18 z 24

WPP 2020: Tomasz Kaczor z nominacją do World Press Photo of the Year

fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"



W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
Facebook
Tweet
Google
fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an" <br></br><br></br>Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"<br></br><br></br>Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"<br></br><br></br>Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"<br></br><br></br>Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"<br></br><br></br>Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"<br></br><br></br>Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"<br></br><br></br>Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
fot. Sabiha Çimen, z projektu "Hafız: Guardians of the Qur’an"<br></br><br></br>Muzułmanki, którzy całkowicie zapamiętali treść Koranu, mogą używać tytułu „Hafız” przed ich imionami. Wierzą, że ktokolwiek zapamięta świętą księgę i zastosuje się do jej nauk, zostanie nagrodzony przez Allaha i zyska wyższy status w Raju. Praktyka sięga czasów, gdy analfabetyzm był powszechny, a papier i welin były zbyt drogie, więc Hafizy były postrzegane jako strażnicy świętego słowa, utrzymując je przy życiu dla przyszłych pokoleń.
fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"<br></br><br></br>Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew.  Brutalnie reakcja władzy i  żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z  dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"<br></br><br></br>Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew.  Brutalnie reakcja władzy i  żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z  dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"<br></br><br></br>Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew.  Brutalnie reakcja władzy i  żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z  dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"<br></br><br></br>Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew.  Brutalnie reakcja władzy i  żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z  dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"<br></br><br></br>Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew.  Brutalnie reakcja władzy i  żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z  dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"<br></br><br></br>Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew.  Brutalnie reakcja władzy i  żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z  dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"<br></br><br></br>Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew.  Brutalnie reakcja władzy i  żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z  dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
fot. Romain Laurendeau, z projektu "Kho, the Genesis of a Revolt"<br></br><br></br>Według raportu UNESCO 72% Algierczyków poniżej 30. roku życia jest bezrobotnych. Wydarzenia „Czarnego października” z 1988 r., pozostały w pamięci Algierczyków i nadal wzbudzają gniew.  Brutalnie reakcja władzy i  żniwo ponad 500-set zabitych w ciągu pięciu dni - zapoczątkowały okres zwany „czarną dekadą” przemocy i niepokojów. Po trzydziestu latach skutki tych wydarzeń są nadal obecne. Wysokie bezrobocie prowadzi do frustracji w codziennym życiu, a wielu młodych ludzi czuje się odłączonych od państwa i jego instytucji. W biednych dzielnicach klasy robotniczej, takich jak Bab el-Oued w Algierze, młodzi ludzie szukają schronienia w diki (prywatnych miejscach), które są dla nich „bańkami wolności”, z  dala od spojrzenia społeczeństwa i konserwatywnych wartości społecznych. Jednak to kruche poczucie wspólnoty i solidarności często nie wystarcza, aby złych warunkach życia. W lutym 2019 r. tysiące młodych ludzi z dzielnic robotniczych ponownie wyszło na ulice, co stało się ogólnokrajowym wyzwaniem pod rządami długoletniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Kho w potocznym języku Afryki oznacza „brat”. Opowiada o genezie buntu. Jest to historia głębokiego niepokoju młodych, którzy znajdują odwagę by rzucić wyzwanie dotychczasowym autorytetom i stają się inspiracją dla reszty populacji. Daje to początek największemu ruchowi protestacyjnemu w Algierii od dziesięcioleci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.
fot. Daniele Volpe, z projektu "Ixil Genocide"<br></br><br></br>W latach 80. XX wieku, mniej więcej w połowie wojny domowej Gwatemali (1960-1996), społeczność Ixil Maya (zamieszkująca tereny w pobliżu Sierra de los Cuchumatanes) stała się celem ludobójstwa. Do 1996 r. Około 7000 mieszkańców regionu zostało brutalnie zabitych. Przemoc była szczególnie ekstremalna w latach 1979–1985, gdy kolejne administracje i wojsko realizowały politykę wypalonej ziemi. ONZ ujawniła później, że od 70% do 90% wiosek Ixil zostało spalonych do gołej ziemi, a około 60% ludności zostało zmuszonych do ucieczki w góry. W 2013 r. Jose Efraín Ríos Montt, który rządził Gwatemalą w latach 1982-83, został osądzony za ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety sąd drugiej instancji, ze względu na błędy proceduralne uchylił wyrok. Pomimo porażki wymiaru sprawiedliwości, proces jest postrzegany jako kamień milowy w procesach rozliczania zbrodniarzy wojennych i próbę pokazania okrucieństw, które miały miejsce podczas wojny domowej. Dziś wielu ocalałych wciąż szuka szczątków swoich zmarłych krewnych. Ekshumacje odgrywają ważną rolę w gromadzeniu dowodów masakr dokonanych na cywilach. Autor zdjęć mieszka w Gwatemali od 13 lat i pracował jako wolontariusz w projekcie Recuperation of Historical Memory. Uważa ten projekt fotograficzny za swój wkład w umocnienie pamięci historycznej kraju, jako narzędzie pamięci.