World Press Photo 2020 - najlepsze projekty długoterminowe

fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.

fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.

fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.

fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.

fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.

fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.

fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.

fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.

fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.

fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.

fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.

fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.

fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.

fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.

fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.

fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew. Brutalnie reakcja władzy i żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki. Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.