Bartek Warzecha: „Lubię rzeczy niespektakularne”

Bartek Warzecha znany jest z fotografowania teatru oraz sesji portretowych i komercyjnych. Jego nowa książka, „RDZA”, to subiektywna opowieść o przemijaniu, umiejscowiona Krecie. Publikacja zdobyła tytuł Fotograficznej Książki Roku 2023 w konkursie Grand Press Photo.

Autor: Julia Kaczorowska

8 Lipiec 2024
Artykuł na: 9-16 minut

Gratuluję nagrody. Na Gali Grand Press Photo powiedziałeś ze sceny: “dziękuję za docenienie tak niespektakularnej książki”. Zaskoczyła Cię nagroda w konkursie, w którym wygrywają zwykle trochę innego rodzaju zdjęcia?

Dziękuję! Tak, choć w kategorii książek fotograficznych obraduje odrębne jury. Miałem nadzieję, że akcent może być położony na trochę inny typ narracji. Natomiast byłem totalnie zaskoczony, że „RDZA” otrzymała główną nagrodę. Dwa lata temu na Gali Grand Press Photo została wyróżniona moja pierwsza książka fotograficzna „Bartek Warzecha / Przedstawienia”. Wtedy główną nagrodę otrzymał Rafał Milach za photobooka „Strajk”, z którym pracowaliśmy nad powstaniem „Przedstawień”.

Zdjęcia do książki “RDZA” powstawały przez 10 lat. Kiedy pojawił się pomysł, żeby sfinalizować projekt w ten sposób?

Pomysł na książkę pojawił się po wystawie. Kilka lat temu zostałem laureatem stypendium MKiDN Młoda Polska, rok później zostałem zaproszony przez do pokazania swoich prac w galerii Kordegarda. Zdjęcia na Krecie cały czas powstawały, mniej więcej znałem kierunek, w którym chcę podążać. Moje kreteńskie archiwum było na tyle różnorodne, że można było ułożyć wiele różnych opowieści. Zadzwoniłem do Grzegorza Dąbrowskiego i przesłałem mu całkiem pokaźny zbiór zdjęć. Byłem ciekaw, co on na to i czy w ogóle będzie zainteresowany współpracą w roli kuratora. Bardzo chciałem pracować z osobą, której ufam. Na szczęście się zgodził. Jeszcze w liceum, w Białymstoku chodziłem przez jakiś czas na prowadzone przez niego zajęcia do ciemni fotograficznej. Zdecydowaliśmy się na bardzo impresyjną historię, która pozwoli odbiorcom na mnogość interpretacji. Książka była poszerzeniem tej koncepcji.

Czy jesteś jakoś związany z Kretą? Dlaczego wybrałeś ten kierunek?

Teraz, oczywiście jestem z nią związany emocjonalnie, ale początkowy wybór tego kierunku to przypadek. Nigdy nie byłem tam sam. Polecieliśmy tam z Ewą - moją dziewczyną i te pierwsze dni na wyspie były rozczarowaniem. Był listopad, początkowo źle trafiliśmy z miejscem pobytu, pogoda też była raczej kiepska. Na szczęście dość szybko zaczęliśmy eksplorować wyspę i okazała się być absolutnie ujmująca pod wieloma względami. Wróciliśmy na Kretę ponad dziesięć razy i wciąż jest jeszcze wiele miejsc, w których nie byliśmy.

Projekty długoterminowe to u ciebie coś nowego. Jak się czujesz na tym polu?

Tak, to mój jedyny taki projekt, choć pracuję już nad kolejnym. Jestem bardziej przyzwyczajony do pracy projektowej, ale krótkoterminowej. Praca przy sesjach, kampaniach czy zdjęciach do plakatów teatralnych ma inną dynamikę. To są projekty zamknięte w dość mocno określonym czasie. Tak samo jest z portretami.

Takie książki jak „RDZA” trzeba oglądać z uważnością, nie w pędzie. Myślisz, że w dzisiejszych czasach jest na to przestrzeń?

Mam wrażenie, że żyjemy w czasach kiedy szczególnie potrzebujemy oddechu, a czytanie czy oglądanie książek wymaga podjęcia decyzji o poświęceniu im czasu, nie da się tego robić wykonując inną czynność.

Czasem mam poczucie, że na przykład na wystawy fotografów przychodzą tylko fotografowie. Zastanawiam się, czy takie publikacje ogląda tylko nasza fotograficzna bańka, czy jednak udaje się wyjść poza nią. 

To byłoby bardzo smutne gdybyśmy tylko w swoim środowisku oglądali nasze prace. Mam szczerą nadzieję, że tak nie jest i może nie jesteśmy tak hermetyczni. W przypadku „RDZY” w dość ciekawy sposób udało się dotrzeć do osób niezwiązanych zawodowo z fotografią. Kreta jednak nie jest tematem photobooka, a tylko pretekstem, preludium do osobistej opowieści. Przyciągnęła osoby, które interesują się Grecją. Wspaniale usłyszeć, że ktoś dzięki moim zdjęciom spojrzał na Kretę w zupełnie inny sposób, bo to nie jest idylliczne miejsce, patrząc choćby na jej historię. To wyspa, która była wiele razy podbijana, a jej mieszkańcy musieli się bronić. Niejednokrotnie spłynęła krwią. W eseju towarzyszącym wydawnictwu pisze o tym Dionisios Sturis.

Co było największym wyzwaniem przy wydawaniu tej książki? Co cię zaskoczyło?

Zarówno w przypadku „RDZY”, jak i mojej pierwszej książki „Bartek Warzecha / Przedstawienia”, mieliśmy prawie rok opóźnienia. Powodem były nieszczęśliwe zbiegi okoliczności. W przypadku pierwszej, nasze plany pokrzyżowała pandemia, w przypadku drugiej - awaria maszyny drukarskiej, której części były naprawiane aż w Japonii… Miałem jednak ogromną przyjemność współpracować ze wspaniałymi osobami przy realizacji obu photobooków, to daje poczucie, że uda się pokonać wszelkie niedogodności. Wsparcie instytucji, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego i Galeria im. Sleńdzińskich w Białymstoku, dzięki którym książki powstały było ogromne, za co jestem bardzo wdzięczny! Dzięki Fujifilm Polska miałem szansę pracować na wspaniałym sprzęcie. Oba photobooki powstały w oparciu o zdjęcia zrobione aparatami tej marki.

Jesteś kojarzony z fotografią teatralną, ale ja mam wrażenia, że Twoje zdjęcia spoza teatru też mają w sobie dużo teatralno-filmowego spojrzenia, czasem hiperboli. Przenosisz doświadczenia z teatru na inne sesje?

Tak, od wielu lat mam to szczęście, że pracuję z najlepszymi reżyserami i teatrami w Polsce. Dokumentuję spektakle teatralne. Na więcej wolności formalnej mogę sobie pozwolić w sesjach mniej komercyjnych jak np. tych do plakatów teatralnych albo promujących przedstawienia. Bardzo lubię w zdjęciach nieteatralnych odniesienia do teatralności, dramaturgii, całej tej dziwnej teatralnej sztuczności. To zdarza się przy portretach, ale też fotografowaniu zastanej rzeczywistości, najbliższego otoczenia. Fotografia ma wiele stycznych z teatrem. Jednak gdy pracuję komercyjnie, wszystko zależy od otrzymanego briefu, wcześniejszych ustaleń i potrzeb zamawiającego. Doświadczenie pracy w teatrach bardzo pomaga w komunikacji, pracy z osobą fotografowaną. To ważne.

Czy podczas takich sesji dużo wcześniej planujesz? Zostawiasz trochę miejsca na spontaniczność?

Im więcej uda się zaplanować i przewidzieć potencjalnych trudności realizacyjnych przed rozpoczęciem zdjęć, tym lepiej. Aby powstała rozbudowana sesja niezbędna jest współpraca wielu osób odpowiedzialnych za poszczególne elementy tej układanki. To często gwarancja powodzenia całego planu. Oczywiście czasami jest miejsce na improwizację, czasami jest taka konieczność (śmiech). I znowu w takich sytuacjach bardzo przydaje się doświadczenie zdobyte w teatrze, gdzie najczęściej pracujemy z mniejszymi, zupełnie niekomercyjnymi budżetami, a często udaje się uzyskać super efekty.

Sporo kreujesz. Co robisz, gdy na zleceniu zdarzy Ci się chwilowa pustka w głowie?

Każdemu zdarza się zmęczenie materiału. Wyobraźmy sobie, że mam kogoś sportretować, ale coś nie działa. Zdjęcie nie jest takie jak sobie wymyśliłem, osobie fotografowanej kończy się czas przeznaczony na wykonanie zdjęcia, a redakcja musi otrzymać materiał. W takiej sytuacji warto zrobić krok wstecz i sfotografować kogoś w bardzo klasyczny sposób. Porządny portret, rzetelny technicznie, zrobiony z wykorzystaniem prostego tła. To zawsze będzie lepsze niż półśrodek, fotografia, która z różnych względów nie spełnia początkowych zamierzeń.

Co cię najbardziej kręci w fotografii?

Ostatnio bardzo mnie interesuje i cieszy właśnie ta kreacyjność w fotografii, przekłamania, mylenie tropów. Uczę się nowych rzeczy, innego myślenia o tym czym jest lub może być zdjęcie, sprawdzam jak to działa. Fajnie, że po tylu latach coś się zmienia, chce się robić coś innego albo inaczej.

Szczerze mówiąc, jak wejdę na twoją stronę internetową, to pierwsze co mi się rzuca w oczy to kolor oraz kreacja.

I miszmasz wszystkiego? (śmiech)



To prawda, ale ten miszmasz jest spójny.

Poruszam się w bardzo różnych obszarach fotografii: od portretu, przez krajobraz, po zlecenia komercyjne, które także są bardzo różne formalnie i tematycznie. Dużo czasu zajęło mi wybranie jakiegoś reprezentatywnego zbioru i ułożenie zdjęć w kolejności. Testowałem różne kompozycje i po jakimś czasie udało się. Czasami brakowało jakiegoś elementu łączącego i musiałem przeszukiwać krok po kroku całe archiwum by znaleźć konkretne zdjęcie.

A jakie masz podejście do social mediów?

Nie traktuję Instagrama jak mojego portfolio, ale też nie brudnopis. To raczej notes. Na moim profilu lądują zdjęcia, które często nie są publikowane nigdzie indziej. Kiedyś były blogi, teraz mamy Instagram, który jednak jest narzędziem mocno niedoskonałym i bardzo ograniczonym jeżeli chodzi o prezentowanie obrazu i treści. Może za chwilę pojawi się coś nowego? Nie wiem, czy obecność na Instagramie jeszcze przekłada się na zlecenia. Pewnie tak, ale chyba dotyczy to bardzo konkretnych rodzajów fotografii.

Zobacz wszystkie zdjęcia (8)

Wracając do twoich teatralnych podstaw, czy polecisz jakieś spektakle, które warto zobaczyć?

Ostatnio fotografowałem trzy spektakle, które z radością zarekomenduję. “Tragedia sztokholmska”, którą w Teatrze Polskim w Szczecinie wyreżyserował Krzysztof Popiołek, to niesztampowa opowieść o Wisławie Szymborskiej. Drugi spektakl to spektakl w reżyserii Weroniki Szczawińskiej oraz Piotra Wawera jr.: „Wszystko na darmo”, w olsztyńskim Teatrze im. Stefana Jaracza. Jest adaptacją powieści Waltera Kempowskiego, rozgrywająca się zimą 1945 roku gdzieś pomiędzy Olsztynem, a Elblągiem. Trzecim spektaklem jest „Metoda na serce. Śledztwo” w reżyserii Katarzyny Szyngiery, który powstał na motywach 1. sezonu podcastu „Śledztwo Pisma”. W czerwcu miał premierę w Teatrze Powszechnym w Warszawie.

Dziękuję za polecenia i za rozmowę! 

Photobook RDZA jest dostępny (także online) w warszawskich księgarniach Prospero i Leica Store.

Więcej zdjęć fotografa znajdziecie na stronie bartekwarzecha.com oraz na profilu @bartekwarzecha na Instagramie.

Bartek Warzecha - sylwetka autora

Bartek Warzecha, fot. Marek Szczepański

Fotograf i twórca wizualny, absolwent Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Autor sesji komercyjnych oraz fotografii do plakatów teatralnych i operowych. Sfotografował blisko 800 spektakli w teatrach dramatycznych, muzycznych i lalkowych. Współpracuje z najważniejszymi instytucjami kultury w Polsce. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jest absolwentem Programu Mentorskiego Sputnik Photos. Czterokrotny laureat nagrody KTR, dwukrotny laureat Grand Press Photo. Laureat i dwukrotny finalista Konkursu Fotografii Teatralnej, a później jego juror. Autor trzech wystaw indywidualnych: Pierwsza Generalna, IN/OUT i RDZA, a także dwóch książek fotograficznych: Bartek Warzecha / Przedstawienia oraz RDZA. Jego teledysk do utworu Sun Hani Rani został nominowanego w 2019 roku do PL Music Video Awards w kategorii Extra. Był wykładowcą Warszawskiej Szkoły Filmowej oraz tutorem w programie Gaude Polonia. Na zaproszenie Instytutu Teatralnego w 2024 roku prowadzi cykl fotograficznych warsztatów mistrzowskich Reinterpretacje, którego efektem będzie zbiorowa publikacja i wystawa prezentująca projekty uczestników.

Skopiuj link

Autor: Julia Kaczorowska

Studiowała fotografię prasową, reklamową i wydawniczą na Uniwersytecie Warszawskim. Szczególnie bliski jest jej reportaż i dokument, lubi wysłuchiwać ludzkich historii. Uzależniona od podróży i trekkingu w górach.

Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Anita Andrzejewska: "Dzięki fotografii otworzyłam się na drugiego człowieka"
Anita Andrzejewska: "Dzięki fotografii otworzyłam się na drugiego człowieka"
Jak fotografia analogowa pomaga jej odnaleźć równowagę w codziennym zgiełku? O ulubionym świetle, kodach kulturowych w fotografii oraz pracy nad nową książką rozmawiamy z Anitą Andrzejewską
19
Maciej Dakowicz: „Pociąga mnie szukanie porządku w chaosie codzienności”
Maciej Dakowicz: „Pociąga mnie szukanie porządku w chaosie codzienności”
O ponad 20 letniej przygodzie fotografowania w azjatyckich metropoliach, pierwszej retrospektywnej książce (oraz o tym jak ją zdobyć), rozmawiamy z jednym z najlepszych fotografów ulicznych...
32
Jacek Poremba: W portrecie chodzi o pewną energię, wybuch, który nastąpi. Albo nie.
Jacek Poremba: W portrecie chodzi o pewną energię, wybuch, który nastąpi. Albo nie.
"Śladowy zarys sesji portretowej mam w głowie. Natomiast co później powstanie, jest wynikiem tu i teraz, dziania się". Z Jackiem Porembą rozmawia Beata Łyżwa-Sokół
25