ustawienia: f/5; 1/25 s; ISO 100; 50 mm

Często pokutuje też centralna ekspozycja, oraz myślenie, że długi obiektyw to klucz do sukcesu. Lepiej mieć krótszy obiektyw ale być trochę bliżej. Oczywiście nie mówimy tu o niedźwiedziu (śmiech). Widać też ciągoty by robić bardzo ciasne kadry, niemal portretowe. Oczywiście takie zdjęcia też są potrzebne i dobrze jeśli stanowią uzupełnienie materiału. Ale w takich warunkach jak tutaj warto jest np. pokazać tego zwierzaka w naturalnym środowisku. Pokazać widzom, gdzie i jak on żyje. Ciasny kadr można zrobić nawet w Zoo.

O czym jeszcze nie powiedzieliśmy?

O możliwości oceniania zdjęć. Dodawaniu gwiazdek, które rozpoznaje Adobe Lightroom. To jest świetna rzecz. Prosta funkcja, która znacznie usprawnia pracę. Przyciskiem, który mam pod kciukiem, mogę teraz od razu przyznać gwiazdki. Gdy mam chwilę na przeglądanie, czy nawet lecąc samolotem jestem w stanie zrobić wstępną selekcję. Bardzo wstępną, bo oczywiście nie oceniam ostrości każdego ujęcia, ale oznaczam sobie już najlepsze zdjęcia pod kątem kadru i kompozycji. Gdy siadam do komputera, najbardziej żmudną i niewdzięczną część pracy mam już za sobą. Genialna rzecz.

Kolejna sprawa to nowe menu. Jak je zobaczyłem po raz pierwszy byłem przerażony, bo przez lata zdążyłem się mocno przyzwyczaić do poprzedniego. Ale początki zawsze są trudne. Szybko się przestawiłem. Jest fajne chociażby z tego względu, że zakładki mają swoje kolory. Szybko zapamiętujesz, odnajdujesz konkretne funkcje znacznie szybciej.

OM SYSTEM OM-1 + M.Zuiko 12-100 mm f/4 PRO IS. Ustawienia: f/4; 1/1250 s; ISO 200; 50 mm

A co Ci się nie podoba?

Generalnie nie lubię jak mi się zmienia coś, do czego się przyzwyczaiłem! (śmiech) Nie podoba mi się więc nowy przełącznik 1/2, czyli ten, który zmienia np. funkcje pokręteł. W jednym modelu oś obrotu jest z lewej strony, a w kolejnym znów z prawej. Pracując na dwóch korpusach, możesz zgłupieć. Szukasz czegoś pod palcem, a tam tego nie ma. Fajne byłoby pewnych rzeczy już nie zmieniać. Dźwignia jest też teraz mniejsza, przez co w rękawiczkach obsługuje się ją trudniej ale po kilku podejściach byłem w stanie wypracować ustawienie palca tak aby w grubej rękawiczce obsługiwać aparat.

Podobnie nie podoba mi się zmiana baterii. Przez lata nazbierasz sobie ich już sporo, masz do nich ładowarki. Kupujesz nowy aparat z innym akumulatorem i zaczynasz od nowa. I znów pracujesz na dwóch typach ogniw, potrzebujesz różnych ładowarek. Oczywiście problem częściowo rozwiązuje już ładowanie przez Power Delivery. To jest naprawdę przydatna rzecz!

 

Jakie masz plany na ten rok? Teraz jesteś w Arktyce, a co potem? 

Ostatnie dwa lata nauczyły mnie, że z planami lepiej być ostrożnym, więc staram się planować bardziej krótko niż długoterminowo. Prosto ze Svalbardu jadę w Alpy. Mam pół dnia na przepakowanie i ani momentu na odespanie. Potem po tygodniowej przerwie lecę na Kostarykę na zdjęcia i rekonesans pod kątem przyszłych fotowypraw. Druga połowa maja to wyjazdy do RPA i Botswany. Czerwiec to znowu Svalbard ale tym razem jachtem. W tym roku prowadzę jeszcze z biurem wyjazdy na bieliki, do Delty Dunaju, na niedźwiedzie do Finlandii, na Humbaki do Tonga, czy do Grenlandii.

Do tego trzeba doliczyć moje prywatne zlecenia Fotograficzne, czas potrzebny na wypracowanie godzin w górskim pogotowiu i spędzenie jakiegoś czasu z rodziną - więc jak widzisz spokojnie mogę powiedzieć, że rok już mam zaplanowany i nie ma kiedy wygospodarować wolnego a wręcz brakuje czasu…

Coś mi się wydaje, że po prawie dwóch latach w covidowym zawieszeniu, taki napięty grafik w ogóle Cię nie martwi. Powodzenia! Dziękuję za rozmowę!

 

Sylwetka fotografa - Marcin Dobas

Fotograf National Geographic Polska, specjalizujący się w fotografii podróżniczej, krajobrazowej, przyrodniczej oraz podwodnej. Ukończył studia na wydziale geologii, pracuje jako ratownik górski i pilot wycieczek. Członek międzynarodowego teamu fotografów Olympus Visionaries. Spędził z aparatem sporo czasu w takich miejscach jak Svalbard, Nowa Zelandia, Norwegia, Tajlandia, Nepal, Malezja, Szwecja, Finlandia, Grenlandia, Maroko, Egipt, czy Wielka Brytania koncentrując się na fotografowaniu dzikiej przyrody i krajobrazów tych miejsc. Jego fotografie są publikowane w różnych miejscach Świata w magazynach, książkach i kalendarzach.

Artykuł powstał na zlecenie firmy OM Digital Solutions

Skopiuj link

Autor: Maciej Zieliński

Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.

Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy nawet próbowałem."
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy...
O poszukiwaniu sprzętu idealnego, pogoni za jakością, współczesnych realiach rynkowych i o tym czy średni format może zastąpić profesjonalną kamerę filmową, rozmawiamy z Maciejem Taichmanem -...
51
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
O jej najnowszej retrospektywie, stagnacji i rozwoju na fotograficznej drodze, a także o tym, co irytuje ją w branży modowej, rozmawiamy z jedną z najważniejszych współczesnych artystek...
22
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Fotografował dla Hermèsa, Amour, NOBU, PURO i innych luksusowych marek oraz hoteli. O ciemnych i jasnych stronach tej branży, ulubionych aparatach oraz kulturze pracy w Polsce i na świecie...
23
Powiązane artykuły