Fotograf niedzielny - Różne różności (i jeszcze trochę o czarno-białej cyfrze)

Autor: Łukasz Kacperczyk

10 Sierpień 2003
Artykuł na: 6-9 minut
Dzisiejszy felieton to takie małe porządki - mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko. Jest sierpień i ci, którzy mieszkają w takiej części świata, w której są cztery pory roku, smażą się właśnie w upalnym słońcu.

Od redakcji Fotopolis: Dzisiejszy felieton publikujemy z tygodniowym opóźnieniem, więc, kiedy Mike pisze, że przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie Niedzielnego, to u nas nie będzie go tylko za tydzień.

Dzień dobry! Dzisiejszy felieton to takie małe porządki - mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko. Jest sierpień i ci, którzy mieszkają w takiej części świata, w której są cztery pory roku, smażą się właśnie w upalnym słońcu. Wielu z nas jest na wakacjach, wkrótce wyjeżdża, albo właśnie wraca i po to te porządki: wyjeżdżam, teoretycznie na dwa tygodnie i nie będę odbierał maili do połowy sierpnia. Przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie felietonu i jeśli do mnie napiszecie, albo coś zamówicie, nie odpiszę, dopóki po powrocie nie przekopię się przez pocztę.

Po raz pierwszy rzeczywiście boję się "przekopywania" przez maile. Dostaję tyle spamu, że zaczyna to źle wpływać na to, jak się porozumiewam z ludźmi i jak prowadzę interesy. Z przerażeniem myślę, ile śmieciowych maili znajdę w skrzynce po powrocie. Pięćset? Tysiąc? Może więcej. Czemu na to pozwalamy? Robię, co w mojej mocy, że się ich pozbyć, ale to jak walka z wiatrakami. Jako użytkownicy sieci musimy coś zrobić ze spamem. Mam nadzieję, że jest gdzieś ktoś, kto ma wpływ na świat i stara się coś poradzić na ten narastający problem. Modlę się za tę osobę.

Dostaję listy. I to ile...

Po ostatnim felietonie dostałem wiele maili (takich porządnych). Napisało do mnie ze 40 osób. Wiele z nich pytało, czy słyszałem o tym, albo tamtym - Kodaku DCS 760M, Piezografii, ImagePrint RIP firmy ColorByte, 2200, atramentach Quad Black firmy Lyson, albo jakimś innym systemie, atramentach czy sprzęcie. O niektórych słyszałem, a o innych dopiero się dowiedziałem. W zeszłym tygodniu nie chciałem wymieniać nazw firm, zwłaszcza tych mniejszych. Nie używałem ich produktów, a powtarzanie plotek to nie najlepsza strategia krytykowania firmy, której naprawdę może zależeć. Dopóki czegoś nie wypróbuję, nie będę wydawał sądów tylko na podstawie nazwy producenta.

Pewnie było do przewidzenia, że napiszą do mnie ludzie, którzy się ze mną zgadzają. Tylko cztery osoby były całkowicie zadowolone ze swoich czarno-białych wydruków. Jedna używa Epsona 1160 i sama uzupełnia atramenty MIS, druga wysyła pliki do Costco, żeby wydrukowali je na swoich zajebistych Noritsu, trzecia jest zadowolona z wydruków z 2200. (Pierwsza dwójka to wytrawni fotografowie z wieloletnim doświadczeniem.) Napisali też ludzie, którzy wydali już ponad tysiąc dolców i nadal nie znaleźli odpowiedniej metody; tacy, którzy zarzucili drukowanie w czerni i bieli przez zapychające się głowice; i jeden facet, który tak jak ja po prostu sobie cicho siedzi, obserwuje i czeka.

Niektórzy czytelnicy myśleli, że uważam, że nikt nie robi dobrej cyfrowej czerni i bieli. To nieporozumienie. Ja tylko narzekałem, że nie ma jeszcze możliwości kupienia seryjnie produkowanego zestawu dedykowanego do fotorealistycznego druku czarno-białego. Ciągle słyszę od fotografów z całego świata, że koszt i problemy związane z odpowiednim skalibrowaniem cyfrowej ciemni często sprawiają, że całe przedsięwzięcie jest nieopłacalne. Oczywiście, jeśli ktoś się bardzo zaangażuje, jest specem od komputerów i drukarek, albo pracuje w profesjonalnym laboratorium fotograficznym, to może sobie poradzić z tymi problemami; jest mnóstwo wyspecjalizowanych zakładów, które robią piękne czarno-białe wydruki. Tyle że ja nie o tym mówiłem. Bardzo często słyszę narzekania amatorów fotografii, że ciągle mają jakieś problemy, że trudno im wybrać odpowiedni sposób działania bez konieczności samodzielnego wypróbowania wszystkich możliwości. Są dziesiątki, jeśli nie setki rozwiązań i tysiące problemów, z którymi nikt nie może nikomu pomóc, bo wszyscy mają zupełnie różny sprzęt, który jest do tego inaczej skalibrowany. Zazwyczaj, żeby osiągnąć zadawalające rezultaty, trzeba przejść długi i bolesny okres eksperymentów (często bardzo kosztownych).

To niepotrzebne. I tyle. Przynajmniej tak mi się zdaje.

Oczywiście można powiedzieć, że jest w tym jakaś sprawiedliwość. Przez wiele lat było tak, że "kolory fotografii to czerń i biel", żeby zacytować Roberta Franka i to fotografowie robiący kolorowe zdjęcia byli niechcianymi dziećmi tej sztuki - skazanymi na zaciemnione pokoje i hałaśliwe rzutniki; w ciemni męczyli się z wieloetapowymi procedurami, w których trzeba kontrolować temperaturę z dokładnością do jednej czwartej stopnia. Dziś oczywiście sytuacja się odwróciła - wyzwolony przez cyfrę i Adobe kolor jest Królem, a fotografii czarno-białej przypadła rola kopciuszka.

Dzięki poprzedniemu felietonowi dostałem paczkę od Lysona (to jedna z tych firm, o których nie słyszałem do zeszłego tygodnia). Przysłali mi parę próbek różnych papierów i zestaw atramentów Quad Black do mojego Canona. Ponieważ Lyson rozdaje profile ICC za darmo (są do ściągnięcia z ich strony), potrzebna jest tylko drukarka, atrament, papier, Photoshop i można drukować. Prawdopodobnie nie będę miał czasu na porządne przetestowanie tego systemu przed wrześniem, ale możecie być pewni, że wszystkie moje doświadczenia (w tym potknięcia) opiszę w felietonie. Bardzo bym się ucieszył, jeśli musiałbym odszczekać to, co napisałem tydzień temu.

Niusy i takie tam

Książka jeszcze się nie zmaterializowała. Czemu wszystko trwa znacznie dłużej niż powinno? Mam jednak dobre wieści dla prenumeratorów The 37th Frame - piąty numer właśnie przyszedł z drukarni i teraz leży u mnie na stercie do sufitu. Dzisiaj wysłałem jedną piątą egzemplarzy, a trzysta, czterysta wezmę ze sobą na wakacje. Resztę wyślę po powrocie. Nie mogę powiedzieć, kto kiedy dostanie swoją kopię, ale wypatrujcie listonosza.

Zdjęcia do dzisiejszego felietonu zostały zrobione tam, dokąd jadę. Co roku grożę, że zorganizuję tam weekendowe warsztaty fotograficzne. Niestety finanse i możliwości organizacyjne nigdy nie chcą się zgrać. Może kiedyś połączą swoje siły jak Wenus i Mars. Zobaczymy.

I w końcu - zazwyczaj się tak nie zachowuję, ale skoro i tak załatwiamy najróżniejsze sprawy, mam nadzieję, że mi wybaczycie. Desperacko szukam soczewki korekcyjnej Canon Diopter S -2 do korpusów z serii A. Jeśli macie coś takiego i chcielibyście się tego pozbyć, to macie też mnie - jestem na wasze rozkazy. Pamiętajcie tylko, że dopóki nie wrócę do domu, nie będę mógł odpowiadać na maile.

Przypominam, że przez następne dwa tygodnie nie będzie felietonów - jak wrócę, uderzę z siłą wodospadu (pracuję nad pięcioma, tak - pięcioma, tekstami). Do zobaczenia w drugiej połowie miesiąca. Dobrego światła. Na razie.

----

Mike Johnston

Zajrzyjcie na stronę Mike'a www.37thframe.com. Warto też przeczytać jego felietony drukowane w miesięczniku Black & White Photography.

W latach 1994-2000 Mike Johnston był redaktorem naczelnym magazynu PHOTO Techniques. Od 1988 do 1994 roku był redaktorem bardzo cenionego periodyku Camera & Darkroom. Choćby z tego powodu stał się jednym z najbardziej wpływowych dziennikarzy amerykańskiego rynku fotograficznego ostatniej dekady.
Co niedziela Mike pisze swój felieton zatytułowany "Fotograf niedzielny", w którym daje wyraz swoim kontrowersyjnym poglądom na temat przeróżnych zjawisk, jakie mają miejsce w świecie fotografii.

Mike Johnston

Mike Johnston pisze i publikuje niezależny nieregularnik The 37tth Frame, który adresowany jest do maniaków fotografii. Jego książka zatytułowana The Empirical Photographer ukaże się w sierpiniu 2003 roku.

Autor udzielił nam pozwolenia na przetłumaczenie i opublikowanie jego felietonów w wyrazie wdzięczności dla swoich krewnych - państwa Nojszewskich mieszkających w Oak Park w stanie Illinois.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0