Roza Vulf: „Ulica pozwala mi na chwilę połączyć się z historią kogoś obcego“

Bohater zdjęć Rozy Vulf jest tylko jeden - ulica. Geometria, światło, odbicia, najdrobniejsze szczegóły otoczenia, czy wreszcie decydujący moment uchwycony w portretach przechodniów - to wszystko zobaczycie na wyjątkowo nastrojowych fotografiach ulicznych Vulf.

Autor: Julia Kaczorowska

28 Lipiec 2017
Artykuł na: 4-5 minut

Roza Vulf to fotografka-samouk, urodzona w Wilnie na Litwie. Jej zainteresowanie fotografią zaczęło się, gdy jako nastolatka wywoływała klatki ze starego Zenita. Z czasem jednak życie potoczyło się inaczej i Vulf porzuciła fotografię, osiedlając się w Niemczech. Ostatecznie trafiła do Rzymu, gdzie jej pasją znów stało się robienie zdjęć - tym razem głównie kadrów określanych przez innych jako fotografia uliczna.

- Fotografia to sztuka, która daje mi możliwość wyrażania siebie. Czuję się zrelaksowana wśród obcych w tłumie. Mój umysł jest otwarty. Obserwuję. Jestem w pełni podatna na otoczenie, gdyż „ulica" pozwala mi tylko choć na chwilę na połączenie się z historią kogoś obcego - mówi Vulf. - I chociaż nie przepadam za etykietami i określaniem się, to jeśli chodzi o styl fotografii czuję się najbardziej komfortowo w fotografii ulicznej i dokumentalnej. Czy to sprawia, że powinnam nazywać się „fotografem ulicznym”? - pyta.

Na co dzień, zamiast skrupulatnie planować i czekać aż coś się wydarzy, fotografka woli stale pozostać w ruchu. Spędza w danym miejscu pięć, do dziesięciu minut, a potem wędruje dalej. - Moja praca to w większości proces starannej obserwacji. Jak mówił Pasteur: „W dziedzinie obserwacji szczęście sprzyja tylko przygotowanemu umysłowi" - przytacza Vulf. - Uważam, że ten cytat ma bardzo duże zastosowanie do życia w ogóle i odnosi się też do mojego stosunku do fotografii. Ale nie jestem pewna, czy nazwałbym to szczęściem. Kiedy ty i twój umysł jesteście naprawdę gotowi na coś, co ma nadejść, to zawsze nadejdzie - wyjaśnia.

Fotografia to sztuka, która daje mi możliwość wyrażania siebie

Bohaterką zdjęć Vulf jest zawsze sama ulica, na której jedynym, czego się można się spodziewać, są drobne szczegóły otoczenia. Geometria, światło, odbicia, nietypowy grymas twarzy pod wpływem wiatru. Innymi słowy - nastrój. Prace fotografki nie bez powodu nie mają tytułów. Według jej filozofii, słowa często zniekształcają sens czegoś „szczerego", przekształcając je w „pozowane“. Vulf nigdy nie komunikuje się z ludźmi widocznymi na jej zdjęciach, a każdemu odbiorcy pozostawia wolne pole do interpretacji jej fotografii.

- Jedno zdjęcie z Rzymu, które zrobiłam tej wiosny, szczególnie zapadło mi w pamięć. Tego dnia miałam ochotę pofotografować w zatłoczonym miejscu, więc zdecydowałam się na okolicę Koloseum. Pamiętam jak w pewnym momencie zaczęłam myśleć, czy powinnam zejść już do podziemi metra, gdy właśnie zaczęła się złota godzina. Sprawdzałam akurat ustawienia w aparacie. Rozejrzałam się i ujrzałam młodą, piękną twarz, rozjaśnioną miękkimi promieniami słońca, przechodzącymi między łukami Koloseum - wspomina fotografka. - Kobieta miała na sobie sukienkę rodem z lat siedemdziesiątych i niemalże doskonałe ciało. Sposób, w jaki ta poruszała się przez tłum, był pełen wdzięku i gracji. Ale przede wszystkim jej twarz, jej spojrzenie, było tym, co tak przykuło mój wzrok. W jej oczach widziałam smutek, a jednocześnie ufność i zaradność. Między nią, a ludźmi, którymi była otoczona, wytworzyła się niewidzialna bariera. Ta młoda kobieta wydawała się być w pełni oderwana od świata rzeczywistego, a ja byłam tego świadkiem - opowiada. 

Wśród swoich ulubionych artystów Vulf wymienia nie tylko fotografów takich Garry Winogrand czy Trent Parke, ale i wielu malarzy: Modigliani, Kokoschka, Rodin, Matisse, Sisley, Toulouse Lautrec, Gauguin, Warhol czy Schiele. - Wielki wpływ na mnie mają również moje dzieci. Są niezależne i kreatywne na swój własny sposób. Myśląc o inspiracjach, odpowiedziałabym za Anselem Adamsem: „Podczas tworzenia fotografii wykorzystujesz również wszystkie obrazy, które widziałeś, książki, które przeczytałeś, usłyszane utwory muzyczne oraz ludzi, których kochasz" - dodaje.

Zobacz wszystkie zdjęcia (11)

Najbliższe miesiące Vulf wypełnione są różnymi podróżami. Fotografka chce między innymi odwiedzić swoje rodzinne miasto, Wilno. Będzie również uczestniczyć w Street Photography Symposium w Londynie. - Wśród gości ma być wielu cenionych fotografów, więc w końcu będę miała okazję spotkać się z niektórymi z nich osobiście. Czeka mnie dużo pracy z edycją, bo nigdy nie mam na to wystarczająco dużo czasu. Muszę pomyśleć też o możliwościach wystawienniczych i wydawniczych. Jednak bez względu na to, gdzie się znajdę, fotografia wciąż będzie największą częścią mojego życia - podsumowuje.

Więcej prac fotografki: www.rozavulf.com

Skopiuj link

Autor: Julia Kaczorowska

Studiowała fotografię prasową, reklamową i wydawniczą na Uniwersytecie Warszawskim. Szczególnie bliski jest jej reportaż i dokument, lubi wysłuchiwać ludzkich historii. Uzależniona od podróży i trekkingu w górach.

Komentarze
Więcej w kategorii: Galerie
Moja mama chce wrócić do domu - Hanna Hrabarska i jej projekt dokumentalny
Moja mama chce wrócić do domu - Hanna Hrabarska i jej projekt dokumentalny
Dokumentując podróż z Ukrainy do Holandii z matką, Hanna Hrabarska zostawia nam wizualny dziennik, pokazujący doświadczenie przymusu opuszczenia domu w obliczu...
10
Poznaliśmy finalistów konkursu otwartego Sony World Photography Awards 2024
Poznaliśmy finalistów konkursu otwartego Sony World Photography Awards 2024
Ogłoszono zwycięzców kategorii i zdobywców wyróżnień w konkursie otwartym Sony World Photography Awards 2024. Wyróżniono aż 6 Polaków.
5
Polacy w finale Sony World Photography Awards 2024. Zobaczcie wyróżnione projekty
Polacy w finale Sony World Photography Awards 2024. Zobaczcie wyróżnione projekty
W tegorocznej selekcji finałowej konkursu SWPA znalazły się projekty aż 4 fotografów z Polski: Pawła Bojarskiego, Macieja Czarneckiego, Piotra Sadurskiego i Karola Pałki, który walczy...
12