"Basia Sokołowska: o fotografii subiektywnie" - O luksusie edycji

Autor: Marta Majewska

14 Czerwiec 2009
Artykuł na: 6-9 minut
Dzisiejszym felietonem rozpoczynamy cykl "Basia Sokołowska - o fotografii subiektywnie". Co dwa tygodnie Basia Sokołowska będzie dzieliła się z czytelnikami fotopolis.pl swoimi przemyśleniami. Poznacie jej subiektywne opinie o najciekawszych światowych wystawach i - ogólniej - o współczesnej fotografii. Dziś o luksusie edycji w kontekście dwóch wystaw prezentowanych w Berlinie.

z cyklu Basia Sokołowska - o fotografii subiektywnie

O luksusie edycji

Wielu fotografów podkreśla że ich cykle fotograficzne powstają dopiero na etapie edycji. Wybór zdjęć, które pokazujemy i to jak je zestawiamy jest kluczowe także dla wizerunku stylu i dorobku fotografa. Po mistrzowsku zrobiła to Annie Leibovitz w "Annie Leibovitz, A Photographer's Life 1990-2005", książce i wystawie, która ostatnio gościła w Berlinie. Oprócz sław tego świata, paru pejzaży i zdjęć reportażowych Leibovitz pokazała dużo zdjęć swoich bliskich - rodziców i rodzeństwa, dzieci i przyjaciółki Susan Sontag.

wystawa "Annie Leibovitz, A Photographer's Life, 1990-2005", C/O Berlin, fot.Basia S

Widzimy ich na wakacjach, podczas uroczystości rodzinnych, zabawy, choroby i śmierci. Zdjęcia rodzinne to wysmakowane snapshoty - małe, w większości czarno-białe odbitki. Precyzyjnie wyselekcjonowane i elegancko oprawione wiszą w jednej przestrzeni z dużymi portretami celebrytów, przekonując nas o prawdziwie fotograficznym życiu artystki, "żytym przez obiektyw" jak sama o sobie mówi. Leibovitz podkreśla to przypinając do ścian korytarza masę wglądówek, stykówek i layoutów, tak jakby to była ściana jej studia, do której przypina się nowe zdjęcia do zrobienia edycji lub dla własnej przyjemności. Ściany onieśmielają ilością i czasem zaskakują prywatnością fotografii, jak zdjęcie nagiej Leibovitz w zaawansowanej ciąży zrobione przez Susan Sontag. Niby nic, snapshot z ważnego momentu życia fotografki, ale w kontekście słynnego aktu Demi Moore, też obecnego na wystawie staje się mostem między tym, co fotograficznie prywatne, a co zawodowe.

wystawa "Annie Leibovitz, A Photographer's Life, 1990-2005", C/O Berlin, fot.Basia S

I tak w tym pozornie nieokiełznanym strumieniu obrazów, a raczej ich porywistej rzece czuje się precyzyjną strategię fotoedycji własnego życia i twórczości. Pozornie pokazując wszystko, Leibovitz pokazuje dokładnie to, co chce byśmy zobaczyli. Wytrawna fotografka ma pełną kontrolę i w pełni z niej korzysta. Na pewno jest to kwestia talentu i strategii wizerunkowej Leibovitz, ale nie bez znaczenia jest luksus autorskiego wyboru zdjęć, co nie każdemu fotografowi jest dane.

Dobitnie pokazuje to historia zdjęć Liselotte Grschebiny, której retrospektywa "Woman with a Camera: Liselotte Grschebina" w tym samym czasie gościła w Berlinie. Nie chodzi tu o to, aby porównywać rozmach dzieła Leibovitz, do znacznie skromniejszego dorobku fotografki żyjącej w trudniejszych czasach z karierą geograficznie skomplikowaną przez faszyzm. Chodzi o edycyjne losy zdjęć Grschebiny, w których główną rolę odegrał jej syn, wyrzucając po śmierci matki wszystkie negatywy i zatrzymując jedynie odbitki, które w pudełkach po papierze fotograficznym latami trzymał w szafie. Dopiero trzy lata temu, przy przeprowadzce natknął się na nie i nie bardzo wiedząc co z nimi zrobić, przekazał do muzeum w Jerozolimie. Tak więc Grschebina dokonała edycji swojego dzieła niejako nieświadomie na etapie wykonywania odbitek - ale nie z myślą o wielkiej wystawie czy budowaniu wizerunku, tylko tak po prostu, na bieżąco, jak się w życiu robi zdjęcia, według potrzeby i przyjemności. Z prawie dwóch tysięcy zdjęć kuratorzy wybrali na wystawę około setki. Nie wiadomo jak ten wybór ma się do tego, co ze swojej twórczości wybrałaby na wystawę Grschebina, ale można sobie wyobrazić ile niespodzianek i możliwości kryło w sobie pełne archiwum jej negatywów i jak mogłoby "zagrać" w rękach edycyjnie utalentowanego kuratora.

Zdjęcia i tekst: Basia Sokołowska

Bardzo cieszymy się, że możemy naszym czytelnikom prezentować felietony Basi Sokołowskiej - uznanej w Polsce i na świecie fotografki i krytyka sztuki. Basia Sokołowska studiowała Historię Sztuki w Warszawie, po emigracji do Australii pracowała w Art Gallery of New South Wales w Sydney, a mieszkając w Londynie pisywała recenzje wystaw fotograficznych dla magazynów HotShoe i Eyemazing. Swoje prace zaczęła wystawiać na początku lat 90-tych: Carmen Infinitum (1990-91), Interior/Mieszkanie (1993), Poza powierzchnię (1994), Cienie nieśmiertelności (1995), Ars Moriendi (1998) i Chrysalis (2004) - większość cykli była wystawiana w Małej Galerii ZPAF-CSW w Warszawie i prezentowana na ponad trzydziestu wystawach indywidualnych i grupowych w Australii i Europie, a ostatnio także w Japonii. Jej prace znajdują się w zbiorach Bibliotheque Nationale w Paryżu, Narodowym Instytucie Fryderyka Chopina w Warszawie, Muzeum Sztuki w Łodzi, a także w wielu kolekcjach prywatnych w Europie i Australii. Obecnie mieszka w Warszawie i działa aktywnie w Okręgu Warszawskim ZPAF.

Zapraszamy na stronę
www.sokolowska.com

Informacje o opisywanych wystawach

"Annie Leibovitz, A Photographer's Life 1990-2005", C/O Berlin, 21.02 - 24.05.2009
"Woman with a Camera", Liselotte Grschebina, Martin-Gropius-Bau, Berlin, 5.04-28.06.2009

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (3)