Hasselblad X2D II 100C - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (JPEG + RAW)

Hasselblad wraca do gry. Poprawia ergonomię i szybkość działania, nareszcie pojawia się też ciągły tryb ostrzenia AF-C, wspierany teraz przez "inteligentne” detekcje i technologię LiDAR. Do tego 10-stopniowa stabilizacja i nowy zaawansowany tryb HDR. Brzmi świetnie, a jak wypada w praktyce?

Skomentuj Kopiuj link
Posłuchaj
00:00

Pod koniec 2023 roku Hasselblad rozpoczął szeroką akcję promocyjną systemu. Rozdawał influencerom korpusy X2D jak cukierki, co przez branże odczytane zostało jako zapowiedź rychłego pojawienia się następcy. Wątpliwości rozwiał duży wyciek na początku czerwca a na kilka dni przed premierą wszystko stało się już w zasadzie jasne. Dziś X2D II już tu jest i wprowadza szereg istotnych zmian.

 

Aparat ponownie zbudowano wokół 100-milionowej, średnioformatowej matrycy CMOS BSI produkowanej przez Sony. Tej samej co w nowych aparatach Fujifilm GFX100 II/s ale oprogramowanej w autorski sposób z dużym naciskiem na reprodukcję barw (bardzo wierną i w zasadzie powtarzalną w każdym kolejnym modelu).

Nowy X2D II to też pierwszy model, w którym wyraźnie czuć już „rękę” inżynierów z firmy DJI, nowego właściciela firmy (chiński DJI posiada pakiet kontrolny, ale Hasselblad nadal jest niezależnym podmiotem). Pojawia się więc technologia LiDAR i zaawansowany tryb HDR, doświadczenie giganta rynku dronów wykorzystano też zapewne przy tworzeniu systemu stabilizacji (teraz do 10 EV), czy aplikacji do edycji Phocus Mobile 2.
 

Co być może najważniejsze, aparat zyskuje nareszcie tryb AF-C i oparte na uczeniu maszynowym detekcje (to niespełniona obietnica złożona podczas premiery modelu X2D). Brak sprawnego systemu AF w zasadzie wykluczał ten model z wielu profesjonalnych zastosowań.

Czy za sprawą X2D II może się to zmienić? Wydaje się, że producent nastawia na ostrą rynkową walkę, bo korpus debiutuje w niższej niż poprzednik cenie a premierze towarzyszy wyceniony również przystępnie (w skali Hasselblada), bardzo ciekawy standardowy zoom 35-100 mm f/2,8-4.

Na chwilę przed premierą w nasze ręce wpadł jeden z pierwszych egzemplarzy aparatu. Oto co już o nim wiemy.

Korpus ma być wygodniejszy, ale też odporniejszy

To wciąż jeden z najładniejszych i najlepiej zaprojektowanych aparatów na rynku. Smukła futurystyczna bryła cieszy oko - z przyjemnością oglądamy płynne profile i estetyczne detale. Precyzja spasowania elementów jest tu wręcz zegarmistrzowska. Pod tym względem X2D II jest nadal o klasę wyżej od Fujifilm GFX100 II (choć trzeba przyznać, że w przypadku tego modelu Japończycy naprawdę się postarali).

Jest znacznie smuklejszy, ale co może zaskakiwać, tylko minimalnie lżejszy (894 g). Szkielet aparatu i tym razem wykonano z frezowanego aluminium ale matowe anodowane wykończenie ma być teraz znacznie odporniejsze na zarysowania. Model X2D niestety nie starzał się zbyt ładnie, czego dowodem jest „spracowany” testowy egzemplarz, który otrzymaliśmy do porównania.

Nowy lakier jest też milszy w dotyku – o ile X2D miał wykończenie aksamitne, to w X2D II jest niemal welurowe. Nie wiemy natomiast nic na temat uszczelnień, co każe przypuszczać, że nadal jest to tylko podstawowe zabezpieczenie przed kurzem i wilgocią.

Zmieniła się również faktura uchwytu, której wzór przypomina teraz włóknisty, nieregularny charakter japońskiego papieru washi. Być może guma w X2D nieco już stwardniała, ale uchwyt nowego modelu wręcz klei się do dłoni. W połączeniu z poprawionym kształtem otrzymujemy chyba najwygodniejszy grip na rynku.
 

Powraca też pozbawione malowania wykończenie logotypów na froncie i na górnej ściance (jak w X1D). Aparat będzie więc nieco dyskretniejszy – o ile w ogóle to możliwe w przypadku tak nietuzinkowej konstrukcji.

Ergonomia prawie idealna

Trudno powiedzieć, czy to feedback od fotografów, czy wpływ partnerów z dalekiego wschodu, ale projektanci dali się w końcu namówić na wprowadzenie joisticka. Zrobili to oczywiście na swój sposób i nie wszystko się tu udało. Oryginalna stożkowa konstrukcja wygląda ładnie i jest generalnie wygodna. Działa jednak w specyficzny sposób.

Pierwsze odchylenie przesuwa punkt ostrości tylko minimalnie, zanim ten wyraźnie przyspieszy. Mamy więc wrażenie, że spowalnia pracę choć zamysł był zapewne taki by zapewnić po prostu większą precyzję. Druga kwestia to umiejscowienie. Naszym zdaniem znajduje się po prostu zbyt nisko i kciuk nie układa się na nim w naturalny sposób. Patrząc na niemal pustą tylną ściankę wydaje się to nieco niezrozumiałe.

Pod joistickiem pojawił się nowy programowalny przycisk, do którego domyślnie przypisany jest wybór trybu pracy AF. Programować możemy pokrętła (są też wciskalne) i pierścień w wybranych obiektywach. Nie przypiszemy za to żadnej funkcji do przycisków AF-L i AF-D, z których wielu fotografów w ogóle nie korzysta.

Ważną zmianą jest też możliwość powiązania trybu pracy M z ISO Auto. Coś oczywistego w większości systemów a przed czym Hasselblad do tej pory konsekwentnie się bronił.

Druga ważna zmiana, to ekran, który teraz odchyla się w dwóch kierunkach. W modelu X2D możliwe było wygodne kadrowanie z niskiej perspektywy, teraz możemy odwrócić panel również w dół gdy robimy zdjęcia znad głowy. Sam ekran jest duży (3,6”), szczegółowy (2,36 Mp) i bardzo jasny (1400 nitów), oraz responsywny. Przyciski nadal znajdują się na ramce, co sprawia, że równie wygodnie zmieniamy parametry w każdej pozycji.

Wizjer to ten sam panel OLED o rozdzielczości 5,76 Mp i powiększeniu 1x. Jest więc duży i precyzyjny, choć nadal nieco szumi w momencie blokowania ostrości w słabym świetle.

Menu jest proste i przejrzyste, bo również konfigurację ograniczono do podstawowych funkcji. Nie ma tu dziesiątek zakładek z menu i podmenu. Aparat jesteśmy w stanie przygotować do pracy w dwie minuty, co wielu fotografom będzie z pewnością odpowiadać.

Szybkość i wydajność? Jest lepiej! I wielu zapewne to wystarczy

Powszechnym problemem jest nadal szybka i wydajna obsługa gęsto upakowanych matryc o tradycyjnej architekturze (nie warstwowej). I choć X2D II generalnie przyspiesza, problem ten chwilami i tutaj jest widoczny.

Aparat ogólnie zachowuje się bardzo poprawnie. Operacyjnie nie sprawia żadnych problemów – po menu poruszamy się szybko, natychmiast przywołujemy powiększenia 100-milionowych zdjęć (plus za zoomowanie do 100% w punkcie ostrzenia a nie w centrum, czego wiele firm wciąż się nie nauczyło). Producent zrobił też wszystko, by niedostatki mocy obliczeniowej były jak najmniej odczuwalne.

Aparat startuje nadal dość wolno (2-3 s), ale wybudza się błyskawicznie, więc w okresach intensywnej pracy możemy utrzymywać go w pogotowiu, usypiając i podnosząc natychmiast przyciskiem zasilania.

Przyspieszył tryb zdjęć seryjnych. Zapiszemy teraz do 5 kl./s (do 3 z AF-C) i to w 16 bit a więc bez utraty informacji o kolorze (w X2D było to maksymalnie 3,3 kl./s dla 14-bit). Niższy bitrate aparat wymusza jednak po przełączeniu aparatu w tryb śledzenia ostrości AF-C.

Bufor pamięci pomieści ok. 40 par plików JPEG+RAW, które możemy zapisać na wewnętrznym dysku SSD lub kartach CFExpress typu B. Tu najbardziej odczujemy niedostatki mocy, bo buforowanie pełnej serii trwa ponad dwie minuty (bez względu na to czy wysyłamy zdjęcia na kartę czy na dysk). Blokuje w tym czasie dostęp do niektórych funkcji aparatu, a jeśli fotografujemy przez dłuższy czas nawet krótkimi seriami (po 2-3 ujęcia), bufor w pewnym momencie zaczyna się przytykać.

Mało użyteczny pozostaje również tryb migawki elektronicznej. Wolny odczyt matrycy sprawia, że podobnie jak u poprzednika (ale też w aparatach Fujifilm czy Sony / Leica z sensorami 60 Mp), nieznaczne nawet poruszenie aparatem w trakcie naświetlania sprawia, że obraz gnie się i tańczy.

W przypadku Hasselblada jest to o tyle istotne, że X2D II wykorzystuje migawkę centralną w obiektywach, która z jednej strony pozwala na pracę z błyskiem w całym zakresie czasów ale ogranicza je do 1/4000 s (1/2000 s dla szeroko otwartej przysłony oraz ze szkłami systemu HCD) a to z kolei ogranicza możliwość korzystania z jasnych obiektywów w mocnym świetle. Pozostaje więc stosowanie filtrów szarych.

O,4 s, 55 mm 

Dużym atutem aparatu jest na pewno stabilizacja matrycy, której wydajność w X2D II wzrosła z 8 do deklarowanych 10 EV (10 w centrum, 8 na brzegach). W połączeniu z obiektywem 25 mm producent mówi nawet o „sekundach”, które można utrzymać z ręki. Z obiektywem 75 mm bez problemu byliśmy w stanie wykonać ostre zdjęcie dla czasu 1 s. Przy 1/10 s ostrych było 80% zdjęć, co w przypadku tak dużej i gęstej matrycy jest wynikiem naprawdę niezłym. 

Na koniec tej części warto dodać, że wbudowany dysk SSD pomieści ponad 4000 par zdjęć RAW + JPEG, i że o ile plik RAW waży zazwyczaj dobrze ponad 200 MB, w przypadku JPEG udało się zejść do zaledwie 20-30 MB (w zależności od tonalności sceny).

Autofocus nareszcie pozwala na płynną i wydajną pracę

Na papierze wszystko wygląda bardzo obiecująco. 425-polowy system oparty o detekcję fazy, tryby detekcji oparte o AI i przede wszystkim tryb AF-C (który miał pojawić z aktualizacją już dla poprzedniego modelu). Najważniejszą, a na pewno najgłośniejszą nowością jest tu jednak wsparcie techologią LiDAR, z której DJI korzysta już w swoich kamerach, gimbalach, dronach i rozwiązaniach do mapowania przemysłowego.

W dużym skrócie, LiDAR (Light Detection and Ranging), wysyła impulsy światła (zwykle podczerwonego), a następnie mierzy czas, w jakim odbite światło wraca do sensora. Dzięki temu precyzyjnie określa odległość do obiektów tworząc swego rodzaju „mapę głębi”. System ten ma ograniczony zasięg (w DJI Ronin RS4 Pro jest to 10-20 m), z drugiej strony nie potrzebuje kontrastu ani wyraźnych krawędzi, może więc działać nawet w zupełnej ciemności. Jak więc spisuje się w praktyce?

Od razu zauważamy, że AF działa odczuwalnie szybciej i pewniej. Model X2D gdy napotyka problem, często wydaje się rozostrzać i przeszukiwać zakres od początku. W X2D II, nawet jeśli ustawianie ostrości nie jest błyskawiczne, odbywa się płynnie, pewnie i prawie zawsze skutecznie. Zdecydowanie lepiej radzi sobie również w słabym świetle, ale na ile jest to zasługą lasera LiDAR, nie jesteśmy jeszcze w stanie stwierdzić. 

Wykrywanie oka działa i jest wystarczająco pewne by fotografować długie studyjne i plenerowe sesje komercyjne. W przypadku ludzkich sylwetek, ramka śledzenia twarzy pojawia się na ekranie gdy obiekt znajduje się jeszcze naprawdę daleko i pozostaje na nim także gdy ten się np. obróci. Co ważne, system AF błyskawicznie ponownie wyłapuje obiekty również, gdy te chwilowo wypadną z kadru, lub zostaną czymś przysłonięte.

W trybie AF-C, gdy obiekt przemieszcza się wzdłuż osi optycznej obiektywu, skuteczność układu AF wynosi około 90% i spada właściwie wyłącznie w momencie, gdy fotografowana osoba lub pojazd znajdują się już naprawdę blisko. 

Na szybkość pracy wpływ będzie miał jednak wybór obiektywu i wygląda na to, że podobnie jak w przypadku Fujifilm GFX, nie każdy nadąży za całkiem szybkim już AF. Spośród modeli, które mieliśmy okazję podpiąć do korpusu najszybszy wydaje się nowy zoom 35-100 mm (wyposażony w najnowszy silnik krokowy), do szybkich zaliczymy też z pewnością model 55 mm. Nieźle wypada 20-35 mm a najwolniejszy był zdecydowanie 75 mm.

Tryb śledzenia AF-C wspiera obecnie tylko 7 z 17 obiektywów XCD: 35–100E, 38V, 55V, 25V, 90V, 28P oraz 75P. Co ciekawe nie ma wśród nich jednego z nowszych (i droższych) modeli, wspomnianego 20-35E.

Jakość zdjęć jest po prostu znakomita

Być może najlepsza na rynku. To właśnie wyśrubowane standardy w zakresie reprodukcji barwnej (Hasselblad Natural Colour Solution) sprawiały, że przez lata Hasselblad był pierwszym wyborem największych studiów i instytucji kultury, które korzystały z tej technologii do digitalizacji swoich zbiorów.

I tym razem możemy spodziewać się świetnych plików z powtarzalnym, dobrze zbalansowanym i wiernym kolorem. I niemal zawsze trafioną ekspozycją. Do ISO 800 w zasadzie nie zauważymy też spadku jakości. Powyżej tej wartości stopniowo przybywa szumu (monochromatycznego w JPEG i barwnego w RAW), ale zdjęcia mają sporo detalu nawet przy ISO 6400. Dość bezwzględnie system odszumiania traktuje pliki JPEG bo już od ISO 1600 widoczna staje się posteryzacja i rozmycie detali.

Ważną nowością ma być też nowy tryb HDR, który zdaniem producenta działa w ramach standardu Hasselblad Natural Colour Solution, a więc rozszerza zakres tonalny (o 3 EV) nie wpływając przy tym na kolorystykę. Jego wyjątkowość ma polegać na tym, że efekt uzyskiwany jest z jednego pliku a nie wskutek łączenia kilku ekspozycji (a więc bez ryzyka artefaktów gdy w scenie jest ruch) oraz, że w odróżnieniu od rozwiązań Sony, Nikon czy Fujifilm, przetwarzany jest plik RAW a nie JPEG.

<
>

Efekt rozszerzonej dynamiki wymaga jednak odpowiedniego urządzenia (np. monitora, smartfona czy laptopa obsługującego wyświetlanie HDR), czy kompatybilnej aplikacji. Na starszym sprzęcie albo w programie, który nie wspiera HDR, zdjęcia wyświetlane będą w „spłaszczonej” wersji SDR – czyli bez dodatkowych szczegółów w światłach i cieniach.

Podsumowując...

Nie ma wątpliwości, że to najlepszy i najbardziej zaawansowany średnioformatowy aparat Hasselblad w historii. Znacznie szybszy i wygodniejszy, a przy tym zauważalnie tańszy od poprzednika, co już czyni go bardzo interesującą propozycją.

Po raz pierwszy pojawia się ciągły autofokus z algorytmami rozpoznawania obiektów. I jest to system zaskakująco skuteczny - układ śledzenie nie odstaje widocznie od tego, co mają obecnie do zaoferowania profesjonalne pełne klatki.

Również obsługa aparatu wydaje się teraz pełniejsza, szybsza i przyjemniejsza. Aparat pozostał mocno interaktywny ale tradycjonaliści będą w stanie obsługiwać go niemal w pełni manualnie.

Do tego 10-stopniowa stabilizacja, 17 obiektywów w systemie i przede wszystkim olbrzymie, świetne jakościowo pliki prosto z aparatu. Wygląda na to, że modelem X2D II 100C, Hasselblad naprawdę wraca do gry...

Hasselblad X2D II 100C - sample testowe

Wszystkie zdjęcia wykonaliśmy jako pliki JPEG w najwyższej jakości na ustawieniach domyślnych. Producent nie daje nam zbyt dużej kontroli nad stosowanymi korekcjami (wprowadzane automatycznie), tym bardziej zachęcamy więc do pobierania i samodzielnej oceny surowych plików RAW.

Komentarze
logo logo
Magazyny
Zamów