Fotograf niedzielny - Najlepsze płyty CD-R

Autor: Łukasz Kacperczyk

9 Maj 2004
Artykuł na: 6-9 minut
Niedawno napisałem dla magazynu "Black & White Photography" artykuł o najlepszych płytach CD-R dla fotografów. Zawarłem w nim wiele wskazówek, jak wybierać takie płyty, co kupować i gdzie kupować. Ale najważniejsze przesłanie jest takie, że to naprawdę istotna sprawa.

Dzień dobry! Z przyjemnością donoszę, że "FOTOGRAF NIEDZIELNY" jest już publikowany po niemiecku dla wszystkich czytelników w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i wszystkich innych, którzy mówią tym językiem. Niemieckie tłumaczenie znajdziecie na stronie fotohall.de. Link do felietonu znajduje się tuż pod zdaniem o prawach autorskich. Wielkie dzięki dla tłumacza Roberta Ottohalla.

NAJLEPSZE PŁYTY CD-R

Jakie czyste płyty CD-R są najtrwalszym medium do przechowywania plików obrazowych?

Niedawno napisałem dla magazynu Black & White Photography artykuł o najlepszych płytach CD-R dla fotografów. Pisząc go, oparłem się wyłącznie na zasłyszanych relacjach i porównywaniu opinii innych, nie na eksperymentach i testach.

Zawarłem w nim wiele wskazówek, jak wybierać takie płyty, co kupować i gdzie kupować.

Ale najważniejsze przesłanie jest takie, że to naprawdę istotna sprawa. Niedawno w mediach pojawiły się informacje, że płyty CD nie są tak trwałe, jak nam się wydawało. Rzeczywistość wygląda znacznie gorzej: najtańsze płyty są naprawdę kiepskie i żeby znaleźć coś porządnego, trzeba wybierać bardzo ostrożnie.

Nie istnieje jeden, "najlepszy" rodzaj płyt, ale jest kilka dobrych. Pytanie tylko, jak je rozpoznać. Jedynym oznaczeniem na większości czystych płyt CD-R, które można znaleźć w sklepach, jest nazwa marki (która nie ma znaczenia - zaraz do tego dojdę) i kraj pochodzenia (co czasem jest pomocne, ponieważ większość płyt "Made in Japan" to płyty z Taiyo Yuden, fabryki, której można zaufać; poza tym nazwa kraju producenta niewiele nam pomoże).

Płyty CD-R, które postanowiłem polecić we wspomnianym artykule, nazywają się MAM-A Gold Archival i są produkowane w Colorado Springs w stanie Kolorado. To te same płyty, które do niedawna były produkowane przez MITSUI. W czerwcu 2003 roku firma Mitsui Tokyo przekazała znaczną część produkcji nośników włoskiej firmie Computer Support Italcard s.r.l. (CSI), która teraz prowadzi dwie fabryki: w Kolorado (noszącą dziś nazwę MAM-A, będącą niegdyś skrótem od "Mitsui Advanced Media America", www.mam-a.com) i w Alzacji (MAM-E, kiedyś "Mitsui Advanced Media Europe", www.mam-e.com. Teoretycznie płyt Mitsui nie można już dostać, ale te z etykietką MAM-A to ten sam produkt, powstający w tych samych fabrykach.

Gold Archival to po prostu wyselekcjonowane egzemplarze z linii Gold. Są to najlepsze płyty na rynku, które projektuje się i produkuje specjalnie z myślą o archiwizacji i wysokiej trwałości.

Płyty MAM-A Gold Archival mogą nie być takie zupełnie najlepsze dla was albo waszych nagrywarek, mogą też nie zapewniać trwałości na 300 lat, jak się je reklamuje, ale ich wielką zaletą jest to, że łatwo je rozpoznać, dzięki czemu wiemy, za co płacimy.

Amerykanie mogą je kupić tutaj:

http://store.mam-a.store.com/standard---archive-gold.html

Zakupy po omacku

Na rynku płyt CD-R panuje ostra konkurencja. Liczy się tylko jak najniższa cena. Klient albo ma dostęp do niekompletnych informacji na temat produktu, albo w ogóle nic o nim nie wie. To dlatego producenci płyt wysokiej jakości mają trudności z zarabianiem, a rynek (czyli konsumenci) mają problem z dokonywaniem mądrych wyborów: czyste płyty CD-R albo są sprzedawane bez etykietki (jako "no-name"), albo dokładnie ten sam produkt trafia na półki sklepów, tyle że z etykietkami znanych firm. Marka nic nie oznacza. Według znawców ze strony CDFreaks, żeby dowiedzieć się czegokolwiek o płycie CD-R, trzeba się dowiedzieć, w jakiej fabryce powstała, a żeby się tego dowiedzieć, trzeba odczytać kod ATIP, do czego potrzebny jest specjalny program. Kolejny problem (przynajmniej z płytami CD-R) to fakt, że nie da się odróżnić płyt z cyjaniną w warstwie modyfikowalnej od tych z barwnikiem azo (metalowo utrwalona cyjanina), a wielka szkoda, bo te pierwsze nie są zbyt trwałe, a te drugie przeciwnie. Płyty Taiyo-Yuden powstają przy użyciu azo, ale niestety nie da się ich rozpoznać w sklepie.

Przyszło mi do głowy teoretyczne zagadnienie ekonomiczne - skoro "wolny rynek" oznacza, że konsumenci mogą kupować, co chcą, co się dzieje, kiedy konsumenci nie wiedzą nic o produktach, ponieważ producenci nic im nie mówią? Przez to konsumenci nie znają kryteriów, na podstawie których mogliby wybrać najlepszy dla nich produkt. Kiedy wchodzimy do Office Depot mamy dwie możliwości: a) znaną markę, która jak już wiemy nie ma znaczenia, i b) cenę. To jasne, że rynek będzie się skłaniał w stronę najtańszego produktu, co oczywiście jest nieuniknione. "Taka jest wola rynku".

Myślę jednak, że gdyby wszystkie płyty miały oznaczenia trwałości od 1 do 6, rynek mógłby zmienić zdanie.

Jeśli chcemy nadal móc kupować trwałe płyty CD-R wysokiej jakości, myślę, że warto oświecić jak najwięcej osób i wspierać firmy, które wypuszczają na rynek produkty, które nam odpowiadają i których potrzebujemy do przechowywania plików. DZIELCIE SIĘ TĄ WIEDZĄ Z INNYMI! Prześlijcie link do tego tekstu swoim znajomym, którzy zajmują się fotografią cyfrową.

W żaden sposób nie jestem związany z żadną firmą produkującą płyty CD-R (czy cokolwiek innego).

----

Mike Johnston

www.37thframe.com

Ten felieton to SHAREWARE. Możecie go czytać za darmo, ale jeśli wam się spodobał, zachęcam do przekazania małej darowizny, która pomoże mi żyć w zdrowiu i dostatku. Wystarczy kliknąć tutaj. Co miesiąc potrzebuję 100 datków, co nie jest zbyt wielką liczbą, biorąc pod uwagę, że felieton czytają dziesiątki tysięcy ludzi. Pomóżcie "Fotografowi niedzielnemu" już dziś!

Jeśli chcecie wesprzeć "Fotografa niedzielnego", zaprenumerujcie The 37th Frame, magazyn dla fotografów wydawany przez Mike'a Johnstona.

W latach 1994-2000 Mike Johnston był redaktorem naczelnym magazynu PHOTO Techniques. Od 1988 do 1994 roku był redaktorem bardzo cenionego periodyku Camera & Darkroom. Choćby z tego powodu stał się jednym z najbardziej wpływowych dziennikarzy amerykańskiego rynku fotograficznego ostatniej dekady.
Co niedziela Mike pisze swój felieton zatytułowany "Fotograf niedzielny", w którym daje wyraz swoim kontrowersyjnym poglądom na temat przeróżnych zjawisk, jakie mają miejsce w świecie fotografii.

Mike Johnston

Mike Johnston pisze i publikuje niezależny kwartalnik The 37th Frame, który adresowany jest do maniaków fotografii. Jego książka zatytułowana The Empirical Photographer ukaże się w 2004 roku.

Autor udzielił nam pozwolenia na przetłumaczenie i opublikowanie jego felietonów w wyrazie wdzięczności dla swoich krewnych - państwa Nojszewskich mieszkających w Oak Park w stanie Illinois.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0