Fotograf niedzielny - Kombinowane kamery

Autor: Łukasz Kacperczyk

22 Grudzień 2002
Artykuł na: 4-5 minut
Ponieważ fotografowie starają się jak najlepiej dopasować używany sprzęt do swoich potrzeb, wielu wciąż kusi perspektywa używania obiektywów jednej firmy na korpusie innego producenta. Nie każdy system zapewnia nam wszystko, czego chcemy lub potrzebujemy, a poza tym zdarza się, że aparaty producenta doskonałych szkieł są po prostu kiepskie (np. Leiki R) lub vice versa.

Fotografowie wiedzą, że są dwa rodzaje mocowań obiektywów na gwint - Leiki (39 mm) i Pentaksa (42 mm, mimo nazwy jest to niemiecki wynalazek). Zaletą takiego systemu jest wszechstronna wymienność - pozwala na używanie obiektywu jednej firmy na aparacie innej.

Przed pojawieniem się w roku 1953 Leiki M3 (i jeszcze krótko później dzięki modelowi IIIg) fotografujący małym obrazkiem mogli dowolnie zestawiać obiektywy z aparatami różnych producentów. Na przykład podczas wojny w Korei panowała moda na zakładanie wspaniałych Nikkorów firmy Nippon Kogaku na korpusy Leiki. Właśnie dzięki temu Nikon zyskał renomę.

Ponieważ fotografowie starają się jak najlepiej dopasować używany sprzęt do swoich potrzeb, wielu wciąż kusi perspektywa używania obiektywów jednej firmy na korpusie innego producenta. Nie każdy system zapewnia nam wszystko, czego chcemy lub potrzebujemy, a poza tym zdarza się, że aparaty producenta doskonałych szkieł są po prostu kiepskie (np. Leiki R) lub vice versa.

Jednym z najlepszych sposobów zakosztowania prawdziwej wymienności obiektywów między systemami są dziś Leikowskie bagnet M i gwint 39 mm. Mocowanie na gwint L39 jest modne w Japonii - w szczególności pan Kobayashi, prezes Cosiny, przyczynił się do ponownego zapełnienia katalogów dostępnych obecnie obiektywów szkłami na gwint 39 mm, ale jeśli dobrze poszukać jest też wiele innych możliwości. Stephen Gandy sprzedaje na swojej stronie CameraQuest przejściówki L39-M, dzięki którym można podpiąć obiektyw na gwint także do korpusu z bagnetem M.

Wymiana obiektywów między lustrzankami różnych firm zawsze była znacznie trudniejsza, ponieważ mają one zupełnie odmienne bagnety mocujące. Także mechaniczne i elektroniczne systemy przekazywania informacji do aparatu bardzo się różnią. Ale miłośnicy fotografii są niezwykle pomysłowi - Zorkendorfer produkuje adapter, dzięki któremu można na przykład założyć Leikowski obiektyw z bagnetem na korpus Canona EOS. Jak zwykle w takich przypadkach tracimy niestety część funkcji. Niektórym to przeszkadza, innym - nie.

Jednym z fotografów, którzy lubią się bawić w adaptery jest Bob Shell, facet odpowiedzialny za transformację miesięcznika Shutterbug z gazetki z ogłoszeniami w poważny magazyn. Niedawno znudziło mu się czekanie na przejściówkę, której akurat potrzebował i sam zajął się ich produkcją - skonstruował taką, która pozwala podpiąć Zeissowskie obiektywy do Contaksów do Canonów EOS. Na zdjęciu poniżej widać taką właśnie ciekawą (a dla wielu pewnie bardzo kuszącą) hybrydę.

Interesujący widok - Canon EOS Elan 7e z obiektywem Carl Zeiss T* Planar 50mm f/1.4

Jeśli chodzi o mnie, to zupełnie mnie nie interesują takie zabawy. Po prostu używam obiektywów, które dostarcza producent aparatu. Ale niech was to nie powstrzymuje.

Hartmann Single Black

Niedawno oglądałem prawdopodobnie najlepsze czarno-białe wydruki z drukarki atramentowej, jakie kiedykolwiek widziałem. Są oszałamiające - udało im się zachować ten surowy charakter małego obrazka i wyjątkowo piękną tonalność fotograwiury. Metoda nazywa się "Hartmann Single Black" i, mimo że raczej nie nadaje się do czarno-białych wydruków z większych formatów, myślę, że jest idealna do cyfrowych "odbitek" z negatywów 35mm. Poza tym jest dość prosta i co nie bez znaczenia tania. W niedalekiej przyszłości przedstawię wam dokładny opis metody Hartmann Single Black i dokładne instrukcje, jak z niej korzystać. Czekajcie cierpliwie.

---

Mike Johnston

W latach 1994-2000 Mike Johnston był redaktorem naczelnym magazynu "PHOTO Techniques". Od 1988 do 1994 roku był redaktorem bardzo cenionego periodyku "Camera & Darkroom". Choćby z tego powodu stał się jednym z najbardziej wpływowych dziennikarzy amerykańskiego rynku fotograficznego ostatniej dekady.
Co niedziela Mike pisze swój felieton zatytułowany "Fotograf niedzielny", w którym daje wyraz swoim kontrowersyjnym poglądom na temat przeróżnych zjawisk, jakie mają miejsce w świecie fotografii.

Mike Johnston

Mike Johnston pisze i publikuje niezależny kwartalnik The 37tth Frame, który adresowany jest do maniaków fotografii. Jego książka zatytułowana "The Empirical Photographer" ukaże się w 2003 roku.

Autor udzielił nam pozwolenia na przetłumaczenie i opublikowanie jego felietonów w wyrazie wdzięczności dla swoich krewnych - państwa Nojszewskich mieszkających w Oak Park w stanie Illinois.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0