8 z 48

World Press Photo 2025 - zobacz najlepsze zdjęcia reportażowe minionego roku

<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025


W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
Facebook
Tweet
Google
<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
<strong>Z cyklu: "Women's Bodies as Battlefields"<br />
fot. Cinzia Canneri / Association Camille Lepage / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2017 roku Cinzia Canneri rozpoczęła dokumentowanie doświadczeń Erytrejek uciekających przed represyjnym reżimem swojego kraju. Po wybuchu wojny w regionie Tigraj w północnej Etiopii w 2020 roku, jej projekt rozszerzył się o historie kobiet z Tigraju, które zmuszone były opuścić swoje domy w wyniku zbrojnej inwazji. Obie grupy stały się celem systematycznej przemocy seksualnej – gwałtów, postrzałów, tortur – o której, z powodu społecznego tabu, ograniczonego dostępu do opieki zdrowotnej i trudności w dotarciu do ofiar, media informują zbyt rzadko. Ukazując historie i głosy ocalałych, projekt ten na nowo definiuje pojęcie odporności – jako złożonego, zbiorowego wysiłku w walce z bólem, traumą i stratą.
<strong>Z cyklu: "Te Urewera – The Living Ancestor of Tūhoe People"<br />
fot. Tatsiana Chypsanava / Pulitzer Center, New Zealand Geographic / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Lud Ngāi Tūhoe z regionu Te Urewera w Nowej Zelandii od zawsze pielęgnował swoją niezależność. Tūhoe nigdy nie utracili więzi ze swoim językiem i tożsamością kulturową, a przełomowe porozumienie z 2014 roku umożliwiło im zarządzanie ziemiami przodków zgodnie z własnymi wartościami. Najnowsze zmiany wprowadzone przez prawicowy rząd Nowej Zelandii są jednak postrzegane jako krok wstecz i zagrożenie dla wywalczonych wcześniej postępów w polityce wobec ludności rdzennej. Mimo to farma zarządzana przez Tataiwhetu Trust w Te Urewera stanowi inspirujący przykład odrodzenia kulturowego i ekologicznego dla młodszego pokolenia.
<strong>Z cyklu: "Te Urewera – The Living Ancestor of Tūhoe People"<br />
fot. Tatsiana Chypsanava / Pulitzer Center, New Zealand Geographic / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Lud Ngāi Tūhoe z regionu Te Urewera w Nowej Zelandii od zawsze pielęgnował swoją niezależność. Tūhoe nigdy nie utracili więzi ze swoim językiem i tożsamością kulturową, a przełomowe porozumienie z 2014 roku umożliwiło im zarządzanie ziemiami przodków zgodnie z własnymi wartościami. Najnowsze zmiany wprowadzone przez prawicowy rząd Nowej Zelandii są jednak postrzegane jako krok wstecz i zagrożenie dla wywalczonych wcześniej postępów w polityce wobec ludności rdzennej. Mimo to farma zarządzana przez Tataiwhetu Trust w Te Urewera stanowi inspirujący przykład odrodzenia kulturowego i ekologicznego dla młodszego pokolenia.
<strong>Z cyklu: "Te Urewera – The Living Ancestor of Tūhoe People"<br />
fot. Tatsiana Chypsanava / Pulitzer Center, New Zealand Geographic / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Lud Ngāi Tūhoe z regionu Te Urewera w Nowej Zelandii od zawsze pielęgnował swoją niezależność. Tūhoe nigdy nie utracili więzi ze swoim językiem i tożsamością kulturową, a przełomowe porozumienie z 2014 roku umożliwiło im zarządzanie ziemiami przodków zgodnie z własnymi wartościami. Najnowsze zmiany wprowadzone przez prawicowy rząd Nowej Zelandii są jednak postrzegane jako krok wstecz i zagrożenie dla wywalczonych wcześniej postępów w polityce wobec ludności rdzennej. Mimo to farma zarządzana przez Tataiwhetu Trust w Te Urewera stanowi inspirujący przykład odrodzenia kulturowego i ekologicznego dla młodszego pokolenia.
<strong>Z cyklu: "Te Urewera – The Living Ancestor of Tūhoe People"<br />
fot. Tatsiana Chypsanava / Pulitzer Center, New Zealand Geographic / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Lud Ngāi Tūhoe z regionu Te Urewera w Nowej Zelandii od zawsze pielęgnował swoją niezależność. Tūhoe nigdy nie utracili więzi ze swoim językiem i tożsamością kulturową, a przełomowe porozumienie z 2014 roku umożliwiło im zarządzanie ziemiami przodków zgodnie z własnymi wartościami. Najnowsze zmiany wprowadzone przez prawicowy rząd Nowej Zelandii są jednak postrzegane jako krok wstecz i zagrożenie dla wywalczonych wcześniej postępów w polityce wobec ludności rdzennej. Mimo to farma zarządzana przez Tataiwhetu Trust w Te Urewera stanowi inspirujący przykład odrodzenia kulturowego i ekologicznego dla młodszego pokolenia.
<strong>Z cyklu: "Te Urewera – The Living Ancestor of Tūhoe People"<br />
fot. Tatsiana Chypsanava / Pulitzer Center, New Zealand Geographic / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Lud Ngāi Tūhoe z regionu Te Urewera w Nowej Zelandii od zawsze pielęgnował swoją niezależność. Tūhoe nigdy nie utracili więzi ze swoim językiem i tożsamością kulturową, a przełomowe porozumienie z 2014 roku umożliwiło im zarządzanie ziemiami przodków zgodnie z własnymi wartościami. Najnowsze zmiany wprowadzone przez prawicowy rząd Nowej Zelandii są jednak postrzegane jako krok wstecz i zagrożenie dla wywalczonych wcześniej postępów w polityce wobec ludności rdzennej. Mimo to farma zarządzana przez Tataiwhetu Trust w Te Urewera stanowi inspirujący przykład odrodzenia kulturowego i ekologicznego dla młodszego pokolenia.
<strong>Z cyklu: "Te Urewera – The Living Ancestor of Tūhoe People"<br />
fot. Tatsiana Chypsanava / Pulitzer Center, New Zealand Geographic / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Lud Ngāi Tūhoe z regionu Te Urewera w Nowej Zelandii od zawsze pielęgnował swoją niezależność. Tūhoe nigdy nie utracili więzi ze swoim językiem i tożsamością kulturową, a przełomowe porozumienie z 2014 roku umożliwiło im zarządzanie ziemiami przodków zgodnie z własnymi wartościami. Najnowsze zmiany wprowadzone przez prawicowy rząd Nowej Zelandii są jednak postrzegane jako krok wstecz i zagrożenie dla wywalczonych wcześniej postępów w polityce wobec ludności rdzennej. Mimo to farma zarządzana przez Tataiwhetu Trust w Te Urewera stanowi inspirujący przykład odrodzenia kulturowego i ekologicznego dla młodszego pokolenia.
<strong>Z cyklu: "Te Urewera – The Living Ancestor of Tūhoe People"<br />
fot. Tatsiana Chypsanava / Pulitzer Center, New Zealand Geographic / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Lud Ngāi Tūhoe z regionu Te Urewera w Nowej Zelandii od zawsze pielęgnował swoją niezależność. Tūhoe nigdy nie utracili więzi ze swoim językiem i tożsamością kulturową, a przełomowe porozumienie z 2014 roku umożliwiło im zarządzanie ziemiami przodków zgodnie z własnymi wartościami. Najnowsze zmiany wprowadzone przez prawicowy rząd Nowej Zelandii są jednak postrzegane jako krok wstecz i zagrożenie dla wywalczonych wcześniej postępów w polityce wobec ludności rdzennej. Mimo to farma zarządzana przez Tataiwhetu Trust w Te Urewera stanowi inspirujący przykład odrodzenia kulturowego i ekologicznego dla młodszego pokolenia.
<strong>Z cyklu: "Te Urewera – The Living Ancestor of Tūhoe People"<br />
fot. Tatsiana Chypsanava / Pulitzer Center, New Zealand Geographic / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Lud Ngāi Tūhoe z regionu Te Urewera w Nowej Zelandii od zawsze pielęgnował swoją niezależność. Tūhoe nigdy nie utracili więzi ze swoim językiem i tożsamością kulturową, a przełomowe porozumienie z 2014 roku umożliwiło im zarządzanie ziemiami przodków zgodnie z własnymi wartościami. Najnowsze zmiany wprowadzone przez prawicowy rząd Nowej Zelandii są jednak postrzegane jako krok wstecz i zagrożenie dla wywalczonych wcześniej postępów w polityce wobec ludności rdzennej. Mimo to farma zarządzana przez Tataiwhetu Trust w Te Urewera stanowi inspirujący przykład odrodzenia kulturowego i ekologicznego dla młodszego pokolenia.
<strong>Z cyklu: "It Smells of Smoke at Home"<br />
fot. Aliona Kardash / DOCKS Collective, for Stern Magazine / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Zakaz działalności niezależnych mediów w Rosji oraz tłumienie protestów antywojennych stworzyły alternatywną rzeczywistość – z własną narracją o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, która w istocie jest pełnoskalową inwazją. W tej historii Aliona Kardash – urodzona w Rosji, a obecnie mieszkająca w Niemczech – zastanawia się nad utratą domu i miłością do ludzi, którzy wierzą w zupełnie inną wersję wydarzeń. Podczas powrotnej wizyty w rodzinnych stronach próbuje uchwycić, jak wojna zmienia człowieka, a jednocześnie zachować wiarę, że więzi międzyludzkie są silniejsze niż siły, które nas dzielą.
<strong>Z cyklu: "It Smells of Smoke at Home"<br />
fot. Aliona Kardash / DOCKS Collective, for Stern Magazine / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Zakaz działalności niezależnych mediów w Rosji oraz tłumienie protestów antywojennych stworzyły alternatywną rzeczywistość – z własną narracją o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, która w istocie jest pełnoskalową inwazją. W tej historii Aliona Kardash – urodzona w Rosji, a obecnie mieszkająca w Niemczech – zastanawia się nad utratą domu i miłością do ludzi, którzy wierzą w zupełnie inną wersję wydarzeń. Podczas powrotnej wizyty w rodzinnych stronach próbuje uchwycić, jak wojna zmienia człowieka, a jednocześnie zachować wiarę, że więzi międzyludzkie są silniejsze niż siły, które nas dzielą.
<strong>Z cyklu: "It Smells of Smoke at Home"<br />
fot. Aliona Kardash / DOCKS Collective, for Stern Magazine / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Zakaz działalności niezależnych mediów w Rosji oraz tłumienie protestów antywojennych stworzyły alternatywną rzeczywistość – z własną narracją o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, która w istocie jest pełnoskalową inwazją. W tej historii Aliona Kardash – urodzona w Rosji, a obecnie mieszkająca w Niemczech – zastanawia się nad utratą domu i miłością do ludzi, którzy wierzą w zupełnie inną wersję wydarzeń. Podczas powrotnej wizyty w rodzinnych stronach próbuje uchwycić, jak wojna zmienia człowieka, a jednocześnie zachować wiarę, że więzi międzyludzkie są silniejsze niż siły, które nas dzielą.
<strong>Z cyklu: "It Smells of Smoke at Home"<br />
fot. Aliona Kardash / DOCKS Collective, for Stern Magazine / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Zakaz działalności niezależnych mediów w Rosji oraz tłumienie protestów antywojennych stworzyły alternatywną rzeczywistość – z własną narracją o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, która w istocie jest pełnoskalową inwazją. W tej historii Aliona Kardash – urodzona w Rosji, a obecnie mieszkająca w Niemczech – zastanawia się nad utratą domu i miłością do ludzi, którzy wierzą w zupełnie inną wersję wydarzeń. Podczas powrotnej wizyty w rodzinnych stronach próbuje uchwycić, jak wojna zmienia człowieka, a jednocześnie zachować wiarę, że więzi międzyludzkie są silniejsze niż siły, które nas dzielą.
<strong>Z cyklu: "It Smells of Smoke at Home"<br />
fot. Aliona Kardash / DOCKS Collective, for Stern Magazine / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Zakaz działalności niezależnych mediów w Rosji oraz tłumienie protestów antywojennych stworzyły alternatywną rzeczywistość – z własną narracją o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, która w istocie jest pełnoskalową inwazją. W tej historii Aliona Kardash – urodzona w Rosji, a obecnie mieszkająca w Niemczech – zastanawia się nad utratą domu i miłością do ludzi, którzy wierzą w zupełnie inną wersję wydarzeń. Podczas powrotnej wizyty w rodzinnych stronach próbuje uchwycić, jak wojna zmienia człowieka, a jednocześnie zachować wiarę, że więzi międzyludzkie są silniejsze niż siły, które nas dzielą.
<strong>Z cyklu: "It Smells of Smoke at Home"<br />
fot. Aliona Kardash / DOCKS Collective, for Stern Magazine / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Zakaz działalności niezależnych mediów w Rosji oraz tłumienie protestów antywojennych stworzyły alternatywną rzeczywistość – z własną narracją o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, która w istocie jest pełnoskalową inwazją. W tej historii Aliona Kardash – urodzona w Rosji, a obecnie mieszkająca w Niemczech – zastanawia się nad utratą domu i miłością do ludzi, którzy wierzą w zupełnie inną wersję wydarzeń. Podczas powrotnej wizyty w rodzinnych stronach próbuje uchwycić, jak wojna zmienia człowieka, a jednocześnie zachować wiarę, że więzi międzyludzkie są silniejsze niż siły, które nas dzielą.
<strong>Z cyklu: "It Smells of Smoke at Home"<br />
fot. Aliona Kardash / DOCKS Collective, for Stern Magazine / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Zakaz działalności niezależnych mediów w Rosji oraz tłumienie protestów antywojennych stworzyły alternatywną rzeczywistość – z własną narracją o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, która w istocie jest pełnoskalową inwazją. W tej historii Aliona Kardash – urodzona w Rosji, a obecnie mieszkająca w Niemczech – zastanawia się nad utratą domu i miłością do ludzi, którzy wierzą w zupełnie inną wersję wydarzeń. Podczas powrotnej wizyty w rodzinnych stronach próbuje uchwycić, jak wojna zmienia człowieka, a jednocześnie zachować wiarę, że więzi międzyludzkie są silniejsze niż siły, które nas dzielą.
<strong>Z cyklu: "It Smells of Smoke at Home"<br />
fot. Aliona Kardash / DOCKS Collective, for Stern Magazine / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Zakaz działalności niezależnych mediów w Rosji oraz tłumienie protestów antywojennych stworzyły alternatywną rzeczywistość – z własną narracją o „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, która w istocie jest pełnoskalową inwazją. W tej historii Aliona Kardash – urodzona w Rosji, a obecnie mieszkająca w Niemczech – zastanawia się nad utratą domu i miłością do ludzi, którzy wierzą w zupełnie inną wersję wydarzeń. Podczas powrotnej wizyty w rodzinnych stronach próbuje uchwycić, jak wojna zmienia człowieka, a jednocześnie zachować wiarę, że więzi międzyludzkie są silniejsze niż siły, które nas dzielą.
<strong>Z cyklu: "Life and Death in a Country Without Constitutional Rights"<br />
fot. Carlos Barrera / El Faro, NPR / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2022 roku prezydent Salwadoru Nayib Bukele oraz tamtejsze Zgromadzenie Ustawodawcze wprowadzili „stan wyjątkowy”, ograniczający podstawowe prawa obywateli, w tym wolność zgromadzeń, prywatność komunikacji oraz prawo do uczciwego procesu. Ten tymczasowy środek zaradczy, mający na celu walkę z przemocą gangów odpowiedzialnych za jedną z najwyższych na świecie liczbę zabójstw, został przedłużony już 35 razy (stan na marzec 2025 roku), przekształcając Salwador w kraj, w którym masowe aresztowania stały się codziennością. Więzienia są przepełnione, a doniesienia o nieludzkim traktowaniu, braku opieki medycznej, przemocy i zabójstwach są powszechne. Ten projekt skupia się na indywidualnych historiach i losach rodzin dotkniętych tą sytuacją, ukazując osobisty wymiar skutków prowadzonej polityki państwowej.
<strong>Z cyklu: "Life and Death in a Country Without Constitutional Rights"<br />
fot. Carlos Barrera / El Faro, NPR / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2022 roku prezydent Salwadoru Nayib Bukele oraz tamtejsze Zgromadzenie Ustawodawcze wprowadzili „stan wyjątkowy”, ograniczający podstawowe prawa obywateli, w tym wolność zgromadzeń, prywatność komunikacji oraz prawo do uczciwego procesu. Ten tymczasowy środek zaradczy, mający na celu walkę z przemocą gangów odpowiedzialnych za jedną z najwyższych na świecie liczbę zabójstw, został przedłużony już 35 razy (stan na marzec 2025 roku), przekształcając Salwador w kraj, w którym masowe aresztowania stały się codziennością. Więzienia są przepełnione, a doniesienia o nieludzkim traktowaniu, braku opieki medycznej, przemocy i zabójstwach są powszechne. Ten projekt skupia się na indywidualnych historiach i losach rodzin dotkniętych tą sytuacją, ukazując osobisty wymiar skutków prowadzonej polityki państwowej.
<strong>Z cyklu: "Life and Death in a Country Without Constitutional Rights"<br />
fot. Carlos Barrera / El Faro, NPR / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2022 roku prezydent Salwadoru Nayib Bukele oraz tamtejsze Zgromadzenie Ustawodawcze wprowadzili „stan wyjątkowy”, ograniczający podstawowe prawa obywateli, w tym wolność zgromadzeń, prywatność komunikacji oraz prawo do uczciwego procesu. Ten tymczasowy środek zaradczy, mający na celu walkę z przemocą gangów odpowiedzialnych za jedną z najwyższych na świecie liczbę zabójstw, został przedłużony już 35 razy (stan na marzec 2025 roku), przekształcając Salwador w kraj, w którym masowe aresztowania stały się codziennością. Więzienia są przepełnione, a doniesienia o nieludzkim traktowaniu, braku opieki medycznej, przemocy i zabójstwach są powszechne. Ten projekt skupia się na indywidualnych historiach i losach rodzin dotkniętych tą sytuacją, ukazując osobisty wymiar skutków prowadzonej polityki państwowej.
<strong>Z cyklu: "Life and Death in a Country Without Constitutional Rights"<br />
fot. Carlos Barrera / El Faro, NPR / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2022 roku prezydent Salwadoru Nayib Bukele oraz tamtejsze Zgromadzenie Ustawodawcze wprowadzili „stan wyjątkowy”, ograniczający podstawowe prawa obywateli, w tym wolność zgromadzeń, prywatność komunikacji oraz prawo do uczciwego procesu. Ten tymczasowy środek zaradczy, mający na celu walkę z przemocą gangów odpowiedzialnych za jedną z najwyższych na świecie liczbę zabójstw, został przedłużony już 35 razy (stan na marzec 2025 roku), przekształcając Salwador w kraj, w którym masowe aresztowania stały się codziennością. Więzienia są przepełnione, a doniesienia o nieludzkim traktowaniu, braku opieki medycznej, przemocy i zabójstwach są powszechne. Ten projekt skupia się na indywidualnych historiach i losach rodzin dotkniętych tą sytuacją, ukazując osobisty wymiar skutków prowadzonej polityki państwowej.
<strong>Z cyklu: "Life and Death in a Country Without Constitutional Rights"<br />
fot. Carlos Barrera / El Faro, NPR / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2022 roku prezydent Salwadoru Nayib Bukele oraz tamtejsze Zgromadzenie Ustawodawcze wprowadzili „stan wyjątkowy”, ograniczający podstawowe prawa obywateli, w tym wolność zgromadzeń, prywatność komunikacji oraz prawo do uczciwego procesu. Ten tymczasowy środek zaradczy, mający na celu walkę z przemocą gangów odpowiedzialnych za jedną z najwyższych na świecie liczbę zabójstw, został przedłużony już 35 razy (stan na marzec 2025 roku), przekształcając Salwador w kraj, w którym masowe aresztowania stały się codziennością. Więzienia są przepełnione, a doniesienia o nieludzkim traktowaniu, braku opieki medycznej, przemocy i zabójstwach są powszechne. Ten projekt skupia się na indywidualnych historiach i losach rodzin dotkniętych tą sytuacją, ukazując osobisty wymiar skutków prowadzonej polityki państwowej.
<strong>Z cyklu: "Life and Death in a Country Without Constitutional Rights"<br />
fot. Carlos Barrera / El Faro, NPR / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2022 roku prezydent Salwadoru Nayib Bukele oraz tamtejsze Zgromadzenie Ustawodawcze wprowadzili „stan wyjątkowy”, ograniczający podstawowe prawa obywateli, w tym wolność zgromadzeń, prywatność komunikacji oraz prawo do uczciwego procesu. Ten tymczasowy środek zaradczy, mający na celu walkę z przemocą gangów odpowiedzialnych za jedną z najwyższych na świecie liczbę zabójstw, został przedłużony już 35 razy (stan na marzec 2025 roku), przekształcając Salwador w kraj, w którym masowe aresztowania stały się codziennością. Więzienia są przepełnione, a doniesienia o nieludzkim traktowaniu, braku opieki medycznej, przemocy i zabójstwach są powszechne. Ten projekt skupia się na indywidualnych historiach i losach rodzin dotkniętych tą sytuacją, ukazując osobisty wymiar skutków prowadzonej polityki państwowej.
<strong>Z cyklu: "Life and Death in a Country Without Constitutional Rights"<br />
fot. Carlos Barrera / El Faro, NPR / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2022 roku prezydent Salwadoru Nayib Bukele oraz tamtejsze Zgromadzenie Ustawodawcze wprowadzili „stan wyjątkowy”, ograniczający podstawowe prawa obywateli, w tym wolność zgromadzeń, prywatność komunikacji oraz prawo do uczciwego procesu. Ten tymczasowy środek zaradczy, mający na celu walkę z przemocą gangów odpowiedzialnych za jedną z najwyższych na świecie liczbę zabójstw, został przedłużony już 35 razy (stan na marzec 2025 roku), przekształcając Salwador w kraj, w którym masowe aresztowania stały się codziennością. Więzienia są przepełnione, a doniesienia o nieludzkim traktowaniu, braku opieki medycznej, przemocy i zabójstwach są powszechne. Ten projekt skupia się na indywidualnych historiach i losach rodzin dotkniętych tą sytuacją, ukazując osobisty wymiar skutków prowadzonej polityki państwowej.
<strong>Z cyklu: "Life and Death in a Country Without Constitutional Rights"<br />
fot. Carlos Barrera / El Faro, NPR / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

W 2022 roku prezydent Salwadoru Nayib Bukele oraz tamtejsze Zgromadzenie Ustawodawcze wprowadzili „stan wyjątkowy”, ograniczający podstawowe prawa obywateli, w tym wolność zgromadzeń, prywatność komunikacji oraz prawo do uczciwego procesu. Ten tymczasowy środek zaradczy, mający na celu walkę z przemocą gangów odpowiedzialnych za jedną z najwyższych na świecie liczbę zabójstw, został przedłużony już 35 razy (stan na marzec 2025 roku), przekształcając Salwador w kraj, w którym masowe aresztowania stały się codziennością. Więzienia są przepełnione, a doniesienia o nieludzkim traktowaniu, braku opieki medycznej, przemocy i zabójstwach są powszechne. Ten projekt skupia się na indywidualnych historiach i losach rodzin dotkniętych tą sytuacją, ukazując osobisty wymiar skutków prowadzonej polityki państwowej.
<strong>Z cyklu: "Paths of Desperate Hope"<br />
fot. Federico Ríos / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Projekt ten dokumentuje niebezpieczną drogę migrantów przemierzających Darién Gap – 100-kilometrowy odcinek gęstej dżungli łączącej Kolumbię i Panamę. Od 2021 roku trasę tę pokonało ponad milion osób. Wędrują z różnych zakątków świata: Afgańczycy uciekający przed rządami Talibów, Wenezuelczycy szukający schronienia przed załamaniem gospodarczym, Chińczycy uciekający przed autorytaryzmem i wielu innych – wszystkich łączy jedno: pragnienie lepszego życia. Ich historie są pełne zagrożeń – rwące rzeki, trudne, często nieprzejezdne tereny, a także ciągłe ryzyko przemocy i wykorzystywania. Wielu nie udaje się dotrzeć do celu. Ci, którym się powiedzie, stają dopiero na początku kolejnej trudnej drogi przez Amerykę Środkową i Meksyk w stronę Stanów Zjednoczonych.
<strong>Z cyklu: "Paths of Desperate Hope"<br />
fot. Federico Ríos / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Projekt ten dokumentuje niebezpieczną drogę migrantów przemierzających Darién Gap – 100-kilometrowy odcinek gęstej dżungli łączącej Kolumbię i Panamę. Od 2021 roku trasę tę pokonało ponad milion osób. Wędrują z różnych zakątków świata: Afgańczycy uciekający przed rządami Talibów, Wenezuelczycy szukający schronienia przed załamaniem gospodarczym, Chińczycy uciekający przed autorytaryzmem i wielu innych – wszystkich łączy jedno: pragnienie lepszego życia. Ich historie są pełne zagrożeń – rwące rzeki, trudne, często nieprzejezdne tereny, a także ciągłe ryzyko przemocy i wykorzystywania. Wielu nie udaje się dotrzeć do celu. Ci, którym się powiedzie, stają dopiero na początku kolejnej trudnej drogi przez Amerykę Środkową i Meksyk w stronę Stanów Zjednoczonych.
<strong>Z cyklu: "Paths of Desperate Hope"<br />
fot. Federico Ríos / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Projekt ten dokumentuje niebezpieczną drogę migrantów przemierzających Darién Gap – 100-kilometrowy odcinek gęstej dżungli łączącej Kolumbię i Panamę. Od 2021 roku trasę tę pokonało ponad milion osób. Wędrują z różnych zakątków świata: Afgańczycy uciekający przed rządami Talibów, Wenezuelczycy szukający schronienia przed załamaniem gospodarczym, Chińczycy uciekający przed autorytaryzmem i wielu innych – wszystkich łączy jedno: pragnienie lepszego życia. Ich historie są pełne zagrożeń – rwące rzeki, trudne, często nieprzejezdne tereny, a także ciągłe ryzyko przemocy i wykorzystywania. Wielu nie udaje się dotrzeć do celu. Ci, którym się powiedzie, stają dopiero na początku kolejnej trudnej drogi przez Amerykę Środkową i Meksyk w stronę Stanów Zjednoczonych.
<strong>Z cyklu: "Paths of Desperate Hope"<br />
fot. Federico Ríos / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Projekt ten dokumentuje niebezpieczną drogę migrantów przemierzających Darién Gap – 100-kilometrowy odcinek gęstej dżungli łączącej Kolumbię i Panamę. Od 2021 roku trasę tę pokonało ponad milion osób. Wędrują z różnych zakątków świata: Afgańczycy uciekający przed rządami Talibów, Wenezuelczycy szukający schronienia przed załamaniem gospodarczym, Chińczycy uciekający przed autorytaryzmem i wielu innych – wszystkich łączy jedno: pragnienie lepszego życia. Ich historie są pełne zagrożeń – rwące rzeki, trudne, często nieprzejezdne tereny, a także ciągłe ryzyko przemocy i wykorzystywania. Wielu nie udaje się dotrzeć do celu. Ci, którym się powiedzie, stają dopiero na początku kolejnej trudnej drogi przez Amerykę Środkową i Meksyk w stronę Stanów Zjednoczonych.
<strong>Z cyklu: "Paths of Desperate Hope"<br />
fot. Federico Ríos / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Projekt ten dokumentuje niebezpieczną drogę migrantów przemierzających Darién Gap – 100-kilometrowy odcinek gęstej dżungli łączącej Kolumbię i Panamę. Od 2021 roku trasę tę pokonało ponad milion osób. Wędrują z różnych zakątków świata: Afgańczycy uciekający przed rządami Talibów, Wenezuelczycy szukający schronienia przed załamaniem gospodarczym, Chińczycy uciekający przed autorytaryzmem i wielu innych – wszystkich łączy jedno: pragnienie lepszego życia. Ich historie są pełne zagrożeń – rwące rzeki, trudne, często nieprzejezdne tereny, a także ciągłe ryzyko przemocy i wykorzystywania. Wielu nie udaje się dotrzeć do celu. Ci, którym się powiedzie, stają dopiero na początku kolejnej trudnej drogi przez Amerykę Środkową i Meksyk w stronę Stanów Zjednoczonych.
<strong>Z cyklu: "Paths of Desperate Hope"<br />
fot. Federico Ríos / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Projekt ten dokumentuje niebezpieczną drogę migrantów przemierzających Darién Gap – 100-kilometrowy odcinek gęstej dżungli łączącej Kolumbię i Panamę. Od 2021 roku trasę tę pokonało ponad milion osób. Wędrują z różnych zakątków świata: Afgańczycy uciekający przed rządami Talibów, Wenezuelczycy szukający schronienia przed załamaniem gospodarczym, Chińczycy uciekający przed autorytaryzmem i wielu innych – wszystkich łączy jedno: pragnienie lepszego życia. Ich historie są pełne zagrożeń – rwące rzeki, trudne, często nieprzejezdne tereny, a także ciągłe ryzyko przemocy i wykorzystywania. Wielu nie udaje się dotrzeć do celu. Ci, którym się powiedzie, stają dopiero na początku kolejnej trudnej drogi przez Amerykę Środkową i Meksyk w stronę Stanów Zjednoczonych.
<strong>Z cyklu: "Paths of Desperate Hope"<br />
fot. Federico Ríos / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Projekt ten dokumentuje niebezpieczną drogę migrantów przemierzających Darién Gap – 100-kilometrowy odcinek gęstej dżungli łączącej Kolumbię i Panamę. Od 2021 roku trasę tę pokonało ponad milion osób. Wędrują z różnych zakątków świata: Afgańczycy uciekający przed rządami Talibów, Wenezuelczycy szukający schronienia przed załamaniem gospodarczym, Chińczycy uciekający przed autorytaryzmem i wielu innych – wszystkich łączy jedno: pragnienie lepszego życia. Ich historie są pełne zagrożeń – rwące rzeki, trudne, często nieprzejezdne tereny, a także ciągłe ryzyko przemocy i wykorzystywania. Wielu nie udaje się dotrzeć do celu. Ci, którym się powiedzie, stają dopiero na początku kolejnej trudnej drogi przez Amerykę Środkową i Meksyk w stronę Stanów Zjednoczonych.
<strong>Z cyklu: "Paths of Desperate Hope"<br />
fot. Federico Ríos / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Projekt ten dokumentuje niebezpieczną drogę migrantów przemierzających Darién Gap – 100-kilometrowy odcinek gęstej dżungli łączącej Kolumbię i Panamę. Od 2021 roku trasę tę pokonało ponad milion osób. Wędrują z różnych zakątków świata: Afgańczycy uciekający przed rządami Talibów, Wenezuelczycy szukający schronienia przed załamaniem gospodarczym, Chińczycy uciekający przed autorytaryzmem i wielu innych – wszystkich łączy jedno: pragnienie lepszego życia. Ich historie są pełne zagrożeń – rwące rzeki, trudne, często nieprzejezdne tereny, a także ciągłe ryzyko przemocy i wykorzystywania. Wielu nie udaje się dotrzeć do celu. Ci, którym się powiedzie, stają dopiero na początku kolejnej trudnej drogi przez Amerykę Środkową i Meksyk w stronę Stanów Zjednoczonych.
<strong>Z cyklu: "Bullets Have No Borders"<br />
fot. Ebrahim Alipoor / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Kolbarzy – kurierzy graniczni – przenoszą na własnych plecach towary takie jak sprzęt AGD, telefony komórkowe czy ubrania przez niebezpieczne, górzyste tereny z Iraku i Turcji do irańskiego Kurdystanu. Irański rząd zakazuje importu wielu tego typu produktów, tłumacząc to koniecznością ochrony rodzimej produkcji oraz oszczędzania rezerw walutowych w obliczu zachodnich sankcji. Wieloletnia marginalizacja Kurdów przełożyła się na wysokie bezrobocie w regionie, co sprawia, że wielu mieszkańców decyduje się na trudny i ryzykowny zarobek jako kolbar. Dla wielu z nich kolbari to nie tylko forma pracy, ale również symbol solidarności z Kurdami po drugiej stronie granicy, której jako sztucznego tworu nie uznają. Mimo to kolbarzy narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – grozi im śmierć z rąk sił bezpieczeństwa i patroli granicznych.
<strong>Z cyklu: "Bullets Have No Borders"<br />
fot. Ebrahim Alipoor / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Kolbarzy – kurierzy graniczni – przenoszą na własnych plecach towary takie jak sprzęt AGD, telefony komórkowe czy ubrania przez niebezpieczne, górzyste tereny z Iraku i Turcji do irańskiego Kurdystanu. Irański rząd zakazuje importu wielu tego typu produktów, tłumacząc to koniecznością ochrony rodzimej produkcji oraz oszczędzania rezerw walutowych w obliczu zachodnich sankcji. Wieloletnia marginalizacja Kurdów przełożyła się na wysokie bezrobocie w regionie, co sprawia, że wielu mieszkańców decyduje się na trudny i ryzykowny zarobek jako kolbar. Dla wielu z nich kolbari to nie tylko forma pracy, ale również symbol solidarności z Kurdami po drugiej stronie granicy, której jako sztucznego tworu nie uznają. Mimo to kolbarzy narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – grozi im śmierć z rąk sił bezpieczeństwa i patroli granicznych.
<strong>Z cyklu: "Bullets Have No Borders"<br />
fot. Ebrahim Alipoor / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Kolbarzy – kurierzy graniczni – przenoszą na własnych plecach towary takie jak sprzęt AGD, telefony komórkowe czy ubrania przez niebezpieczne, górzyste tereny z Iraku i Turcji do irańskiego Kurdystanu. Irański rząd zakazuje importu wielu tego typu produktów, tłumacząc to koniecznością ochrony rodzimej produkcji oraz oszczędzania rezerw walutowych w obliczu zachodnich sankcji. Wieloletnia marginalizacja Kurdów przełożyła się na wysokie bezrobocie w regionie, co sprawia, że wielu mieszkańców decyduje się na trudny i ryzykowny zarobek jako kolbar. Dla wielu z nich kolbari to nie tylko forma pracy, ale również symbol solidarności z Kurdami po drugiej stronie granicy, której jako sztucznego tworu nie uznają. Mimo to kolbarzy narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – grozi im śmierć z rąk sił bezpieczeństwa i patroli granicznych.
<strong>Z cyklu: "Bullets Have No Borders"<br />
fot. Ebrahim Alipoor / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Kolbarzy – kurierzy graniczni – przenoszą na własnych plecach towary takie jak sprzęt AGD, telefony komórkowe czy ubrania przez niebezpieczne, górzyste tereny z Iraku i Turcji do irańskiego Kurdystanu. Irański rząd zakazuje importu wielu tego typu produktów, tłumacząc to koniecznością ochrony rodzimej produkcji oraz oszczędzania rezerw walutowych w obliczu zachodnich sankcji. Wieloletnia marginalizacja Kurdów przełożyła się na wysokie bezrobocie w regionie, co sprawia, że wielu mieszkańców decyduje się na trudny i ryzykowny zarobek jako kolbar. Dla wielu z nich kolbari to nie tylko forma pracy, ale również symbol solidarności z Kurdami po drugiej stronie granicy, której jako sztucznego tworu nie uznają. Mimo to kolbarzy narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – grozi im śmierć z rąk sił bezpieczeństwa i patroli granicznych.
<strong>Z cyklu: "Bullets Have No Borders"<br />
fot. Ebrahim Alipoor / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Kolbarzy – kurierzy graniczni – przenoszą na własnych plecach towary takie jak sprzęt AGD, telefony komórkowe czy ubrania przez niebezpieczne, górzyste tereny z Iraku i Turcji do irańskiego Kurdystanu. Irański rząd zakazuje importu wielu tego typu produktów, tłumacząc to koniecznością ochrony rodzimej produkcji oraz oszczędzania rezerw walutowych w obliczu zachodnich sankcji. Wieloletnia marginalizacja Kurdów przełożyła się na wysokie bezrobocie w regionie, co sprawia, że wielu mieszkańców decyduje się na trudny i ryzykowny zarobek jako kolbar. Dla wielu z nich kolbari to nie tylko forma pracy, ale również symbol solidarności z Kurdami po drugiej stronie granicy, której jako sztucznego tworu nie uznają. Mimo to kolbarzy narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – grozi im śmierć z rąk sił bezpieczeństwa i patroli granicznych.
<strong>Z cyklu: "Bullets Have No Borders"<br />
fot. Ebrahim Alipoor / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Kolbarzy – kurierzy graniczni – przenoszą na własnych plecach towary takie jak sprzęt AGD, telefony komórkowe czy ubrania przez niebezpieczne, górzyste tereny z Iraku i Turcji do irańskiego Kurdystanu. Irański rząd zakazuje importu wielu tego typu produktów, tłumacząc to koniecznością ochrony rodzimej produkcji oraz oszczędzania rezerw walutowych w obliczu zachodnich sankcji. Wieloletnia marginalizacja Kurdów przełożyła się na wysokie bezrobocie w regionie, co sprawia, że wielu mieszkańców decyduje się na trudny i ryzykowny zarobek jako kolbar. Dla wielu z nich kolbari to nie tylko forma pracy, ale również symbol solidarności z Kurdami po drugiej stronie granicy, której jako sztucznego tworu nie uznają. Mimo to kolbarzy narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – grozi im śmierć z rąk sił bezpieczeństwa i patroli granicznych.
<strong>Z cyklu: "Bullets Have No Borders"<br />
fot. Ebrahim Alipoor / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Kolbarzy – kurierzy graniczni – przenoszą na własnych plecach towary takie jak sprzęt AGD, telefony komórkowe czy ubrania przez niebezpieczne, górzyste tereny z Iraku i Turcji do irańskiego Kurdystanu. Irański rząd zakazuje importu wielu tego typu produktów, tłumacząc to koniecznością ochrony rodzimej produkcji oraz oszczędzania rezerw walutowych w obliczu zachodnich sankcji. Wieloletnia marginalizacja Kurdów przełożyła się na wysokie bezrobocie w regionie, co sprawia, że wielu mieszkańców decyduje się na trudny i ryzykowny zarobek jako kolbar. Dla wielu z nich kolbari to nie tylko forma pracy, ale również symbol solidarności z Kurdami po drugiej stronie granicy, której jako sztucznego tworu nie uznają. Mimo to kolbarzy narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – grozi im śmierć z rąk sił bezpieczeństwa i patroli granicznych.
<strong>Z cyklu: "Bullets Have No Borders"<br />
fot. Ebrahim Alipoor / World Press Photo 2025</strong>

<br /><br />

Kolbarzy – kurierzy graniczni – przenoszą na własnych plecach towary takie jak sprzęt AGD, telefony komórkowe czy ubrania przez niebezpieczne, górzyste tereny z Iraku i Turcji do irańskiego Kurdystanu. Irański rząd zakazuje importu wielu tego typu produktów, tłumacząc to koniecznością ochrony rodzimej produkcji oraz oszczędzania rezerw walutowych w obliczu zachodnich sankcji. Wieloletnia marginalizacja Kurdów przełożyła się na wysokie bezrobocie w regionie, co sprawia, że wielu mieszkańców decyduje się na trudny i ryzykowny zarobek jako kolbar. Dla wielu z nich kolbari to nie tylko forma pracy, ale również symbol solidarności z Kurdami po drugiej stronie granicy, której jako sztucznego tworu nie uznają. Mimo to kolbarzy narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – grozi im śmierć z rąk sił bezpieczeństwa i patroli granicznych.