"Opowieści z krypty" - Ale o co chodzi? Czyli wakacyjna szkoła fotografii

Autor: Wojtek Tkaczyński

5 Czerwiec 2011
Artykuł na: 6-9 minut
Czerwcowe "Opowieści z krypty" nie są zwykłym, kolejnym felietonem. Wojtek Tkaczynski przygotował dla Was prawdziwy wakacyjny kurs fotografowania. Aparaty w dłoń i do dzieła!

Dlaczego nie warto działać jak rewolwerowcy

Czerwiec to dla mnie trudny miesiąc. Kończą się zajęcia w szkołach. Zaczyna mnie nosić - nie mam bowiem jak skanalizować belfra, który we mnie mieszka. Aby się wyżyć postanowiłem urządzić czytelnikom felietonów szkołę fotografowania wakacyjnego, albo wakacyjną szkołę fotografowania. Nazwa nie jest ważna - cały kurs zmieści się bowiem w tym felietonie. Wszystko, czego przez ostatnie dwadzieścia lat na temat nauki fotografowania (i nauki nauki fotografowania) da się bowiem zmieścić w kilku zdaniach. Kiedy to sobie - całkiem niedawno - uświadomiłem, przez głowę przemknęła mi myśl, że "Opowieści z krypty" to naprawdę dobry tytuł...Oto historia mojej iluminacji:

Zamówiono u mnie wczesną wiosną artykuł o fotografowaniu krajobrazu, który miał się ukazać drukiem tuż przed wakacjami. Jak każdy przyzwoity artykuł tego typu miała to być składanka moich dobrych rad, praktycznych wskazówek i kilku ćwiczeń pozwalających czytelnikom zorientować się w temacie. Bułka z masłem. Zabrałem się do pisania.

Szczerze mówiąc - z punktu widzenia czytelnika najważniejszą częścią takich poradników są właśnie ćwiczenia. To one (a w zasadzie ich wykonanie) pozwalają zrozumieć istotę tematu. Wyłącznie zrobienie zadanych zdjęć pozwala czegoś się nauczyć. Ponieważ jednak nikomu nie chce się ich robić, co roku, przed sezonem urlopowym, pojawia się zapotrzebowanie na nowe artykuły o tym jak fotografować lepiej...

Jedno z ćwiczeń, jakie wymyśliłem na potrzeby owego artykułu, polega na odwiedzeniu dobrze znanej okolicy i zrobieniu tam serii kilku/kilkunastu różnych zdjęć. Jaki jest jego cel? No właśnie... Tu jest pies pogrzebany. Aby zilustrować pisany tekst własnymi zdjęciami postanowiłem sam zrobić wszystkie zalecane zdjęcia. Pewnego ranka wsiadłem w samochód i po dwudziestu minutach dotarłem na szczyt wzgórza, z którego rozpościera się szeroki widok na łagodnie pofalowaną powierzchnię okolicznych pól. Znam to miejsce naprawdę dobrze. Po pierwsze - fotografowałem tam parę razy. Po drugie - oglądam je z samochodu jadąc z Łodzi do Warszawy (sic! :). Rozłożyłem statyw, wyciągnąłem aparat z torby i udałem się na krótki spacer. Po piętnastu minutach miałem na karcie dziesięć-piętnaście w miarę przyzwoitych klatek (mój ulubiony schemat kadrowania jest dość prosty - lubię wyraźny pierwszy plan i tło określające kontekst fotografowanej sceny).

Oglądając zrobione zdjęcia na ekranie komputera bardzo się zdziwiłem. Gdyby nie to, że sam je zrobiłem, nie uwierzyłbym że przedstawiają w zasadzie to samo miejsce. Jedno było ciche i spokojne (na dodatek romantycznie roślinne), drugie ostre i dynamiczne (to chyba wpływ sterty kamieni), trzecie (fotografowane pod słońce) wręcz eteryczne. Różnica była kolosalna. Które z nich było najlepsze? Wszystkie? Żadne?

Pomyślałem sobie wtedy, że własnych zdjęć nie da się oceniać jedynie pod względem poprawności technicznej. Przecież dziś zrobienie ostrego i prawidłowo naświetlonego zdjęcia nie jest trudne. Ba, jest tysiąc razy łatwiejsze niż w czasach mokrego kolodionu, czy aparatów wielkoformatowych. Dobre jest to zdjęcie, które oddaje nasze zamierzenia. To właśnie ta myśl raziła mnie piorunem. Żeby więc zrobić dobre zdjęcie najpierw musimy wiedzieć o co nam chodzi. Co chcemy pokazać? Jaki ma mieć nastrój? Co jest najważniejszym elementem kadru? Odpowiedź na te pytania trzeba znać przed naciśnięciem spustu migawki. Jeśli tak będzie - łatwo dojdziemy do odpowiedniego rezultatu na etapie obróbki komputerowej. W innym przypadku - będziemy błądzić jak dziecko we mgle. I cały czas czuć frustrację.

Dlaczego to tak ważne? Wiedzieć o co nam chodzi. Bo jedynie to pozwala nam dobrać odpowiednie środki fotograficzne do zapisania zdjęcia. Ogniskowa, przysłona, czas migawki, korekcja ekspozycji. Wszystkie te, stricte techniczne, parametry prowadzą do określonego rezultatu artystycznego (wystarczy poczytać ostatni ebook duChemina, aby dokładnie zdać sobie z tego sprawę). Jeżeli na wejściu nie mamy określonego celu - na wyjściu będzie chaos. Nie do opanowania za pomocą Photoshopa. Poza tym, świadomość celu pozwala też znaleźć winnego w razie niepowodzenia. "Chcę fotografować lepiej" to mantra powtarzana przez nas wszystkich. Ale co to znaczy "lepiej"? Lepiej od Ansela Adamsa? Lepiej od Helmuta Newtona? Lepiej od Gudzowatego? Zarabiać na zdjęciach czy mieć same "bardzo dobre" oceny na portalach internetowych? Chcemy mieć lepsze zdjęcia ale nie ustalamy sobie żadnego poziomu odniesienia. I to właśnie pcha nas w ramiona sprzedawców nowego sprzętu... Albo na kozetki psychoanalityków. Oglądając cudze zdjęcia nie zastanawiamy się nad faktem, że ich autorzy od dwudziestu lat nie fotografują niczego innego. Albo, że nad jednym kadrem pracuje dla nich sztab osób. "Chcę fotografować lepiej" powinno się zastąpić zdaniem "Chcę fotografować coraz lepiej." Chcę aby moje dzisiejsze zdjęcia były lepsze od tych sprzed dwóch lat. Jak to porównać? Przecież są na nich inne motywy, inni ludzie, inne wydarzenia. Może powinniśmy dążyć do tego by nasze zdjęcia coraz lepiej oddawały nasze zamierzenia? I tu wracamy do punktu wyjścia: żeby zrobić dobre zdjęcie najpierw trzeba wiedzieć, co ma się na nim znaleźć. CBDU.

Powyższe uwagi dotyczą nie tylko fotografii krajobrazu, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Jeżeli się dobrze zastanowić - tak samo trzeba fotografować reportaż, modę, sport. Najpierw plan, potem realizacja. Nigdy odwrotnie. Wśród muzyków popularne jest ostatnio nagrywanie coverów, nowych wersji starych utworów. Udane są jedynie te, które wynikają z rzeczywistej potrzeby pokazania czegoś nowego, nowych przemyśleń na temat znanej melodii czy tekstu. Analogia z wieloma zdjęciami możliwymi do zrobienia w tym samym miejscu jest wręcz zbyt oczywista.

Na końcu każdej porządnej lekcji powinno się znaleźć podsumowanie. Oto i ono. Aby robić lepsze zdjęcia trzeba się zastanawiać przed naciśnięciem spustu migawki a nie po. To punkt pierwszy. Powtarzany zresztą, jak się okazuje, przez wielu autorów w wielu miejscach. Punkt drugi wynika z tego, co w powyższym tekście znalazło się między wierszami: aby robić lepsze zdjęcia trzeba po prostu ćwiczyć. Robić zdjęcia i bezlitośnie oceniać rezultaty. Zadawać sobie tematy. Szukać inspiracji. Fotografować, fotografować, fotografować...

Czego sobie i Państwu życzę. Udanych wakacji :-

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0