"Opowieści z krypty" - Czy nowoczesność to obowiązek? Czyli jak zostać sobą, gdy świat się zmienia

Autor: Wojtek Tkaczyński

22 Marzec 2009
Artykuł na: 6-9 minut
Czy zawsze nowe musi wypierać stare i czy powinniśmy gonić za nowościami - tym zajął się w tym miesiącu nasz stały felietonista Wojtek Tkaczyński. Oczywiście w kontekście naszej fotograficznej pasji.

dlaczego PKP mnie wkurza

Z mapy Warszawy zniknęła jedna z ostatnich rzeczy, które jeszcze w tym mieście lubię. W hali głównej dworca centralnego ciekłokrystaliczne wyświetlacze zastąpiły stare 'literkowe' tablice pokazujące godziny odjazdu i przyjazdu pociągów. Wiedzą Państwo o jakich tablicach mowa. Uwielbiałem stać pod nimi i przyglądać się przeskakującym klapkom tworzącym nowe napisy, czemu towarzyszył charakterystyczny terkot. Zanim pojawiła się ostateczna informacja - litery (a w zasadzie ich połówki) tworzyły niesamowite układy. Rozmawiałem z kilkoma znajomymi. Dla nich również owe tablice były symbolem dworca a ich dźwięk kojarzył się z podróżą bardziej nawet niż stukot kół pociągu.

Dlaczego musiały zniknąć? Przecież działały, były czytelne i pozwalały na pokazanie wszystkich informacji. Nie znajduję żadnego uzasadnienia oprócz... No właśnie, oprócz głupiego trendu do wymiany wszystkich rzeczy na nowsze. Zdaje się, że jest to zjawisko charakterystyczne wyłącznie dla Polski. Jesteśmy w stanie zniszczyć wszystko tylko dlatego, że na rynku pojawiło się coś nowszego. Całkiem niedawno w Szkocji płaciłem za paliwo używając terminalu do kart, który odbijał za pomocą kalki wypukłe literki z mojej karty. Pamiętają Państwo taki wynalazek? Mała stacja benzynowa używa go pewnie od stu lat - a skoro działa, po co go zmieniać. Sam budynek stacji też był niezmieniany pewnie od czasów Łukasiewicza. Po co? Skoro jest wystarczająco dobry. W Polsce, na miejscu tej starej stacyjki mielibyśmy zapewne bijący po oczach stalowy hangar, obok którego można by zjeść bigos w krytej strzechą karczmie góralskiej. Bo przecież u nas wszystko musi być nowocześnie.

Jakie to kompleksy gnają nas do tych zmian? Dlaczego jesteśmy w stanie zniszczyć wszystko tylko w celu zrobienia miejsca dla najnowszego? Dlaczego nie cenimy tradycji i nie mamy szacunku dla historii? Trudno powiedzieć. Zresztą, odpowiedź na te pytania to kwestia raczej dla psychologów społecznych. Przy okazji powinni oni zastanowić się dlaczego w Polsce wszystko musi być modne (czyli de facto takie same). Rozumiem, że nastolatki muszą być identyczne. Ubrane tak samo i zachowujące się identycznie. Sam przez to przechodziłem. Ale dlaczego również ludzie dorośli muszą być identyczni? Kiedy na fali są czarne buty - spróbujcie Państwo kupić buty brązowe. Niemożliwe.

W podobny sposób, niestety, podchodzimy do kwestii związanych z szeroko rozumianą sztuką. Także i fotografią. Kiedy się pojawiła mówiono, że to koniec malarstwa. Kiedy wymyślono telewizję - ogłaszano śmierć kina. A jednak nadal istnieje. Oprócz rysunków na ścianach jaskiń nie ma w historii ludzkości gatunku sztuki, który odszedłby w niepamięć jedynie z powodu postępu technicznego. Ba, myślę, że jeśli spojrzeć na dzisiejsze graffiti pod odpowiednim kątem, znajdziemy w nim sporo podobieństw do rysunków praczłowieka. Podobny los spotkał klasyczną fotografię czarno-białą. Nie jest już dominującym kierunkiem, ale ma swoje miejsce na fotograficznej mapie świata. Wszędzie są osoby, które uważają srebrowy negatyw za odpowiedni nośnik informacji, które chcą pokazać na odbitkach. Wszędzie, ale nie w Polsce. W Polsce fotografia srebrowa jest passe. Robienie zdjęć na filmie jest zupełnie nie do przyjęcia. Ostatnio, w gronie dość przecież znających się na rzeczy fotoamatorów powiedziałem, że sporo fotografuję na tradycyjnych czarno-białych filmach. Reakcją były uśmiechy pełne politowania. Jedynym możliwym wytłumaczeniem tego stanu rzeczy był dla tych osób fakt, że po prostu nie stać mnie na cyfrówkę. No bo po co fotografować na filmach, skoro mamy fotografię cyfrową? Nowoczesną, elektroniczną i megapikselową.

zrobiona pod powiększalnikiem i własnoręcznie tonowana odbitka zawsze będzie mieć pewien urok niedostęny dla wydruków - moim zdaniem, oczywiście

Oczywiście, rozumiem zalety techniki cyfrowej i wcale nie chcę jej deprecjonować. Szybkość i wygoda pracy oraz łatwość otrzymania wydruków to przełomowe osiągnięcia. Przełomowe dla całej historii ludzkości. Ale nie możemy negować istnienia tradycji. Dla mnie ciemnia jest miejscem, w którym spędzam czas znacznie chętniej niż przed ekranem komputera. Kiedy widzę obraz pojawiający się na białej kartce papieru po włożeniu jej do wywoływacza, jestem tak samo wzruszony jak dwadzieścia lat temu. Powierzchnia wysuszonego na wolnym powietrzu barytowego papieru jest, moim zdaniem, wyjątkowo piękna. Kiedy widzę przed sobą odbitkę którą zrobiłem sam od A do Z, którą własnoręcznie zabarwiłem w tonerze, a potem oprawiłem - czuję się z siebie dumny, zadowolony i usatysfakcjonowany. I nie chcę by ktoś odbierał mi tą przyjemność, bo nie jestem wystarczająco nowoczesny.

W USA, Wielkiej Brytanii i Japonii sprzedaje się sporo tradycyjnych materiałów. Srebrowa fotografia czarno-biała istnieje i ma się dobrze. Trzeba o tym pisać. Gdybym dziś zaczynał fotografować - w naszym kraju nie dowiedziałbym się nawet, że coś takiego w ogóle istnieje. Anglicy są uważani za ekscentryków. Może dlatego mogą sobie pozwolić na wolność wyboru. Każdy zachowuje się, jak mu się żywnie podoba. W Polsce jest dużo gorzej z akceptacją nietypowych zachowań. Piszę te słowa by dodać otuchy wszystkim, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Skoro ciemnie istnieją - trzeba do nich wchodzić nie bacząc na obowiązujące trendy. Jeśli ktoś nie rozumie dlaczego samodzielne robienie zdjęć jest takie wciągające - trudno. Jego strata.

Gdyby włożyć blok marmuru do obrabiarki sterowanej numerycznie w ciągu kilku godzin moglibyśmy stworzyć rzeźbę Davida. A jednak, to oryginał Michała Anioła jest niepowtarzalny i niezastąpiony. Tak samo, tout proportion gardee, jest z naszymi czarno-białymi odbitkami. Choć nie zawsze doskonałe, są efektem pracy naszych rąk i czasu, który im poświęciliśmy. Zawsze więc będą lepsze od tysięcznych kopii z drukarki.

Pamiętajmy więc, że fotografia jest dziś bardzo szeroką dziedziną. Jest w niej miejsce dla wszystkich. Skoro więc, my z krypty, nie protestujemy przeciw cyfrze dlaczego tyle słyszymy o rychłej śmierci naszych ciemni. Każdy niech robi swoje. Ot co.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0