Malediwy, świat nieznany 
– w podróży z Fujifilm X-Pro2

Autor: Maciej Zieliński

13 Kwiecień 2016
Artykuł na: 23-28 minut

Myślisz Malediwy i widzisz rzędy domków na spokojnej tafli turkusowej wody. W rzeczywistości nie ma to jednak nic wspólnego z prawdziwym życiem mieszkańców tego rajskiego archipelagu.

Malediwy kojarzą się nam w zasadzie jedynie z wymarzoną wakacyjną destynacją - beztroskim wypoczynkiem, błękitnymi lagunami i palmami, które nisko chylą się nad przepiękną piaszczystą plażą. Ale przecież nie są to wyspy bezludne. A przynajmniej niezupełnie...

Szukając informacji o tej niewielkiej republice na Oceanie Indyjskim, natrafiamy na kolejne interesujące fakty, a także sporo mitów, które bezrefleksyjnie powtarzane, niestety zdążyły się już utrwalić. Tak, Malediwy to kraj wyznaniowy, zamieszkały głównie przez Sunnitów (wyznanie muzułmańskie narzuca wprost konstytucja, jest warunkiem uzyskania obywatelstwa), ale nie, nie trafimy do więzienia za posiadanie biblii, czy paradowanie ulicami z krzyżykiem na szyi. Spirala strachu nakręcana jest niepotrzebnie, a mieszkańcy okazują się znacznie bardziej tolerancyjni, niż możemy przeczytać w niejednym przewodniku. Nie polecam oczywiście prób nawracania lokalnej ludności na własne wyzwanie, ale nie polecałbym tego również w żadnym innym kraju.

Ta dość młoda demokracja (niezależność uzyskała dopiero W 1965 roku, wcześniej były sułtanatem, najpierw pod protektoratem holenderskim, później brytyjskim) to archipelag ok. 1190 wysepek osadzonych na 26 atolach narosłych na podmorskim łańcuchu wulkanicznym. Zamieszkałych jest jedynie nieco ponad 200 z nich. Pozostałe są nadal bezludne, bądź oddane zostały w dzierżawę pod luksusowe hotele – na Malediwach jest ponad 80 wysp-hoteli, na których nie obowiązuje lokalne prawo, a raczej - na mocy specjalnego porozumienia z władzami państwa - najdotkliwsze dla turystów obostrzenia (zakaz spożywania alkoholu czy paradowania w bikini) zostały zawieszone. Resorty to państwa w państwie, które same ustalają sobie nawet czas lokalny, najprawdopodobniej po to, by dzień był jeszcze o godzinę dłuższy (na równiku zmrok zapada już po godz. 18).

Dobrą wiadomością jest fakt, że od ok. 5 lat prawo Malediwów pozwala odwiedzać turystom również wyspy zamieszkane. Przybywając na taką wyspę musimy respektować wszystkie przykazania prawa lokalnego, ale dla fotografa podróżnika to zdecydowanie niewysoka cena – trafia wszak w miejsce przez dokumentalistów w zasadzie jeszcze nieodkryte...

 

Spis treści

Poprzednia

Skopiuj link

Autor: Maciej Zieliński

Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.

Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
Anja Niemi: In Character. Przekleństwo perfekcjonizmu [RECENZJA]
Anja Niemi: In Character. Przekleństwo perfekcjonizmu [RECENZJA]
Precyzyjnie budowane napięcie rodem z dreszczowców Hitchcocka, literackie inspiracje i kinowe wizualne tropy. Pierwsza retrospektywna książka Anji Niemi to fantastyczna podróż do świata jej...
7
Kraj w kolorze ziemi. Gruyaert i jego „Morocco” [RECENZJA]
Kraj w kolorze ziemi. Gruyaert i jego „Morocco” [RECENZJA]
Jeżeli o stopniu fascynacji danym miejscem decydowałaby liczba poświęconych mu książek fotograficznych, Harry Gruyaert mógłby śmiało pretendować do tytułu honorowego obywatela Maroka....
18
Inny czas. Przeczytaliśmy nową książkę Sage Sohier [RECENZJA]
Inny czas. Przeczytaliśmy nową książkę Sage Sohier [RECENZJA]
W okresie pandemicznego zawieszenia Sage Sohier otwiera na nowo swoje archiwa. Rolka po rolce przygląda się materiałom sprzed kilkudziesięciu lat, by później ułożyć z nich Passing...
15
Powiązane artykuły