Canon EOS R - test aparatu

Wyniki testu:
Jakość obrazu:
8
Ergonomia:
8
Cena / Jakość:
7
Wydajność:
7
Funkcjonalność:
7
Marka:
Canon
Nasza ocena:

Czy pierwsza pełna klatka Canon bez lustra ma szansę godnie stawić czoła mocnej konkurencji? Premierze aparatu towarzyszyło sporo kontrowersji, przekonajmy się więc, jak aparat radzi sobie w praktyce.

Autor: Maciej Luśtyk

17 Styczeń 2019
Artykuł na: 49-60 minut

Ten rok jest z pewnością dla rynku aparatów przełomowy. Do gry w segmencie bezlusterkowców niemal jednocześnie wkroczyli dwaj najwięksi gracze. Każdy do tego zadania podszedł jednak w inny sposób - Nikon, prezentując od razu dwa ergonomiczne body, ale skromny zestaw niezbyt emocjonujących szkieł; Canon, pokazując świetnie prezentującą się rodzinę szkieł, ale nieco ryzykowny pod względem ergonomii korpus. Canon EOS R to jednak bez wątpienia zaawansowany aparat, który wyceniony na 9799 zł (za body i adapter do szkieł EF) ma szansę stać się konkurencją dla pełnych klatek zarówno z segmentu bezlusterkowców, jak i lustrzanek.

Zobacz wszystkie zdjęcia (6)

Otrzymujemy 32-milionową matrycę CMOS wspieraną procesorem DIGIC 8, pracującą w zakresie ISO 100-40000 (rozszerzane do ISO 102400), a także pierwszy, oparty o 5655 punktów system Dual Pixel AF, tryb seryjny 8 kl./s, duży wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 3,69 mln punktów i dotykowy 3,2-calowy obracany ekran LCD. Do tego możliwość rejestracji filmów w jakości 4K, płaski profil obrazu C-Log czy możliwość wypuszczenia 10-bitowego sygnału z próbkowaniem 4:2:2 przez HDMI. W kolejnych rozdziałach naszego testu sprawdzamy, jak ta obiecująca specyfikacja przekłada się na realne osiągi!

W zestawie handlowym znajdziemy:

  • baterię
  • ładowarkę
  • instrukcję
  • pasek na ramię
  • adapter EF-EOS R
  • kabel HDMI
  • kabel USB

Porównanie rozmiarów matrycy:

Linki:

Canon EOS R - pełnoklatkowy bezlusterkowiec pokazany. Wszystko, co musisz o nim wiedzieć

Canon EOS R - pierwsze wrażenia

Canon EOS R - zdjęcia przykładowe

Canon zaprezentował cztery szkła i trzy adaptery do systemu RF

 

Nazwa Canon EOS R
Producent Canon
Typ aparatu bezlusterkowiec
Matryca Full Frame (35,9 x 24 mm)
Efektywna rozdzielczość 30,3 Mp
Matryca pełna klatka
Czułość ISO 50 (rozszerzona)
ISO 100
ISO 200
ISO 400
ISO 800
ISO 1600
ISO 3200
ISO 6400
ISO 12800
ISO 25600
ISO 51200 (rozszerzona)
ISO 102400 (rozszerzona)
Procesor DIGIC 8
Rozdzielczość maksymalna 6720 x 4480, 4176 x 2784 (tryb crop 1.6x)
Formaty obrazu 3:2
4:3
16:9
1:1
Formaty zapisu RAW
JPEG
RAW + JPEG
Kompresja L
M
S
Balans bieli auto
manualny
ustawienia predefiniowane
Automatyczny z priorytetem bieli
Korekta obrazu Przestrzeń barwna: sRGB / Adobe RGB
Mocowanie obiektywu Canon RF
Stabilizacja w obiektywach
Tryby ekspozycji P, A, S, M
tryby użytkownika
Bulb
tryb filmowy
Karta pamięci SD/SDHC/SDXC
UHS-II
Kompensacja ekspozycji +/- 3 EV w skoku co 1/3 lub 1/2 EV
Migawka 1/8000 - 30 s
Blokada ekspozycji półpozycja spustu migawki
przycisk AEL
Bracketing ekspozycji 3 kadry +/- 1/2 lub 1/3 EV
Zdjęcia seryjne 0.5 kl/s
Pomiar światła matrycowy
centralnie-ważony
punktowy
uśredniony
Samowyzwalacz 2
Pomiar ostrości Detekcja fazy, 5655 punktów AF
Tryb pracy AF pojedynczy AF
ciągły AF
ustawienie ręczne (MF)
śledzący AF
wykrywanie twarzy
AF dotykowy
wielopunktowy AF
strefowy AF
wykrywanie oka
Blokada ostrości półpozycja spustu migawki
przycisk AF-Lock
Podgląd głębi tak
Wizjer wizjer elektroniczny
powiększenie 0,76x
3,69 Mp
Ekran LCD obrotowy
dotykowy
3,2-calowy
2 100 000 punktów
Rejestracja filmów 4K 30 kl./s, 480 Mb/s, MOV, H.264, PCM
4K 30 kl./s, 480 Mb/s, MOV, H.264, PCM
4K 24 kl./s, 480 Mb/s, MOV, H.264, PCM
4K 24 kl./s, 120 Mb/s, MOV, H.264, AAC
4K 23.98 kl./s, 480 Mb/s, MOV, H.264, PCM
4K 23.98 kl./s, 120 Mb/s, MOV, H.264, AAC
Full HD 60 kl./s 180 Mb/s, MOV, H.264, PCM
Full HD 60 kl./s 60 Mb/s, MOV, H.264, AAC
Full HD 30 kl./s, 90 Mb/s, MOV, H.264, PCM
Full HD 30 kl./s, 30 Mb/s, MOV, H.264, AAC
Full HD 24 kl./s, 90 Mb/s, MOV, H.264, PCM
Full HD 24 kl./s, 30 Mb/s, MOV, H.264, AAC
Full HD 23.98 kl./s, 90 Mb/s, MOV, H.264, PCM
Full HD 23.98 kl./s, 30 Mb/s, MOV, H.264, AAC
HD 120 kl./s,160 Mb/s, MOV, H.264, PCM
Złącza miniHDMI
gniazdo mikrofonu
gniazdo słuchawek
Wi-Fi
USB 3.1 (USB-C)
Pilot możliwość sterowania bezprzewodowego
GPS Nie
Zasilanie akumulator litowo-jonowy
LP-E6N
Wydajność zasilania 370 zdjęć (wg CIPA)
Obudowa uszczelniona
częściowo magnezowa
Wymiary 136 x 98 x 84 mm
Waga 660 g
Stopka akcesoriów tak
Gwint statywu Tak

 

Stylistyka i wykonanie

Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z zupełnie nową linią w ofercie producenta. Uwagę zwraca nowoczesne, ale utrzymane w typowej dla Canona stylistyce wzornictwo, które jasno komunikuje, że to produkt, którego nie powinno się utożsamiać ani z lustrzankową linią EOS, ani dotychczasową bezlusterkową serią EOS-M. Obudowa jest zwarta, dynamicznie wyprofilowana i precyzyjnie wykończona. Bardzo dobre stylistyczne wrażenie robi nieco wysunięte mocowanie, które dobrze komponuje się z zakończeniem tubusu obiektywów.

Co chyba jednak najważniejsze, EOS R to prawdopodobnie najlepiej leżący w dłoni bezlusterkowiec, z jakim mieliśmy do czynienia. Podobnie jak w lustrzankach producenta, otrzymujemy głęboki, wygodny grip, na którym mieści się cała dłoń i który pozwala na wygodne operowanie aparatem, bez konieczności odrywania ręki. Bezpośrednie porównanie z Sony A7 III i Nikonem Z7 uświadamia wyraźnie wyższy komfort obsługi. Przewaga ta widoczna jest przede wszystkim w zestawieniu z „siódemkami” Sony, gdzie na gripie nie mieszczą się wszystkie palce, a korzystanie z dużych obiektywów często niemal uniemożliwia ich wygodne ułożenie.

 

Samo body doskonale też wypada pod względem rozmiarów i wyważenia. Aparat nie jest ani za duży, ani za mały i bardzo dobrze sprawdza się tak z mniejszymi, jak i większymi obiektywami. Złego słowa nie można powiedzieć również o spasowaniu poszczególnych elementów. Jak zwykle w przypadku Canona pokrętła i przyciski oferują precyzyjny skok i opór, również wykonanie zaślepek złącz, pokrywy baterii czy zawiasu obracanego ekranu nie budzi żadnych wątpliwości. Całość korpusu została też uszczelniona przed kurzem i zachlapaniami.

Body aparatu, w zestawieniu z lustrzankami może z pozoru wydawać się nieco delikatniejsze - jest wyraźnie lżejsze, a górny panel wydaje się “plastikowy” w dotyku. To jednak tylko pozory. Korpus, z wyłączeniem dolnej ścianki, został wykonany ze stopu magnezu. Powinien być więc równie wytrzymały jak zaawansowane modele z lustrzankowej serii EOS.

Ergonomia

Najwięcej emocji budzi sama filozofia obsługi. W modelu EOS R, Canon wprowadza zupełnie nowe rozwiązania i kładzie duży nacisk na obsługę dotykową. Krytykowany jest przede wszystkim brak joysticka. Dotykowe sterowanie punktem AF trwa dłużej i jest znacznie bardziej uciążliwe niż w przypadku dedykowanego kontrolera, mało wygodnym rozwiązaniem okazuje się też dotykowy panel umieszczony w górnej części tylnej ścianki. Obsługuje on 3 typy interakcji (pojedyncze dotknięcie obydwu kierunków lub przesuwanie palcem po jego powierzchni) i w założeniu pozwalać ma nam na szybkie przełączenie się pomiędzy parametrami danej funkcji (np. trybem punktu AF). Idea ciekawa, ale choć czujnik całkiem dobrze reaguje na dotyk, to często myli dotknięcie z przesunięciem palca, co znacznie wydłuża proces regulacji parametrów. Aby problem ten nie występował, jedną z funkcji możemy wyłączyć w menu personalizacji, pozostaje jednak pytanie czy wobec tego lepszym rozwiązaniem nie jest nadal stare dobre pokrętło, z dodatkową możliwością wciśnięcia  (jak w aparatach Fujifilm czy Panasonic).

Panel dotykowy wprowadzony wraz z modelem EOS R

Ekran, w roli joysticka również sprawdza się co najwyżej średnio. Choć błyskawicznie reaguje na dotyk, aparat jest na tyle duży, że podczas kadrowania w trybie Live View niemożliwe jest sięgnięcie lewego krańca ekranu bez odrywania prawej ręki od gripa. Z kolei operowanie lewym kciukiem jest już zupełnie niepraktyczne. Denerwuje też dość częste wyłączenie ekranu gdy nieumyślnie zbliżymy palec do wizjera. Z problemami tymi możemy uporać się aktywując funkcję, która w przypadku spoglądania przez wizjer zamieni określony przez nasz obszar ekranu w wirtualny joystick. Rolę joysticka może pełnić więc wybrana połówka lub ćwiartka ekranu. Nadal wymaga to jednak dość delikatnego i starannego poruszania się kciukiem po powierzchni dotykowego panelu, który dodatkowo nie oferuje wygodnego oparcia, co rozluźnia nasz chwyt. Nie jest to niestety rozwiązanie ani szybkie, ani precyzyjne. Funkcję joysticka możemy podobnie jak w amatorskich modelach przypisać do tylnego wybieraka kierunkowego, niestety w tym wypadku nawigacja po punktach trwa dosyć długo. Tracimy też aż 4 przyciski funkcyjne.

Trudno też zrozumieć rezygnację z pokrętła PASM na rzecz mało praktycznego włącznika z lewej strony górnego panelu i zmuszania użytkownika do błądzenia w funkcjach aparatu. Najwyraźniej chęć stworzenia “świeżego” doznania obsługi chwilowo przysłoniła oczy inżynierom, czego konsekwencje będą odczuwalne dla użytkowników. Bo choć wciśnięcie przycisku Mode i przekręcenie pokrętła funkcyjnego nie jest wiele trudniejsze, to ponownie zabiera nam przycisk, który moglibyśmy wykorzystać zupełnie inaczej - wystarczy wspomnieć tu analogiczne rozwiązanie z modelu EOS M5.

Nieco zaskakuje również organizacja złącz. Otrzymujemy ich oczywiście całkiem sporo (USB-C z możliwością ładowania, mini HDMI, złącze słuchawkowe i mikrofonowe oraz port cyfrowego wężyka spustowego) jednak rozmieszczono je w sposób uniemożliwiający wygodne korzystanie z obrotowego ekranu podczas filmowania.

Na koniec kwestia budząca ostatnio wśród fotografów najwięcej emocji - pojedyncze slot na kadry SD. Dziś dwie karty to już standard w każdej nieco bardziej zaawansowanej puszce, co udowadniają chociażby ostatnie premiery Sony i Fujifilm. Prawdopodobnie przymknęlibyśmy na to oko, gdyby aparat obsługiwał wytrzymałe i mało awaryjne nośniki CFast lub QXD (jak w przypadku bezlusterkowców Nikona). Gdy jednak musimy korzystać z uniwersalnych, ale jednak bardziej delikatnych kart SD, warto mieć zabezpieczenie i możliwość backupu. Zwłaszcza, jeśli aparat ma być naszym narzędziem pracy.

Ale nie będziemy tylko narzekać. Przede wszystkim brawa należą się za wprowadzenie funkcyjnego, programowalnego pokrętła na obiektywach systemowych. Rzecz, która od dłuższego czasu znana jest już z kompaktów, a której nikt nie zdecydował się w systemach zaawansowanych. Tutaj działa jak marzenie (całość przebiega bez opóźnień, a pierścień oferuje wyczuwalny i słyszalny skok) i pozwala znacznie rozbudować ergonomię aparatu. Otrzymujemy przecież kolejne pokrętło funkcyjne, obsługiwane lewą ręką, która zazwyczaj i tak spoczywa na obiektywie. Przypisanie do niego opcji korekcji ekspozycji czy regulacji któregoś z głównych parametrów fotografowania to zupełnie nowe i ciekawe doznanie. Szkoda tylko, że nasze możliwości w tym zakresie są nieco ograniczone.

Przedni frezowany pierścień na obiektywie, po przypisaniu wybranej przez nas funkcji może pełnić rolę kolejnego pokrętła funkcyjnego

Funkcje możliwe do przypisania do pierścienia obiektywu

Dwuzakładkowy układ menu pomocniczego wyświetla komplet potrzebnych informacji, niestety tylko kilka z nich widocznych jest po wyłączeniu aparatu

Otrzymujemy też dobrze zorganizowany pomocniczy ekran LCD na górnym panelu, który wyświetla 2 zakładki informacji. Szkoda, że po wyłączeniu wyświetla jedynie informacje o aktualnym trybie fotografowania. Docenić należy także starania projektantów, mające na celu tchnięcia nieco świeżości w sposób, jaki kontrolujemy aparat. Mowa tu o trybie Fv (Flexible Priority), który pozwala łatwo przełączać się między trybami priorytetu przysłony i migawki, z jednoczesną łatwą obsługą funkcji Auto ISO i możliwością błyskawicznego przejścia do ustawień manualnych. Opanowanie go zajmuje chwilę, ale gdy już się oswoimy, rozwiązanie to okazuje się bardzo praktyczne, zwłaszcza dla osób przyzwyczajonych do pracy w trybie priorytetu przysłony.

 

Jak zwykle w przypadku bezlusterkowców producenta otrzymujemy też bogate możliwości personalizacji działania aparatu. Własne ustawienia możemy przypisać do 7 przycisków na obudowie i 4 kierunków tylnego wybieraka, osobno dla trybu fotograficznego i filmowego, a dostępne funkcje powinny zadowolić nawet wymagających użytkowników. Osobne możliwości personalizacji otrzymały ustawienia AF i ekranu, a my możemy także wpływać na nazewnictwo i organizację folderów. Poniżej zestaw opcji możliwych do przypisania do przycisków konfigurowalnych.

 

Wszystko to sprawia, że nowe bezlusterkowe body, o ile priorytetem nie jest szybka praca, okazuje się bardzo praktyczne i wygodne podczas fotografowania. Wszystkie najpotrzebniejsze funkcje mamy na miejscu, a do tego całość działa gładko i sprawnie. Dobre wrażenie pod względem kultury pracy z aparatem potęgują też doskonały 0,5-calowy wizjer elektroniczny OLED i ekran dotykowy.

Wizjer i ekran

W przypadku wizjera mamy do czynienia z prawdziwym skokiem jakościowym względem tego, co oferowała seria EOS-M. Świetnie wypada również w zestawieniu z bezpośrednią konkurencję. Bo choć wiele nowych aparatów chwali się wizjerami o rozdzielczości 3,69 miliona punktów, to tutaj ekran jest krystalicznie ostry, kontrastowy i świetnie odwzorowuje kolory. W wielu aparatach rozdzielczość spada po zablokowaniu ostrości. Tutaj nic takiego nie występuje. Dość powiedzieć, że Canonowski wizjer o powiększeniu 0,76 x wydaje się nieco lepszy od analogicznego wizjera z modelu Nikon Z7, nie mówiąc już o 2,36-milionowym wizjerze Sony A7 III, który należałoby postawić półkę niżej. Do tego oferuje punkt oczny 23 mm (wygodna praca w okularach) i jest na tyle odsunięty od korpusu, że nie musimy się przesadnie przytulać do korpusu nosem i policzkiem. Możemy też w nim wyświetlać te same informacje, co na ekranie LCD, z histogramem RGB na żywo włącznie.

Jeśli chodzi o ekran dotykowy, Canon zdążył już nas przyzwyczaić do najwygodniejszego i najlepiej opracowanego pod względem wygody systemu na rynku. Nie inaczej jest i tym razem. Otrzymujemy sprawdzony układ, znany z bezlusterkowców systemu EOS-M, który za sprawą ikon umieszczonych po bokach ekranu (aktywowane przyciskiem Q) daje nam szybki dostęp do najczęściej używanych funkcji. Obsługa dotykowa działa wzorowo - ekran jest dokładny i reaguje bez jakichkolwiek opóźnień. Pod względem wygody i responsywności prezentuje się on lepiej od większości modeli konkurencji. Dotykowo możemy zarówno ustawiać ostrość, jak i szybko nawigować po zdjęciach czy przeglądać zakładki menu.

Informacje wyświetlane na ekranie LCD

Dotykowe menu pomocnicze Q pozwala szybko ingerować w najważniejsze parametry fotografowania

Złego słowa nie można powiedzieć też o jakości wyświetlanego obrazu. Jest jasny, ostry, kontrastowy i wydaje się dobrze oddawać rzeczywiste kolory zdjęcia. Co ważne ekspozycja dobrze odwzorowywana jest także w przypadku zdjęć nocnych czy wykonywanych w słabym świetle. W przypadku wielu ekranów niestety często występuje problem z przesadnym rozjaśnianiem cieni. Bardzo dobre wrażenie robi też układ informacji wyświetlanych na ekranie i w wizjerze. Ikony są niewielkie, dobrze widoczne i nie przysłaniają bezsensownie kadru tak, jak ma to chociażby miejsce w przypadku aparatów Sony. Możemy też je szybko ukryć oraz włączyć dodatkowe opcje w postaci siatki, wirtualnej poziomnicy czy histogramu RGB na żywo. Słowem cały najpotrzebniejszy zestaw.

Funkcje dodatkowe

Standardowo już otrzymujemy także funkcje łączności bezprzewodowej, które pozwolą nam nie tylko zdalnie sterować aparatem i wysyłać zdjęcia na urządzenia mobilne, ale także dokonać bezprzewodowego tetheringu za pomocą programu Digital Photo Professional i aplikacji Digital Photo Professional Express, przesłać obrazy do drukarki, wyświetlić na telewizorze czy przetransferować na serwer FTP.

 

Jak na razie, wydaje się, że system łączności bezprzewodowej oferowany przez Canona jest najwygodniejszy i najbardziej rzetelny na rynku. Urządzenia parują się szybko i prosto, aplikacja jest przejrzysta i działa bez jakichkolwiek opóźnień, a zdjęcia przesyłają się bez najmniejszego problemu, także zbiorowo. Chcielibyśmy co prawda zobaczyć możliwość zdalnej ingerencji w więcej ustawień niż tylko główne parametry ekspozycji i ustawienie punktu AF, ale i tak pod tym względem Canon wypada nie najgorzej.

Wygląd aplikacji Canon Camera Connect

Wśród innych dodatkowych funkcji znajdziemy także tryb Dual Pixel RAW, który pojawił się po raz pierwszy w modelu Canon EOS 5D Mark IV. Więcej na jego tematu przeczytacie tutaj.

 

Canon EOS R jest wyjątkowo wygodny, ale czy równie szybki? Niestety pod względem czasu startu aparat jak na razie odstaje od konkurencji. Pierwsze zdjęcie po włączeniu wykonamy po około 1,8-2 sekundach, co jest wynikiem dość przeciętnym. Niektóre bezlusterkowce osiągają już wyniki na poziomie 1 sekundy, a w przypadku lustrzanek, nawet w amatorskich modelach czas ten nie przekracza zazwyczaj 0,5-0,7 sekundy. Na szczęście w przypadku wybudzania aparatu ze stanu uśpienia jest już znacznie lepiej - zdjęcie wykonamy w 0,9 sekundy od dotknięcia spustu migawki.

 

Choć czas startu nie powala, na pewno nie możemy narzekać na ogólną szybkość obsługi. Wręcz przeciwnie - EOS R to jeden z niewielu bezlusterkowców, w których regulacja parametrów przebiega równie gładko i szybko co w przypadku lustrzanek. Tryb podglądu uruchamia się błyskawicznie, podobnie jak 100-procentowe powiększenie wybranych kadrów i szybka nawigacja po zdjęciach. 

Tryb seryjny

Pod względem trybu seryjnego, aparat wypada dwojako. Z jednej strony otrzymujemy możliwość fotografowania serią z prędkością 8 kl./s, ale wyniki te uzyskamy wyłącznie w przypadku pojedynczego pomiaru AF. Jeśli zdecydujemy się na pomiar ciągły AI Servo będziemy musieli liczyć się ze spadkiem prędkości serii do 5 kl./s, a to już wyniki przy których wielu fotografów będzie kręcić nosem. Warto jednak przypomnieć, że jeden z najbardziej popularnych aparatów ostatnich lat, Canon EOS 5D Mark III oferował prędkość serii równą 6 kl./s i nikomu to nie przeszkadzało. Pewne jest jednak to, że z nowym korpusem nie powinniśmy raczej nastawiać się na fotografowanie sportu.

8 kl./s zarezerwowane jest wyłącznie dla pojedynczego pomiaru AF. W przypadku pomiaru ciągłego prędkość spadnie do 5 kl./s, a to już wyniki, przy których wielu fotografów będzie kręcić nosem

Co może nawet ważniejsze, aparat bardzo sprawnie radzi sobie z buforowaniem tych 30-milionowych plików. Korzystając z szybkiej karty UHS-II, w serii o maksymalnej prędkości byliśmy w stanie jednorazowo wykonać 120 zdjęć JPEG, 64 zdjęcia RAW i 50 par RAW + JPEG. Jeśli z kolei zdecydujemy się na zapis materiału w nowym formacie C-RAW, wyniki te wzrosną odpowiednio do 122 i 74 w przypadku zapisu C-RAW + JPEG. Oznacza to, że nawet w najgorszym wypadku będziemy mieli do czynienia z niemal 8-sekundową serią, a pamiętajmy, że w przypadku serii 5 kl./s czas ten znacznie się wydłuży.

Dłużej trwa już zapis zdjęć na kartę. Opróżnianie bufora zajmuje około 16 sekund w przypadku serii JPEG, 12 sekund dla serii RAW i około 15 sekund dla serii RAW + JPEG. Co ciekawe czasy te były o około 5 sekund dłuższe w przypadku korzystania z zapisu C-RAW. Na szczęście nawet po zapełnieniu bufora aparat pozwala na ingerencję w parametry, podgląd ostatniego zdjęcia i dalsze zwalnianie migawki, oczywiście już ze znacznie mniejszą częstotliwością, która waha się między 1 a 3 kl./s. Do tego odpuszczenie palca na kilka chwil sprawiało, że na powrót mogliśmy fotografować krótkimi seriami z pełną prędkością. Nie jest źle, ale trzeba pamiętać, że w niektórych aparatach konkurencji czasy te nie wybiegają poza 6 s dla serii JPEG i 10 sekund dla serii RAW.

Bateria

Znacznie większym problemem dla użytkowników może okazać się wydajność baterii, a konkretnie optymalizacja poboru mocy. Bo choć EOR R korzysta z takim samych akumulatorów LP-E6N, co lustrzanki z serii 5D, 6D i 7D, to ze względu na obecność wizjera elektronicznego wystarczy nam ona jedynie na około 350-400 zdjęć. To problem, z którym większość producentów bezlusterkowców zdążyła się już uporać. Na szczęście mamy do dyspozycji funkcję oszczędzania energii, w którym wyniki te poprawią się do około 450 zdjęć oraz tryb Eco, gdzie według pomiarów CIPA wyciśniemy z baterii nawet 550 zdjęć. W tym wypadku jednak ekran będzie przyciemniał się już po 2 sekundach bezczynności, a po 10 zupełnie wyłączał. Podczas testów nie wydawało się nam to przeszkadzać w pracy, choć może być nieco uciążliwe, gdy chcemy przez dłuższą chwilę ocenić wykonany kadr.

Ogólnie akumulator powinien wystarczyć nam na około 2 godziny bardziej intensywnej pracy, ale w przypadku okazjonalnego fotografowania, na przykład podczas spacerów spokojnie wystarczy na parę kilkugodzinnych wędrówek. Mimo wszystko, jeśli aparat zamierzamy wykorzystywać na zleceniach, na pewno warto wyposażyć się w dodatkowy akumulator.

Praca z adapterem

Czyli to co może nawet przesądzić o sukcesie systemu EOS R. Prawdę mówiąc, podczas fotografowania ze szkłami EF trudno było wyczuć jakąkolwiek różnicę. Ustawianie ostrości jest wyjątkowo szybkie i skuteczne a pełne wsparcie systemu AF otrzymamy aż do jasności obiektywu równej f/11. Z 88 do 80% zmniejszy się jedynie pokrycie kadru w poziomie.

 

Właściwie jedynym minusem tego rozwiązanie jest fakt, że adapter wydłuża cały zestaw o kilka centrymetrów, przez co np. obiektyw 50 mm f/1.8 nie wygląda już tak kompaktowo, jak na lustrzankowym body. Analogicznie, ze względu na mniejsze body, korzystanie z teleobiektywów systemu EF też będzie wiązało się z nieco mniejszym komfortem pracy. Są to jednak niuanse, które na pewno nie przeważają nad korzyściami płynącymi z możliwości bezproblemowego korzystania z pełnej gamy “starych” szkieł. Sam konwerter jest też wyjątkowo mały.

Autofokus

Jednym z najmocniejszych punktów nowego bezlusterkowca Canona jest bez wątpienia system AF, działający w oparciu o 5655 punktów detekcji fazy, które pokrywają 100% kadru w pionie i 88% kadru w poziomie. To jak na razie najlepszy wynik ze wszystkich bezlusterkowców i ma on widoczne przełożenie na fotografowanie w praktyce. To zasługa technologii Dual Pixel, gdzie każdy piksel na matrycy może służyć zarówno do obrazowania, jak i pomiaru ostrości. Trzeba jednak nadmienić, że informacja 5655 punktach AF dotyczy liczby możliwych ustawień pomniejszonej ramki AF (87 pozycji w poziomie i 65 pozycji w pionie) - punkty nie są same w sobie wyświetlane na ekranie. "Przeklikiwanie" się przez cały zakres za pomocą wybieraka zajmuje niestety nieco czasu, na szczęście w trybie powiększonego punktu AF liczba możliwych do wybrania stref zmniejsza się do 143, co umożliwia już dużo wygodniejsza pracę.

 

Tradycyjnie otrzymujemy też kilka rodzajów pomiaru do wyboru. Od pomniejszonego punktu, przez różne warianty pomiaru strefowego, aż po tryb wielopunktowy, który automatycznie ustawiać będzie ostrość na obiekty w kadrze. Słowem komplet znanych nam już ustawień na każda okazję.

Producent chwali się faktem, że jest to pierwszy na świecie system AF czuły do -6 EV, a ostrość ustawiana jest w czasie 0,05 sekundy. Faktycznie, autofokus nowego EOS-a R jest diabelnie szybki i skuteczny. Raczej nie skłamiemy mówiąc, że jest to jeden z najlepszych systemów AF, z jakim kiedykolwiek przyszło nam mieć do czynienia. Warto jednak brać pod uwagę, że czułość systemy AF była mierzona przez producenta z obiektywem o jasności f/1.2, toteż w przypadku ciemniejszych szkieł może być nieco gorzej.

Możliwe do wyboru sposoby pomiaru ostrości. Warto zwrócić uwagę na 3 rodzaje pomiaru strefowego

Korzystając z obiektywu RF 24-105 mm f/4 ustawionego na ogniskową 50 mm, przeostrzenie i wykonanie zdjęcia trwało około 0,12 sekundy. Co ważne niemal równie dobrze aparat radzi sobie w gorszym oświetleniu. To naprawdę jeden z niewielu razy, gdy podczas fotografowania wieczorem mogliśmy czuć się równie swobodnie, co za dnia. Autofokus po prostu ostrzy, nawet w wydawałoby się bardzo zaciemnionych miejscach. Oczywiście prędkość blokowania ostrości nieco spada (do około 0,2-0,25 s), ale nadal pozwala na szybkie reagowanie i nieskrępowaną pracę. W pierwszej chwili mamy ochotę sprawdzać czy ostrość rzeczywiście została dobrze ustawiona, bo cały proces wydaje nam się zbyt szybki.

Robi to tym większe wrażenie, jeśli uświadomimy sobie, że wszystkie punkty detekcji fazy na matrycy są punktami liniowymi. Powinniśmy więc otrzymywać mniejszą skuteczność niż w przypadku punktów krzyżowych czy podwójnie krzyżowych, oferowanych przez topowe lustrzanki. Ich gęste upakowanie sprawia jednak, że taki typ pomiaru okazuje się wyjątkowo wydajny.

Zobacz wszystkie zdjęcia (16)

W przypadku pomiaru ciągłego otrzymujemy niemal 100-procentowo skuteczność. Oczywiście na wyniki rzutuje fakt, że system mogliśmy przetestować jedynie przy prędkości 5 kl./s, ale bardzo dobre wyniki w trybie pojedynczym każą nam wierzyć, że i w przypadku szybszych serii aparat poradziłby sobie bez większych problemów. Nie możemy się doczekać aż zobaczymy działanie nowego systemu w bardziej zaawansowanym korpusie. Warto jedynie wspomnieć, że w przypadku korzystania z funkcji aktywnego śledzenia obiektu (AF + Tracking) prędkość serii spadnie do 3 kl./s. W tym trybie autofokus wydawał się też odznaczać nieco niższą skutecznością niż w przypadku pomiaru strefowego, z użyciem którego testowaliśmy pomiar ciągły. Trzeba też mieć na uwadze, że skuteczność ciągłego AF zależeć będzie od ustawień personalizacji pomiaru autofokusu.

Menu personalizacji ustawień AF w aparacie Canon EOS R

Równie efektywnie system AF sprawdza się w przypadku obsługi dotykowej, co nie jest dla nas zaskoczeniem - system Dual Pixel AF już od kilku lat bardzo dobrze oceniany jest przez nas w kolejnych testach. System błyskawicznie reaguje na dotknięcie ekranu i momentalnie blokuje ostrość, lub zwalnia migawkę. Praktycznie nie zdarza się, by aparat “poszukiwał” ostrości.

 

Nareszcie otrzymujemy także możliwość śledzenia oka. Funkcja ta ma oczywiście swoje plusy, jak i minusy. Zaletą na pewno jest względnie duża skuteczność blokowania ostrości i fakt, że system całkiem dobrze radzi sobie nawet gdy model nosi okulary. Co do minusów - zdarza się niestety, że w niektórych wypadkach system nie chce w danym wypadku wykryć oka, a dodatkowo warto wspomnieć, że opcja ta dostępna jest jak na razie jedynie w przypadku pojedynczego pomiaru AF. Może to stwarzać problem w przypadku bardzo jasnych obiektywów, gdy funkcja ta jest przecież najbardziej potrzebna. Dla przykładu, fotografując z przysłoną f/1.2 nawet delikatne drgnięcie po zablokowaniu ostrości może wpłynąć na przesunięcie punktu ostrości. Kolejną kwestią jest to, że funkcja wykrywania oka dostępna jest wyłącznie w przypadku automatycznego pomiaru AF ze śledzeniem twarzy. Osoby pracujące głownie z pojedynczym punktem AF będą czuły, że tracą kontrolę nad aparatem, zwłaszcza że z wykrywania oka chcielibyśmy skorzystać nie tylko w przypadku statycznych sesji portretowych.

Migawka i Auto ISO

Jedną z ciekawych nowinek oferowanych przez nowy korpus jest migawka, która opada po wyłączeniu aparatu. Ma to chronić matrycę przed zabrudzeniem. Do tego otrzymujemy znany nam już od lat ultradźwiękowy system czyszczenia matrycy. Problemów z “paprochami” mieć więc nie powinniśmy. O podobnym rozwiązaniu (zamknięcia migawki przy wymianie obiektywów) myśleliśmy już od dawna jednak dopiero możliwość sprawdzenia go w praktyce uświadomiła nam jego wadę. Mianowicie w ten sposób dużo łatwiej uszkodzić migawkę. Choć wkładanie palców do aparatu raczej nie jest pierwszą rzeczą, jaką robimy przy wymianie szkieł, to przecież wcale o to nie trudno. Wystarczy, by korpus nam się lekko wyślizgnął. W przypadku cienkich jak pergamin listków migawki możemy mieć do czynienia ze znacznie gorszymi problemami niż odcisk palca na sensorze.

Po raz pierwszy też w aparacie Canona otrzymujemy pełnoprawny tryb bezgłośnej migawki elektronicznej. Funkcja ta dostępna była co prawda w pokazanym wiosną amatorskim modelu EOS M50, ale wówczas musieliśmy iść na kompromis i w dużej mierze poddać się automatyce aparatu. Tutaj parametry fotografowania możemy już regulować sami, niestety nadal funkcja ta nie jest dostępna w przypadku fotografowania serią. Już niedługo jednak powinno się to zmienić. Zaraz po premierze aparatu pojawiły się bowiem plotki o aktualizacji, która odblokować ma tryb seryjny zarówno dla migawki elektronicznej, jak i trybu wykrywania oka. Według doniesień aktualizacja ta miała pojawić się w październiku. Jest rok 2019 i nadal jej nie otrzymaliśmy, niemniej jednak możemy być niemal pewni, że producent aktualizację taką szykuje. Potwierdzeniem mogą być chociażby oficjalne instrukcje dotyczące ustawień migawki elektronicznej, które wskazują, że powinna ona działać także w trybie seryjnym.

Niestety nawet mimo tego trudno nie zauważyć tzw. efektu rolling shutter, który spowodowany jest długim czasem próbkowania sensora. Będzie miał on także wpływ na intensywność "bandingu" pojawiającego się w przypadku fotografowania w migoczącym oświetlenie, np. w świetle LED-owym. To dość spory problem, który sprawia, że funkcjonalność migawki elektronicznej ogranicza nas do fotografowania bardziej statycznych kadrów w równomiernym oświetleniu.

Jeśli chodzi o tryb Auto ISO, aparat wypada bardzo dobrze. Przede wszystkim bardzo wygodnie pod tym względem prezentuje się praca we wspomnianym w poprzednim rozdziale trybie Flexible Priority, gdzie możemy szybko przełączać się między trybem priorytetu przysłony i czasu, a dodatkowo w menu możemy ograniczyć działanie funkcji Auto ISO do wybranego zakresu czułości. 

Pomiar światła

Pewne problemy zauważyliśmy też w kwestii pomiaru światła. Na przestrzeni lat zdążyliśmy już przywyknąć do specyfiki działania tego systemu w aparatach Canona, tu jednak przywitała nas pewna niespodzianka. Pomiar matrycowy wydaje się bowiem z dużym priorytetem traktować zarówno jasne partie kadru, jak i obszar na którym umieszczony jest aktualnie punkt AF. Z jednej strony to dobrze, bo w większości sytuacji nie uświadczymy w ten sposób przepaleń, z drugiej można zaobserwować niekiedy dość widoczną różnicę w ekspozycji kadrów wykonywanych niemal jeden po drugim. Niestety funkcji ewaluacji względem punktu AF nie da się wyłączyć w ustawieniach, co sprawia, że osobom przyzwyczajonym do sposobu, w jaki w tym trybie pomiaru dokonywały lustrzanki producenta, może z początku być nieco trudniej przewidzieć ekspozycję.

Ogólnie rzecz biorąc, jak zwykle w przypadku aparatów Canona nie jest źle. Raczej nie zdarza się, by  aparat przejawiał wyraźne tendencje do prześwietlania bądź niedoświetlania kadrów, choć w większości sytuacji zasadna okazuje się profilaktyczna, ręczna korekcja ekspozycji o około 1/3 w górę.

Jakość zdjęć w praktyce

O ile można czepiać się ergonomii i funkcjonalności, to do jakość dostarczanego obrazu trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Zdjęcia z EOS-a R charakteryzują się subtelną, ale kontrastową kolorystyką, są ostre i wyraźne. Po części jest to oczywiście zasługa nowych szkieł RF, które naprawdę ładnie “rysują”. Zoom 24-105 mm f/4L, z którym mieliśmy okazję testować aparat zachwyca uniwersalnością, kontrastowością, skutecznością korekcji wad optycznych i niezłą rozdzielczością w całym zakresie ogniskowych. Do tego dochodzi kwestia bardzo wydajnej stabilizacji, która sprawia, że ze światłem f/4 czujemy się niemal tak swobodnie jak gdybyśmy mieli do czynienia z obiektywem f/2.8. Niektórym może jedynie nie spodobać się dość "miękka" reprodukcja nieostrości.

ISO 100

ISO 100

ISO 100

ISO 100

Jak zwykle Canon doskonale wypada też pod względem reprodukcji tonów skóry. Te są subtelne, naturalne, i jak zawsze w przypadku korpusów producenta delikatnie pastelowe, co tylko pozytywnie wpływa na odbiór zdjęcia. Choć pozostali producenci wykonali w tym zakresie duży krok naprzód to właśnie Canon zawsze wydaje się nam oferować najprzyjemniej wyglądającą cerę na zdjęciach bez obróbki.

Nieco gorsze wyniki otrzymujemy w przypadku pracy w słabym oświetleniu, mimo to w większości sytuacji nie powinno stanowić to dla nas problemu. O dobrej jakości zdjęć możemy mówić aż do czułości w okolicach ISO 6400-12800, co pozwoli nam na swobodne fotografowanie z ręki w niesprzyjających warunkach, nie martwiąc się o to, że szumy “zniszczą” nam zdjęcie. Szum oczywiście są obecne, ale jak zawsze w przypadku Canona ma on drobny charakter, a najnowsze generacje sensorów tego producenta są w znacznie mniejszym stopniu obarczone problemem kolorowych plam, które mocno degradowały zdjęcia wykonywane na wyższych czułościach starszymi korpusami.

ISO 1600

ISO 3200

ISO 6400

ISO 12800

ISO 25600

ISO 51200

ISO 102400

Co ważne, nie obserwujemy też mocno widocznej utraty informacji o kolorach. Wręcz przeciwnie, fotografie wykonywane w słabym świetle, na wyższych czułościach odznaczają się naprawdę dużą tolerancją w kwestii przejść tonalnych i reprodukcji barw. Przynajmniej na tyle, by zdjęcia wykonywane przy ISO 12800 - 25600 móc bez większego problemu opublikować w internecie. Przy najwyższych czułościach zaobserwujemy już oczywiście widoczny wzrost zaszumienia.

ISO 6400

ISO 12800

ISO 20000

ISO 25600

Całkiem nieźle wypada także kwestia "elastyczności" nowych plików RAW (CR3). Raczej nie będziemy mieli problemu z wyciągnięciem informacji z cieni przy niskich czułościach. W przypadku wyższych wartości ISO i podbijania ekspozycji zauważymy już jednak widoczny wzrost zaszumienia.

Plik JPEG prosto z aparatu

Plik RAW po obróbce

Kolejny raz duża pochwała należy się systemowi priorytetu bieli w przypadku korzystania z automatycznego balansu. Canon przed kilkoma laty zaoferował to rozwiązanie jako pierwszy i jak do tej pory chyba najlepiej radzi sobie z jego implementacją. Tryb ten przyda nam się zwłaszcza w przypadku sztucznego oświetlenia żarowego i zdjęć wykonywanych nocą. Różnica, jak widać jest całkiem istotna.

Automatyczny balans bieli

Automatyczny balans bieli z priorytetem bieli

Oczywiście, korzystając z zapisu RAW balans bieli możemy dostosować na etapie postprodukcji, balans AWB W daje nam jednak dużo lepszy punkt wyjścia do dalszej obróbki. Będzie to istotne zwłaszcza dla osób, które nie pracują na profesjonalnych monitorach graficznych.

 

Canon EOS R otrzymał 30,3-milionową pełnoklatkową matrycę CMOS, wspieraną procesorem Digic 8. Maksymalna rozdzielczość zdjęć (6720 x 4480 pikseli) pozwoli nam na drukowanie wysokiej jakości zdjęć (300 dpi) w rozmiarze do 57 x 38 cm.

Możemy więc spodziewać się analogicznych rezultatów jak w przypadku wyposażonego w taką samą matrycę modelu EOS 5D Mark IV. Jedyną różnica jest fakt obecności dużo bardziej zaawansowanego układu Dual Pixel AF oraz nowszy procesor. Czy ma to widoczny wpływ na jakość obrazu?

Reprodukcja szczegółów (odszumianie standardowe, odszumianie wyłączone, RAW)

Wycinek kadru w 100% powiększeniu

Na niskich czułościach matryca EOS-a R dostarcza szczegółowego, ostrego i kontrastowego obrazu. O dobrej reprodukcji szczegółów możemy mówić aż do wartości ISO 3200. Oczywiście szum na tym pułapie będzie już widoczny, nie będzie on jednak jeszcze wpływał na odwzorowanie drobnych detali. Dopiero od wartości ISO 6400 obserwujemy bardziej widoczną utratę informacji na rzecz cyfrowego ziarna. Niemniej jednak, nawet przy ISO 12 800 zdjęcia będą nadawały się do publikacji w mniejszym rozmiarze, na przykład w internecie. Kolorowe szumy, charakterystyczne dla matryc Canona zostały bowiem mocno ograniczone - będą widoczne jedynie w przypadku jednolitych powierzchni, a dodatkowo nie obserwujemy widocznej utraty informacji o kolorach.

Oczywiście jeśli zależy nam na jak najlepszej jakości, jak zwykle radzimy zapisywać zdjęcia w formacie RAW. W tym wypadku fotografię będą bardziej miękkie, ale drobna struktura szumu pozwoli wyciągnąć więcej szczegółów ze zdjęć wykonywanych na wyższych czułościach

Szumy (odszumianie standardowe, odszumianie wyłączone, RAW)

Wycinek kadru w 100% powiększeniu

W kwestii cyfrowych szumów nie ma zaskoczenia. Jak zwykle w przypadku aparatów Canon, ziarno w przypadku plików JPEG zaczyna być widoczne już na stosunkowo niskich czułościach (ISO 800). Nadal pojawia się problem z kolorowymi “plackami”, na szczęście, jak wspomnieliśmy powyżej, będą uwidaczniać się raczej wyłącznie w przypadku jednolitych, szarych powierzchni. Mimo to struktura szumu jest drobna, przyjemna dla oka i aż do ISO 6400 nie będzie wpływać na zacieranie się drobniejszych szczegółów. Oczywiście jak zawsze szumy będą bardziej widoczne w przypadku słabego oświetlenia, dlatego za bezpieczną granicę w przypadku zdjęć nocnych czy wykonywanych w słabym świetle należy uznać czułości na pułapie ISO 1600-3200. Powyżej ISO 6400 szum zaczyna już dominować na zdjęciach.

Zakres dynamiczny

 

Niespodzianek nie ma także w kwestii zakresu dynamicznego. Nie od dzisiaj wiadomo, że dynamika nie należy do najmocniejszych stron sensorów Canona. Nie ma się więc co spodziewać wyników porównywalnych z najnowszymi pełnymi klatkami Nikona i Sony. Podczas gdy w modelach Nikon Z6 czy Sony A7 III przy bazowej czułości możemy liczyć na dynamikę rzędy 14-14,5 EV, korpus Canona oferuje rezultaty o około 1 EV gorsze. Czy to powód by ten model przekreślać? Na pewno nie. Różnice te będą widocznie właściwie wyłącznie w przypadku ekstremalnego “wyciągania” zdjęć w postprodukcji. Jeśli nie mamy w zwyczaju korygować ekspozycji o 4-5 EV w górę w programach do obróbki, raczej nie powinniśmy zauważyć problemów. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że dynamika spada poniżej akceptowalnego poziomu 10 EV dopiero przy czułości ISO 6400.

Balans bieli (automatyczny / automatyczny z priorytetem bieli)

Aparaty Canona zazwyczaj bardzo dobrze wypadają pod względem automatycznego balansu bieli. Pewnym zaskoczeniem były więc dla nas problemy z odpowiednim wyważeniem temperatury barwowej w przypadku światła mieszanego, z którym zwykle nie mają problemów. Co gorsza, rezultaty te wydają się mieć niekiedy widoczne przełożenie na wygląd zdjęć w praktyce - w przypadku balansu automatycznego wpadamy w nieco zimniejsze tonacje niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Równie przeciętnie balans automatyczny wypadł w warunkach oświetlenia żarowego, gdzie mamy do czynienia z bardzo mocną pomarańczową dominantą.

Na szczęście z pomocą przychodzi zawsze dobrze oceniany przez nas tryb balansu bieli z priorytetem bieli, który pozwoli nam pozbyć się powyższych problemów w trudniejszych sytuacjach, choć warto zauważyć, że radzi sobie on delikatnie gorzej niż w przypadku lustrzanek producenta. Różnice te będą jednak raczej niezauważalne gołym okiem.

Podsumowując, mimo że otrzymujemy skuteczny i funkcjonalny tryb AWB W (priorytet bieli), działanie standardowego pomiaru automatycznego może w niektórych sytuacjach sprawiać problemy. Zwłaszcza, że funkcja priorytetu bieli też ma swoje minusy - w niektórych warunkach oświetleniowych może spowodować wpadanie w przesadnie zimne, lub zielonkawe tony. Prawdopodobnie więc użytkownicy będą musieli wyrobić sobie nawyk przełączania się pomiędzy obydwoma trybami. Chyba, że ustawieniami temperatury barwowej zajmują się dopiero na etapie edycji plików RAW.

 

Tryb filmowy jest chyba rzeczą, którą w przypadku modelu EOS R można opłakiwać najdłużej. Dlaczego? Głównie przez niewykorzystany potencjał. Potrzeba bowiem naprawdę niewielu usprawnień, by aparat pod względem filmowym mógł być konkurencyjny dla takich modeli, jak Sony A7 III czy Nikon Z6. Ba, pod niektórymi względami nawet je wyprzedza. Niestety kolejny raz otrzymujemy nieco kulejące możliwości zapisu, które dla wielu przekreślą aparat pod kątem zawodowej pracy filmowej. Z drugiej strony powinniśmy mięć ciągle na uwadze, że nie jest to aparat kierowany do zawodowców.

W przypadku filmowania w jakości 4K będziemy mieli do czynienia ze współczynnikiem cropa 1,7x, co właściwie przekreśla możliwość skorzystania z zalet obiektywów szerokokątnych

Filmy zapiszemy w maksymalnej rozdzielczości 4K UHD (3840 x 2160 px) z prędkością 30 kl./s, w kompresji ALL-i (przepływność 480 Mb/s) lub IPB (120 Mb/s), w kodeku H.264 (na szczęście nie MJPEG). Do wyboru mamy także płaski profil LOG i 8-bitowy zapis na kartę z próbkowaniem 4:2:0, lub 10-bitowy zapis 4:2:2 na zewnętrzne rekordery. Jest też opcja rejestracji wideo z prędkością 120 kl./s, niestety tylko w rozdzielczości HD (1280 x 720 px).

 

Z pozoru jest więc całkiem nieźle, niestety dobre wrażenie szybko psuje fakt, że w przypadku zapis 4K mamy do czynienia z ogromnym współczynnikiem cropa  1.7x, lub większym w przypadku korzystania z funkcji elektronicznej stabilizacji. W rezultacie nie ma więc mowy, by w jakości 4K nagrać cokolwiek szerokim kątem, chyba że akurat mamy pod ręką obiektyw pokroju EF 11-24 mm f/4L. Do tego w przypadku zapisu 4K wyczuwalny jest problem rolling shutter, jednak to w przypadku trzymania się ogólnych zasad filmowania i stosowania filtrów ND nie powinno to być dużym problemem. Sam obrazek jest niestety dosyć “miękki” jak na rozdzielczość 4K.

Ogólnie więc, jeśli ktokolwiek nastawia się na materiały 4K, EOS R z pewnością nie będzie najlepszym wyborem. Z drugiej strony wady te mogą okazać się korzystne dla osób opierających swoją pracę jedynie o jakość Full HD. Dzięki temu filmując w 4K będą mogli niemal 2-krotnie wydłużyć ogniskową obiektywu, w założeniu że na etapie edycji przeskalują materiał do rozdzielczości Full HD. Oczywiście wolelibyśmy, by cyfrowy crop udostępniany był wyłącznie jako opcja.

 

 

Braki trybu filmowego bolą tym bardziej, że otrzymujemy chyba najlepiej działający w świecie bezlusterkowców układ AF w trybie filmowym, dobrze zaimplementowaną funkcję peakingu ostrości, wygodny w edycji profil LOG, całkiem niezłą jakość filmów nagrywanych w jakości Full HD, odwracany ekran, i kompletny zestaw złącz i ogólną wygodę obsługi trybu wideo. Jak już wspomnieliśmy, niewiele brakowało, by tryb filmowy stał się jednym z motorów napędzających sprzedaż nowego modelu.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że mimo ogromnego potencjału, EOS R nie jest modelem kierowanym do profesjonalistów, a raczej entuzjastów, którzy dopiero stają przed wyborem aparatu pełnoklatkowego. Oczekiwano bezlusterkowej wersji EOS-a 5D Mark IV, tymczasem nowej puszcze znacznie bliżej do modelu EOS 6D Mark II. Niemniej trzeba przyznać, że przy takim założeniu aparat robi naprawdę dobre wrażenie.

Nowy Canon EOS R jest chyba najwygodniejszy pod względem chwytu ze wszystkich testowanych przez nas aparatów bez lustra, z rozwiniętym systemem obsługi dotykowej, fantastycznym wizjerem, dobrą ogólną szybkością pracy i bardzo przyzwoitą jakością obrazu. Do tego świetna systemowa optyka i jeden z najlepszych systemów AF, z jakimi mieliśmy styczność. To po prostu aparat, który przyjemnie leży w ręce i którym przyjemnie się fotografuje.

Zobacz wszystkie zdjęcia (6)

Czy to więc idealna bezlusterkowa pełna klatka? Zależy dla kogo. Osoby przyzwyczajone do szybkiej pracy z lustrzankową linią producenta odczują widoczne ograniczenia ergonomiczne, a w szczególności brak joysticka AF, który niestety staje się piętą achillesową całej konstrukcji. Z drugiej strony, aparat nie jest przecież kierowany do osób, szukających korpusu do dynamicznej, reporterskiej pracy.

Można też narzekać na ustępujące konkurencji funkcje filmowe, pojedyncze wejście na kartę SD, kładzenie zbyt dużego nacisku na obsługę dotykową, brak stabilizacji matrycy, prędkość trybu seryjnego czy dosyć przeciętne wyniki pod względem żywotności na baterii. To jednak wady, na które potencjalni odbiorcy będą pewnie w stanie przymknąć oko. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ogólną wygodę pracy z aparatem. Dużo ważniejszym minusem może okazać się zaporowa dla wielu entuzjastów cena (około 10 000 zł). W tym samym pułapie modele Nikon Z6 i Sony A7 III oferują dzisiaj pod wieloma względami większą funkcjonalność, a w segmencie APS-C w tej kwocie jesteśmy już w stanie skompletować interesujący zestaw z topowym body i profesjonalnym obiektywem.

Plusy i minusy:

+ wygodny grip

+ wyjątkowo szybki i skuteczny system AF

+ dobra jakość zdjęć

+ szybkość obsługi

+ pojemny bufor

+ skuteczna praca z adapterem

+ świetny wizjer elektroniczny

+ wygodna i skuteczna obsługa dotykowa

+ obracany ekran

+ uszczelniony magnezowy korpus

 

- przeciętna wydajność akumulatora

- czas startu

- tylko 5 kl./s w serii przy pełnym wsparciu AF

- brak joysticka AF

- brak stabilizacji matrycy

- migawka elektroniczna tylko w trybie pojedycznym

- średnio użyteczny funkcyjny panel dotykowy

- przeciętne możliwości trybu filmowego

- crop 1,7x w trybie 4K

- problemy z automatycznym balansem bieli w świetle mieszanym

- cena 

 

Zdjęcia wykonaliśmy przy użyciu obiektywu RF 24-105 mm f/4L IS USM oraz modeli RF 50 mm f/1.2, RF 35 mm f/1.8, RF 24-105 mm f/4L, oraz EF 100 mm f/2.8L Macro, korzystając ze standardowych ustawień aparatu, z wyłączonym systemem odszumiania.

Zdjęcia przykładowe do pobrania:

1/160 s, f/4, ISO 2500, ogniskowa: 50 mm

1/125 s, f/4, ISO 160, ogniskowa: 105 mm

1/800 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/125 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/800 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 77 mm

1/160 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 42 mm

1/125 s, f/4, ISO 2500, ogniskowa: 105 mm

1/1250 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 77 mm

1/1250 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/125 s, f/5.6, ISO 400, ogniskowa: 105 mm

1/160 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/500 s, f/4.5, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/160 s, f/4, ISO 4000, ogniskowa: 35 mm

1/320 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/10 s, f/4, ISO 6400, ogniskowa: 24 mm

1/160 s, f/4, ISO 320, ogniskowa: 105 mm

1/80 s, f/4, ISO 320, ogniskowa: 45 mm

1/1250 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/125 s, f/4, ISO 500, ogniskowa: 105 mm

1/200 s, f/4.5, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/640 s, f/4.5, ISO 100, ogniskowa: 72 mm

1/640 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 24 mm

1/80 s, f/4, ISO 25600, ogniskowa: 24 mm

1/125 s, f/4, ISO 20000, ogniskowa: 24 mm

1/200 s, f/4, ISO 500, ogniskowa: 96 mm

1/15 s, f/4, ISO 6400, ogniskowa: 105 mm

1/15 s, f/4, ISO 3200, ogniskowa: 105 mm

1/200 s, f/5.6, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/50 s, f/4, ISO 3200, ogniskowa: 91 mm

1/20 s, f/4, ISO 1600, ogniskowa: 88 mm

1/13 s, f/4, ISO 2500, ogniskowa: 70 mm

1/15 s, f/4, ISO 3200, ogniskowa: 50 mm

1/5 s, f/4, ISO 3200, ogniskowa: 35 mm

1/160 s, f/4, ISO 400, ogniskowa: 105 mm

1/13 s, f/4, ISO 3200, ogniskowa: 105 mm

1/320 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 24 mm

1/500 s, f/5.6, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/160 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 103 mm

1/160 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/125 s, f/5.6, ISO 160, ogniskowa: 105 mm

1/1250 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/160 s, f/4, ISO 200, ogniskowa: 105 mm

1/200 s, f/4.5, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/250 s, f/4.5, ISO 100, ogniskowa: 53 mm

1/500 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 24 mm

1/125 s, f/4, ISO 2500, ogniskowa: 105 mm

1/200 s, f/5.6, ISO 100, ogniskowa: 67 mm

1/640 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/20 s, f/4, ISO 3200, ogniskowa: 43 mm

1/320 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 56 mm

1/125 s, f/4, ISO 500, ogniskowa: 105 mm

1/125 s, f/4, ISO 640, ogniskowa: 105 mm

1/125 s, f/5.6, ISO 320, ogniskowa: 58 mm

1/160 s, f/4, ISO 250, ogniskowa: 67 mm

1/10 s, f/4, ISO 1600, ogniskowa: 89 mm

1/250 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/100 s, f/5.6, ISO 100, ogniskowa: 24 mm

1/1000 s, f/1.4, ISO 320, ogniskowa: 50 mm

1/320 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/80 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/1250 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/125 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/80 s, f/4.5, ISO 100, ogniskowa: 35 mm

1/640 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/1000 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/400 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/60 s, f/1.2, ISO 100, ogniskowa: 50 mm

1/400 s, f/4, ISO 100, ogniskowa: 67 mm

1/60 s, f/4, ISO 250, ogniskowa: 24 mm

1/60 s, f/4, ISO 250, ogniskowa: 24 mm

1/60 s, f/4.5, ISO 100, ogniskowa: 47 mm

1/160 s, f/5, ISO 100, ogniskowa: 105 mm

1/200 s, f/7.1, ISO 100, ogniskowa: 24 mm

1/80 s, f/4.5, ISO 51200, ogniskowa: 53 mm

1/200 s, f/6.3, ISO 5000, ogniskowa: 74 mm

1/320 s, f/9, ISO 51200, ogniskowa: 24 mm

1/160 s, f/4, ISO 3200, ogniskowa: 35 mm

1/200 s, f/5, ISO 12800, ogniskowa: 105 mm

1/320 s, f/9, ISO 25600, ogniskowa: 24 mm

1/200 s, f/3.5, ISO 3200, ogniskowa: 100 mm

1/200 s, f/1.2, ISO 800, ogniskowa: 50 mm

1/80 s, f/4, ISO 32000, ogniskowa: 24 mm

1/250 s, f/7.1, ISO 25600, ogniskowa: 79 mm

1/100 s, f/5, ISO 100, ogniskowa: 24 mm

1/25 s, f/4, ISO 800, ogniskowa: 105 mm

1/1600 s, f/16, ISO 51200, ogniskowa: 24 mm

1/60 s, f/4.5, ISO 400, ogniskowa: 24 mm

1/500 s, f/4, ISO 6400, ogniskowa: 105 mm

1/30 s, f/4, ISO 25600, ogniskowa: 63 mm

ISO:

ISO 100

ISO 200

ISO 400

ISO 800

ISO 1600

ISO 3200

ISO 6400

ISO 12800

ISO 25600

ISO 51200

ISO 102400
Dodaj ocenę i odbierz darmowy e-book
Digital Camera Polska
Skopiuj link

Autor: Maciej Luśtyk

Redaktor prowadzący serwisu Fotopolis.pl. Zafascynowany nowymi technologiami, choć woli fotografować analogiem.

Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Ta sama niemiecka precyzja, ale teraz z 60 Mp na pokładzie, szybszym autofokusem i odchylanym wyświetlaczem. Sprawdziliśmy, jak Leica SL3 spisuje się w praktyce.
21
Canon EOS R8 - test aparatu
Canon EOS R8 - test aparatu
Najnowsza kompaktowa pełna klatka Canona przełamuje schemat tego, co może oferować aparat dla amatorów. Specyfikacja zapożyczona z wyższego modelu R6 Mark II i przystępna cena...
41
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Szósta generacja jednego z najbardziej oryginalnych aparatów na rynku wprowadza do serii stabilizowaną matrycę o wysokiej rozdzielczości 40 Mp. To nowe możliwości kadrowania i pracy ze...
31
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (11)