Afganistan, Afganistan...

Autor: Marta Majewska

6 Marzec 2002
Artykuł na: 4-5 minut
Media znudziły nas tematyką afgańską do tego stopnia, że nie mamy ochoty oglądać kolejnej wystawy, czytać kolejnego artykułu. Jest to znudzenie bardzo niebezpieczne, bo stajemy się znieczuleni na tragedię wielu ludzi.

Afganistan, Afganistan... to tytuł jednej z wielu wystaw fotograficznych o Afganistanie, które można obejrzeć w stolicy. Zdjęcia z Afganistanu zdominowały fotografię reportażową. W Warszawie, w Krakowie i w innych miastach Polski prezentowane są wystawy fotoreportaży z wojny w Afganistanie, reżimu Talibów, obozu uchodźców w Pakistanie. W reperturze kin znajdziemy film Kandahar, a w telwizji chyba jeszcze nie było newsów, które nie zawierałyby jakiegokolwiek materiału o Afganistanie, sytuacji tamtejszych kobiet, o wojnie, o armi amerykańskiej i uciekających Talibach. Nie wspomnę już o internecie, który pełen jest fotografii z Afganistanu. Kiedy słyszę powtarzane słowo Afganistan kojarzy mi się ono z czymś, co nie ma końca. Trudno przecież dopatrzeć się zakończenia problemów społeczno-politycznych w Afganistanie i nie widać końca ciągłym relacjom, artykułom i fotoreportażom.

Takie są prawa dziennikarzy, pokazują nam to, co chcemy oglądać, ale czy nie doprowadziło to do znudzenia tematyką Afganistanu? Jest to znudzenie bardzo niebezpieczne, bo stajemy się znieczuleni na tragedię wielu ludzi.

Bardzo ciężko jest więc zaprezentować teraz materiał, związany tematycznie z Afganistanem (film, tekst, fotografię), który mógłby nami poruszyć.

Taką fotografią było na pewno zdjęcie Erica Refnera, które wygrało tegoroczną edycję konkursu World Press Photo. Fotografia zmarłego afgańskiego dziecka, zrobiona w obozie uchodźców w Pakistanie, ukazuje inny aspekt trudnej sytuacji w Afganistanie, co więcej, robi to w sposób niezwykle symboliczny, można powiedzieć, taktowny, bo wiele fotografii z wojny w Afganistanie przekroczyło granicę taktu. Należy jednak pamiętać, że fotografia powstała kilka miesięcy przed zamachem na WTC i inwazją armii amerykańskiej, przed wyruszeniem w miejsce tragedii fotreporterów z całego świata.

Jednakże zdjęcie Erica Refnera jest wyjątkiem. Inne fotografie tak nie poruszają, wręcz przeciwnie - zniechęcają, bo sam fakt, że zostały zrobione w miejscu tragedii, nie wystarcza, żeby poruszyć. Jednocześnie ogromna ilość zdjęć, które powstają w Afganistanie, sprawia, że niezwykle trudne jest zrobienie dobrego zdjęcia, bo nastąpiło połączenie przesytu z dużą konkurencją.

Media znieczuliły mnie na tematykę afgańską do tego stopnia, że nie mam ochoty oglądać kolejnej wystawy, czytać kolejnego artykułu. Omijam więc kilka stron, przeglądając tygodniki czy gazetę codzienną, wybieram wystawę o sytuacji w Jerozolimie, zamiast tej o Talibach. Trudno jest roztrzygnąć czy bardziej zniechęcająca jest ilość wystaw i artykułów, fakt, że media atakują nas Afganistanem już szósty miesiąc czy to, że nie widzimy końca tej tragedii. Każdy kolejny materiał upewnia mnie w przekonaniu, że sytuacja w Afganistanie jest nierozwiązywalna, że nie ma tam szans na poszanowanie Praw Człowieka, bo każdy reżim inną grupę klasyfikuje jako "człowieka". Możliwość zwarcia takiego przesłania w fotografii wydaje się doskonałym pomysłem, ale nie jest to łatwe zadanie, szczególnie w sytuacji, w której wiele osób wpadnie na taki sam pomysł. Oczywiście trudne nie oznacza niewykonalne, bo, jak dowiódł Eric Refner czy Alex Levac (autor fotografii z Jerozolimy), można w atkiej sytuacji zrobić fotografię niezwykłą - symboliczną i poruszającą.

Oczywiście fotoreporteży, którzy wyjechali do Afganistanu, wysłani przez agencje prasowe lub z własnej inicjatywy, mają nam coś do przekazania. Każdy fotoreportaż z Afganistanu posiada jakieś przesłanie, jest wynikiem zmagania się z wieloma problemami i niebezpieczeństwami, których dostarcza taka podróż. Są to doświadczenia bardzo cenne dla fotoreporterów, lecz żeby odbiorcy mogli to docenić, potrzeba albo wyjątkowo oryginalnego przekazu albo czasu, po upływie którego, znieczulenie być może przestanie działać.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0