23 z 48

Grand Press Photo 2023 rozstrzygnięte - oto najlepsze polskie fotografie reportażowe roku

fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility



Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.



Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się zbędnym bagażem, rzeczą.



O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne. Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.



Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
Facebook
Tweet
Google
fot. Marek M. Berezowski, 1. miejsce w kat. Stories / Current Event <br></br><br></br>
Ukraiński Bachmut w wyniku rosyjskich ostrzałów pozostał bez mediów, pogrążył się w ciemności.
Niegdyś zielone miasto traciło kolejne drzewa ścinane na opał. W grudniu 2022 roku wolontariusze z
Kijowa uruchomili trzy tak zwane Punkty Niezłomności. Dzięki generatorom prądu i Starlinkom można
było w nich naładować telefony, połączyć się z internetem i dać znać rodzinie, że jeszcze się żyje. Pod
koniec zeszłego roku w mieście pozostawało około siedmiu tysięcy ludzi. To jedna dziesiąta stanu
sprzed wojny.
fot. Marek M. Berezowski, 1. miejsce w kat. Stories / Current Event <br></br><br></br>
Ukraiński Bachmut w wyniku rosyjskich ostrzałów pozostał bez mediów, pogrążył się w ciemności.
Niegdyś zielone miasto traciło kolejne drzewa ścinane na opał. W grudniu 2022 roku wolontariusze z
Kijowa uruchomili trzy tak zwane Punkty Niezłomności. Dzięki generatorom prądu i Starlinkom można
było w nich naładować telefony, połączyć się z internetem i dać znać rodzinie, że jeszcze się żyje. Pod
koniec zeszłego roku w mieście pozostawało około siedmiu tysięcy ludzi. To jedna dziesiąta stanu
sprzed wojny.
fot. Marek M. Berezowski, 1. miejsce w kat. Stories / Current Event <br></br><br></br>
Ukraiński Bachmut w wyniku rosyjskich ostrzałów pozostał bez mediów, pogrążył się w ciemności.
Niegdyś zielone miasto traciło kolejne drzewa ścinane na opał. W grudniu 2022 roku wolontariusze z
Kijowa uruchomili trzy tak zwane Punkty Niezłomności. Dzięki generatorom prądu i Starlinkom można
było w nich naładować telefony, połączyć się z internetem i dać znać rodzinie, że jeszcze się żyje. Pod
koniec zeszłego roku w mieście pozostawało około siedmiu tysięcy ludzi. To jedna dziesiąta stanu
sprzed wojny.
fot. Marek M. Berezowski, 1. miejsce w kat. Stories / Current Event <br></br><br></br>
Ukraiński Bachmut w wyniku rosyjskich ostrzałów pozostał bez mediów, pogrążył się w ciemności.
Niegdyś zielone miasto traciło kolejne drzewa ścinane na opał. W grudniu 2022 roku wolontariusze z
Kijowa uruchomili trzy tak zwane Punkty Niezłomności. Dzięki generatorom prądu i Starlinkom można
było w nich naładować telefony, połączyć się z internetem i dać znać rodzinie, że jeszcze się żyje. Pod
koniec zeszłego roku w mieście pozostawało około siedmiu tysięcy ludzi. To jedna dziesiąta stanu
sprzed wojny.
fot. Marek M. Berezowski, 1. miejsce w kat. Stories / Current Event <br></br><br></br>
Ukraiński Bachmut w wyniku rosyjskich ostrzałów pozostał bez mediów, pogrążył się w ciemności.
Niegdyś zielone miasto traciło kolejne drzewa ścinane na opał. W grudniu 2022 roku wolontariusze z
Kijowa uruchomili trzy tak zwane Punkty Niezłomności. Dzięki generatorom prądu i Starlinkom można
było w nich naładować telefony, połączyć się z internetem i dać znać rodzinie, że jeszcze się żyje. Pod
koniec zeszłego roku w mieście pozostawało około siedmiu tysięcy ludzi. To jedna dziesiąta stanu
sprzed wojny.
fot. Marek M. Berezowski, 1. miejsce w kat. Stories / Current Event <br></br><br></br>
Ukraiński Bachmut w wyniku rosyjskich ostrzałów pozostał bez mediów, pogrążył się w ciemności.
Niegdyś zielone miasto traciło kolejne drzewa ścinane na opał. W grudniu 2022 roku wolontariusze z
Kijowa uruchomili trzy tak zwane Punkty Niezłomności. Dzięki generatorom prądu i Starlinkom można
było w nich naładować telefony, połączyć się z internetem i dać znać rodzinie, że jeszcze się żyje. Pod
koniec zeszłego roku w mieście pozostawało około siedmiu tysięcy ludzi. To jedna dziesiąta stanu
sprzed wojny.
fot. Marek M. Berezowski, 1. miejsce w kat. Stories / Current Event <br></br><br></br>
Ukraiński Bachmut w wyniku rosyjskich ostrzałów pozostał bez mediów, pogrążył się w ciemności.
Niegdyś zielone miasto traciło kolejne drzewa ścinane na opał. W grudniu 2022 roku wolontariusze z
Kijowa uruchomili trzy tak zwane Punkty Niezłomności. Dzięki generatorom prądu i Starlinkom można
było w nich naładować telefony, połączyć się z internetem i dać znać rodzinie, że jeszcze się żyje. Pod
koniec zeszłego roku w mieście pozostawało około siedmiu tysięcy ludzi. To jedna dziesiąta stanu
sprzed wojny.
fot. Marek M. Berezowski, 1. miejsce w kat. Stories / Current Event <br></br><br></br>
Ukraiński Bachmut w wyniku rosyjskich ostrzałów pozostał bez mediów, pogrążył się w ciemności.
Niegdyś zielone miasto traciło kolejne drzewa ścinane na opał. W grudniu 2022 roku wolontariusze z
Kijowa uruchomili trzy tak zwane Punkty Niezłomności. Dzięki generatorom prądu i Starlinkom można
było w nich naładować telefony, połączyć się z internetem i dać znać rodzinie, że jeszcze się żyje. Pod
koniec zeszłego roku w mieście pozostawało około siedmiu tysięcy ludzi. To jedna dziesiąta stanu
sprzed wojny.
fot. Jędrzej Nowicki, 2. miejsce w kat. Stories / Current Events <br></br><br></br>
Wyzwolenie Iziumu 10 września 2022 roku stało się jednym z najważniejszych momentów trwającej
inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińskie wojsko po wkroczeniu do miasta odkryło nie tylko sale tortur w celach lokalnego komisariatu, ale też masowy grób na obrzeżach miasta, w którym pochowano
ponad 400 ciał. Ta historia to obraz tego, co wojna pozostawia po sobie. Choć wyzwolenie przynosi
nadzieję, to blizny nie zagoją się jeszcze długo..
fot. Jędrzej Nowicki, 2. miejsce w kat. Stories / Current Events <br></br><br></br>
Wyzwolenie Iziumu 10 września 2022 roku stało się jednym z najważniejszych momentów trwającej
inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińskie wojsko po wkroczeniu do miasta odkryło nie tylko sale tortur w celach lokalnego komisariatu, ale też masowy grób na obrzeżach miasta, w którym pochowano
ponad 400 ciał. Ta historia to obraz tego, co wojna pozostawia po sobie. Choć wyzwolenie przynosi
nadzieję, to blizny nie zagoją się jeszcze długo..
fot. Jędrzej Nowicki, 2. miejsce w kat. Stories / Current Events <br></br><br></br>
Wyzwolenie Iziumu 10 września 2022 roku stało się jednym z najważniejszych momentów trwającej
inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińskie wojsko po wkroczeniu do miasta odkryło nie tylko sale tortur w celach lokalnego komisariatu, ale też masowy grób na obrzeżach miasta, w którym pochowano
ponad 400 ciał. Ta historia to obraz tego, co wojna pozostawia po sobie. Choć wyzwolenie przynosi
nadzieję, to blizny nie zagoją się jeszcze długo..
fot. Jędrzej Nowicki, 2. miejsce w kat. Stories / Current Events <br></br><br></br>
Wyzwolenie Iziumu 10 września 2022 roku stało się jednym z najważniejszych momentów trwającej
inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińskie wojsko po wkroczeniu do miasta odkryło nie tylko sale tortur w celach lokalnego komisariatu, ale też masowy grób na obrzeżach miasta, w którym pochowano
ponad 400 ciał. Ta historia to obraz tego, co wojna pozostawia po sobie. Choć wyzwolenie przynosi
nadzieję, to blizny nie zagoją się jeszcze długo..
fot. Jędrzej Nowicki, 2. miejsce w kat. Stories / Current Events <br></br><br></br>
Wyzwolenie Iziumu 10 września 2022 roku stało się jednym z najważniejszych momentów trwającej
inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińskie wojsko po wkroczeniu do miasta odkryło nie tylko sale tortur w celach lokalnego komisariatu, ale też masowy grób na obrzeżach miasta, w którym pochowano
ponad 400 ciał. Ta historia to obraz tego, co wojna pozostawia po sobie. Choć wyzwolenie przynosi
nadzieję, to blizny nie zagoją się jeszcze długo..
fot. Jędrzej Nowicki, 2. miejsce w kat. Stories / Current Events <br></br><br></br>
Wyzwolenie Iziumu 10 września 2022 roku stało się jednym z najważniejszych momentów trwającej
inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińskie wojsko po wkroczeniu do miasta odkryło nie tylko sale tortur w celach lokalnego komisariatu, ale też masowy grób na obrzeżach miasta, w którym pochowano
ponad 400 ciał. Ta historia to obraz tego, co wojna pozostawia po sobie. Choć wyzwolenie przynosi
nadzieję, to blizny nie zagoją się jeszcze długo..
fot. Jędrzej Nowicki, 2. miejsce w kat. Stories / Current Events <br></br><br></br>
Wyzwolenie Iziumu 10 września 2022 roku stało się jednym z najważniejszych momentów trwającej
inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińskie wojsko po wkroczeniu do miasta odkryło nie tylko sale tortur w celach lokalnego komisariatu, ale też masowy grób na obrzeżach miasta, w którym pochowano
ponad 400 ciał. Ta historia to obraz tego, co wojna pozostawia po sobie. Choć wyzwolenie przynosi
nadzieję, to blizny nie zagoją się jeszcze długo..
fot. Jędrzej Nowicki, 2. miejsce w kat. Stories / Current Events <br></br><br></br>
Wyzwolenie Iziumu 10 września 2022 roku stało się jednym z najważniejszych momentów trwającej
inwazji Rosji na Ukrainę. Ukraińskie wojsko po wkroczeniu do miasta odkryło nie tylko sale tortur w celach lokalnego komisariatu, ale też masowy grób na obrzeżach miasta, w którym pochowano
ponad 400 ciał. Ta historia to obraz tego, co wojna pozostawia po sobie. Choć wyzwolenie przynosi
nadzieję, to blizny nie zagoją się jeszcze długo..
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Michał Siarek, 1. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
Tuż po rosyjskiej agresji do podkijowskiego ośrodka Natalii Popovy zaczęły trafiać z linii frontu lwy, tygrysy, niedźwiedzie, gady i egzotyczne ptaki porzucone przez właścicieli. Popova, z pomocą wolontariuszy, przyjmowała je do swojego azylu, gdzie mogły być leczone i przygotowane do dalszej ewakuacji.
<br></br><br></br>
Niedożywione, wsobnie krzyżowane, psychicznie łamane lub okaleczone, żeby nie stanowiły zagrożenia dla człowieka, zwierzęta te nie mają szans życia w swoich środowiskach. Nie są też interesujące dla żadnego zoo. Chociaż reprezentują gatunki podlegające ścisłej ochronie, stały się
zbędnym bagażem, rzeczą.
<br></br><br></br>
O takich zwierzętach mówi się już nie - dzikie, tylko egzotyczne.
Po polskiej stronie dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, odpowiedziała na apel Natalii Popovy, aby pomóc ewakuować zwierzęta, zanim zamknie się okrążenie Kijowa. Znana w Polsce jako zajadła obrończyni zwierząt stworzyła strukturę pozwalającą na nadzwyczajny tranzyt do poznańskiego zoo, skąd po kwarantannie miały trafiać do azylów na całym świecie.
<br></br><br></br>
Brawura tych dwóch kobiet i wszystkich wolontariuszy idących na linię ognia po niechciane, skrzywdzone i straumatyzowane zwierzęta to opowieść o pięknej stronie człowieczeństwa.
fot. Damian Lemański, 2. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
„Najsilniejsi” to reportaż o pracownikach firmy Wikom, którzy śmieciarkami i szambiarkami
przemierzają gminę Korsze i sprzątają ją z odpadów.
Dane GUS wskazują, że w Polsce tylko 26,7 proc. odpadów zostaje poddanych recyklingowi. Od
dziecka mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wykonują tę niedocenianą pracę. Gdyby nie oni -
utonęlibyśmy w śmieciach.
fot. Damian Lemański, 2. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
„Najsilniejsi” to reportaż o pracownikach firmy Wikom, którzy śmieciarkami i szambiarkami
przemierzają gminę Korsze i sprzątają ją z odpadów.
Dane GUS wskazują, że w Polsce tylko 26,7 proc. odpadów zostaje poddanych recyklingowi. Od
dziecka mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wykonują tę niedocenianą pracę. Gdyby nie oni -
utonęlibyśmy w śmieciach.
fot. Damian Lemański, 2. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
„Najsilniejsi” to reportaż o pracownikach firmy Wikom, którzy śmieciarkami i szambiarkami
przemierzają gminę Korsze i sprzątają ją z odpadów.
Dane GUS wskazują, że w Polsce tylko 26,7 proc. odpadów zostaje poddanych recyklingowi. Od
dziecka mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wykonują tę niedocenianą pracę. Gdyby nie oni -
utonęlibyśmy w śmieciach.
fot. Damian Lemański, 2. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
„Najsilniejsi” to reportaż o pracownikach firmy Wikom, którzy śmieciarkami i szambiarkami
przemierzają gminę Korsze i sprzątają ją z odpadów.
Dane GUS wskazują, że w Polsce tylko 26,7 proc. odpadów zostaje poddanych recyklingowi. Od
dziecka mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wykonują tę niedocenianą pracę. Gdyby nie oni -
utonęlibyśmy w śmieciach.
fot. Damian Lemański, 2. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
„Najsilniejsi” to reportaż o pracownikach firmy Wikom, którzy śmieciarkami i szambiarkami
przemierzają gminę Korsze i sprzątają ją z odpadów.
Dane GUS wskazują, że w Polsce tylko 26,7 proc. odpadów zostaje poddanych recyklingowi. Od
dziecka mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wykonują tę niedocenianą pracę. Gdyby nie oni -
utonęlibyśmy w śmieciach.
fot. Damian Lemański, 2. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
„Najsilniejsi” to reportaż o pracownikach firmy Wikom, którzy śmieciarkami i szambiarkami
przemierzają gminę Korsze i sprzątają ją z odpadów.
Dane GUS wskazują, że w Polsce tylko 26,7 proc. odpadów zostaje poddanych recyklingowi. Od
dziecka mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wykonują tę niedocenianą pracę. Gdyby nie oni -
utonęlibyśmy w śmieciach.
fot. Damian Lemański, 2. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
„Najsilniejsi” to reportaż o pracownikach firmy Wikom, którzy śmieciarkami i szambiarkami
przemierzają gminę Korsze i sprzątają ją z odpadów.
Dane GUS wskazują, że w Polsce tylko 26,7 proc. odpadów zostaje poddanych recyklingowi. Od
dziecka mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wykonują tę niedocenianą pracę. Gdyby nie oni -
utonęlibyśmy w śmieciach.
fot. Damian Lemański, 2. miejsce w kat. Stories / Climate, Responsibility <br></br><br></br>
„Najsilniejsi” to reportaż o pracownikach firmy Wikom, którzy śmieciarkami i szambiarkami
przemierzają gminę Korsze i sprzątają ją z odpadów.
Dane GUS wskazują, że w Polsce tylko 26,7 proc. odpadów zostaje poddanych recyklingowi. Od
dziecka mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wykonują tę niedocenianą pracę. Gdyby nie oni -
utonęlibyśmy w śmieciach.
fot. Łukasz Cynalewski, 1. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Codzienność Jolanty Muszyńskiej opiekującej się 27-letnią córką Magdaleną chorującą na porażenie mózgowe. Opiekunowie osób z niepełnosprawnością od lat walczą o podniesienie należnych im
świadczeń.
fot. Łukasz Cynalewski, 1. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Codzienność Jolanty Muszyńskiej opiekującej się 27-letnią córką Magdaleną chorującą na porażenie mózgowe. Opiekunowie osób z niepełnosprawnością od lat walczą o podniesienie należnych im
świadczeń.
fot. Łukasz Cynalewski, 1. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Codzienność Jolanty Muszyńskiej opiekującej się 27-letnią córką Magdaleną chorującą na porażenie mózgowe. Opiekunowie osób z niepełnosprawnością od lat walczą o podniesienie należnych im
świadczeń.
fot. Łukasz Cynalewski, 1. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Codzienność Jolanty Muszyńskiej opiekującej się 27-letnią córką Magdaleną chorującą na porażenie mózgowe. Opiekunowie osób z niepełnosprawnością od lat walczą o podniesienie należnych im
świadczeń.
fot. Łukasz Cynalewski, 1. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Codzienność Jolanty Muszyńskiej opiekującej się 27-letnią córką Magdaleną chorującą na porażenie mózgowe. Opiekunowie osób z niepełnosprawnością od lat walczą o podniesienie należnych im
świadczeń.
fot. Łukasz Cynalewski, 1. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Codzienność Jolanty Muszyńskiej opiekującej się 27-letnią córką Magdaleną chorującą na porażenie mózgowe. Opiekunowie osób z niepełnosprawnością od lat walczą o podniesienie należnych im
świadczeń.
fot. Łukasz Cynalewski, 1. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Codzienność Jolanty Muszyńskiej opiekującej się 27-letnią córką Magdaleną chorującą na porażenie mózgowe. Opiekunowie osób z niepełnosprawnością od lat walczą o podniesienie należnych im
świadczeń.
fot. Łukasz Cynalewski, 1. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Codzienność Jolanty Muszyńskiej opiekującej się 27-letnią córką Magdaleną chorującą na porażenie mózgowe. Opiekunowie osób z niepełnosprawnością od lat walczą o podniesienie należnych im
świadczeń.
fot. Adam Ługiewicz, 2. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Życie Romów na poznańskim koczowisku. Obecnie mieszka tam od 40 do 120 osób. Większość z nich otrzymuje wsparcie z miejskich instytucji oraz od fundacji. Dzieci chodzą do specjalnie utworzonych
klas w szkole podstawowej.
fot. Adam Ługiewicz, 2. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Życie Romów na poznańskim koczowisku. Obecnie mieszka tam od 40 do 120 osób. Większość z nich otrzymuje wsparcie z miejskich instytucji oraz od fundacji. Dzieci chodzą do specjalnie utworzonych
klas w szkole podstawowej.
fot. Adam Ługiewicz, 2. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Życie Romów na poznańskim koczowisku. Obecnie mieszka tam od 40 do 120 osób. Większość z nich otrzymuje wsparcie z miejskich instytucji oraz od fundacji. Dzieci chodzą do specjalnie utworzonych
klas w szkole podstawowej.
fot. Adam Ługiewicz, 2. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Życie Romów na poznańskim koczowisku. Obecnie mieszka tam od 40 do 120 osób. Większość z nich otrzymuje wsparcie z miejskich instytucji oraz od fundacji. Dzieci chodzą do specjalnie utworzonych
klas w szkole podstawowej.
fot. Adam Ługiewicz, 2. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Życie Romów na poznańskim koczowisku. Obecnie mieszka tam od 40 do 120 osób. Większość z nich otrzymuje wsparcie z miejskich instytucji oraz od fundacji. Dzieci chodzą do specjalnie utworzonych
klas w szkole podstawowej.
fot. Adam Ługiewicz, 2. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Życie Romów na poznańskim koczowisku. Obecnie mieszka tam od 40 do 120 osób. Większość z nich otrzymuje wsparcie z miejskich instytucji oraz od fundacji. Dzieci chodzą do specjalnie utworzonych
klas w szkole podstawowej.
fot. Adam Ługiewicz, 2. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Życie Romów na poznańskim koczowisku. Obecnie mieszka tam od 40 do 120 osób. Większość z nich otrzymuje wsparcie z miejskich instytucji oraz od fundacji. Dzieci chodzą do specjalnie utworzonych
klas w szkole podstawowej.
fot. Adam Ługiewicz, 2. miejsce w kat. Stories / People <br></br><br></br>
Życie Romów na poznańskim koczowisku. Obecnie mieszka tam od 40 do 120 osób. Większość z nich otrzymuje wsparcie z miejskich instytucji oraz od fundacji. Dzieci chodzą do specjalnie utworzonych
klas w szkole podstawowej.