Fotograf niedzielny - Bronica RF645

Autor: Łukasz Kacperczyk

16 Luty 2003
Artykuł na: 17-22 minuty
Bronica została wchłonięta przez niezależnego giganta produkującego obiektywy czyli firmę Tamron. RF645, pierwszy nowy aparat tej marki wprowadzony na rynek od tamtej pory, był niemal totalną klapą. (Mała rada: przeczytajcie do końca.)

Zeszłej wiosny Bronica przysłała mi wielki kufer Pelicana z całym zestawem Bronica RF645. Obiecałem wtedy napisać o nim coś więcej (było to zanim zaczęliśmy publikować felietony Mike'a, przyp. tłum.).

W tej chwili przynajmniej do marca Bronica oferuje niesamowity rabat wartości $450 na ten i tak już niezbyt drogi aparat, więc warto chyba wrócić do tej wyjątkowej kamery.

(Mała rada: przeczytajcie do końca.)

Po pierwsze

Nie można o tym nie wspomnieć. Bronica została wchłonięta przez niezależnego giganta produkującego obiektywy czyli firmę Tamron. RF645, pierwszy nowy aparat tej marki wprowadzony na rynek od tamtej pory, był niemal totalną klapą.

Stało się tak z trzech powodów. Chodzi mianowicie o obiektywy, obiektywy i jeszcze raz obiektywy. To pewnie dość krępujące dla Tamrona, który przecież zajmuje się głównie produkcją właśnie obiektywów. Oczywiście szkła Broniki też nie należą do najgorszych.

Trzy problemy z tymi obiektywami to kolejno (od najmniej znaczącego do najważniejszego):

  • Są tylko trzy.
  • Najjaśniejszy ma otwór względny f/4.
  • No tak, ten tego, jakby to powiedzieć, ten jest dość poważny - od momentu wprowadzenia aparatu na rynek Bronica bardzo długo obiecywała teleobiektyw 135 mm i w końcu nic z tego nie wyszło.

Zgadza się - pokpili sprawę. Co prawda wyprodukowano pewną liczbę stotrzydziestekpiątek, ale najwyraźniej Bronica zorientowała się, że podstawa bazy dalmierza RF645 jest za krótka, żeby można było dokładnie ustawić ostrość z dłuższym obiektywem bez uprzedniego odpowiedniego skalibrowania aparatu. Zamiast zmagać się z problemami godnymi puszki Pandory, postanowiono jak najszybciej wstrzymać produkcję szkieł 135 mm i wprowadzić na rynek setki. O ile wiem, większość tych pierwszych trafiło do Roberta White'a z Anglii (mimo że AAACamera też się reklamuje, że je ma), który jak słyszałem nie sprzedaje ich, jeśli klient nie zgodzi się na odpowiednią kalibrację aparatu.

Wstyd. Delikatnie mówiąc.

Bronica-Tamron nieźle za to oberwali od swoich klientów. Całe zamieszanie z obiektywem 135 mm, który się nigdy nie zmaterializował wystarczyło, żeby ta nowa kamera natychmiast stanęła na straconej pozycji w oczach większości potencjalnych nabywców. 100 mm to za mało jeśli się weźmie pod uwagę ofertę konkurencji, nawet jeśli tylko tej z pola dalmierzowców.

Poza tym jeśli przypomnimy sobie, że obiektywy takich firm jak Leica i Cosina-Voigtlander to jasne szkła przeznaczone do pracy w trudnych warunkach oświetleniowych, fakt że najjaśniejszy obiektyw Broniki to f/4 jest nieco... no cóż - powiedzmy, że nie robi najlepszego wrażenia. Czytaj "bardzo ogranicza", czytaj "będą z tego powodu kłopoty".

Nie należy też zapominać, że mówimy o aparacie z wymiennymi obiektywami, którego największą zaletą jest to, że można... wymieniać obiektywy. Co prawda mamy do wyboru ogromną liczbę trzech szkieł, czyli jest lepiej niż z jednym obiektywem na stałe przyklejonym do aparatu, ale nie jest to aż tak znacznie lepiej niż z jednym obiektywem na stałe przyklejonym do aparatu.

Wspomniane wyżej szkła to 45 mm, 65 mm standard wchodzący w skład zestawu i ta zawstydzona zapchaj-dziura - 100 mm (która okazuje się całkiem fajnym szkłem portretowym, ale do tego jeszcze dojdziemy). Odpowiedniki dla małego obrazka to 29 mm, 42 mm i 65 mm (obliczone na podstawie dłuższego boku klatki). Może być, ale taki zestaw to żadna rewelacja.

Jaki z tego wniosek? Ano taki, że większość potencjalnych nabywców (konserwatywnych, wyważonych, potrafiących porównać różne opcje) powie "nie, dziękuję". Skończyło się to na dość mało imponującej sprzedaży (prawda, że zachowuję się wyjątkowo dojrzale nie używając jakiejś hiperboli w stylu "katastrofalnej"?). Dzięki temu możemy dziś korzystać z konkretnego rabatu $450, który obniża cenę zestawu składającego się z korpusu i obiektywu do $1150. Ci którzy potrafią znaleźć "okazję" zapłacą pewnie jeszcze mniej.

Po drugie

Cała ironia w tym, że Bronica RF645 to naprawdę super aparat. Bardzo łatwy w użyciu, cichy, wygodny, poręczny, cholernie ergonomiczny, a do tego osiągnięcie wspaniałych rezultatów nie wymaga zbyt dużego zachodu.

Ten ciemny, malutki, standardowy obiektyw 65 mm to naprawdę świetne szkło, najnormalniej w świecie bardzo dobre. Zazwyczaj ostre obiektywy mają dziwaczny, brzydki "bokeh" (rozmycie nieostrych części obrazu). Z kolei szkła z ładnym, miękkim oddaniem nieostrych części obrazu nie są zbyt ostre, albo nie mają ładnego "bokeh" dopóki się ich nieco nie przymknie. Natomiast standard Broniki ma najlepsze cechy obu rodzajów obiektywów. Możemy się kłócić które szkło do małego obrazka jest najostrzejsze, ale ta skromna sześćdziesiątkapiątka w połączeniu z dużym negatywem zostawia 35 mm daleko w tyle. To tak jakbyśmy porównywali bardzo szybkiego sprintera z koniem.

Dzięki temu częściowo nadrabiamy fakt, że to baaaaardzo ciemne szkło (f/4). Jeśli w małym obrazku używacie tylko filmów ISO 100, to takie same albo nawet lepsze rezultaty uzyskacie Broniką na filmie ISO 400. Oczywiście nie niweluje to wszystkich minusów ciemnego obiektywu, ale pozwala łatwiej przełknąć te, z którymi nic nie da się zrobić.

Czapki z głów za świetne osłonki przeciwsłoneczne. Są super.

Kolejną rzeczą, nad którą należy się zastanowić przed zakupem jest pionowy format klatki. Przyzwyczajenie się do niego zajmuje całe siedem minut. Osoby, które robią zdjęcia głównie w formacie poziomym, albo nie mają na zbyciu siedmiu minut, powinny uważać. Ale większość z nas przede wszystkim zauważy, że wizjer jest duży i jasny z wyraźnym polem dalmierza, który pozwala dokładnie ustawić ostrość nawet tym z nas, których oczy weszły już w wiek średni. Sposób w jaki rozmieszczono informacje w wizjerze (poza ramką obrazu) niektórym się podoba a innym nie. Mnie się podoba - nie chcę, żeby podczas komponowania zdjęcia przeszkadzały mi jakieś cyferki. Możecie mieć na ten temat inne zdanie. Najlepiej samemu sprawdzić.

A niech tam, najwyższy czas przejść do rzeczy: sposób wyświetlania informacji w wizjerze, pionowy format klatki, brak długiego obiektywu - w zasadzie wszystkie potencjalne wady Broniki RF645 zauważa się od razu. Zgadza się - jest tylko parę szkieł; zgadza się - długo zapewniali, że będzie dłuższe tele, a potem okazało się, że zrobili nas w konia; klatka jest pionowa, a standardowy obiektyw jest cholernie standardowy, czyli nieco krótszy od większości tego typu szkieł dla średniego formatu, itd. Trudno też przeoczyć przed zakupem jedyne prawdziwe dziwactwo tego aparatu, czyli krótkie bzyczenie, które następuje po zwolnieniu migawki. (Co prawda ten dźwięk sprawia, że wydaje nam się, że migawka zwalniana jest z zauważalnym opóźnieniem, ale to tylko złudzenie. Opóźnienie jest minimalne - lwia część bzyczenia ma miejsce już po zwolnieniu migawki.) Podsumowując - nie wydaje mi się, żeby na właściciela tego aparatu czyhała gdzieś w ciemnościach jakaś ukryta wada.

Najlepsze jest to, że większość ukrytych lub może raczej mniej widocznych początkowo cech tej kamery to plusy. W przeciwieństwie do wielu aparatów średnioformatowych Bronica RF645 nie sprawia wrażenia, jakby powstała w mrokach historii i została zrobiona przez tych małych Europejczyków, którzy już dawno projektują aparaty w Niebie. Jest nieźle wykonana - nie sprawia wrażenia cacka, ale jest dość solidna. Rozmieszczenie elementów sterujących jest bardzo logiczne. Dobrze widać, czemu się robi zdjęcie. Światłomierz spisuje się znakomicie, a fotografujący ma wystarczający wpływ na parametry ekspozycji. Aparat jest tak przyjazny dla użytkownika, że obsługuje się go tak samo łatwo jak kamerę małoobrazkową albo nawet łatwiej. Ktoś nawet napisał na stronie photographyreview.com, że z powodzeniem używa go jako kompaktu. Gwarantuję, że będziecie zachwyceni rezultatami. Jeśli nie potraficie tą kamerą robić oszałamiająco ostrych i pięknych zdjęć, które sprawią, że sąsiedzi i krewni będą wniebowzięci, no cóż - najwyższy czas zmienić hobby.

Posłuchajcie mojej rady

Czy poleciłbym Bronikę RF645 po tym, jak trochę się nią pobawiłem? To zależy. Załóżmy, że nie przeszkadzają wam oczywiste wady i ograniczenia - zazwyczaj fotografujecie w dobrym świetle (np. na dworze), lubicie delikatnie szerokokątne obiektywy, nie zależy wam na ekstremalnych ogniskowych i chcecie się przyzwyczaić do rzadko spotykanego pionowego formatu klatki (może nawet go polubić) i dziwacznego, aczkolwiek rozbrajającego mysiego pisku migawki. W takim przypadku ta kamera jest idealna. Serio. A przynajmniej prawie.

Czy poleciłbym ją jako jedyny aparat? Raczej nie. Zbyt ograniczone możliwości w słabym świetle. Czy poleciłbym ją jako pierwszy aparat średnioformatowy? Hmm. Może. Ale... prawdopodobnie nie. Można by wtedy pomyśleć, że właśnie na tym polega średni format. Czy poleciłbym ją jako pierwszy dalmierz? Nie widzę problemu. Ten aparat tak samo dobrze jak jakikolwiek inny zademonstruje zalety dalmierzowców i, hmm, znacznie lepiej niż większość innych pokaże ograniczenia tego typu kamer.

Czy poleciłbym RF645 jako drugi lub trzeci aparat komuś, kto już wie, na czym polega obsługa dalmierzowca? Pewnie. Komuś, kto na co dzień używa większego systemu 645? Bez zastanowienia. Komuś, kto fotografuje małym obrazkiem, ale pewniej by się czuł mając w odwodzie jakość średniego formatu? O tak. Miłośnikom fotografii czarno-białej, którym zależy na dużych negatywach i świetnym szkle? Bez dwóch zdań. Jeśli tylko wasza przyszłość nie zależy od tego, jak się spisze ta kamera, a potrzebujecie aparatu do noszenia na co dzień, łatwego w użyciu, sprawiającego wielką frajdę i dającego rezultaty, które mogą rywalizować i wygrywać z najlepszymi, to pewnie go polubicie.

Jest jednak jeszcze jedna rzecz, która pomogłaby namówić lwa na wegetarianizm. Największym bodźcem do zakupu może być aktualny rabat, który sprawia, że zestaw korpus + obiektyw przestaje być okazją i staje się super okazją. Ustalając cenę na $1150 Tamron sprzedaje ten aparat za pół-darmo. Jak za tę cenę dostajemy cholernie dobrą kamerę i szkło, bez dwóch zdań. Jeśli czegoś nie pomieszałem, to Leikowski Summicron ASPH 35 mm kosztuje $1495 a 80 mm f/2.8 CFE do Hasselblada $1875. Czyli że wydalibyście znacznie więcej na obiektyw i wciąż nie mielibyście aparatu.

Jeśli chodzi o Mamiyę 7 (ten aparat też mi się podoba), to o niej także powinniście pomyśleć. Tyle że równie ciemny obiektyw standardowy Mamiyi kosztuje znacznie więcej niż cały zestaw Broniki. (Przynajmniej w moim ukochanym kraju.) Można chyba powiedzieć, że Bronica sprzedaje fajne szkiełko i za friko dorzuca jeszcze aparat. Przychodzi do głowy stare powiedzenie o darowanym koniu, któremu nie zagląda się w zęby.

Skoro już o Mamiyi 7 mowa - krótka dygresja na temat 645: format 6 x 7 cm jest wspaniały, naprawdę, ale zawsze uważałem 6 x 4.5 cm za idealny kompromis przy zdjęciach, do których ta kamera najlepiej się nadaje. Format 645 jest znacznie większy niż mały obrazek i sprowadza się dla mnie do skadrowanego 6 x 6 cm (zawsze kadruję 6 x 6). Do tego mamy szesnaście fotek z jednej rolki filmu (w porównaniu do marnych dziesięciu z 6 x 7 cm), łatwiej zmieścić cały film na jednej stykówce, zdjęcia są wystarczająco duże, żeby je oglądać na stykach bez powiększania, a jednocześnie negatyw jest na tyle mały, że pozwala na używanie względnie krótkich ogniskowych i nie zmusza do zakupu najdroższych powiększalników. Moim zdaniem to idealny kompromis.

A co z obiektywem 100 mm, tym który przez całe to zamieszanie spóźnił się na prywatkę? Okazuje się, że doskonale uzupełnia lekko szerokokątne szkło standardowe. Na pewno nie można o nim powiedzieć, że jest szeroki, a do tego świetnie się nadaje do rozluźnionych portretów (pokazujących więcej niż tylko głowę). Dokładnie to, czego nam trzeba. Moim zdaniem, pamiętając, że dalmierzowce nie są przeznaczone do pracy z teleobiektywami, takie rozwiązanie naprawdę się sprawdza. Ale spójrzmy prawdzie w oczy - i tak byście nie ganiali z tym aparatem po lesie fotografując rzadkie ptaki. Tak jak niemal wszystko związane z RF645 szkło 100 mm w praktyce sprawdza się znacznie lepiej niż na papierze.

Czyli tak: nie jest to aparat na zawsze albo na co dzień. Jednak świetnie się bawiłem używając RF645 i jestem pełen podziwu dla twórców tej kamery. Jeśli poczujecie nagły impuls, żeby włączyć ją do waszego arsenału, idę o zakład, że kiedy tylko trochę jej poużywacie, nie będziecie zawiedzeni. Gorąco polecam.

---

Mike Johnston

W latach 1994-2000 Mike Johnston był redaktorem naczelnym magazynu "PHOTO Techniques". Od 1988 do 1994 roku był redaktorem bardzo cenionego periodyku "Camera & Darkroom". Choćby z tego powodu stał się jednym z najbardziej wpływowych dziennikarzy amerykańskiego rynku fotograficznego ostatniej dekady.
Co niedziela Mike pisze swój felieton zatytułowany "Fotograf niedzielny", w którym daje wyraz swoim kontrowersyjnym poglądom na temat przeróżnych zjawisk, jakie mają miejsce w świecie fotografii.

Mike Johnston

Mike Johnston pisze i publikuje niezależny kwartalnik The 37tth Frame, który adresowany jest do maniaków fotografii. Jego książka zatytułowana "The Empirical Photographer" ukaże się w 2003 roku.

Autor udzielił nam pozwolenia na przetłumaczenie i opublikowanie jego felietonów w wyrazie wdzięczności dla swoich krewnych - państwa Nojszewskich mieszkających w Oak Park w stanie Illinois.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0