"Opowieści z krypty" - Co zabrać? Czyli jak spakować się przed wakacyjnym wyjazdem

Autor: Wojtek Tkaczyński

6 Lipiec 2009
Artykuł na: 6-9 minut
W tym miesiącu Wojtek Tkaczyński podrzuca czytelnikom swojego felietonu kilka wskazówek jak fotograficznie przygotować się do wakacyjnego wyjazdu. Czy naprawdę musimy zabierać górę sprzętu?

dlaczego sprzęt to nie wszystko

Kiedy Państwo czytają te słowa - ja zapewne grzeję swe stare kości gdzieś na południu Hiszpanii. Postanowiłem bowiem wyjechać na urlop. Od kilku dni zastanawiam się nad klasycznym pytaniem, jakie zadają sobie wszyscy posiadacze samochodów z małym bagażnikiem - jak ja się mam spakować? Dla mnie osobiście pakowanie jest koszmarem. Ponieważ każdego wcześniej, czy później spotka ten sam problem - postanowiłem spisać swoje przemyślenia. Być może felieton ten pomoże choć jednemu czytelnikowi.

Wyjeżdżając na wakacje trzeba przede wszystkim szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie jakie zdjęcia mamy zamiar robić w ich trakcie. Osoby fotografujące mają bowiem tendencję do zabierania za sobą masy zupełnie niepotrzebnych przedmiotów, które tylko psują humor i kręgosłup. Jeśli szczerze zastanowimy się nad swoimi planami przed wyjazdem, możemy dojść do zaskakujących wniosków. Wyjeżdżając do zamkniętego hotelu dla rodzin z dziećmi gdzieś w słonecznej Tunezji czy Egipcie nie musimy brać całego zestawu korpusów i obiektywów. Wystarczy nam bowiem mały kompakt, albo dobrze wyposażony telefon komórkowy. W słowach tych nie ma ironii - z niektórych sytuacji nie da się wycisnąć więcej. Ja sam staram się raz do roku pojechać gdzieś zupełnie bez aparatu. Kilka dni spędzonych w interesującym otoczeniu bez przymusu naciskania spustu migawki naprawdę oczyszcza duszę i ciało...

Jeśli jednak zamierzamy na poważnie fotografować podczas wakacji, zastanówmy się jaki sprzęt jest nam potrzebny. Wbrew pozorom, taka selekcja nie ogranicza naszych fotograficznych możliwości on location. Ba, wręcz poprawia nasze osiągnięcia - zmusza bowiem, byśmy zaczęli myśleć o przyszłych zdjęciach już teraz.

Musimy pomyśleć czy wybieramy "ludzi" czy "krajobrazy". Trzeba również zastanowić się, czy osoby z którymi jedziemy podzielają nasze fotograficzne pasje. Odpowiedź na powyższe pytania pozwala rozstrzygnąć kwestię statywu. Dla mnie jest to rzecz najważniejsza. Zupełnie nie do zastąpienia przez systemy stabilizacji obrazu i wysokoczułe matryce. Nie wyobrażam sobie zrobienia ani jednej fotografii bez statywu. To dzięki niemu mogę stosować długie czasy ekspozycji i robić identyczne zdjęcia z różnymi filtrami. Spowalniając pracę, statyw zmusza mnie do dokładnego zastanowienia nad kompozycją i ekspozycją zdjęć. Problem w tym, że mój statyw jest duży i ciężki. Odkąd zacząłem z nim jeździć znacznie zawęził się krąg moich przyjaciół - mało kto ma cierpliwość do osoby, która skutecznie spowalnia każdy spacer. Statyw nie jest narzędziem dla wszystkich, warto jednak pomyśleć o możliwości unieruchomienia aparatu. Lekkie kompakty można przecież montować na "statywikach", które po złożeniu są niewiele większe od długopisu. A jeśli macie cięższy aparat, już na miejscu możecie zmontować urządzenie, które statyw skutecznie zastąpi. Duża skarpetka i trochę sypkiej suchej fasoli w pełni wystarczą. Trzeba tylko obudzić w sobie ducha Adama Słodowego, wsypać fasolkę do skarpetki i dokładnie ją zawiązać. Kreatywnych możliwości długich czasów migawki nie można przecenić. Fotografując długo możemy trzymać zdjęcia nieosiągalne w inny sposób.

Skoro statyw jest ciężki - reszta sprzętu musi być lekka. Posiadacze kompaktów nie mają wyboru. Osoby z lustrzankami muszą wybrać zestaw akcesoriów. Pierwsza do skreślenia jest zewnętrzna lampa błyskowa. Czy ktoś widział udane zdjęcie z wakacji zrobione za pomocą zewnętrznej lampy? Oczywiście - jeśli ktoś, na przykład, specjalizuje się w fotografii z użyciem zewnętrznych lamp, na pewno z nich nie zrezygnuje. Ale ile jest wśród nas takich osób. Do fotografowania kolegów przy ognisku wystarczą lampy wbudowane w korpusy.

Obiektywy? Kiedy byłem mały marzyłem, by posiadać pełen wachlarz szkieł - od rybiego oka po teleobiektyw 600 mm. Dziś w zupełności wystarcza mi zestaw składający się z czterech stałek: 24, 35, 50, 135 mm (tego ostatniego zresztą praktycznie nie używam). Moje widzenie krajobrazu opiera się raczej na obiektywach szerokokątnych.

Zamiast brać ze sobą zbędne kilogramy w postaci zestawu obiektywów obejmujących wszystkie możliwe kąty widzenia, zastanówmy się, czy to rzeczywiście potrzebne. Skoro wielkie fotografie powstawały w czasach gdy jedynym obiektywem był "standard" - po co brać ze sobą wszystkie posiadane obiektywy? Moim zdaniem konstruowanie zoomów "wakacyjnych" oraz zestawów obejmujących jak najszerszy zakres ogniskowych jest błędem. Odzwyczaja nas bowiem od minimalnej choćby kreatywności w komponowaniu ciekawych kadrów.

Jadąc na wakacje koniecznie trzeba zabrać ze sobą filtry. Tylko jakie? Choć nie są to ciężkie rzeczy - warto i tu pomyśleć o zaoszczędzeniu kilku gramów. Podstawą jest oczywiście filtr polaryzacyjny, o którym pisaliśmy już ze sto razy. Fotografującym na czarno-białych filmach (są jeszcze tacy) powinny wystarczyć jeszcze filtr pomarańczowy i zielony. Serio. Więcej nie trzeba.

Skoro już zaoszczędziliśmy kilka kilogramów na sprzęcie, mamy wolne miejsce na rzeczy, których zazwyczaj nie bierzemy pod uwagę a które mogą poprawić jakość zdjęć. W moim niezbędniku jest termos, składane krzesełko rybackie i książka. Termos z gorącą kawą bardzo przydaje się podczas fotografowania wczesnym porankiem. Nawet w krajach okołorównikowych nocą potrafi być bardzo zimno. Bez zapewnienia sobie jako takiego komfortu nie będziemy mieli cierpliwości do fotografii. Każdy fotograf krajobrazu zna pewnie konieczność długiego czekania na odpowiedni moment do zwolnienia migawki. Małe składane krzesełko waży niecały kilogram. Zaręczam, że jest dużo bardziej przydatne niż niejeden z obiektywów. Kiedy już rozstawię aparat na statywie i w oczekiwaniu na najlepsze na światło piję sobie kawę - nie ma nic lepszego niż dobra lektura. Zazwyczaj zabieram ze sobą powieści. Ale w plecaku noszę też książki stricte fotograficzne. Na naszym rynku pojawiło się ostatnio sporo ciekawych podręczników. Wakacje to najlepsza pora, żeby je wreszcie dokładnie przeczytać. Mamy ze sobą aparat i trochę czasu - jest więc okazja, by na miejscu poćwiczyć to, o czym czytamy. W tym roku zabieram ze sobą "Pracując ze światłem". To napisany przez tuzów angielskiej fotografii krajobrazowej podręcznik, o którym pisano już na łamach Fotopolis.pl. Choć brałem udział w powstaniu jego polskiej wersji, dopiero w trakcie urlopu będę mógł na swoich zdjęciach wypróbować zawarte w nim wskazówki.

Wymienione powyżej zalecenia dotyczące pakowania sprzętu przed wakacjami są wyjątkowo subiektywne. Dotyczą bowiem bagażnika mojego samochodu, mojego sprzętu fotograficznego i sposobu fotografowania, który odpowiada najbardziej właśnie mnie samemu. Zanim się spakujecie zastanówcie się czego szukacie we własnych wakacyjnych fotografiach. Pomyślcie w spokoju, jakie zdjęcia chcielibyście z wakacji przywieźć. Czy w zeszłym roku wszystko się udało? Czy jesteście zadowoleni z zeszłorocznych zdjęć? Chwila refleksji pozwoli lepiej przygotować się do zbliżających okazji zdjęciowych. Jedni muszą nosić ze sobą ciężkie torby ze sprzętem, inaczej nie czują się bezpiecznie. Innym wystarczy mały kompakcik - i tak przywiozą zdjęcia pełne emocji. W księgarniach można znaleźć książki dotyczące każdego gatunku fotografii. Każdy fotografuje inaczej i potrzebuje innych rzeczy. Warto tylko zdać sobie z tego sprawę.

Wśród czytelników tego felietonu znajdą się zapewne osoby, które uznają mój sposób myślenia o fotografowaniu w wakacje za niedopuszczalny. Skoro nie mamy odpowiedniego sprzętu, przepadną nam okazje na super zdjęcia. Owszem. Jednak czy naprawdę jesteśmy specjalistami we wszystkich gatunkach fotografii? Jeśli zastanowimy się nad tym, co naprawdę chcemy pokazać na swoich zdjęciach, następnym krokiem będzie pomysł na to, jak chcemy pokazać swoje ulubione motywy. A od tego już krok do własnego stylu...

Myślenie o swoich przyszłych zdjęciach bardzo się przydaje. W końcu, jak powiedział najprawdopodobniej Lec: żeby być sobą, trzeba wiedzieć kto to

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0