Obiektywy
Sirui 40 mm T1.8 1.33X S35 AF - niedrogi anamorficzny obiektyw z... autofokusem. Czy można chcieć więcej?
zdjęcia wykorzystane za zgodą autora
Pomysł na cykl „The Life After War” narodził się w 2009 roku. Irańczycy szykowali się na wybory prezydenckie, w ciągu najbliższego miesiąca również w Afganistanie miało się odbyć głosowanie. - Zawsze chciałem pokazać Afganistan i to, jak żyją jego przemili mieszkańcy. Po protestach w 2009 roku nie miałem wyboru i musiałem opuścić Iran. Afganistan stał się więc doskonałym miejscem do pracy. – wyjaśnia Moe Zoyari. W sumie, fotograf spędził w Afganistanie czterdzieści cztery dni, zarówno w towarzystwie wojsk amerykańskich, jak i dokumentując życie Afgańczyków.
fot. Moe Zoyari | Żołnierz z ANA (Afgańska Armia Narodowa) siedzi na swoim karabinie AK47, podczas modlitwy w Błękitnym Meczecie w Mazar-e-Sharif (Tomb of the Exalted) w Afganistanie.
W kraj, który doświadczył dziesięcioleci wojny, jest wpisana pewna ponurość. Żebracy zranieni przez bomby, małe szanse na edukację, obywatele walczący, by zapewnić swoim rodzinom zaspokojenie podstawowych potrzeb, w tym takich jak woda pitna – to codzienność. Jednak w samym środku tych trudności toczy się życie: w równym stopniu religijne, zabawne, jak i pięknie doczesne. W małych, rodzinnych sklepach kwitną biznesy, w meczetach odbywają się ceremonie, dzieci tworzą sobie zabawki ze śmieci, a sąsiedzi grają na ulicach.
- Pamiętam ten widok: na najwyższym wzgórzu z widokiem na Kabul mężczyzna podrzuca śmiejącego się syna. Choć słońce miało zaraz zajść, widziałem w tym pewną metaforę: słońce zachodzi, ale w ludziach wciąż jest nadzieja – wspomina fotograf. - Myślę, że życie w Afganistanie jest trudne, czasami bardzo trudne, ale wciąż w każdym tli się iskierka nadziei.
Obecnie Moe Zoyari pracuje nad kilkoma historiami: o pozytywnym wpływie tańca na ludzi, o baletnicach, a także o geju, który jest pielęgniarką w ciągu dnia, a drag queen w nocy. Potem planuje wrócić na Kubę i Bliski Wschód, gdzie również czeka na niego kilka niedokończonych projektów.
- Zrozumiałem, że chcę być fotografem dokumentalnym zaraz po obejrzeniu filmu „War Photographer”. James Nachtwey miał ogromny wpływ na moje postrzeganie świata, podobnie zresztą jak francuski filozof Jean Paul Sartre – tłumaczy. - Wiele lat temu, pokazywałem na zdjęciach głównie smutne emocje, wręcz za dużo smutku. Z czasem dorosłem i podczas podróży do 42 krajów na całym świecie nauczyłem się, że trzeba pokazywać innym miłość, szczęście i nadzieję. Nie w postaci cliche, ale w głębokich i szczerych obrazach – dodaje.
Więcej zdjęć Moe Zoyariego znajdziecie na jego stronie www.zoyari.com, Instagramie @Moe_Zoyari i fanpage na Facebooku.