Branża
Canon zmienia sposób świadczenia usług gwarancyjnych i serwisowych w Polsce - od teraz aparaty będą naprawiane w Niemczech
Gdzie nie spojrzeć, zewsząd słychać pomruki niezadowolenia i głosy krytyki. Ale w świecie rzeczywistości AI przyjdzie nam jeszcze pozazdrościć pracy i misji fotoreportera kontaktującego się na codzień z życiem.
WPP opublikowało swoje wyniki tego, ponoć najbardziej prestiżowego konkursu fotograficznego na świecie. Na wstępie należałoby samemu sobie zadać pytanie, czy w dobie tak szaleńczo pędzących zmian społeczno-technologicznych, dawno już zepchnięta na margines uwagi fotografia prasowa powinna w ogóle cieszyć się z posiadania swojego “najbardziej prestiżowego” konkursu? Czy świat, który stoczył się, spadł ze schodów historii, po których tak mozolnie do końca lat 90. się wspinał, da się jeszcze jakoś zatrzymać i fotografią opisać?
Informacje, nawet te dziś gorące, znikają następnego dnia równie szybko jak lasy Amazonii. A dezinformacja rośnie jak monokultury palmowe w miejscu deszczowych lasów Madagaskaru. W tym świecie mój wzrok i moja psychika potrzebują czegoś na kształt kotwic. Chciałbym się zatrzymać i nadać wartości treściom, które mnie tak intensywnie bombardują. Moja percepcja nagle dokonuje wolty.
fot. Simone Tramonte, nominacja z regionu Europy / World Press Photo 2023
Dawniej nie doceniałem tej mozolnej pracy fotoreporterskiej. Tych długoterminowych, fotograficznych opowieści. Swiat mediów wizualnych był już przepełniony po brzegi wizualnymi urywkami z hiper realnej i na ogół bolesnej rzeczywistości, której nie sposób było (przez przesycenie i brak czasu) dokładnie się przyjrzeć. Dziś, w dobie dyktatu idealnie cyfrowych obrazów i przede wszystkim nadchodzącego tornada niczym nie regulowanej „ejajowej” rewolucji (nie tylko wizualnej). Wolnej amerykanki, która będzie produkowała piękne, hiperrealistyczne w swojej nierealistycznej formie, słodko pierdzące fotki, podróbki kolodionów, ale też deep fake-owe pseudo reportaże z niezaistniałych zdarzeń. Produkowała je będzie z prędkością światła, lub nawet szybciej, bo podobno (przynajmniej w teorii) granica ta niedawno pękła.
W tym świecie, na ogół smutnym i tragicznym, czasem piękny, estetyczny w formie reportaż, np. z kompletnie nam nieznanej (w przeciwieństwie do Tulum) i niepożądanej biedy w Gwatemali, może okazać się jedynym sprawdzonym, certyfikowanym źródłem wydarzeń realnie zaistniałych. Źródłem opisu problemów, ludzkich dramatów, społecznych i przyrodniczo-klimatycznych przemian. Może okazać się jednym z niewielu pewnych punktów kontaktu z rzeczywistością, której ufać już na co dzień w mediach nie będzie można.
fot. Christopher Rogel Blanquet, nominacja z regionu Ameryki Północnej i Środkowej / World Press Photo 2023
I tak, to rechot historii - ledwie odłożone aparaty wybitnych reportażystów, które poddały się dyktatowi miałkości hurtowej produkcji obrazów informacyjnych - to one, w rękach fotoreporterów, cierpliwych i czujących wciąż empatię do świata i ludzkości, tworzyć będą więź z rzeczywistością. To one będą tymi kotwicami i oczami coraz bardziej stęsknionych za prawdą widzenia. Choćby trudną i brzydką oraz subiektywnie podaną, ale jednak rzeczywistością.
Jesteśmy istotami społecznymi. Dzielimy się między sobą zadaniami w utrzymywaniu grupy. W świecie rzeczywistości AI przyjdzie nam jeszcze pozazdrościć pracy i misji kontaktującego się na codzień z życiem fotoreportera. Zatęsknimy jeszcze za prawdą, którą od wielu już lat zaczęliśmy - na korzyść baniek mediów społecznościowych - pogardzać. Będziemy studiować z wypiekami na policzkach archiwa World Press Photo i niecierpliwie wypatrywać kolejnych relacji z realnego świata. Nawet jeśli będzie już bardzo zniszczony, to zawsze bardzo namacalny i tęsknie prawdziwy.
Tegoroczne World Press Photo nie pokazało spektakularnych fajerwerków. Jakby skuliło ogon przed warczącym i wściekle plującym światem rozpychającej się „ejajowej” rzeczywistości. Ustąpiło miejsca w oczekiwaniu na przebieg wydarzeń.
fot. Jonas Kako, Panos Pictures, nominacja z regionu Ameryki Północnej i Centralnej
Z bohaterami przedstawianych wydarzeń łączymy się w ludzkim, zbiorowym odruchu współistnienia. Z generatorami treści empatyzować już nie podobna. Na swojej świeżo przebudowanej stronie umieściłem przekaz zbłąkanym wędrowcom. Certyfikat Naturalnej Inteligencji. Deklarację nie stosowania żadnego generatora treści poza moją świadomością, która doprowadziła do powstania tych fotografii, tekstów, czy też kształtu oraz finalnego wyglądu strony.
Kolega na wieść o tym tylko wzruszył ramionami i zapytał - “A skąd, jako widz i odbiorca mogę być pewien, że nie napisała tego AI?” Tak. Spuściłem głowę ze swojej bezradności. Nie mogę odcisnąć linii papilarnych swego istnienia w czerwonym atramencie krwi na klawiaturze. Więc kładę na szalę ryzyko, że przyłapalibyście mnie na kłamstwie. A tego sam jeden i moi odbiorcy by nie znieśli.
Przeglądajcie archiwa WPP. Przypominajcie sobie Świat. Sławcie w duszy i nasycajcie się kompletnie askuteczną wizją zmieniania go, jaka wyznawana była przez klasyczny photojurnalism. Ale jakby nie patrzeć - świat się dzięki temu nie ulepszał, ale zawsze był. Rzeczywisty, trudny i bolesny. Jak życie na Ziemi. Oglądajcie World Press Photo. Choćby to była jedyna rzecz, którą przyjdzie nam w najbliższej przyszłości z rzeczywistości obejrzeć.
Jacek Gąsiorowski - Zawodowy fotograf od ponad 12 lat. Od 18-tu prowadzi swój autorski, artystyczny "Lifetime Project" na https://gasiorowski.net oparty głównie o analogową fotografię średnioformatową. Została ona doceniona jako Shortlist Finalist na tegorocznym Sony World Photography Awards.
Zdjęcie okładkowe: fot. Alessandro Cinque, Pulitzer Center, National Geographic, nominacja z regionu Ameryki Południowej / World Press Photo 2023