Wydarzenia
Vive la Résistance! W oku patrzącego - Marta Bogdańska w IFF
Temat miesiąca
OptykaSą sytuacje, kiedy obiektywy z autofokusem zawodzą - są zbyt mało dokładne lub po prostu nie potrafią sobie poradzić z poprawnym ustawieniem ostrości. I dla wielu są to jedyne powody, aby przełączyć je w tryb manualny. Jest jednak spora grupa osób, która korzystał głównie lub wyłącznie ze szkieł manualnych i bardzo sobie je ceni. Zapytaliśmy ich, dlaczego w swojej pracy wykorzystują obiektywy bez AF, jakie mają one zalety i co im one dają.
W czasach, kiedy firmy inwestują ogromne pieniądze w rozwój nowych obiektywów z autofokusem, korzystanie ze szkieł manualnych dla wielu może być dziwactwem lub „oldschoolowym” podejściem do fotografii. Niektórzy twierdzą też, że manualne obiektywy nie nadają się do wielu dziedzin fotografii, jak np. fotoreportaż. Przykłady pewnych fotografów pokazują jednak, że tak wcale nie jest, a fotografowanie bez AF ma całkiem sporo zalet. Jedną z osób, które opanowały ręczne ostrzenie do perfekcji i to w wymagającej dziedzinie fotografii, czyli fotoreportażu, jest Michał Warda.
Fot. Michał Warda
- Pierwszą analogową Leicę M4 miałem 20 lat temu - od tamtej pory zawsze jakaś Leica jest w torbie. Wystarczająco długo by ręczne ostrzenie za pomocą dalmierza weszło w krew. Korzystam w pracy zarówno z manualnych obiektywów podpiętych do Leica M jak i systemu AF. Praca dalmierzem to nieco inna filozofia fotografowania, głowa nieco zwalnia. Nie mam obecnie jednego czy dwóch ulubionych szkieł zwłaszcza, że większość manualnych szkieł do systemu M to klasa sama w sobie. Są małe, lekkie, doskonałe optycznie. Samych 35-tek mam kilka i każda ma swój własny zespół unikalnych cech. Lubię Zeissy i ich "3D pop”. Oferują połączenie ostrości, mikrokontrastu i bardzo dobrego oddania kolorów - mówi Warda. Obiektywy manualne dobrze sprawdzają się także w fotografii krajobrazu, gdzie dla odmiany panuje spokój, a zdjęcia robi się ze statywu, ale również do zdjęć mikorświata czy portretów. Zobaczmy, jakie jeszcze cechy obiektywów manualnych wymieniają zawodowi fotografowie i dlaczego tak chętnie z nich korzystają.
Obiektywy manualne gwarantują też dużo większą precyzję ostrzenia. Przy odpowiednim powiększeniu, można dostrzec, że nawet milimetr na pierścieniu robi ogromną różnicę. Obiektywy z AF zazwyczaj aż tak dokładne nie są. Rzadko kiedy pierścień ostrzenia jest odpowiednio duży i precyzyjny, aby umożliwić komfortowe i dokładne ustawienie ostrości ręcznie. Poza tym, wiele współczesnych i tanich konstrukcji nie ma też skali głębi ostrości. Stąd bierze się potrzeba korzystania z obiektywów manualnych, które to wszystko oferują.
- Obiektywy manualne to pewne konstrukcje pod względem wyostrzenia danego kadru na którym mi zależy - mówi Kuba Witos. - Korzystam z obiektywów Irix. W ich przypadku jest o tyle dobrze, że mogę zablokować sobie ostrość za pomocą pierścienia. Obiektywy manualne zazwyczaj są też w przystępnej cenie, a ich jakość jest naprawdę bardzo dobra. Zazwyczaj w manualnych obiektywach jest mniej elektroniki i to jest bardzo duża zaleta jeśli przebywasz w trudnych warunkach, wiesz że sprzęt cię nie zawiedzie - podsumowuje.
Obiektywy takie, jak Zeiss z serii Otus to najmniejszych nie należą, ale jest wiele konstrukcji manualnych, które są naprawdę malutkie i lekkie. Robert Kresa zaczynał swoją przygodę z fotografią w czasach, kiedy nie było jeszcze aparatów z autofokusem i pozostał wierny manualny konstrukcjom, które charakteryzują się nie tylko kapitlaną jakością, ale są malutkie i lekkie.
Fot. Robert Kresa
- Korzystanie z manualnych obiektywów to był raczej przymus, niż wybór. Konstrukcje z AF pojawiły się na rynku w latach 90., więc mogłem zaszaleć i spróbować nowej technologii. Szaleństwo przeszło mi dosyć szybko i prawdę powiedziawszy nie pamiętam dlaczego. W 2000 roku przesiadłem się na średni format, a tam wszystko było manualne. Od 2006 roku fotografuję wyłącznie aparatami dalmierzowymi. Używam tylko jednego obiektywu, jednej, szerokiej ogniskowej. Wcześniej, w średnim formacie było to 50 mm, obecnie 28 mm. W tym roku, dla eksperymentu "rozszerzyłem się” do 16 mm, ale nadal jest to tandem jeden aparat - jeden obiektyw.
System dalmierzowy Leica M oferuje świetne i zarazem małe obiektywy, fot. Maciej Zieliński
Kresa ceni niewielkie rozmiary i niską wagę manualnych obiektywów dalmierzowych, co przeważa ja jego wyborze.
- Nie lubię dźwigać sprzętu, więc dobieram go wedle wielkości. Pełnoklatkowe, dalmierzowe szkła są obecnie najmniejsze na rynku, a korpusu są nieduże. To dla mnie najważniejsze kryterium wyboru. Jako że lubię robić “zapchane” kadry, ważny jest też detal. Nie lubię, kiedy sprzęt przeszkadza mi przy fotografowaniu - mówi doświadczony fotograf.
Patrząc na ceny obiektywów takich marek, jak Leica czy Carl Zeiss, można popaść w zawrót głowy. Można jednak sięgnąć także po obiektywy sprzed lat, które oferują naprawdę wiele, są często świetne lub ciekawe optycznie, a ich cena zazwyczaj nie przekracza kilkuset złotych. Dobrze współpracują też, przez odpowiedni adapter, z współczesnymi bezlusterkowcami, które oferują funkcję focus peaking, czyli podświetlanie płaszczyznę ostrości, zdecydowanie ułatwiającej proces ręcznego ostrzenia. Jest wielu wiernych użytkowników takich starszych, manualnych obiektywów wśród profesjonalnych, uznanych twórców. Jedną z nich jest Magdalena Wasiczek, która mówi:
- Używam starych, manualnych obiektywów od 12 lat. W zasadzie dzięki nim moje zdjęcia stały się rozpoznawalne i na nich oparty jest mój styl. Jednakże używać zaczęłam ich z przyczyn bardzo prozaicznych – po zakupie pierwszej lustrzanki nie stać mnie było na obiektyw makro dedykowany do mojego aparatu. Szukając tańszej alternatywy, natknęłam się na obiektywy z gwintem M42. 12 lat temu, największą trudność sprawiał zakup przejściówki, nieliczne grono ryzykantów próbowało je dopiero wytwarzać metodami wręcz chałupniczymi lub przez znajomych ślusarzy. Później, na szczęście można już było nabyć je przez internet. Same obiektywy były wtedy śmiesznie tanie. Fotografia cyfrowa wkraczała w nasze życie bardzo ekspansywnie i większość ludzi założyła, że te stare analogowe aparaty i obiektywy pewnie się już nikomu do niczego nie przydadzą – wyprzedawano się więc masowo za grosze.Kiedy więc już stałam się szczęśliwą posiadaczką przejściówki – zaczęłam odkrywać właściwości optyczne tychże obiektywów i prezentować efekty na polskich i zagranicznych galeriach internetowych. Oczywiście przez kolejnych kilka lat musiałam tłumaczyć, że widoczne na moich zdjęciach efekty to nie zasługa Photoshopa. Z czasem zarówno moje zdjęcia jak i obiektywy zyskały wielu fanów - opowiada fotografka, która została doceniona za swoje zdjęcia między innymi w konkursach PX3 Paris 2018, IPA 2018 czy International Garden Photographer 2015.
Fot. Magdalena Wasiczek. Autorka korzysta między innymi z obiektywów Helios 58 mm oraz Trioplan 100 mm f/2.8.
Na rynku można również znaleźć nowe obiektywy manualne, które często oferują dobrą jakość optyczną przy znacząco niższej cenie, że obiektywy AF o zbliżonych parametrach. Do czołowych producentów szkieł tego typu należy południowo-koreańska marka Samyang, której produkty są cenione i popularne w Polsce. Bardzo dobre opinie zbierają również obiektywy manualne marki Irix, szczególnie cenione przez fotografów krajobrazu.
Helios 44-M-4 f/2 58mm, fot. Lewis Collard / Wikipedia
Coraz więcej osób eksperymentuje również z obiektywami mało znanych marek z Chin, jak np. Kamlan. W Chinach jest cała masa tani jak barszcz obiektywów, które zachęcają parametrami, chociaż zazwyczaj oferują przeciętną jakość zarówno wykonania, jak i obrazu. Zdarzają się jednak ciekawe perełki lub po prostu szkła oferujące charakterystyczny, niedoskonały obraz, lubiany przez niektórych. Jak widać, jest więc w czym wybierać.
Chiński obiektyw Kamlan 55 mm o imponującej jasności f/1.2 można kupić za ok. 400 dolarów
Manualne obiektywy mają jeszcze inne plusy, w których zakochało się wielu fotografów. Do tego grona należy Joanna Stoga, nagradzana na wielu konkursach fotografka, z którą wywiad możecie przeczytać w majowym wydaniu Digital Camera Polska.
Fot. Joanna Stoga
Stoga również korzysta z wielu obiektywów manualnych, w tym szkieł lustrzanych, obiektywów z projektorów oraz konstrukcji z odwróconą soczewką. Mówi:- Zaletą obiektywów manualnych jest dla mnie ich plastyka obrazu i ciekawy bokeh. Przy odpowiednim świetle i właściwie dobranej przysłonie, tło staje malarskie, przez co całość zyskuje bardziej charakter obrazu, niż precyzyjnie odwzorowanej rzeczywistości. Nie wszyscy to lubią – ja owszem. Czasem pozwalam sobie nawet na całkowitą ucieczkę od ostrości i wówczas fotografia jest jak świat oglądany zza mokrej od deszczu szyby. W tego typu fotografii staram się pokazać nastrój danego miejsca, wrażenie, jakie we mnie wywołało. To opowieść o emocjach, dlatego klisza lub matryca są dla mnie płótnem, a obiektyw zmienia się w pędzel - tłumaczy.
Fot. Joanna Stoga
W plastyce starych, manualnych szkieł zakochana jest również Magdalena Wasiczek.
- Plastyka i bokeh, który generują te obiektywy jest unikalny. A my w dzisiejszych czasach, kiedy nie jest problemem zrobienie zdjęcia poprawnego technicznie, chcąc utrzymać się na powierzchni, musimy starać się, by nasze zdjęcia były inne niż wszystkie. Stąd ciągłe poszukiwania nowych, unikalnych efektów. Oczywiście trzeba też uważać by efekt nie zmienił się w efekciarstwo - zdradza mistrzyni zdjęć przyrody.
Fot. Joanna Stoga
Ile czasu zajmuje nauczenie się sprawnego, celnego i szybkiego ręcznego ostrzenia?
- Używam głównie ostrości strefowej wynikającej z wybranej przysłony, co powoduje, że ostrzenie odbywa się bardziej „butami”, niż pierścieniem na obiektywie. U mnie nauka nie trwała długo - parę miesięcy. A dzięki niej, mogę bardziej i skuteczniej skupić się na łapaniu ulotnych chwil - mówi Tytus Grodzicki, który ma wieloletnie doświadczenie w fotografowaniu menualnymi obiektywami. - Fotografowanie zaczynałem na analogowych aparatach w czasach przed AF. Potem rzeczywiście przeszedłem na obiektywy AF, ale od około 10 lat powróciłem do obiektywów z ręczną ostrością - kończy.
Fot. Tytus Grodzicki
Pozostali rozmówcy nie byli już tak optumistycznie nastawieni do procesu nauki ręcznego ustawiania ostrości. Podkreślają, że aby nauczyć się naprawdę szybko i celnie ostrzyć manualnymi obiektywami, zazwyczaj potrzeba sporo czasu i masę praktyki. Mówi Magdalena Wasiczek:
- Obiektywy manualne to nie są łatwe w obsłudze zabawki i sam fakt, że ktoś się stanie posiadaczem takiego obiektywu nie zapewni mu sukcesu. Wymagają one od nas dużo cierpliwości i dobrego wzroku. Ostrzenie manualne nie ułatwia sprawy. Gdyby te obiektywy posiadały AF byłyby idealne - dodaje.
Z drugiej strony, ręczne ustawienie ostrości daję dużą swobodę i zmienia sposób fotografowania. Przekonał się o tym Karol Grygoruk, który robi zdjęcia manualnymi szkłami od ponad dwóch lat.
Fot. Karol Grygoruk
- Fotografując obiektywem manualnym i aparatem dalmierzowym, ostrość przestaje być ważna. Całe skupienie znajduje sie na tym co i kiedy fotografujemy. W moich zdjęciach zmieniło się komponowanie kadru. Ostrzenie strefowe pomaga w kompozycji wielości planów, potrafi skrócić czas naszej reakcji na kluczowe ułamki sekundy - mówi fotograf.
Fot. Karol Grygoruk
Jak zatem ćwiczyć ręczne ustawienie ostrości? Oprócz samego fotografowania, są na to sposoby.
- Czasem bawię się aparatem odpoczywając na kanapie łapiąc ostrość na przedmioty dookoła. Staram się wyrobić nawyk i wyćwiczyć pamięć mięśniowa tak by w decydującym momencie mieć absolutna pewność że nic mi nie umknie - zdradza nam Grygoruk.
Fot. Joanna Stoga
Z kolei Joanna Stoga chwali manuale za swobodę wyrażania swojej fotograficznej kreatywności, którą jej dają.
- Fotografując w ogrodach botanicznych często spotykam botaników przy pracy. Im fotografia makro służy do pracy, dlatego obraz musi być idealny. Widać każdy nerw na liściu, każdy słupek i pręcik w kielichu kwiatu. Podziwiam takie zdjęcia, ale to nie moja stylistyka. Ja pozwalam sobie na bujanie w obłokach - kwituje.
Fot. Robert Kresa
Do korzystania z obiektywów manualnych trzeba się przekonać. I nie każdy jest w stanie lub potrzebuje to zrobić. Z ręcznego ustawiania ostrości płynie jednak mnóstwo plusów, wartości, których możemy nigdy nie poznać, cały czas ustawiając ostrość automatycznie. Przykład wielu fotografów pokazuje, że fotografowania z ręcznym ustawieniem ostrości warto przynajmniej spróbować, bo można się z niego wiele nauczyć i spojrzeć na fotografię z nowej perspektywy.