Fotograf niedzielny - "Wybór pierwszej lustrzanki cyfrowej"

Autor: Łukasz Kacperczyk

9 Wrzesień 2007
Artykuł na: 9-16 minut
W dzisiejszym felietonie Mike Johnston przekonuje, że dziś na lustrzankę cyfrową może sobie pozwolić większość entuzjastów fotografii, i dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi rekomendacjami. Co prawda tekst był pisany przed nagłym atakiem premier z przełomu sierpnia i września, ale nasz amerykański felietonista i tak zajął się tylko modelami, które można już kupić w sklepach. Zapraszamy!

Lustrzanki cyfrowe to aparaty cyfrowe ze średniej półki mocno wzorowane na lustrzankach małoobrazkowych. Jeszcze kilka lat temu były bardzo drogie, dziś ceny wahają się od naprawdę niskich po wysokie, a wielkość aparatów od kompaktowych korpusów po monstrualne body dla zawodowców. Klientem docelowym mogą być zarówno początkujący amatorzy, jak i profesjonaliści.

Od "zwykłych" cyfrówek lustrzanki różnią się tym, że zazwyczaj są większe, mają wymienną optykę oraz optyczny wizjer oparty na pryzmacie i lustrze. Zazwyczaj też nie pozwalają na wygodny podgląd na żywo na ekranie LCD, co jest bardzo przydatną cechą normalnych cyfrówek. Dodatkowo mają znacznie większe matryce niż te, które są wykorzystywane w zwykłych aparatach cyfrowych, co ma ogromny wpływ na jakość obrazu przy wysokich ISO. Nikt, kto przesiada się ze zwykłej cyfrówki (nawet dobrej) na lustrzankę cyfrową (nawet z najniższej półki) nie może nie zauważyć dramatycznego skoku jeśli chodzi o jakość zdjęć.

Wiele lustrzanek cyfrowych ma ciekawe rozwiązania, które powinny wyróżniać je na tle konkurencji - od uszczelnienia korpusu, przez specjalne matryce światłoczułe zwiększające zakres dynamiki, po wbudowane systemy stabilizacji pozwalające na robienie ostrych zdjęć z ręki przy czasach, które kiedyś wymagały użycia statywu.

Mimo to jakość obrazu jest dość podobna - w najgorszym wypadku bardzo dobra, w najlepszym - znakomita. Każda lustrzanka cyfrowa, nawet uznana za lidera na rynku, przegrywa pod tym względem z profesjonalnymi ściankami cyfrowymi do średniego formatu (np. firm Phase One czy Leaf). Większość internetowych magazynów o cyfrówkach zachowuje się tak, jakby te urządzenia nie istniały, może poza www.luminous-landscape.com. A zwykli hobbyści zazwyczaj ignorują cyfrowe ścianki, ponieważ są zbyt kosztowne i wymagają dużej wiedzy, żeby dobrze je odpowiednio wykorzystać. Jednak obecność takich urządzeń na rynku sprawia, że praktycznie wszystkie lustrzanki cyfrowe, nawet najlepsze, zajmują "średnią półkę" jeśli chodzi o jakość obrazu (patrz pierwszy akapit niniejszego tekstu).

Jednocześnie nawet najtańsza lustrzanka cyfrowa daje znakomite rezultaty - niezależnie od tego, czy porównamy je z osiągami najwyższych modeli, czy jakimkolwiek aparatem z ostatnich pięciu lub dziesięciu lat, cena nie gra roli. Zresztą w fotografii cyfrowej równie ważne co matryca i obiektyw wykorzystane do wykonania zdjęcia są umiejętności obróbki komputerowej, programy graficzne i ewentualnie wiedza na temat druku atramentowego oraz sprzęt do drukowania jeśli zależy nam na odbitkach. Znakomita większość lustrzanek cyfrowych obecnych na rynku jakością zdjęć jest bardzo zbliżona do najwyższych modeli, przynajmniej jeśli chodzi o oczekiwania przeciętnego użytkownika. Nawet aparaty takie jak Nikon D40 czy Olympus E-410, które nie roszczą sobie prawa do miana najlepszych, nie mają za co przepraszać jeśli chodzi o jakość obrazu.

Moje rekomendacje

Niezależnie od tego, co wybierzecie, będziecie w stanie zrobić dobre zdjęcia (przynajmniej z technicznego punktu widzenia). Nie ma sensu zamartwiać się minimalnymi różnicami czy obsesyjnie szacować stosunek możliwości do ceny. Nawet jeśli poświęcicie mnóstwo czasu na wybranie aparatu idealnie dopasowanego do swoich potrzeb, sytuacja na rynku bardzo szybko się zmieni. Piszę ten tekst w sierpniu i niedługo spodziewamy się nowych lustrzanek Nikona (już są, przyp. red.), bardzo spóźnionego profesjonalnego body Olympusa (będzie jesienią, przyp. red.) i może lustrzanki marki Sony (jest od minionego czwartku, przyp. red.). A rok 2008 przyniesie kolejne nowości.

Ale zanim te aparaty trafią do sprzedaży trzeba przecież robić zdjęcia. Poniżej znajdziecie kilka moich rekomendacji.

Pentax K10D

1. Pentax K10D. Ten wciąż całkiem nowy model ze stajni jednego z outsiderów rynku lustrzanek oferuje moim zdaniem najlepszy stosunek jakości do ceny jeśli chodzi o zaawansowanego fotoamatora. To prawdziwa półprofesjonalna lustrzanka z mnóstwem przydatnych cech i akcesoriów. Korpus aparatu jest uszczelniony, do tego dochodzi kilka uszczelnionych szkieł. Wyposażono go w moją ulubioną funkcję - "wirtualny statyw", czyli stabilizację matrycy. Całość jest bardzo dobrze zrównoważona pod względem wielkości, wagi, wizjera i jakości wykonania. Jednak największy plus to szeroka gama obiektywów. Pentax produkuje nieco dziwaczne, ale świetne szkła - w tym trzy stałoogniskowe "naleśniki" i trzy obiektywy ze znakomitej linii Limited. Niedawno Zeiss ogłosił, że niektóre manualne obiektywy tej marki będą dostępne z bagnetem K. Oczywiście można również wybierać spośród wielu "normalnych" obiektywów, a na dodatek każda lustrzanka cyfrowa Pentaksa może pracować ze wszystkimi generacjami szkieł - nawet tymi na gwint M42! K10D jest też dostępny w bardzo atrakcyjnej cenie, a to żadnemu produktowi jeszcze nie zaszkodziło.

Olympus E-510

2. Olympus E-510. Ta malutka lustrzanka cyfrowa jest pod względem dostępnej optyki przeciwieństwem omówionego wyżej pentaksa. Korzysta bowiem z obiektywów do Systemu 4/3, a tu wciąż mamy do czynienia z poważnymi brakami. Ale jest to najmniejsza i najlżejsza lustrzanka ze stabilizacją matrycy (choć w przypadku E-510 system ten sprawdza się głównie z krótkimi obiektywami), czyli cechą, którą wprost uwielbiam (pewnie zdążyliście się już zorientować...). Myślę, że jeśli chodzi o funkcjonalność i liczbę "bajerów" jest to najlepsza amatorska lustrzanka na rynku, do tego z całkiem sensownie działającym podglądem na żywo (choć nie idealnym) i skutecznym system strząsania kurzu z sensora znanym już z E-1. Biorąc pod uwagę minimalne wręcz rozmiary i wagę, jestem w stanie wybaczyć mu mały wizjer. Zwłaszcza że nowa matryca rozwiązała wieloletni problem Olympusa z szumami przy wysokich czułościach. Fotografowie, którzy używają E-510 rozpływają się w zachwytach.

Fujifilm FinePix S5 Pro

3. Fujifilm FinePix S5 Pro. Nie jest to najlepsza rekomendacja pod każdym względem, ponieważ ten aparat nie zachwyca choćby szybkością pracy czy ceną (jest bardzo wysoka), ale w tym wypadku liczy się przede wszystkim jakość obrazu. Jedyna w swoim rodzaju matryca Fuji zwiększa zakres dynamiki i bardzo naturalne rejestruje kolory, dzięki czemu jest numerem jeden jeśli chodzi o najliczniejszą grupę zawodowców i półprofesjonalistów - fotografów ślubnych i portretowych. Moim zdaniem jest to też najlepszy wybór do zdjęć czarno-białych, ponieważ ma potencjał dawać najwięcej szczegółów w światłach ze wszystkich lustrzanek cyfrowych na rynku. Trzeba się co prawda trochę nagimnastykować, żeby wycisnąć z tego aparatu najlepsze możliwe rezultaty, ale w nagrodę dostajemy pięknie oddane kolory skóry. A zapas szczegółów w światłach to prawdziwe zbawienie jeśli na zdjęciu znajdzie się śnieżnobiała suknia ślubna!

Żadnych wymówek!

Oczywiście praktycznie wszystkie popularne modele dwóch liderów rynku, czyli Nikona i Canona, to również świetne aparaty. Nikon całkiem niedawno przeskoczył Canona jeśli chodzi o sprzedaż swoich lustrzanek w Japonii dzięki modelom D40 (6 Mp) i D40x (10 Mp). To bardzo fajne aparaciki z największymi, najjaśniejszymi i najprzyjemniejszymi wizjerami w tym segmencie rynku. Jeśli połączymy to ze znakomitą ergonomią (to nikonowska tradycja), mamy prawie materiał na rekomendację. Prawie, ponieważ firma znacznie ograniczyła gamę obiektywów w pełni kompatybilnych z tymi korpusami. Nawet małoobrazkowe szkła z linii AF D nie mogą być używane bez pewnych ograniczeń. To poważny minus dla fotoamatorów, choć osoby, które zadowolą się obiektywem z zestawu z aparatem (lub innym "cyfrowym" szkłem Nikona) nie będą miały na co narzekać. Pozostali są zmuszeni kupić znakomitego D80.

Co prawda to żaden wstyd fotografować zwykłą cyfrówką (i wiele osób woli takie aparaty), ale dziś fotograf, który chce pracować cyfrą, nie ma już żadnej wymówki, żeby nie robić zdjęć lustrzanką cyfrową. Mimo różnic w funkcjonalności, szybkości działania czy jakości wykonania każda jest w stanie zapewnić efekty, z których możemy być dumni.

----

Mike Johnston

Fotograficzny blog Mike'a: The Online Photographer

Zaprenumerujcie biuletyn Mike'a Johnstona www.37thframe.com

Książki Mike'a i darmowe pliki do pobrania: www.lulu.com/bearpaw

Więcej zrzędzenia, głównie o polityce: quotidianmeander.blogspot.com

Podyskutuj o "Fotografie niedzielnym" na Forum Fotopolis.

W latach 1994-2000 Mike Johnston był redaktorem naczelnym magazynu PHOTO Techniques. Od 1988 do 1994 roku był redaktorem bardzo cenionego periodyku Camera & Darkroom. Choćby z tego powodu stał się jednym z najbardziej wpływowych dziennikarzy amerykańskiego rynku fotograficznego ostatniej dekady.
Co miesiąc (przedtem co niedziela) Mike pisze swój felieton zatytułowany "Fotograf niedzielny", w którym daje wyraz swoim kontrowersyjnym poglądom na temat przeróżnych zjawisk, jakie mają miejsce w świecie fotografii.

Mike Johnston

Mike Johnston pisze i publikuje niezależny kwartalnik The 37th Frame, który adresowany jest do maniaków fotografii. Jego książka zatytułowana The Empirical Photographer ukazała się w 2005 roku.

Autor udzielił nam pozwolenia na przetłumaczenie i opublikowanie jego felietonów w wyrazie wdzięczności dla swoich krewnych - państwa Nojszewskich mieszkających w Oak Park w stanie Illinois.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0