Szanuj swojego fotolaboranta...

Autor: Tomasz Gutkowski

14 Luty 2002
Artykuł na: 4-5 minut
Czyli o samoobsługowych kioskach fotograficznych i o przyszłości usług szybkiej obróbki zdjęć.

NEW YORK, 01-02-2002 (Reuters) - "Fotograficzny gigant Eastman Kodak Co. zamierza rozwinąć system samoobsługowych kiosków fotograficznych o miejsca takie jak hotele, kurorty i kawiarnie internetowe (a dalej supermarkety, sklepy AGD - tg) umożliwiając podróżującym klientom wydrukowanie zdjęcia z aparatu cyfrowego na miejscu."

"Rozwinąć", bowiem Kodak rozlokował do tej pory w samych Stanach 21 tyś. "foto-budek", a 35 tyś. na całym świecie. Uzasadnienia tego planu można doszukiwać się w informacji podanej kilka dni wcześniej iż firma odnotowała 5% stratę na zamknięcie roku finansowego 2001 - całkowity obrót spadł do $13,23 mld z $13,99 mld w roku 2000. Warto przeczytać jeszcze raz te liczby, żeby się z nimi oswoić.

W Polsce nie widać jeszcze samoobsługowych automatów, ale jest to tylko kwestia czasu. W tej chwili zwykłych zakładów fotograficznych oferujących obróbkę z nośników cyfrowych nie ma zbyt wiele. Wystarczy lepszy wynik finansowy by pewną kwotę przeznaczyć na inwestycje i jeszcze trochę czasu na upowszechnienie fotografii cyfrowej. Pytanie brzmi czy Kodak forsuje nowy standard usług czy jest to tylko jedna ze "specyfik" rynku amerykańskiego.

Picture Maker Digital Print Station (nie pokuszę się o tłumaczenie) to stosunkowo niedrogie urządzenie, które umożliwia zamówienie, własnoręczną obróbkę i wydruk zdjęć ze wszystkich popularnych nośników pamięci od kart do płyty CD. Nowe modele potrafią także wysłać plik przez internet lub wypalić zdjęcia na płycie kompaktowej. Za każdą operację płaci się na miejscu kartą kredytową.

Zalety są oczywiste, na swoje zdjęcia nie tracimy "godziny" (wydruk jednej sztuki trwa 25 sek.), nie musimy iść do laboratorium, sami zdecydujemy które zdjęcia są dobre itd. Przy okazji spadną koszta ponieważ nie będzie personelu, który trzeba utrzymać, ani lokalu, za który trzeba przecież zapłacić. Tu zaczynają się bóle. Kto miał okazję pracować w laboratorium fotograficznym, szczególnie w Kodaku, wie że jest to swoisty kombinat o standaryzowanej jakości usług i mało romantycznym nastawieniu do fotografii samej. Nasuwa się tu podobieństwo do sieci fast-food'ów gdzie niezależnie od tego gdzie, zawsze dostaniemy to samo z tym samym uśmiechem. Jest to spore nieszczęście dla miłośników fotografii, którzy często trafiają do takich miejsc w poszukiwaniu pracy. Mimo, że każdy "zakład" ma inną specyfikę i swoje własne oblicze, to ostatecznie dla przeciętnego klienta wygląda zawsze tak samo. Kodak przoduje od dawna w usłudze szybkiej i dobrej. Co w amatorskim wydaniu (nie mówimy o produktach i laboratoriach profi) czasem nie odpowiada osobom, którym zależy np. na wierności odwzorowań lub co gorsza na indywidualnym podejściu do naszych zdjęć. Nie ulega jednak wątpliwości, że promocja uśmiechu i koloru robi swoje czyli mówiąc inaczej lepiej by coś wyglądało zgodnie z naszymi wyobrażeniami niż miałoby nas rozczarować. Inna promocja przypomina, że powinniśmy się pospieszyć i nie marnować czasu. Właśnie w to miejsce trafia PMDPS.

Wymieniliśmy zalety i wady - ostatnią kwestię trudno rozstrzygnąć. Jeżeli wykonane zdjęcie nam się nie spodoba to do kogo mieć pretensje, komu zgłaszać uwagi lub komu powierzyć wykonanie odbitek jeśli sami się na tym nie znamy ? Automat jest całkowicie anonimowy i po pierwsze odcina bezpośrednią odpowiedzialność drugiego człowieka i przerzuca brutalnie winę za złej jakości zdjęcie na nas samych, po drugie nawet jeżeli to technik źle zaprogramuje maszynę to z ewentualnymi uwagami możemy zgłosić się na piśmie co praktycznie zamyka dyskusję. Nie chodzi tu o to, że nasze życzenia trafią w próżnie - na pewno wszelkie będą pozytywnie rozpatrzone, ale o sprawę ogólniejszą, którą bez przesady możemy nazwać upadkiem usług. Może jest to nieco naiwne podejście, ale czy nie milej jeśli ubranie szyje krawiec na miarę...? Jeśli foto-kioski wyprą małe laboratoria to nie będzie już nawet krawców w dużych zakładach tekstylnych - będzie automat, który skleci nam wdzianko wedle kilku standardowych parametrów kroju.

Alienacja postępuje więc szanujmy naszych fotolaborantów póki jeszcze są.

ps. W 2001 roku Eastman Kodak zwolnił 7 200 osób obniżając zatrudnienie do 75 100 ludzi. W 1988 było to jeszcze 145 300 pracowników.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0