Fotograf niedzielny - Rozluźnijcie się!

Autor: Łukasz Kacperczyk

29 Luty 2004
Artykuł na: 6-9 minut
Zakończyły się targi PMA a w Internecie aż huczy od ekscytujących nowości technicznych i najnowszych produktów. Jednak kiedy przychodzi wiosna i pojawia się ładne światło, warto sobie przypomnieć, że prawdziwym naszym celem jest robienie zdjęć.

Kiedy piszę te słowa, piękna pogoda w Wisconsin przypomina mi, że wiosna jest tuż za rogiem. Wiosna, czyli ładna pogoda, długie dni, dobre światło, a dla fotografów - fotografia.

Zakończyły się targi PMA a w Internecie aż huczy od ekscytujących nowości technicznych i najnowszych produktów. Można się bardzo wiele nauczyć o fotografii cyfrowej - czasem wydaje mi się, że to zupełnie osobna dziedzina, rządząca się własnymi zasadami. Ale kiedy przychodzi wiosna i pojawia się ładne światło, warto sobie przypomnieć, że prawdziwym naszym celem jest robienie zdjęć.

Jest wiele powodów, dla których ludzie robią zdjęcia. Najoczywistszym, ale wcale nie jedynym, jest chęć posiadania ładnych fotek. Niektórzy fotografują, żeby mieć pamiątkę albo żeby móc dzielić się swoim życiem z bliskimi; inni dlatego, że po prostu lubią fotografować; jeszcze inni, żeby wyrazić siebie; a jeszcze inni fotografują, bo uwielbiają sprzęt - aparaty, programy graficzne, drukowanie, pracę w ciemni itd. Ich hobby to właśnie sprzęt; sprzęt, który co jakiś czas zupełnie przypadkiem jest używany.

Wiele osób, które nie fotografują zawodowo ma problem z tym, że robienie zdjęć nie zawsze jest łatwe i przyjemne. Czasem może być nawet deprymujące. Po pierwsze, nie zawsze łatwo jest znaleźć temat/obiekt zdjęcia. Co ja mam fotografować? Po drugie, można się nieźle sfrustrować, jeśli się ma świetny sprzęt, ale robi się słabe zdjęcia. Mimo waszej rozległej wiedzy na temat sposobu działania matrycy światłoczułej i dogłębnie przemyślanego poglądu na temat wojny systemowej Canon kontra Nikon, może się okazać, że własne zdjęcia nie spełniają waszych oczekiwań. Po trzecie, fotografowanie może być krępujące. Mogą wam się podobać zdjęcia "życia na gorąco", ale kiedy sami wyjdziecie z domu, okazuje się, że wcale nie tak łatwo wycelować obiektyw w zupełnych nieznajomych. Do tego możecie się czuć nieswojo i niepewnie tylko przez to, że ktoś patrzy, jak fotografujecie.

Nie spinajcie się

Co zrobić, żeby się rozluźnić i poczuć się pewniej? Poniżej znajdziecie kilka pomysłów (kolejność przypadkowa). Może pomogą wam nasmarować lekko zastałe przez zimę trybiki wyobraźni.

Jeśli mieszkacie w małym miasteczku, w którym ukazuje się lokalna gazeta albo "dodatek z przedmieść" do gazety z najbliższego większego miasta, spróbujcie zacząć z nią współpracę. Poproście fotoedytora, żeby przyjmował od was od czasu do czasu zdjęcia do publikacji, a może nawet dał wam jakiś temat. Nie dostaniecie za to pieniędzy, ale zdziwilibyście się, jak bardzo pomaga podczas fotografowania możliwość powiedzenia: "Witam. Jestem z 'Głosu Otwocka'. Mogę zrobić kilka zdjęć?"

Umówcie się. Wiele osób i organizacji nie ma nic przeciwko byciu fotografowanym, zwłaszcza, jeśli z jakiegoś powodu zależy im na rozgłosie. Cokolwiek chcielibyście sfotografować, zadzwońcie i poproście o zgodę. I zapamiętajcie nazwisko osoby, z którą rozmawiacie - jakby ktoś wam potem robił nieprzyjemności, zawsze będziecie mogli się na tę osobę powołać.

Zanim zaczniecie, zróbcie rolkę filmu albo, jeśli fotografujecie cyfrówką, szybkie 50 zdjęć. Pomyślicie, że to marnowanie filmu albo miejsca na karcie, ale jest wręcz przeciwnie, moi kochani. Fotograf, który wyszedł z wprawy jest jak samochód z silnikiem uruchamianym na korbę albo wczesny samolot, w którym na początek trzeba ręcznie zakręcić śmigłem. Żeby się rozruszać najlepiej po prostu się... rozruszać. Przekonacie się, że po 36. klatkach albo 50. zdjęciach cyfrówką powinniście być na tyle rozgrzani, że będziecie fotografowali bez skrępowania.

Róbcie zdjęcia w miejscach, w których jest dużo ludzi. Atmosfera dobrej zabawy sprawia, że ludzie przestają się pilnować, w tłumie czują się anonimowi. Wszyscy się spodziewają, że parę osób będzie robiło zdjęcia, nikt nie liczy na prywatność. W związku z tym łatwiej w takich miejscach fotografować.

Nie ruszajcie się. Że co? O co chodzi? W miejscach publicznych ludzi zawsze interesuje wszystko, co nowe. Wystarczy pojawić się znienacka i zacząć fotografować, a na pewno ktoś zwróci na was uwagę i to zazwyczaj osoba, z którą kontaktu wolelibyście uniknąć. Ale jeśli przed rozpoczęciem fotografowania trochę się pokręcicie bez celu po okolicy, po jakimś czasie "znikniecie" - ludzie przestaną was zauważać. Wystarczy nauczyć się sprawiać wrażenie znudzonych i zagubionych we własnych myślach, w rzeczywistości będąc bardzo czujnym, a będziecie mogli fotografować bez zwracania na siebie uwagi. Oczywiście taka taktyka nie sprawdza się we wszystkich sytuacjach, ale w niektórych jest niezastąpiona.

Róbcie dużo zdjęć, pokazujcie mało. Powiedzmy, że potrzebna wam jakaś konkretna fotka, np. gliniarza, który czegoś pilnuje albo taksówkarza, albo jakiegoś biedaka stojącego przy drodze w stroju gigantycznego hamburgera. Jeśli podejdziecie do takiej osoby, zapytacie, czy możecie ją sfotografować, ona się zgodzi, a wy nerwowo i w pośpiechu strzelicie jedną fotkę, nie powinniście się dziwić, jeśli rezultat nie okaże się arcydziełem. Z drugiej strony, jeśli fotografowana osoba pozwoliłaby wam potowarzyszyć sobie przez godzinę w zamian za obietnicę podarowania najlepszego zdjęcia, będziecie mogli zrobić sześć rolek albo zapełnić całą kartę pamięci zdjęciami, przedstawiającymi daną osobę przy pracy. Oczywiście będzie w związku z tym więcej pracy i to nie tylko podczas fotografowania - musicie przecież znaleźć wśród wielu zdjęć, które wykonaliście to jedno "najlepsze". Mało prawdopodobne, żeby to, które w końcu wybierzecie nie było znacznie lepsze niż fotka, którą strzelilibyście w biegu. Większość amatorów pojawia się gdzieś na pięć minut i robi w tym czasie ze trzy zdjęcia. Zawodowiec albo artysta doskonale rozumie, że dobre ujęcia pojawią się dopiero po godzinie fotografowania i dwóch rolkach filmu.

Zapłaćcie komuś, żeby ubarwił scenerię. Często fotografowie znajdują świetne miejsca, które doskonale nadają się na tło równie świetnego zdjęcia - tyle że oni fotografują właśnie puste tło. Jak myślicie, czy wykonane przez Cartier-Bressona w 1961 roku wspaniałe zdjęcie z greckiej wyspy Sifnos byłoby takie dobre bez biegnącej dziewczynki? A właśnie takie statyczne zdjęcie architektury zrobiłby zadowolony z siebie przeciętny fotograf. Często wystarczy zapytać, kto chce zarobić pięć dolców za dziesięć minut roboty, a już macie chętnego modela.

Bądźcie wobec siebie wymagający. Nie zadowalajcie się zwykłymi fotkami albo kolejnym landszaftem, który widzieliście już setki razy. Puśćcie wodze wyobraźni i wypróbujcie nowe metody szukania zdjęć. Mnóstwo dróg prowadzi do tych ulotnych dobrych fotografii.

I kiedy już ten pierwszy, śliczny wiosenny dzień nadejdzie, nie zapomnijcie, że aby w ogóle zrobić jakiekolwiek zdjęcie, musicie najpierw wyjść z domu.

Bawcie się dobrze!

----

Mike Johnston

Jeśli lubicie czytać niniejszy darmowy, cotygodniowy felieton, zachęcam do dokonania dobrowolnej darowizny.

Szczególne podziękowania dla Frances P., która przesłała mi pieniądze w zeszłym tygodniu. Frances, próbowałem wysłać do ciebie e-mail, ale za każdym razem wracał do mnie niedoręczony. Naprawdę jestem bardzo wdzięczny za twoją hojność! Dziękuję też innym, którzy udzielili mi wsparcia, czy to finansowego, czy też moralnego!

Jeśli chcecie wesprzeć "Fotografa niedzielnego", zaprenumerujcie The 37th Frame, magazyn dla fotografów wydawany przez Mike'a Johnstona.

W latach 1994-2000 Mike Johnston był redaktorem naczelnym magazynu PHOTO Techniques. Od 1988 do 1994 roku był redaktorem bardzo cenionego periodyku Camera & Darkroom. Choćby z tego powodu stał się jednym z najbardziej wpływowych dziennikarzy amerykańskiego rynku fotograficznego ostatniej dekady.
Co niedziela Mike pisze swój felieton zatytułowany "Fotograf niedzielny", w którym daje wyraz swoim kontrowersyjnym poglądom na temat przeróżnych zjawisk, jakie mają miejsce w świecie fotografii.

Mike Johnston

Mike Johnston pisze i publikuje niezależny kwartalnik The 37th Frame, który adresowany jest do maniaków fotografii. Jego książka zatytułowana The Empirical Photographer ukaże się w 2004 roku.

Autor udzielił nam pozwolenia na przetłumaczenie i opublikowanie jego felietonów w wyrazie wdzięczności dla swoich krewnych - państwa Nojszewskich mieszkających w Oak Park w stanie Illinois.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0