„Chcę tworzyć obrazy, które prowokują“ - rozmowa z CY Frankelem

CY Frankel interesuje się zdolnością medium fotograficznego do zarówno dokumentowania rzeczywistości, jak i konstruowania jej. Pod tym pseudonimem kryje się Chaim Yehuda Frankel, fotograf mieszkający w Londynie. W projekcie „Careful” zgromadził niepozowane, pozornie niepowiązane ze sobą fotografie, wykonane w różnych miejscach przez okres ponad dwóch lat. Opowiada nam o balansowaniu na granicy dokumentu i sztuki.

Autor: Julia Kaczorowska

9 Styczeń 2017
Artykuł na: 6-9 minut

Co najbardziej pociąga Cię w fotografii?

Jej skomplikowany związek z rzeczywistością. To medium pociąga mnie i irytuje jednocześnie, być może zresztą to właśnie to napięcie najbardziej mnie zniewala. W fotografii dokumentalnej, a w szczególności w nurcie zwanym „straight photography”, musimy sobie poradzić z tym z czym zderza nas rzeczywistość; musimy zrobić coś pożytecznego z tym, co nam dano. To sprawia, że czasem trudno jest wyrazić coś osobistego, inaczej niż w przypadku malowania lub pisania… Ale jednocześnie przecież fotografia jest wyjątkowa, a nawet wykorzystując to, co już istnieje na świecie, można pokazać coś z wielu punktów widzenia, wyrazić za pomocą osobistej ekspresji, ponieważ fotografowana scena zawsze jest przepuszczona przez umysł i oczy fotografa.

fot. CY Frankel „Careful”

Projekt „Careful” był częścią twojego dyplomu magisterskiego. Skąd pomysł na taki cykl?

„Careful” rozpoczął się cztery lata temu i był odpowiedzią na bardziej konwencjonalną fotografię dokumentalną, jaką się do tej pory zajmowałem. Zaczęło mnie to już nudzić: tematy projektów i sposób fotografowania, który świadomie lub nieświadomie, przestrzegał ustalonych konwencji o tym jak powinna wyglądać i co powinna komunikować fotografia dokumentalna. Przede wszystkim zacząłem myśleć o tym, jak sprawić, by powstały prace fotograficzne, które mogą dotknąć ludzkich emocji, ukłuć w jakiś nerw, zamiast mieć przede wszystkim charakter opisowy lub estetyczny.

Każdy człowiek jest niepowtarzalny, przez co zawsze stara się przemycić jakiś dowód wyrażania siebie

Fotografia dokumentalna już dawno przypadła mi do gustu, ponieważ wydaje się być prawdziwa, prawdomówna. Ale przecież każdy człowiek jest niepowtarzalny, przez co zawsze stara się przemycić jakiś dowód wyrażania siebie. Ten dowód przejawia się w tym co zdecyduje się sfotografować, jak to sfotografuje, a nawet w kontekście w jakim później ta fotografia jest wykorzystywana. W ramach projektu „Careful” chciałem odkryć jak zdjęcia w stylu „straight photography” mogą być użyte – paradoksalnie – zarówno jako dokumentowanie rzeczywistości jak i środek artystycznego wyrazu.

A skąd taki tytuł?

Założeniem tej serii jest wizualna ekspresja wzbudzająca niepokój. „Careful” (ostrożnie), jest ponoć pierwszym słowem, jakie kiedykolwiek wypowiedziałem jako dziecko. Tytuł tej serii opisuje pozostanie w tym ostrożnym, niespokojnym, nieco melancholijnym sposobie widzenia; opisuje oczekiwanie, podczas którego doskonale zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństw, które mogą zachwiać porządek i przewidywalną rutynę dnia. 

fot. CY Frankel „Careful”

„Careful” dzieli się na podrozdziały i składa się z wielu zdjęć, powstałych na przestrzeni lat. Czy któraś fotografia zapadła Ci szczególnie w pamięć?

Moje ulubione zdjęcie to fotografia podmiejskiego domu, obok którego przelewa się para lub dym. Pewnego mroźnego zimowego ranka szedłem obok tego domu na przedmieściach Londynu. Zauważyłem dziwne chmury zbliżające się do ścian. Noszę aparat ze sobą zawsze i wszędzie, więc zrobiłem kilka zdjęć i, zadowolony, że nie było pożaru i że nie trzeba wezwać pogotowia, pobiegłem dalej. Później, patrząc na stykówki, wpadłem na pomysł, że ten dom może działać jako kotwica, powracający temat w całym projekcie, ponieważ reprezentuje bezpieczeństwo, pewność, domowe ciepło - punkt wyjścia, od którego wszystko co następuje zaczyna przeradzać się w uczucie niepokoju i niepewności. Wróciłem więc do tego domu i zacząłem fotografować go z rożnych punktów widzenia, przez gałęzie, jako nieostrość przez dziurę w drucianym ogrodzeniu i używać różnych obrazów tego domu jako zdjęcie otwierające każdy z trzech rozdziałów projektu, każdy w nieco innym nastroju.

fot. CY Frankel „Careful”

Jakie emocje chciałbyś wywołać u swoich odbiorców?

Ważnym jest dla mnie żeby widz w ogóle c o ś poczuł. Chcę tworzyć obrazy, które prowokują jakąś instynktowną reakcję, więc kiedy ludzie mówią, że moje fotografie pozwoliły im coś poczuć - nawet jeśli jest to coś negatywnego - to naprawdę jest to dla mnie największy komplement.

We mnie projekt wywołuje melancholię i niepokój, pewien rodzaj napięcia. Ale ponieważ „Careful” zostało złożone jako coś z otwartym zakończeniem, myślę, że precyzyjna reakcja na tą serię zależy od subiektywnego odczucia widza; składają się na nią własne doświadczenia życiowe, połączenia jakie tworzą się w umyśle między tymi doświadczeniami i fotografiami oraz połączenia między jednym a drugim obrazem.

Opowiedz nam o swoich źródłach inspiracji.

Według mnie wiele z tego, co nazywa się indywidualnym stylem i twoim zainteresowaniem, pochodzi z wewnątrz i łączy się z tym, w jaki sposób zostałeś wychowywany. Rzeczywiście, od dzieciństwa zawsze byłem bardzo świadomy koncepcji śmiertelności i przemijania. Myślę, że teraz przekładam to na moje prace. 

fot. CY Frankel „Careful”

Czy są w świecie sztuki jakieś osoby, które szczególnie cenisz?

Jeśli chodzi o inspiracje fotograficzne, od zawsze zachwycają mnie zdjęcia Williama Egglestona, sposób, w jaki używa koloru i światła i to, jak sprawia że najzwyklejsze rzeczy wydają się dziwne i nie z tej ziemi. Interesujący są też „Amerykanie” Roberta Franka, fotoksiążki Rinko Kawauchiego oraz aktualne prace Paula Grahama.

Również literatura jest dla mnie źródłem inspiracji, chociażby strumień świadomości w „Ulissesie” Jamesa Joyce'a. Cenię też książki Franza Kafki, za te klaustrofobiczne więzienie psychiczne, do których trafiasz gdy zanurzysz się w jego świecie.

Jeśli chodzi o malarstwo, kocham barok, zwłaszcza holenderski Złoty Wiek i malarzy takich jak Vermeer, to jak wykorzystuje światłocień… Niedawno zacząłem przyglądać się bardziej holenderskiemu malarstwu kwiatów i martwych natur. Badam je w ramach mojego nowego projektu „Beelzebub" .

Zobacz wszystkie zdjęcia (10)

„Beelzebub”, właśnie. Opowiedz o swoich planach na następne miesiące.

Przez kilka najbliższych miesięcy pracuję nad nowym projektem. Tytuł „Belzebub" to biblijna nazwa demona, pana much. Projekt ma funkcjonować jako współczesne memento mori lub vanitas; medytacja nad śmiertelnością i efemerycznością, wykorzystując muchę jako powtarzający się symbol i metaforę. Ma to swój początek w użyciu wizerunku muchy jako symbolu przemijania między innymi w obrazach Matki i Dzieciątka i w malarstwie flamandzkim z okresu baroku. Cykl porusza temat kondycji ludzkości, współczesnego życia, pokusy i odkupienia, podobnie jak „Careful” składa się z pozornie niepowiązanych zdjęć.

Więcej fotografii z obszernego projektu „Careful” oraz informacje o osiągnięciach autora znajdziecie na stronie www.cyfrankel.com.

Skopiuj link

Autor: Julia Kaczorowska

Studiowała fotografię prasową, reklamową i wydawniczą na Uniwersytecie Warszawskim. Szczególnie bliski jest jej reportaż i dokument, lubi wysłuchiwać ludzkich historii. Uzależniona od podróży i trekkingu w górach.

Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy nawet próbowałem."
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy...
O poszukiwaniu sprzętu idealnego, pogoni za jakością, współczesnych realiach rynkowych i o tym czy średni format może zastąpić profesjonalną kamerę filmową, rozmawiamy z Maciejem Taichmanem -...
51
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
O jej najnowszej retrospektywie, stagnacji i rozwoju na fotograficznej drodze, a także o tym, co irytuje ją w branży modowej, rozmawiamy z jedną z najważniejszych współczesnych artystek...
22
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Fotografował dla Hermèsa, Amour, NOBU, PURO i innych luksusowych marek oraz hoteli. O ciemnych i jasnych stronach tej branży, ulubionych aparatach oraz kulturze pracy w Polsce i na świecie...
23
Powiązane artykuły