Wystawa "Fotoromans Wileński Felika Zaniewskiego"

Autor: Marta Sinior

15 Grudzień 2005
Artykuł na: 4-5 minut
Gdańska Galeria Fotografii MNG zaprasza na wystawę "Fotoromans Wileński Felika Zaniewskiego". Otwarcie ekspozycji zaplanowano na najbliższą niedzielę, 18 grudnia 2005 roku.

Gdańska Galeria Fotografii MNG zapraszaw najbliższą niedzielę, 18 grudnai 2005 roku na otwarcie wystawy Fotoromans Wileński Felika Zaniewskiego. Zaniewski interesował się fotografią portretową i pejzażową, ale przede wszystkim inspirowało go Wilno, Kolonia Wileńska oraz fotografia rodzinnna.

Ołona ok. 1930, przedstawienie dziecięce pt. "Kamienne serduszko", reż. Władysław Hajdukiewicz

Feliks Zaniewski (1885-1947) był wspolpracownikiem Stanislawa Filiberta Fleury (1858-1915) i mężem jego siostrzenicy. Prezentowana wystawa w GGF jest ściśle związana włąśnie z twórczością Stanislawa Fleury. Zaniewski zajmował się twórczością artystyczną. Był doskonałym cynkografem. Jego wyprawa na Święto Gór do Zakopanego w 1935 roku zaowocowała zaispirowaniem projektantów koscioła w Kolonii Wilenskiej stylem podhalańskim. Warto zwrócić uwagę na jego cykl fotografii Zaniewskiego przedstawiający dziecięcy teatr domowy z udziałem własnych latorosli (Zofii i Tadeusza) oraz dzieci przyjacioł, a reżyserowany przez inżyniera Władysława Hajdukiewicza, naczelnika Wydziału Przemysłu w Urzędzie Wojewódzkim w Wilnie, dziadka wspołczesnego poety i dramaturga gdańskiego Władysława Zawistowskiego.

Kolonia Wileńska, Górna i Dolna, mój wszechświat młodości

Do Krzyżówki, folwarku Pieślaków, było od nas, czyli od Kolonii Wileńskiej, trzydzieści kilka kilometrów. Kiedy Pieślacy wybierali się do nas, jechali przez całą noc, żeby uniknąć upałów i przyjeżdżali o świcie. Zimą, przy dobrej sannie, z krzyżówki do nas było o wiele bliżej. Pędziło się w dzwonieniu janczarów, czyli po naszemu brazgunów, ledwie kilka godzin. (s. 169-170)
Pawilnis to Kolonia Wileńska, Rokantiszkes to Rekanciszki, Marku-cziai to Markucie, Belmont to Belmont, a Puczkoriai to chyba stara, tajemnicza, magiczna Puszkarnia. Nazwy polskie, które zostały w polskim brzmieniu, i nazwy litewskie, kiedyś spolszczone, a dziś znów zlituanizo-wane. Cała dolina Wilenki od Nowej Wilejki do Wilna. Dziesięć kilo-metrów cudu przyrodniczego, który rodził się przez miliony lat, ósmy albo może jedenasty cud świata formowany przez potopy, trzęsienia ziemi i lo-dowce po to, by przyszedł tam na świat w stosownej porze Tadźka Konwicki, ludowy prorok, proletariacki wieszcz, litewski mag i magiczny Polak.
Kolonia Wileńska, Górna i Dolna, mój wszechświat młodości, mój własny, osobisty kosmos, z którego już się nigdy nie wydostałem i nie wydobędę.
(s. 185-186) Tadeusz Konwicki, Nowy Świat i okolice, Warszawa 1990 (Wybór Bernadetta Żynis)

Gdynia, 1934, Zosia Zaniewska przy S/S Kościuszko

Zupełnie jak w Kolonii Wileńskiej. Coś w rodzaju Puszkarni

Ściągnięto więc mnie do Waszyngtonu. (...) A ja nic. Do sklepu z mapami. Największy sklep z mapami na świecie. Ale mojej Kolonii Wileńskiej nie ma. Więc do Centrum Kennedy'ego. Mroźny wiatr, lecą czerwone liście, pusto. Za Potomkiem cmentarz w Arlington, a na szczycie tego gigantycznego stoku, na krawędzi tej zielonej nieskończoności biały dworek generała Lee. Zupełnie jak w Kolonii Wileńskiej. Coś w rodzaju Puszkarni.
Więc krążymy po tej stolicy amerykańskiej osłaniając się przed wiatrem, spoglądam ciągle, stale zerkam na tę Virginię za rzeką, na ten stan tak przypominający mi Wileńszczyznę... (s. 126)

Młyn Francuski to nasze wileńskie Saint-Tropez, to Palm Beach albo Wyspa Wielkanocna. Można zapomnieć własnego nazwiska, lecz nikomu do końca życia nie wypadnie z pamięci Młyn Francuski. Nawet Miłosz, którego o ten Młyn zapytałem, odpowiedział bez namysłu: my jeździliśmy na drugą stronę. Do Werek, nad jeziora trackie. Ale Młyn Francuski pamiętam. To za Kolonią Kolejową?
Oczywiście ten Młyn, który śni mi się do dzisiaj, był za Kolonią Wileńską, czyli Kolejową, po drodze do Nowej Wilejki, w której się urodziłem. (s. 228 - 229)
Młyn Francuski, kompleks ciemnej wody, ciemnej zieleni, ciemnych urwisk, ciemnych dębów i ciemnej nocy, w których błąkali się wzdłuż brzegów i po oblanej księżycowym światłem powierzchni wody topielcy i topielice, co ich przybywało każdego roku, każdego upalnego lata, jakich wtedy było wiele, jakich dzisiaj nie ma wcale. (s. 230)
- Tadeusz Konwicki, Wschody i zachody księżyca, Warszawa 1990, (Wybór Bernadetta Żynis)

Otwarcie wystawy fotografii Feliksa Zaniewskiego nastąpi 18 grudnia 2005 roku o godzinie 17 w Gdańskiej Galerii Fotografii przy ulicy Grobla I, na rógu ulicy Św. Ducha.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Wydarzenia
Grand Press Photo 2024 - rusza głosowanie internautów
Grand Press Photo 2024 - rusza głosowanie internautów
Jury tegorocznej edycji GPP nominowało do finału 233 fotografie, wykonane przez 56 autorów. Od dzisiaj możecie głosować na ulubione zdjęcia w ramach głosowania internautów.
1
Program Miasto - poznaliśmy wystawy towarzyszące tegorocznemu Fofotofestiwalowi
Program Miasto - poznaliśmy wystawy towarzyszące tegorocznemu Fofotofestiwalowi
Premiery projektów Weroniki Gęsickiej i Magdy Hueckel, powrót na scenę artystyczną Przemka Dzienisa i podsumowanie 13 lat pracy Wełnickiego z tematem śmierci; wystawa wybitnej...
5
Jak blisko - portrety AI na wystawie w Galerii Fotografii B&B
Jak blisko - portrety AI na wystawie w Galerii Fotografii B&B
Galeria B&B w Bielsku-Białej zaprasza na jedną z pierwszych indywidualnych polskich wystaw „zdjęć” stworzonych przy pomocy AI. Projekt Macieja Cieślaka to wizja świata harmonii...
8